Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (44/2006)
Powrót Samoobrony do rządu wprawił ludzi w podły nastrój. Alternatywą mogła być koalicja z PSL, ale Pawlak - który „już witał się z gąską" - chyba nazbyt wiele chciał ugrać. Kaczyńskiego nie przechytrzył, więc na otarcie łez pozostał mu blok z PO w wyborach samorządowych. Ciekawe, jak zakończy się ów eksperyment, bo nie jest tajemnicą, że spora część elektoratu PO cierpi na głęboką alergię wobec ludowców, a i na wsi nie znoszą liberałów jak diabeł święconej wody. Może się jednak raz jeszcze okazać, że ważniejsze od różnic ideowych i programowych są grupy interesów, a te często formują się w poprzek podziałów politycznych. Jest to widoczne zwłaszcza w sytuacjach zagrożenia, a taką jest dla części polityków perspektywa rychłej lustracji, miejmy nadzieję że i dekomunizacji, oraz wszystko co jeszcze wypadnie z osławionej szafy dawnego pułkownika SB Lesiaka. Miał on w UOP, dokąd trafił dzięki rekomendacji Kuronia, pozycję wyjątkową, bo mógł więcej niż wielu tych, którzy formalnie byli jego przełożonymi. A i jego komórka posiadała wyjątkowe uprawnienia, o czym świadczy np. dokumentacja dotycząca nierejestrowanych agentów i wypłat pieniędzy. Widać to, jak w soczewce, na sprawie inwigilacji opozycji lat dziewięćdziesiątych.
Sprowadzanie jej do osobistych urazów pomiędzy braćmi Kaczyńskimi a Wałęsą i Wachowskim jest próbą zamienienia groźnego precedensu -rozbijania legalnie działających partii i „sterowania demokracją" - w groteskę. W ramach systematycznego „przywalania" PiS-owi mówi się, że szafa Lesiaka to temat zastępczy, aby nie zajmować się problemami gospodarki czy bankructwem ZUS-u (jakbyśmy o nim od dawna nie wiedzieli). Pamiętamy jednak, że dezintegracja prawicy powiodła się, bo różne ugrupowania nie weszły wówczas do Sejmu, a kolejnym ekipom rządzącym zabrakło dobrej woli, aby wskazać inspiratorów.
Zaś gospodarka ma się całkiem dobrze, skoro wśród najbogatszych krajów świata jesteśmy na 36 miejscu. Lepiej byłoby znaleźć się w pierwszej dziesiątce, ale i tak powinniśmy mniej narzekać. Nawet jałówki z Białorusi, które niedawno przepłynęły Bug, wybrały drogę na zachód, czyli do Polski. Azylu nie otrzymały i zostały odesłane do kołchozu. A nas uraczono „taśmami tajemnic" z rynsztokową rozmową dwu oligarchów, Michnika i Gudzowatego, o polskiej energetyce.
opr. mg/mg