Paraliż postępowy

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (35/2004)

Pamiętajcie, drogie dziatki, nie żartować z ojca, matki, bo paraliż postępowy najzacniejsze trafia głowy. Tak pisał przed laty w „Dziadziu" Boy-Żeleński, który nie należy do moich bohaterów, ale i tak zachęcam wszystkich pionierów „postępu", aby zechcieli wziąć sobie do serc ową przestrogę. W swojej żarliwości, zwłaszcza na rzecz upowszechniania przemian obyczajowych, nazbyt często zdarza się im bowiem pokpiwać z mentalności własnych babek i matek.

Fascynacja postępem skłoniła nawet pewną lewicującą niewiastę, której nazwisko miłosiernie przemilczę, do sparafrazowania słów nieszczęsnego filozofa znad Sekwany Jana Pawła Sartre'a. Powiadał on, że dopóki istnieje antysemityzm, wszyscy jesteśmy Żydami (?!). A był to myśliciel nieszczęsny, bo przecież na łożu śmierci... odwołał swoje poglądy, dzięki czemu raz jeszcze wypełniło się proroctwo aforysty - zgadnij, zacny utracjuszu raju, którego? - iż na łożu śmierci niejeden filozof może wyznać z ulgą: na szczęście, nie zostałem zrozumiany! Wyznawcom postępu to jednak nie wadzi, skoro wspomniana „siostrzyca" oświadczyła, iż dopóki istnieje homofobia, wszyscy jesteśmy... gejami oraz lesbijkami i dlatego powinniśmy razem z nimi demonstrować na ulicach (?!). Zamiast protestować, że wypraszamy sobie, proponuję obwieścić np., iż dopóki pośród ludu pokutuje opinia, że wszystko co rude jest fałszywe, każdy z nas jest rudzielcem. To samo, zresztą, dotyczy nietolerancji wobec chrapiących, krzykaczy, fałszujących podczas śpiewania, czy mlaskających przy posiłkach. Nie żałujmy sobie: jak postęp, to na całego!

Jak przedziwny jest fetysz postępu, świadczy choćby przemiana w mediach, które - od chwili ujawnienia afery Rywin-Michnik - zdają się prześcigać w ujawnianiu rozmaitych spisków. A przecież wcześniej dworowano sobie bez umiaru z tzw. spiskowej teorii dziejów, choć wiadomo, jak wiele wydarzeń wyznaczały właśnie spiski. Wystarczy przypomnieć choćby te, które poprzedzały rebelię francuską, Targowicę, nasze powstania narodowe, czy rozmaite zamachy polityczne. Prześmiewcy spiskowej teorii dziejów, impregnowani na fakty, głosili jednak swoje, ilekroć ktoś próbował sugerować, że jakaś sprawa może mieć „drugie dno". Teraz, kiedy - jak mawiał towarzysz Uljanow - praktyka zweryfikowała teorię, nastąpił istny postęp postępu.

Zdarzają się jednak przypadki zacofańców, którzy nijak za galopującym postępem nie nadążają. Jak choćby ów fryzjer, który żalił się, że kiedyś wojewoda przydzielał mu szampon i ręczniki, a teraz komisarze unijni narzucają mu co on ma robić. Biedaczyna nie nadąża za pionierami postępu i dlatego nie pojmuje, że biurokraci dla jego dobra wydali rozporządzenie, zobowiązujące go do wydzielenia osobnego stanowiska do mycia oraz farbowania włosów, czy zamontowania zlewu (koniecznie pół metra od podłogi!) w pomieszczeniach na sprzęt do utrzymania czystości. Ale nie nadążają i piekarze, bo nie chcą palić chleba zwracanego ze sklepów, ani przekazywać go do tzw. kompostowni pieczywa; powiadają nawet, że to grzech. Według urzędników niesprzedany chleb jest jednak odpadem, więc nie można go przekazywać ubogim.

Ale, po instrukcjach UE dotyczących mycia rąk i obsługi drabiny, nic nas już nie zadziwi. Z niecierpliwością oczekujemy więc kolejnych takich aktów, np. w sprawie wiązania sznurowadeł przy butach, czy obowiązującego sposobu mocowania protezy górnej szczęki.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama