Ku przestrodze politykom

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (41/2005)

Ludzie nie powinni patrzeć, jak się robi parówki i formuje rządy. O tym powiedzeniu najwyraźniej zapomnieli przedstawiciele PO, proponując partnerom z PiS debatę o przyszłym gabinecie w świetle kamer. PiS, niestety, ryzykowną propozycję przyjęło. W efekcie Polacy otrzymali dwugodzinne, żenujące widowisko, po którym wielu zaczęło wątpić w przyszłość, tak jeszcze niedawno pewnej koalicji. Wątpić, mam nadzieję, niesłusznie. Faktem jednak jest, że nad tworzeniem nowego gabinetu zawisły jak nieszczęsne fatum wybory prezydenckie. To im w tej chwili podporządkowana wydaje się większość politycznych wystąpień. Te transmitowane na żywo kolejne konferencje, organizowane w odpowiedzi na inne konferencje, te pielgrzymki do Brukseli, cedzone przez zęby złośliwości mające zdezawuować konkurenta do prezydenckiego fotela, a podkopujące fundamenty przyszłego gabinetu. Kampania wyborcza ma swoje prawa, rozumieją to wszyscy. Nieprzypadkowo, przewidując zwycięstwo postsolidarnościowej opozycji, Aleksander Kwaśniewski zafundował nam, zamiast wspólnych wyborów prezydencko--parlamentarnych, dwa głosowania. Gra aż nadto wyraźna, bo przecież wszystkie względy przemawiały za połączeniem - koszty byłyby niższe i frekwencja na pewno większa. Tyle że wtedy po lewicy najprawdopodobniej nie byłoby co zbierać.

Dlaczego jednak aż tak dają się „wpuszczać" w ten kanał doświadczeni i jak zapewniają, ideowi politycy PO-PiS? Znowu ambicje są ważniejsze niż dobro Najjaśniejszej Rzeczpospolitej ?

A przecież Polska po raz kolejny zyskała niepowtarzalną szansę. Pierwszy raz obóz postsolidarnościowy ma tak dużą przewagę w parlamencie. Do większości pozwalającej zmienić konstytucję brakuje około 20 głosów, które będzie można znaleźć czy to w PSL, czy Lidze Polskich Rodzin. Sytuacja jest nie do porównania z tą sprzed ośmiu lat, kiedy co prawda wygrała AWS, ale SLD zajął drugie solidne miejsce, pozostając przez cały czas silną i skuteczną opozycją. A mimo to rządowi Buzka udało się przeprowadzić trudne reformy i był to pierwszy gabinet po 1989 roku, rządzący nieprzerwanie przez cztery lata. Nawet jeśli w późniejszym okresie rządy te nie wyglądały najlepiej, nie można ich porównać z tym, co działo się później, po zwycięstwie lewicy.

Wybory prezydenckie są oczywiście ważne, ale to, czy wygra je Tusk czy Kaczyński rozstrzygającego wpływu na dalsze losy państwa mieć nie będzie. Natomiast ewentualne niedogadanie się PO i PiS w sprawie rządu - tak. Pamiętajcie Panowie, że w wyborach parlamentarnych Samoobrona i SLD niemal ex aequo zajęły kolejne miejsca, że w wyborach prezydenckich na trzeciej pozycji ulokował się Andrzej Lepper i że to oni właśnie czekają w kolejce po władzę.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama