Prymas ostrzega

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (25/2003)

„Jeśli w Unii chcą pominąć chrześcijańską koncepcję człowieka - niech jasno powiedzą jaką wizję proponują. Jeśli są niewierzący, jeśli są masonami, niech powiedzą, że są masonami, a my mówimy, że chcemy być chrześcijanami i mamy prawo, aby tak się nazywać i według naszej wiary żyć.” Tymi słowy Prymas Polski kardynał Józef Glemp skomentował na konferencji Episkopatu w Paradyżu usunięcie z projektu preambuły konstytucji Europy wszelkich odniesień do chrześcijaństwa. Słowa te przypominają, że wielki spór między obozem oświecenia i chrześcijaństwem trwa nadal.

Za symboliczny jego początek uznawana jest rewolucja francuska, która próbowała Kościół zniszczyć terrorem. Wiek XIX to okres walki z religią w wykonaniu mieszczańskich liberałów, którzy łączyli się w lożach masońskich. Wiek XX to eksplozja dwóch totalitaryzmów: nazizmu i komunizmu - obu na równi wrogich chrześcijanom. Gdy w 1989 roku upadał komunizm, wydawało się, że współczesny świat uzna rolę, jaką chrześcijaństwo odegrało w oporze przeciw Hitlerowi i Stalinowi oraz jego następcom. Z dzisiejszej perspektywy wiemy już, że spora część elit świata zachodniego odmówiła wyciągnięcia wniosków z cierpień chrześcijan w XX wieku. Na nowo powraca tradycja oświeceniowa - wroga religii i wręcz gotowa wymazywać jego wpływ na kulturę europejską. Nowy nurt duchowego jakobinizmu - nie kwapi się do otwartego definiowania swej niechęci wobec „znaku, któremu sprzeciwiać się będą”.

Polemika z nowoczesnymi laicyzatorami to dziś trochę walka z cieniem. Zarówno Giscard d'Estaigne, jak i inni liderzy konwentu europejskiego wymieniają wiele neutralnych ideologicznie powodów dla lansowania obecnego kształtu preambuły. Żaden z nich nie mówi wprost o chęci rugowania tradycji chrześcijańskiej z dziedzictwa naszego kontynentu. Jednak fakty są jasne - wielosetmilionowej grupie chrześcijan i ich wartościom odmówiono prawa do czucia się współobywatelami Europy. W konwencie liczącym ponad sto osób - tylko 33 posłów zdecydowało się na protest w tej sprawie.

O ile w PRL - walczono z Kościołem pod auspicjami konkretnej ideologii - o tyle teraz rugowanie chrześcijaństwa tłumaczone jest za pomocą mętnej argumentacji o standardach, unikaniu urażenia innych religii, czy wreszcie wskazywania na konieczność zwięzłości konstytucji.

W Paradyżu ksiądz Prymas przypomniał ,że obrona chrześcijańskiej tożsamości będzie najważniejszym wyzwaniem dla Polaków w Unii. Mogę tylko przypuszczać, że protagoniści tego sporu także w przyszłości będą unikać spektakularnych konfliktów. „Wycinanie” chrześcijaństwa odbywać się może przy konstruowaniu przepisów prawnych, rozporządzeń unijnych i wykluczeń. Na nudnych salach posiedzeń, przy brakach quorum i w podkomisjach. Chrześcijanom trzeba wiele mądrości i cierpliwości, by podejmować rękawice na niepozornych polach walki. Współcześni Dioklecjanie to często szarzy, nudni urzędnicy w anonimowych gabinetach. Ich wypowiedzi są gładkie i pozbawione wojowniczych deklaracji. Nie ma w nich nic z okropności bolszewickich komisarzy. Zamiast palić kościoły - wolą, by wolno, ale systematycznie pustoszały.

Publicysta


opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama