Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (28/2004)
SLD potrzebuje na gwałt nowych szat dla siebie. Lider Sojuszu przymierza różne kostiumy. Jak wyglądamy w stroju antyglobalistycznego zadymiarza? A może lepiej nam w jaskrawych strojach z parady homoseksualistów? A co ze stylem rewolucyjnego intelektualisty w okularach i z dziełami postmodernistów pod pachą? Nie zapominajmy też wreszcie o stroju ekologa walczącego przeciw wycinaniu drzew? Sojusz ma wysłać list do różnych lewicowych środowisk z propozycją podjęcia dialogu na temat stworzenia jednego wielkiego bloku lewicy. Na Zachodzie takie lewicowe bloki wyborcze nazywane są tęczową koalicją. Sekretarz SLD Marek Dyduch wyjaśnia: - Rola tych nowych nurtów będzie w przyszłości coraz większa. Chcemy im zaproponować partnerstwo przy tworzeniu silnej lewicy.
Tyle SLD szykuje na pokaz. Na pokuszenie naiwniaków z walczących mniejszości. A co w domowych pieleszach obozu postkomunistów? Tu już nowy premier Marek Belka sprząta rumowisko po Leszku Millerze. Wobec faktu rozpoczęcia, już niedługo, pracy przez sejmową komisję w sprawie afery Orlenu - zawczasu do dymisji podaje się prezes Orlenu Zbigniew Wróbel. Ktoś najwyraźniej bardzo się troszczy, by już teraz odszedł z pierwszego planu człowiek, który uzyskał swoją funkcję po tym, jak jego poprzednik padł ofiarą operacji UOP, którą, jak twierdzi były minister skarbu Wiesław Kaczmarek, bezprawnie zaplanował Miller. Ale to nie koniec zmian. Na ministerialnych i biznesowych korytarzach słychać od dłuższego czasu nerwowe szepty. „Miotła Belki nadchodzi" - podają sobie z ust do ust okrutną wiadomość wystraszeni urzędnicy z „millerowskiego zaciągu". Gazety spekulują o dymisjach dla licznych wiceministrów: Piłata z resortu infrastruktury, Brachmańskiego z MSW czy obecnie wiceministra kultury - obytego rzecznika rządu Michała Tobera. W wir zmian włącza się też tygodnik „Nie" Jerzego Urbana i publikuje artykuł o tym, że w Sejmie, u szefowej gabinetu Millera Aleksandry Jakubowskiej trzymano dokumenty o niejawnych układach we władzach województwa opolskiego. Skąd ten ruch, skąd te zmiany? Czyżby Marek Belka wziął na serio hasło rozliczeń z szarą strefą biznesu i polityki? Nic podobnego. To raczej wycinanie ludzi Millera. Przed zbudowaniem nowej lewicy - trzeba pozbyć się osobników z ekipy byłego premiera. Millerowcy okazali się nieokrzesani i anachroniczni. W ich miejsce mają przyjść nowi i eleganccy europejczycy.
Na dowód zmian ugarniruje się SLD barwnymi aktywistami ekologicznymi, liderami parad gejowskich i dziećmi Che Guewary. Na pierwszy plan wysunie się ideowe dziewczątka recytujące frazy o bardziej prospołecznym świecie i trosce o dziurę ozonową. Do tego sporo haseł antykatolickich. Młodzieżówka SLD już prowadzi akcje na rzecz usunięcia religii ze szkół.
Ale w jądrze partii pozostaną ci z zawodowych macherów władzy, którzy potrafili się przystosować do nowego stylu. Być może jeszcze zatęsknimy do millerowców. Byli mniej groźni, bo swoje operacje robili stosunkowo jawnie. Ci nowi będą pamiętać o marketingowej zasadzie - uśmiech, szczere spojrzenie i niewinne oczy.
Publicysta
opr. mg/mg