Felieton z "Azymutu", dodatku do "Gościa Niedzielnego" 27/2002
Obywatele są bardzo źle zorientowani w prawach stosowanych w administracji lub sądowych procedurach. Obywatele czują się zagubieni w kontaktach z organami władzy publicznej, a urzędnicy przyjmujący petentów najczęściej nie udzielają im pełnej informacji, co do sposobu załatwienia ich spraw.
Ponownie powracam do problemu zwalczania bezradności, jako jednego z podstawowych zadań stojących przed aparatem państwa, ale przede wszystkim przed organizacjami obywatelskimi i przed nami samymi. W myśl zasady pomocniczości człowiek w pierwszej kolejności powinien troszczyć się o własne sprawy. Dopiero w sytuacji, gdy sam nie potrafi oraz nie mogą mu pomóc organizacje obywatelskie, wtedy dopiero powinno wkraczać państwo. Obserwujemy dzisiaj zjawisko osłabienia aktywności obywatelskiej, powrotu do postawy oczekującej i roszczeniowej -coraz większa liczba obywateli jest pasywna, także wobec tych kwestii, które dotyczą ich samych. Coraz więcej obywateli nie potrafi dbać o swoje sprawy - w dobrym tego słowa znaczeniu. Coraz trudniej jest działać organizacjom obywatelskim. Nie jestem pewny, czy przedstawiona Sejmowi ustawa o działalności na rzecz pożytku publicznego i wolonta-riacie potrafi wzmocnić ten tak ważny sektor aktywności obywatelskiej. Prowadzone przeze mnie dyskusje z organizacjami obywatelskimi pokazują coraz to nowe pola wątpliwości. Siłą rzeczy, jeśli nie powstrzymamy tego trendu, to będziemy zmierzać w kierunku ubogiego i jednocześnie bardzo kosztownego państwa opiekuńczego. Nie ma innej drogi do powstrzymania tych niekorzystnych zjawisk, jak budowa społeczeństwa obywatelskiego, a więc aktywizacja samych obywateli i ich organizacji. Budowie społeczeństwa obywatelskiego nie służą także wyraźne próby ograniczania roli samorządów terytorialnych, szczególnie w zakresie edukacji i służby zdrowia.
Napływające do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich sprawy, moje - jak i moich współpracowników - bezpośrednie rozmowy z obywatelami pokazują, że obywatele są bardzo źle zorientowani w prawach stosowanych w administracji lub sądowych procedurach. Obywatele czują się zagubieni w kontaktach z organami władzy publicznej, a urzędnicy przyjmujący petentów najczęściej nie udzielają im pełnej informacji, co do sposobu załatwienia ich spraw. Polscy urzędnicy wciąż nie wyzbyli się na przykład bardzo niedobrego obyczaju picia kawy w trakcie rozmawiania z interesantem i dawania mu do zrozumienia, że jest intruzem, który zakłóca ważne rozmowy osób sprawujących władzę. To, że te rozmowy dotyczą refleksji z imienin u koleżanki, nie zmienia oczywiście nieprzyjaznego podejścia do osoby chcącej zdobyć informację na temat załatwianej w urzędzie sprawy. W Biurze RPO wydaliśmy Europejski Kodeks Dobrej Administracji z komentarzem mojego zastępcy dr. hab. Jerzego Świątkiewicza. Ten akt, zalecony przez Parlament Europejski do stosowania w organach Unii, powinien zacząć stanowić wzorzec dla polskiego urzędnika. Przepisy tego kodeksu nakazują urzędnikowi być uprzejmym i kładą duży nacisk na właściwe informowanie obywatela, łącznie z podaniem nazwiska osoby zajmującej się sprawą i terminu jej załatwienia. Jeżeli obywatel trafił do niewłaściwego urzędu, to urzędnik, do którego się omyłkowo zwrócono, zobowiązany jest poinformować obywatela, gdzie powinien skierować swoją sprawę.
Poprawienie funkcjonowania naszych urzędów jest sprawą bardzo istotną, ale nie rozwiąże problemu bezradności. Konieczne jest polepszenie stanu świadomości obywateli o znajomość ich prawa, a także obowiązków. Należy stworzyć sieć poradnictwa obywatelskiego. Aktywne są na tym polu organizacje obywatelskie, jest to bowiem znakomite pole działania wolontariatu, szczególnie emerytowanych prawników. Właściwie w każdej gminie powinno powstać niezależne (to bardzo ważne) od miejscowej władzy biuro porad obywatelskich. Rolę społecznego poradnictwa prawnego spełniają już z wielkim powodzeniem tak zwane kliniki prawne, działające przy wydziałach prawa, także niektórych uczelni niepublicznych. Akcja poradnictwa obywatelskiego zaczyna jednak stawiać dopiero pierwsze kroki, a pracy jest bardzo dużo. Do działań nad polepszeniem stanu świadomości obywatelskiej powinny włączyć się także parafie, w niektórych z nich praca taka przebiega ze znakomitymi efektami (np. w Jarosławiu), ale wiele parafii na tym polu robi wciąż bardzo mało albo w ogóle nic. Należałoby wrócić do idei uniwersytetów ludowych, tak wspaniale zapisanych w dziejach końca XIX i przed II wojną światową współcześnie poważne osiągnięcia ma Ludowy Uniwersytet Katolicki działający w województwie podkarpackim. Te dobre wzory trzeba powielać i uzupełniać o nowe pomysły. Zapraszam organizacje obywatelskie do prezentacji osiągnięć w ramach Konkursu Pro Publico Bono, zapraszam do kontaktów z Biurem RPO. Kontakty te mogą pomóc w rozszerzaniu się dobrych, wartościowych dokonań.
opr. mg/mg