Historie zranionych kobiet
Książka napisana „po kobiecemu” o zranionych kobietach! Szesnaście kobiet, szesnaście historii opowiadanych niemal w pierwszej osobie, bez ogródek, ponieważ cierpienie i zło, które powoduje sińce na ciele i duszy, musi być koniecznie opowiedziane. I dopiero, gdy zostanie wysłuchane, może prowadzić do przemiany i uzdrowienia.
ISBN: 978-83-7823-026-7
To jest mój głos; głos Laury urzeczonej, niemal oczarowanej historiami życia innych kobiet, opowiadanymi przez dziewczynki, dziewczyny, kobiety i staruszki.
W gruncie rzeczy życie jest opowiadaniem. To sposób, w jaki każdy z nas snuje wątki własnej przeszłości, naznacza wydarzenia, wiąże je ze sobą, znajdując w ten sposób własny motyw, by uświadomić sobie, kim tak naprawdę jest.
Słuchanie opowiadań innych kobiet pozwalało mi zawsze uważniej i lepiej, gruntowniej i z innych punktów widzenia odczytać wydarzenia mojego życia. Pozwalało więc zobaczyć siebie samą, swoje odczucia, myśli i czyny. Dawało mi to jakby nowe okulary, aby lepiej zrozumieć i określić to, o czym jestem przekonana, o moich wyborach i drodze, którą od dawna idę przez życie.
To co niegdyś było zainteresowaniem, teraz stało się pasją, i w efekcie też profesją.
Dziś w mojej codziennej pracy słucham historii życia, często bardzo bolesnych. Czasami zastanawiam się, jaki sens może mieć dla mnie porównywanie swojej historii z opowiadaniami mówiącymi o cierpieniu, strachu, nieszczęściu, usianymi tragicznymi, traumatycznymi wydarzeniami, które pozostawiają widoczne blizny, a czasami nigdy niezagojone rany.
Myślę, że są co najmniej dwie odpowiedzi. Pierwsza to prawdopodobnie ta, której wszyscy się spodziewają, to znaczy, że się wybiera zawód związany z leczeniem albo pomaganiem innym, aby poczuć się pożytecznym, przynosić ulgę w cierpieniu; ponieważ po ludzku rzecz biorąc ubogacające jest samo budowanie relacji, w których cierpiąca na duszy osoba czuje się wreszcie zaakceptowana, zrozumiana i podtrzymana na duchu.
Druga odpowiedź według mnie wymaga wiele pokory: kto wybiera pracę taką, jak ta, ten szuka, nieustannie szuka odpowiedzi, potwierdzeń na temat siebie i na swoją korzyść. Czasami szuka opatrunku na własne zranienia czy obolałą duszę. Wygląda to jak nigdy nieskończona droga samoleczenia. Myślę, że ja, towarzysząc innym kobietom w poszukiwaniu nowego sensu i przyszłych możliwości, znajduję rozwiązania dylematów i obaw, które sama przeżywam.
Uważam szczerze, że istnieje tylko jedna różnica między ludźmi, którzy codziennie odnajdują znaczenie i wartość własnego życia i je budują, nigdy się nie poddając, oraz tymi, którzy się gubią i angażują zawzięcie w „sztukę” wyrządzania sobie krzywdy. Tą różnicą jest świadomość, że było się wystarczająco kochanym.
Jestem tym, kim jestem, w dobrych i złych chwilach, dzięki miłości, jaką otrzymałam, osobom, które we mnie uwierzyły, wspierały mnie, zachęcały i towarzyszyły mi w każdym moim wyborze, w klimacie zrozumienia, a nie oskarżenia; nigdy oskarżenia.
Tylko w ten sposób można tworzyć i opowiadać historię, którą warto zawsze i pomimo wszystko przeżyć.
opr. aś/aś