Zachód chce Gazpromu

Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (42/2000)

Unia Europejska zrobiła prezent Gazpromowi — tak w skrócie można określić pomysł Brukseli na zwiększenie importu gazu z Rosji z pominięciem Ukrainy. Projekt, dodajmy, niekonsultowany z polskimi władzami. Jest to najpoważniejszy sygnał polityczny, jaki otrzymaliśmy w ostatnim czasie zza zachodniej granicy. Wynika z niego jasno, że rząd wszelkimi sposobami powinien zwiększyć udział polskiej strony w podejmowaniu takich strategicznych decyzji. Bez względu na ekonomiczne (kryzys paliwowy) i geograficzne aspekty tej decyzji pewne jest to, że spotkaliśmy się z sytuacją, kiedy polską politykę zagraniczną trzeba będzie prowadzić być może na przekór pozostałym państwom UE. Ale aby dobrze się przygotować do wypowiedzenia własnego zdania w sprawie gazu i Ukrainy, rząd musi przedstawić sensowne argumenty.

Problem polega na tym, jak zamierzamy przekonać państwa UE do tego, aby po pierwsze nie podejmowano takich decyzji bez nas, po drugie, aby nie pomijano Ukrainy w planach budowy gazociągów, gdyż w długiej perspektywie grozi to destabilizacją wschodniej granicy UE, po trzecie i najważniejsze — aby inicjatywa UE zwiększenia importu gazu z Rosji nie storpedowała planów budowy gazociągu z Norwegii do Polski. To, co jest bowiem dywersyfikacją dostaw gazu dla UE, dla nas jest zwiększeniem uzależnienia od jednego dostawcy, czyli Gazpromu. O ile UE musi dbać o to, aby nie uzależniać się zbyt silnie od własnych i arabskich dostawców, o tyle w interesie Polski leży silniejsze powiązanie się z Zachodem.

Jak poinformowała „Rzeczpospolita”, przedstawiciele rosyjskiego rządu już podjęli rozmowy z Norwegami, które maja utrudnić realizację budowy gazociągu do Polski. Oznacza to, że rząd nie tylko musi zaktywizować politykę zagraniczną w sprawach gospodarczych, ale również użyć wszystkich możliwych wewnętrznych narzędzi, jakimi dysponuje. Zaliczyć można do nich z pewnością prywatyzację monopolisty gazowego, czyli Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Od tego, jak i komu sprzedamy udziały w tym przedsiębiorstwie zależy, czy będziemy w stanie dalej prowadzić własną politykę w sprawie uniezależnienia w dostawach gazu. Sprawa jest tym bardziej trudna, że bez względu na możliwe korzyści finansowe prywatyzacja PGNiG musi być decyzją polityczną. Francuskie, niemieckie i włoskie firmy wymusiły na UE zajęcie stanowiska w sprawie zwiększenia dostaw gazu bez konsultacji z Polską. Wobec tego nasz rząd musi prowadzić twardą politykę prywatyzacyjną w tej sprawie. Chodzi o to, by nie sprzedać PGNiG firmom, które uczynią z Polski jedynie most do tranzytu rosyjskiego gazu na Zachód, korzystając z dostaw z pozostałych stron świata. Bez wątpienia będzie to najważniejsze zadanie rządu w najbliższym czasie i być może dobrze, że jest już po wyborach, gdyż czas na konkretne zadania.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama