Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (22/2007)
Po felietonie „Trzynastego i co z tego?" p. Piotr zadał sobie trud skorygowania potknięć matematycznych w rachunkach numerologicznych. I chwała mu za to, bo choć to nie moje wyliczanki, to kiedy człek coś przedrukowuje, powinien strzec się przed upowszechnianiem błędów. Ale to także dowód, że poszukując na siłę w życiorysie Jana Pawła II wszelakich „trzynastek", kombinowano ile się da, jeszcze bardziej, niż sugerowałem.
Powróćmy jednak do naszej rzeczywistości, bo ta jawi się niewesoło, oj, niewesoło! Wiadomo, że demokracja to system sprawowania rządów, który przejawia skłonność do przeradzania się w totalitaryzm. Pamiętamy, że wielokrotnie przestrzegał nas przed tym Jan Paweł II. I oto nasilają się głosy, że rządy braci Kaczyńskich i ich politycznych sojuszników przypominają coraz bardziej dyktaturę. Jakiś czas temu „Gazeta Wyborcza" napisała, że na alarm biją prawnicy, bo demokracja jest zagrożona, prawo psute, a rządzące partie polityczne zawłaszczają instytucje publiczne. Można by pomyśleć, że nadchodzi straszny reżim, jakiego Europa nie pamięta od czasu rządów dwóch socjalistycznych sojuszników Stalina i Hitlera! Jak to dobrze, że mamy „Gazetę Wyborczą" - pomyślał wówczas ten i ów z wdzięcznością o Adamie Michniku - bo gdyby nie ona, nic byśmy o tym nie wiedzieli.
Niedawno odegrana farsa na Uniwersytecie Warszawskim - nie takie wiece już ta uczelnia widziała! - pokazała, że są tacy, którzy gotowi są bronić nie tyle demokracji, ile upadającego prestiżu wątpliwych „autorytetów". Przy okazji dowiedzieliśmy się od złotoustego senatora Kutza, że zebrała się tam „elita narodu". Cóż, można w to powątpiewać, skoro w wystąpieniach ograniczono się wyłącznie do ogólników, a cała ta paplanina wydawała się mało twórcza jak na obecność tylu profesorskich głów. Zrobiło się i strasznie, i śmiesznie.
Taki redaktor Żakowski powtarza, jak mantrę, że on się boi i powiada, że strach, który w wyborach miał mobilizować poparcie dla Kaczyńskich, przekształcił się teraz w strach demobilizujący. Osobiście zachęcałbym go do mniejszej bojaźliwości, bo jeśli nie przezwycięży swoich lęków, pozostanie mu - w ramach psychoterapii - nucić przebój Lady Pank: „Strach się bać, normalnie, strach się bać, nie ma jak przed demokracją zwiać...".
opr. mg/mg