Homoseksualizm

Jeśli ktoś uważa, że promowanie homoseksualizmu to postęp, to raczej słabo zna historię ludzkości

Homoseksualizm

Leon Knabit OSB

Homoseksualizm


Ojca Leona słów kilka - krótko i na temat...

Liczba stron: 200
Wydanie: I, Kraków 2014
ISBN: 978-83-7354-544-1
Wydawnictwo Benedyktynów Tyniec



Bardzo modne jest dzisiaj sformułowanie pochodzące z pewnych kół, które mówią: „Zrywamy z zacofaniem kleru, czarnej, jedynej dzisiaj, po czerwonej. linii partyjnej, rzec by można: okupacji, i idziemy do przodu. Zrywamy ze stereotypami, ze starą moralnością i wobec powyższego w dziedzinie seksualnej mamy pełną swobodę”. W Hiszpanii nawet mówią, że życie seksualne polega nie tylko na kontaktach seksualnych ludzi o tej samej płci, ale nawet ludzi ze zwierzętami. To było podane w oficjalnym komunikacie, ale na szczęście znaczna część Hiszpanów powiedziała, że nie zgadza się na to, młodzież przestała chodzić na lekcje (czytałem to w Internecie), na których promowano takie zachowania, a ich rodzice zdenerwowali, że może ze zwierzakami to dajcie spokój.

Ale dlaczego tak zaczynam? Dlatego, że jeśli ktoś uważa, że promowanie homoseksualizmu to jest postęp, to słabo zna historię ludzkości, nawet w takiej formie dosyć poetyckiej opowieści, jaką jest Pismo Święte. W nim historiografia miesza się z rozmaitymi rodzajami literackimi, na których znają się ci, którzy odrobinę mądrzej na Biblię patrzą. Ale jeśli chodzi o historię samą, jest powiedziane wyraźnie, że od bardzo, bardzo dawna homoseksualizm był praktykowany (Sodoma i Gomora — tam chyba o to chodziło właśnie, o zoofilię i homoseksualizm). Te grzechy były traktowane jako ohyda, a św. Paweł w Liście do Rzymian też pisze, że to źle, że niektórzy mężczyźni żyją ze sobą nawzajem, kobiety zresztą też zapomniały o naturalnej pożądliwości i kierują ją ku osobom tej samej płci (por. Rz 1,26-27). Proszę pana czy proszę pani — to nie jest postęp. To cofnięcie się do czasów bardzo dawnych, kiedy dominowało pogaństwo albo kiedy nawet wiara w Jednego Boga nie przeszkadzała w tym, by być nieopanowanym pod względem seksualnym. Dla człowieka wierzącego taka praktyka jest grzeszna, bo Pan Bóg nie dodał Adamowi drugiego Adasia i nie powiedział: „Będziecie sobie robić, co wam się będzie podobało”. Tylko dał mu Ewę i powiedział: „Wy się macie rozmnażać” (por. Rdz 1,28), o to właśnie chodzi. Gdyby było tylko ich dwóch i nie było by kobiety, to skąd by wzięli komórkę jajową?

Doskonale rozumiemy i Kościół tak naucza — są specjalne instrukcje duszpasterskie odnośnie duszpasterstwa osób homoseksualnych — że nigdy nie traktujemy człowieka, który jest seksualny inaczej, jako straconego, przekreślonego, potępionego. Może niektórzy bardziej emocjonalni ludzie a nie kochający naprawdę człowieka, tacy ksenofobowie, jeśli zobaczą kogoś innego i jeszcze jeśli ta inność ma dla katolika znamię grzechu, to się irytują, pieklą i często zwymyślają. Ale to nie jest zgodne z oficjalną, spokojną, rozważną nauką Kościoła, że trzeba do każdej osoby podejść zupełnie indywidualnie, zobaczyć, jakie są powody takich a nie innych zachowań. Różnorakie czynniki wpływają na to, że człowiek odkrywa w sobie raptem skłonność do osób własnej płci, a czasem obu. Najgorzej jeżeli z tego próbuje się robić obiektywną normę i powszechnie obowiązującą; zasadę, która musi być przez wszystkich uznana i przyjęta. Do tego dochodzą i elementy polityczne, wielki atak na osoby heteroseksualne, na paradach również wyśmiewa się Kościół. Gdyby one były spokojne, byłoby inaczej. Wiele przy nich szyderstwa, zdarzają się różne ekscesy i zachowania obsceniczne, wyśmiewanie innych. Potem organizatorzy narzekają, że znowu jacyś ludzie z naszej strony o skrajnych poglądach nie wytrzymują, zaczynają się bić z uczestnikami parady, wymyślać na nich, atakować, czego absolutnie nie pochwalamy. Porządkowanie tych spraw nie może nastąpić na drodze przemocy ani z jednej, ani z drugiej strony. Jasna sprawa.

Zacny, bardzo znany filozof, o. Albert Krąpiec, jedna z najtęższych głów, współtwórca polskiej szkoły tomistycznej, jednocześnie bardzo dobry duszpasterz-praktyk powiedział: „Dzisiejszej młodzieży, jeśli chodzi o homoseksualizm, nie trzeba tłumaczyć stosując antropologiczne, filozoficzne, etyczne kryteria — powinno się wyjaśniać zwyczajnie. Znasz się na samochodach, samochody lubisz? To wiesz doskonale, że tłok chodzi w cylindrze, a nie w rurze wydechowej”. I młodzi to rozumieją. Kiedyś spróbowałem tak tłumaczyć, od razu zaczęli się śmiać. Można włożyć tłok silnika do rury wydechowej i co z tego będzie dla samochodu? Można ruszać tłokiem poza rurą i co z tego będzie? A jeśli współpracuje tłok i cylinder, to całość idzie do przodu.

Dlatego rozumiemy słabość, nie potępiamy człowieka, potępiamy agresję z jednej i z drugiej strony i nie możemy zgodzić się jako ludzie wierzący w stworzenie , że współżycie homoseksualne to jest norma, że to jest zupełnie w porządku. Nie próbuj z tego robić ideologii, nie próbuj wmawiać jej innym i obrażać tych wszystkich, którzy myślą inaczej.

Więc bracia i siostry, którzy jesteście tej właśnie opcji, prosimy o wyrozumiałość dla nas, my też was, w razie potrzeby, zrozumiemy. Wiemy, jak bardzo jest wam przykro, kiedy się mówi, że wasza orientacja seksualna to jest choroba, jednak są tacy, którzy chcą się leczyć i to wychodzi. Jak się będziemy szanowali wzajemnie, problem nie będzie aż tak ostry. Wzajemne zrozumienie i pomoc może sprawić, że ta kwestia przestanie być rozgrzanym żelazem, a raczej ognistą granicą, o której się mówiło: „płonąca linia”. Niech tak nie będzie między nami.

Leon Knabit OSB, Ojca Leona słów kilka, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama