Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego (40/2000)
Prezydent oświadczył, że nie będzie kandydował. Prezydent Peru. Prezydent Kwaśniewski nic nie musi mówić, bo i tak nic mu nie pomoże ani nie zaszkodzi. Polacy każą mu rządzić raz jeszcze, a może nawet parę razy - jak doniosła "Rzeczpospolita", już teraz jedna trzecia społeczeństwa nie chce ograniczenia liczby kadencji. Bez ograniczeń rządzili wybitni politycy: Franco, Tito, Breżniew albo Mao. Państwo nie pamiętają? Pewnie nie, bo teraz historia nie jest w modzie. Jak tak dalej pójdzie, to wróci matriarchat, bo kto w chwili urodzin dziecka będzie pamiętał o roli mężczyzny sprzed trzech kwartałów? Podobno odnaleziono amazońskie plemię z takim defektem pamięci.
Nadzieja w przewodniczącym Millerze, który, choć też pewien triumfu, wciąż odczuwa parcie na język i mówi. Niedawno powiedział na przykład, że "wielodzietność jest siłą napędową ubóstwa, dziedziczonego upośledzenia przyszłych pokoleń". Brak dzieci zapewni równouprawnienie płci w jednym pokoleniu - następnych po prostu nie będzie. Ponadto przewodniczący po przedstawieniu raportu o katastrofie spowodowanej trzyletnimi rządami AWS-u - uczcie się, uczcie ludzie "Solidarności", wam się nie chciało zrobić raportu po pół wieku komunistycznej klęski - skonkretyzował swoje gruszki na wierzbie, obiecując wyborcom SLD państwo nowoczesne, aktywne i tańsze. Kapitalnie! Lepiej niż na Zachodzie, gdzie ostatnio nowoczesne państwa aktywnie bronią wysokich podatków w cenie litra benzyny.
Jak państwo może być aktywne i tanie - nie wiem i pewnie dlatego nie mogę się przemóc do głosowania na przewodniczącego Millera. Być może w tym nowoczesnym państwie nie będzie aż tylu posad, na które liczą wierni zwolennicy SLD, ale to w końcu ich zmartwienie. Z drugiej strony pamiętam (ach ta pamiętliwość, chyba się z niej nie wyleczę), że w czasie reformy administracyjnej SLD wytrwale współpracował nie tylko w sprawie powiększenia liczby urzędów wojewódzkich i powiatowych, ale też solidarnie pogrzebał inicjatywę zmniejszenia liczebności rad gminnych. Może przewodniczącemu Millerowi chodzi o to, żeby urzędnikom i radnym mniej płacić? Jak za komuny, gdy płace nie były wysokie, za to rozdawano domy, mieszkania i samochody za półdarmo. SLD popart też prezydenckie weto do ustawy o likwidacji przywilejów emerytów mundurowych, z których skorzystali również komunistyczni budowniczowie, utrwalacze i oprawcy. Otacza się ich nadal specjalną troską, a potem autorytety dziwią się, że zbrodnie komunizmu nie są w społecznej świadomości tak samo obrzydliwe jak terror nazistowski.
Ale to znów odwołanie do niemodnej historii. A tu trzeba patrzeć w przyszłość, która według SLD będzie lepsza. Można mieć pełne zaufanie, że w każdej chwili rządów SLD Polska będzie mogła liczyć na lepsze czasy - w przyszłości. Nadzwyczajny jest jednak teraźniejszy owczy pęd elektoratu; do tego stopnia trudno wytłumaczalny, ze trzeba będzie wezwać facetów w czerni - bohaterów głośnego filmu, którzy tropiąc istoty pozaziemskie, zwracali uwagę na niezwykłe zachowania pozornie zwyczajnych ludzi.
opr. mg/mg