Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (31/2000)
Sierpień, tradycyjnie w Kościele w Polsce, ogłaszany jest miesiącem trzeźwości. Jeszcze do niedawna listy duszpasterskie, indywidualne i zbiorowe zobowiązania, krucjaty trzeźwościowe były z jednej strony podyktowane prawdziwą troską o zdrowie fizyczne i moralne społeczeństwa, a z drugiej, były formą oporu przeciw władzy, której znacznie łatwiej było ugniatać umysły zniewolone alkoholem. Wydaje się, że w ostatnim czasie tych apeli, listów jest jakby mniej, chociaż problem istnieje. Oczywiście najważniejsze jest to, że niezależnie, czy przy okazji tych miesięcznych akcji, w wielu parafiach powstały punkty konsultacyjne AA, że takie poradnie działają też przy sanktuariach, choćby na Jasnej Górze czy w Licheniu. Ale istnieje uzasadniona obawa, że tam, gdzie tego typu całoroczna pomoc jest najbardziej potrzebna, trudno ją znaleźć. Wprawdzie w ostatniej dekadzie spadło spożycie alkoholu i zmieniły się jego proporcje (pijemy mniej wódki, więcej piwa i wina), to nie zmieniła się "geografia" picia. Wciąż najwięcej pije się na wsi oraz w Polsce wschodniej i północnej, a więc w rejonach największego bezrobocia, gdzie alkohol często jest "lekarstwem" na beznadziejność. Właśnie w tych rejonach i dodatkowo w sytuacji, gdy państwowym poradniom AA trudniej działać w nowym systemie lecznictwa, najbardziej potrzeba przyparafialnych punktów AA z wolontariuszami, którzy mogliby kierować na terapię alkoholików i ich rodziny. Bezrobocie, bieda, alkohol często idą w parze, a to łącznie rodzi nowy rodzaj cywilizacyjnego zagrożenia. W ostatnich latach jesteśmy też świadkami innego, bardzo niepokojącego zjawiska: po alkohol sięga coraz więcej młodzieży, w coraz młodszym wieku. Ulubionym napojem nastolatków jest piwo, co w zasadzie... nie dziwi, biorąc pod uwagę ogromną ilość kolorowych reklam zapewniających, że warunkiem wspaniałej zabawy w gronie przyjaciół jest piwo. Tę podwójnie chorą sytuację - bo reklamowane piwo nie jest bezalkoholowe, a więc wszyscy uczestniczymy w zbiorowym oszustwie - ma znieść poselski projekt nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Oczywiście, i w tym przypadku, jak i w kwestii "rejonizacji" picia, przyczyn upijania się nastolatków jest więcej, od dysfunkcyjnej rodziny i złej organizacji czasu wolnego począwszy, dlatego sama nowelizacja ustawy nie wystarczy.
opr. ab/ab