Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (10/2005)
A to dopiero! W Zakopanem ktoś odpiłował i ukradł Koziołka Matołka, którego teraz poszukuje policja. Dobrze znamy z dziecięcych lat pełną desperacji wędrówkę sympatycznego kozła w poszukiwaniu Pacanowa, ale to chyba całkiem nowa przygoda. Chociaż należałem przed laty do grona jego wielbicieli, nie pamiętam, aby mistrz Kornel Makuszyński zdążył opisać policyjne awantury i wybryki Matołka, czy choćby małpki Fiki-Miki.
To, zacni utracjusze raju, niepowetowana strata, bo koziołek - „mądra głowa" znany był nie tylko z wyjątkowych zdolności do pakowania się w rozmaite tarapaty, ale również z umiejętności wychodzenia z nich niekonwencjonalnymi sposobami. Można podejrzewać, że nikt go nie ukradł, tylko został uprowadzony, ale nie dla uzyskania okupu - choć majętni górale nie żałowaliby, zapewne, grosza - lecz z przyczyn politycznych. Wiadomo, jakie kłopoty przeżywają niektóre partie; niejedna chciałaby mieć w swoich szeregach takiego eksperta jak Matołek. Trzeba uważnie obserwować scenę polityczną, bo wkrótce może pojawić się na niej jakiś przystojniak z kozią bródką...
Tak to bywa w polityce: jedni się pojawiają, a inni znikają. Do Ameryki wyjeżdża np. Leszek Miller, którego urzędowanie na posadzie premiera zakończyło się całkowitą klapą. Wtajemniczeni powiadają, że po latach biedowania na posadzie rządowej, od dawna szukał za oceanem jakiejś intratnej pracy. I wreszcie znalazł: będzie nauczał w USA, w jaki sposób w środkowej Europie dokonują się przemiany demokratyczne. Cóż, zachwyceni tym, że to nie my będziemy słuchaczami owych wykładów, możemy na pożegnanie pomachać odlatującemu Millerowi chusteczką, z nadzieją, że tak szybko nie wróci. Ech, gdyby tak jeszcze kilku innych polityków zechciało wejść na pokład tego samolotu...
Tymczasem w mediach trwają spekulacje, czy wojażujący po Starym Kontynencie George Bush okaże się nowym Bismarckiem. Po wystąpieniu Schroedera na szczycie w Monachium z propozycją przebudowy stosunków Europa - USA, co odczytano jako krok ku rozmontowaniu NATO, prezydent USA ma twardy orzech do zgryzienia. Pakt, do którego wchodziliśmy, był instrumentem ustalania polityki Zachodu. A jaką rolę ma pełnić teraz, gdy Związek Sowiecki rozpadł się, a po zakończeniu zimnej wojny linia konfrontacji Wschód - Zachód załamała się? Póki co Bush wspomniał, że Rosja musi udowodnić, iż spełnia standardy kraju demokratycznego. Dla Putina kokietowanego przez polityków europejskich - kanclerz Niemiec, mówi o nim jako uosobieniu cnót demokratycznych - brzmi to jak zniewaga. Ale to jest polityka, więc nie należy się spodziewać, że Bush powtórzy to w oczy Putinowi; nie o wolności prasy w Rosji będą rozmawiać, lecz o Iranie i handlu bronią.
A ja, zamiast rozpamiętywać, dlaczego na mapie podróży Busha nie znalazła się Polska, sięgam po książkę o przygodach Koziołka Matołka. Ciekawe, gdzie też on się podziewa?
opr. mg/mg