Chcąc się wyrwać się z sideł zła, osiągnąć prawdziwa wolność, możemy się uczyć od Anonimowych Alkoholików. Przypadek uzależnienia od alkoholu nie jest aż tak bardzo różny od innych rodzajów zła, które pętają naszą duszę
Jak nasz prarodzic uzależnieni, czujemy nieodparty pociąg ku nieposłuszeństwu — my, Dorosłe Dzieci Adama.
Dzieci wychowujące się w rodzinie kręcącej się chcąc nie chcąc wokół pijącego ojca, w dorosłym życiu zataczać się będą pod niesłodkim jarzmem, które zostało rzucone na ich barki przez oćca alkoholika. Mówi się o nich, mówią one o sobie: Dorosłe Dzieci Alkoholika (DDA). Z kolei wszyscy pochodzimy od jednego oćca, Adama, który rzucił na nasze dusze ciężkie brzemię przekleństwa, pod którym chwiejemy się i upadamy — my, którzy moglibyśmy się nazwać Dorosłymi Dziećmi Adama (DDA). Jak nasz ociec uzależnieni, czujemy nieodparty pociąg ku nieposłuszeństwu. Czy „przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec nieposłuszeństwa, że przestaliśmy kierować własnym życiem” (parafraza pierwszego kroku Anonimowych Alkoholików)?
Jeśli wydaje nam się niesprawiedliwe, że z powodu jednego prapraprzodka nie udaje nam się być sprawiedliwymi, to być może nie rozumiemy wielkości naszego oćca, która rysuje się pośrednio w tej karykaturze jego wpływu na nas: odziedziczone przekleństwo to „obraz odwrócony” błogosławieństwa, które mogło spocząć na praprawnukach Adama Rajskiego, gdyby w sercu tegoż nie zamarło zaufanie do Stwórcy, i gdyby nie nadużył on swojej wolności i okazał jednak posłuszeństwo Bogu (por. KKK 397). On to bowiem, jak powiada św. Paweł, jest obrazem (typem) Drugiego Adama, który miał przyjść (por. Rz 5,14), a zatem należy oddać sprawiedliwość oćcu Adamowi w uznaniu jego powołania; ba! nawet sam fakt stworzenia naszego prarodzica należy widzieć jako tajemnicę wiary porównywalną (analogicznie) do późniejszej tajemnicy Wcielenia. Dlatego jeśli Chrystusowe błogosławieństwo obejmie wszystkich ludzi wszystkich czasów, to i wpływ Adama stworzonego według Bosko-ludzkiego pierwowzoru może przestać gorszyć jego współuzależnione dzieci.
Cała historia relacji Boga z ludźmi, której świadectwo znajdujemy na kartach Biblii, to jedno wielkie „zataczanie” się od nieposłuszeństwa do posłuszeństwa: Bóg wzywa, człowiek obiecuje słuchać, a następnie obietnicę tę łamie, wtedy wkracza Bóg z nową obietnicą i szansą, a ludzie znów nie okazują posłuchu, i tak dalej... Wszystko wraca do punktu wyjścia, kółko zamknięte, albo raczej spirala czy jakieś nieustanne falowanie, bo historia nigdy nie powtarza się tak samo, choć w istocie niczym się nie różni. Bóg działa na „zmęczenie” człowieka, jak dobry guru w ortodoksyjnej sekcie, bo tylko dzięki temu Dorosłe Dziecko Adama, w jakimś nagłym przebłysku „pomroczności jasnej”, czy przez sięgnięcie po raz któryś coraz bardziej dennego dna, uczyni w końcu pierwszy krok, który polega na przyznaniu się do niemożności wykonania jakiegokolwiek ruchu bez Siły Większej od niego samego.
„Cały rozkołysany” (Marceli Motty) własną niemocą, być może zechce człowiek w końcu w siłę tę uwierzyć (Drugi krok AA), do czego wzywa autor Listu do Rzymian odsłaniający tajemnicę naszego odkupienia w formie paraleli pomiędzy Adamem a Drugim Adamem, czyli Chrystusem (por. Rz 5,12-19). Przy czym forma analogii jest czymś więcej niż jedynie retoryką mającą ułatwić nam wejście na drogę trzeźwości od nieposłuszeństwa; w tej formie adekwatnej do treści odkrywa się również wielkość powołania człowieka wezwanego do współpracy z Siłą Większą od niego samego, która okazuje się na tyle Wielka, że małego człowieka uzdalnia do współdziałania z Bogiem. Nie przypadkiem Apostoł mówi, że łaska została udzielona nie przez Boga, ale „przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa” (Rz 5,15). Jeśli przez człowieczeństwo Boga, który stał się człowiekiem, to wtórnie również nie bez człowieka — realizuje się nasze odkupienie.
Razem z pogańskimi wyobrażeniami Boga należy odrzucić również niechrześcijańskie wizje zbawienia. Kim byłby człowiek, gdyby zbawił go nie Bóg, który stał się człowiekiem, ale sam Bóg? (Jeśli to w ogóle możliwe; możliwe, że to w ogóle niemożliwe). Na pewno zbawiony w ten sposób nie stałby się przyjacielem, a czy niewolnikiem? Mówiąc Wiechem: „Nie wiem. Może tak, może nie, ale przypuszczam że wątpię”. „To jest nie prawie podobne” (tenże), prawie podobny taki człowiek byłby do rzeczy, która gdy się zepsuła — została naprawiona „z zewnątrz”, przez działanie samego Zbawiciela, który jak Deus ex machina pojawiłby się nie wiadomo skąd w świecie ludzkim i zrobił w nim porządek.
Jeśli, jak podkreśla Międzynarodowa Komisja Teologiczna, „nasze zbawienie było chciane przez Boską Osobę za pośrednictwem ludzkiej woli” (Wybrane zagadnienia chrystologii), to również dlatego, aby w ten sposób dokonało się zbawienie woli człowieka, która z powodu upadku naszego oćca Adama ucierpiała najbardziej — do tego stopnia, że sama z siebie nie jest już zdolna okazać posłuszeństwa woli Bożej. „Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi” (Rz 5,19). Dzięki temu, że Jeden człowiek Jezus Chrystus uzdolni i zarazem wezwie wszystkie DDA do tego, by swoją odkupioną wolą współpracowały w zbawieniu.
Dramat naszego odkupienia dokonuje się w Ogrójcu, w którym za św. Ambrożym można widzieć raj; jak Adam Rajski przez swoje nieposłuszeństwo został z ogrodu rajskiego wygnany, tak Adam Oliwny wprowadza nas do nowego raju — Królestwa Bożego — przez swoje posłuszeństwo okazane Oćcu niebieskiemu. To w ogrodzie Getsemani „Jezus ciągnie ku górze naszą wolę, nasz sprzeciw wobec woli Bożej”, oraz „łączy go z wolą Ojca: »nie moja wola, lecz Twoja«. W tej przemianie »nie« w »tak«, w tym włączeniu woli stworzenia w wolę Ojca przemienia On ludzkość i nas zbawia” (Benedykt XVI). Jak wielkie musiało być przekleństwo Adama, że błogosławieństwo spływające na jego potomków nie dokonuje się bez „posłuszeństwa Krzyża” (Christopher Schönborn). Żyjący w Chrystusie mają moc, by razem z Nim dźwigać odtąd „Krzyż posłuszeństwa”.
Krok trzeci Anonimowych Alkoholików: „Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy”. W przypadku Dorosłych Dzieci Adama powierzamy życie Chrystusowi, bo pojmujemy, że zbawił naszą wolę do tego, by Jemu ją powierzyć.
opr. mg/mg