Żyjemy w nowym świecie

Rozmowa z Radkiem Sikorskim, podsekretarzem stanu w ministerstwie spraw zagranicznych na temat Afganistanu i kryzysu po zamachu na WTC

- Zna Pan Afganistan jak mało kto w Polsce. Czy jako były korespondent wojenny, a w rządzie Jerzego Buzka minister odpowiadający m.in. za stosunki z państwami Azji, uważa Pan, że akcja Amerykanów w Afganistanie zakończy się powodzeniem? Jakie cele stawiają sobie Amerykanie?

- To akcja głównie policyjna, która ma na celu wytropienie oraz pojmanie terrorystów i ich mocodawców. Życzymy naszym sojusznikom powodzenia, choć nie będzie to akcja łatwa, bo reżim talibów, nieuznawany przez świat i Polskę, ale sprawujący na razie kontrolę nad większością terytorium Afganistanu, nie współpracuje z Radą Bezpieczeństwa ONZ.

- Chodzi także o to, by zapewnić Afganistanowi przyszłość po talibach...

- Talibowie swoimi poczynaniami pokazali, że nie da się z nimi pokojowo współpracować. Trzeba naprawić błędy przeszłości, gdy sprawy afgańskie zaniedbano i pomóc ustanowić tam umiarkowany, demokratyczny rząd, który mógłby wyplenić terroryzm i stworzyć warunki dla docierania pomocy humanitarnej oraz do odbudowy infrastruktury.

- Kim są talibowie, przeciwko którym zwrócił się już nie tylko Zachód, ale także Chiny, Indie, większość państw islamskich i najbliżsi sąsiedzi?

- Reżim talibów, oparty przede wszystkim na plemionach pasztuńskich wokół Kandaharu, pojawił się w 1995 r. Zasilany był głównie adeptami szkół koranicznych z obozów dla afgańskich uchodźców w Pakistanie. Początkowo część Afgańczyków pokładała w talibach nadzieję, że przywrócą oni pokój i zwalczą korupcję, jaka się rozpleniła wśród dowódców, którzy walczyli ze Związkiem Radzieckim. "Porządki", które zaprowadzili, szybko jednak zraziły do nich zarówno większość mieszkańców Afganistanu, zwłaszcza kobiety, jak i kraje ościenne.

- Macki Al-Quaedy, organizacji bin Ladena, sięgają najprawdopodobniej do ponad 60 krajów. Czy w ogóle będziemy mogli kiedyś powiedzieć: "Wygraliśmy wojnę z terroryzmem"?

- Trzeba pamiętać, że terroryzm nie pojawił się 11 września. Jest niemal tak stary, jak świat, choć jego nowoczesna forma rozwinęła się w związku z konfliktem bliskowschodnim w latach siedemdziesiątych. Tym razem terroryści ugodzili w lidera wolnego świata - Stany Zjednoczone. Cała potęga tego kraju kieruje się teraz przeciwko tej siatce. Przywódcy amerykańscy słusznie zakładają, że będzie to akcja rozłożona na wiele lat.

- Amerykanie drżą na myśl o bioterroryzmie, chodzą bowiem słuchy, że terroryści Osamy bin Ladena mogą mieć broń chemiczną i biologiczną. Nawet Papieża strzegą uzbrojeni karabinierzy, przebrani za księży, którzy patrolują okolice Watykanu. Czy Polacy mają się czego obawiać?

- Wszyscy musimy wzmóc czujność na ataki terrorystyczne, bo okazało się, że nowoczesna technologia, zminiaturyzowanie broni i powszechny do niej dostęp, szybka komunikacja ponad granicami służą nie tylko nam, ale i terrorystom. Mam nadzieję, że posiadanie broni chemicznej czy biologicznej przez talibów to tylko dziennikarska plotka, ale trzeba mieć świadomość, że gdyby ją mieli, z pewnością by jej użyli. Dlatego trzeba wzmocnić nasze służby wywiadowcze i policyjne, ale także przede wszystkim współpracę obywateli z rządami.

Żyjemy w nowym świecie, w którym nikt nie jest bezpieczny. Mieliśmy zamach na Ojca Świętego, na prezydentów Stanów Zjednoczonych. Widać wyraźnie, że są ludzie, którzy poważą się na każdą świętość i nie odstraszy ich żadne ryzyko. Fanatycy do swojej frustracji dość dowolnie dobierają ideologię. Mieliśmy już terrorystów komunistów, katolików z Irlandii Północnej, obywateli żydowskich, którzy zamordowali swojego premiera - do tej listy dołączyli terroryści islamscy. Skażona grzechem natura ludzka zdolna jest do tego pod każdą szerokością geograficzną. Także w Polsce mieliśmy domorosłych terrorystów.

Działania naszego rządu, powołanie sztabu kryzysowego i pełnomocnika ds. ochrony przed bioterroryzmem wynika z tego, że bezpieczeństwa nie mamy danego raz na zawsze. Także dlatego zgłosiłem propozycję powołania w Akademii Obrony Narodowej Zakładu Wojny Nieregularnej. Wydaje się, że taki będzie dominujący typ wojny w XXI wieku. Nie należy panikować, ale musimy być na wszystko przygotowani.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Tomasz Gołąb

Radek Sikorski, podsekretarz stanu w ministerstwie spraw zagranicznych w rządzie Jerzego Buzka

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama