Z dostępnych danych wiemy już, że człowiek trzeciego tysiąclecia pod wieloma względami będzie inny, zarówno w kategoriach socjologicznych, jak i doświadczeń percepcyjnych
Z dostępnych danych wiemy już, że człowiek trzeciego tysiąclecia pod wieloma względami będzie inny, zarówno w kategoriach socjologicznych, jak i doświadczeń percepcyjnych
Jesteśmy świadkami rewolucji, cyfrowej rewolucji, przypadającej na przełom wieków, która doprowadziła do rozprzestrzenienia się niewidzialnej architektury wiedzy i relacji o giętkiej i elastycznej strukturze, zdolnej umieścić swoje tymczasowe fundamenty w każdym miejscu, wpływać na wyobraźnię i kształtować świadomość.
Umysł, stale połączony ze zbiorową inteligencją i pamięcią, które ulegają ciągłej ewolucji, tworzy zdarzenia i nieodwracalne zmiany, które zaczynają przenikać nasze szlaki wymiany informacji i wiedzy, sprawiając, że to, co w rzeczywistości jest ogromną zmianą form uczenia się i interakcji, wydaje się banalne.
Mowa o relacjach, które w ciągu ostatniego dziesięciolecia uległy znacznej technicyzacji, i o informacjach, również wysoko wyspecjalizowanych, dostępnych jednym kliknięciem, w czasie rzeczywistym.
Oczywiście, rewolucja cyfrowa nie rozwinęła się w próżni, ale wpisała się w określoną sytuację społeczno-ekonomiczną, charakteryzującą się specyficznym „podłożem” kulturowym (humus), które Zygmunt Bauman sugestywnie określił mianem płynności.
W płynnym świecie ponowoczesności człowiek jest jakby zanurzony w morzu relacji, umiejętności i informacji, które ciągle się zmieniają, mają krótki okres ważności, są obiektem konsumpcyjnego podejścia – biorę, używam, wyrzucam, co przyzwyczaja go do zmiany wizerunku, co – jak w przypadku płynów – zmienia się w zależności od „opakowania”, w którym pokazuje się na zewnątrz, czyniąc go niezdolnym do przyjęcia zobowiązań oraz wiarygodnych, stabilnych i trwałych form tożsamości.
I właśnie w punkcie przecięcia tych dwóch współrzędnych odniesienia (tło płynnego życia i odbywająca się rewolucja cyfrowa) widać pierwsze przejawy homo technodigitalicus.
Czy jesteśmy świadkami ewolucyjnej zmiany, która doprowadzi do reorganizacji struktur neurokognitywnych i modyfikacji niektórych filarów budujących tożsamość? Czy z tej technopłynnej „pierwotnej zupy” powstanie nowy model umysłu?
Z dostępnych danych wiemy już, że człowiek trzeciego tysiąclecia pod wieloma względami będzie inny, zarówno w kategoriach socjologicznych, jak i doświadczeń percepcyjnych. Takie zmiany prowadzą do transformacji o charakterze antropologicznym: w ramach nowego scenariusza rysującego się na horyzoncie, sieć stanowi tylko jedną z licznych dokonujących się zmian; sprawiła, że technologia stała się obszarem do zamieszkania, rozszerzeniem ludzkiego umysłu, światem, który styka się z „realem” i powoduje przebudowanie mechanizmów kognitywnych, emocjonalnych i społecznych, związanych z tym doświadczeniem.
Szczególna wartość tej analizy tkwi w obszarze badań, które chcemy pokazać przez pryzmat związku między płynną kulturą i rewolucją technologiczną, dwoma czynnikami, które najbardziej oddziałują dziś na rozwój indywidualnej i zbiorowej tożsamości, dostarczając nowych, możliwych artykulacji w obrębie dialektyki między stabilnością i strumieniem świadomości, na której opiera się wyrażanie osobowości.
Celem tej książki jest stworzenie kolejnej ścieżki zmierzającej do zrozumienia patologii i wyzwań, możliwości i innowacji, zagrożeń i potencjału, czemu towarzyszy stanowcze przekonanie, że zmian nie należy się bać, jeśli zawsze będziemy brać pod uwagę ludzką postać człowieka i osobowość jaką przybiera u zarania nowego tysiąclecia.
Rodzi się nowe tysiąclecie: człowiek technodigitalicus podnosi się na swoich niepewnych, cyfrowych nogach, wzbudza lęk, patrzymy na niego nieufnie, choć silnie nas pociąga; podchodzimy więc na tyle blisko, że mógłby nam zaszkodzić, ale to nie ma znaczenia.
Nie możemy uniknąć kontaktu z nim: dobrze wiemy, że nie miałoby to sensu. Jednak dopiero gdy zaglądamy mu w oczy, uświadamiamy sobie najbardziej oczywistą i zdumiewającą prawdę: jego spojrzenie nie różni się od naszego, jego marzenie jest naszym marzeniem, to my jesteśmy tym człowiekiem. Jak to się stało? Kiedy nim się staliśmy?
Czy możemy nadal być sobą, jeśli staliśmy się nim, w którym poziomie rzeczywistości zdeponowaliśmy naszą świadomość, kogo i co możemy obserwować z zewnątrz?
Patrząc na siebie, a równocześnie na niego, orientujemy się, że krajobraz wokół nas uległ przemianie.
Żyjemy w innym otoczeniu, u zarania rewolucji cyfrowej, która sprawia, że rzeczy wyglądają inaczej, łączy je sieć tajemniczych i nieprawdopodobnych powiązań, znajdują się gdzie indziej niż powinny, wydają się nie być już tym, czym powinny. Które z tych kształtów rozwijających się wokół nas, które z tych dolin i mórz, domów i miast, niezliczonych przedmiotów i szczegółów, które jesteśmy w stanie wychwycić naszym nowym, cyfrowym okiem, naprawdę istnieją? Postacie obdarzone ciałem czy te, które według nas posiadają świadomość? Jakimi kryteriami się posłużyć, by rozpoznać prawdę? Tymczasem, lepiej dalej zgłębiać temat.
Tonino Cantelmi - psychiatra i psychoterapeuta. Kieruje Szkołą Specjalizacji w Psychoterapii Poznawczo-Interpersonalnej w Rzymie. Jest przewodniczącym i założycielem Włoskiego Stowarzyszenia Psychiatrów i Psychologów Katolickich. Jest wykładowcą na uniwersytecie oraz autorem kilkunastu publikacji naukowych i wielu książek.
Jest to fragment książki:
Tonino Cantelmi, Technopłynność. Człowiek w epoce Internetu. Technopłynny umysł, Wydawnictwo Bratni Zew
ISBN 978-83-7485-254-8
Według Autora – włoskiego badacza uzależnień od internetu i wpływu technologii cyfrowej na ludzki umysł – w zawrotnym tempie zdążamy w kierunku „nieustającego społeczeństwa”, które traci zdolność wyłączenia się. Trwa przy klawiaturze, twittując, udostępniając informacje w dzień i w nocy, w dni powszednie i świąteczne, w domu i w biurze, co może być początkiem potężnego uzależnienia od „połączenia się”.
W efekcie rewolucja cyfrowa i rzeczywistość wirtualna przejmują, uwypuklają i kształtują pewne cechy płynnego człowieka: narcyzm, pośpiech, wieloznaczność, poszukiwanie emocji i potrzeba niezliczonych relacji w wersji light. Jednak podstawową cechą technopłynnych kontaktów społecznych jest wszechobecność technologii w każdej relacji. Te obserwacje potwierdzają, że wirtualność relacji i jej wyraźna technicyzacja budują nową formę relacji: połączenie.
Jednak w głębi duszy czujemy, że koniec społeczeństwa masowego i przejście do technopłynnej ponowoczesności będzie oznaczać zmierzenie się z narastającą samotnością egzystencjalną i być może ani Facebook ani Twitter, czy inna forma „wirtualnej społeczności” nie zaspokoi tej niesłabnącej potrzeby „spotkania z kimś innym od siebie”, którą odczuwają mężczyźni i kobiety wszystkich epok: pragnienie autentycznego „spotkania z kimś innym” jest na tyle mocne i żywe, że przekroczy granice technopłynnego świata.
Książka daje czytelnikowi kolejną ścieżkę zmierzającą do zrozumienia patologii i wyzwań, możliwości i innowacji, zagrożeń i potencjału, czemu towarzyszy stanowcze przekonanie, że zmian nie należy się bać, jeśli zawsze będziemy brać pod uwagę ludzką postać człowieka i kształt, który przybiera u zarania nowego tysiąclecia.
opr. ac/ac