Artykuł z tygodnika Echo katolickie 20 (724)
Od kiedy polskie społeczeństwo może brać udział w demokratycznych wyborach?
Opinie w tej sprawie są podzielone, nie wszyscy uznają bowiem demokratyczność wyborów z 4 czerwca 1989 r. Jednak moim zdaniem powinniśmy uznać je za pierwsze wybory przeprowadzone przy ogromnym poparciu, entuzjazmie społecznym i w poczuciu wolności. Właśnie ta perspektywa jest dla mnie ważna, mimo że kontrowersje mają pewne uzasadnienie.
Były to wybory, w których wzięło udział najwięcej Polaków...
To świadczy o ogromnym poparciu i wierze w obywatelskość oraz poczucie sprawstwa społecznego, co jest przecież ogromnie ważne.
Dlaczego zatem coraz mniej osób oddawało swój głos w kolejnych wyborach? Nie chcemy korzystać z daru demokracji?
Poczucie sprawstwa i wpływu na losy kraju trochę się załamało. Wiara w to, że możemy być demokratycznym społeczeństwem, gdzie wyłoniona w wyborach władza troszczy się o ludzi, nieco podupadła. Sądzę, iż właśnie to jest główną przyczyną. Może warto więc spojrzeć na tę sytuację z perspektywy kosztów, jakie poniosły niektóre grupy społeczne, a miały wpływ na życie ludzi przez długie lata. Mam na myśli szczególnie tych, którzy zostali dotknięci bezrobociem, w szczególności tym masowym. Nastąpiło również dość duże rozwarstwienie, polaryzacja społeczeństwa.
Czy możemy mówić o dokładnej dacie bądź wydarzeniu, które zniechęciło Polaków do uczestnictwa w wyborach?
Frekwencja wyborcza załamała się w połowie lat dziewięćdziesiątych. Pojawiało się też falowanie entuzjazmu wyborczego, związane z wahaniem od lewicy do prawicy. Ludzie szukali, sądząc, że może, jeśli nie ci, to inna opcja spełni oczekiwania społeczne. Warto pamiętać, że przemiany w Polsce rozpoczęły się właśnie na fali oczekiwań wielu grup, zwłaszcza robotników, następnie potoczyły się w kierunku bardziej liberalnym, a więc rozczarowanie wspomnianej grupy społecznej wydaje się być po części uzasadnione. Natomiast, czy mogło się to potoczyć inaczej? Przemiany w Polsce były konieczne, chociaż nie zawsze odbywały się w sposób prawidłowy, co spowodowało rozczarowanie. Dodatkowo nieustanne informacje o aferach, korupcji, nadużyciach są czynnikami załamującymi wiarę ludzi w to, że mogą wybrać kogoś, kto się o nich naprawdę zatroszczy.
Uważamy, że nie mamy żadnego wpływu na władzę?
Tak, i wynika to z wypowiedzi wielu osób. Sądziłam, że jest to stanowisko reprezentowane przez starsze pokolenia, tymczasem okazuje się, iż podobnie uważa również młode. Z sondażu przeprowadzonego wśród moich studentów wynika, że także oni oceniają polityków jako osoby troszczące się raczej o własny prestiż, władzę i pieniądze, a niekoniecznie o wspólne dobro.
Nasze społeczeństwo musi dojrzeć do tego, aby świadomie uczestniczyć w wyborach. W jaki sposób można zachęcić ludzi do głosowania?
Wymaga to zmiany podejścia ze strony tych, którzy sprawują władzę. Musi zmienić się polityka informacyjna, należy podejmować próby dialogu, negocjowania, a nie zajmować się konfliktami, często o banalne rzeczy. W tym wszystkim brakuje prawidłowej relacji władza - społeczeństwo.
Chyba wciąż uczymy się korzystania z demokracji?
To prawda. Niestety, chyba uczymy się zbyt wolno i na nieustannych błędach. Myślę, że polityka polega również na tym, aby dokonywać zmian w świadomości społeczeństwa poprzez politykę informacyjną, ale też rzeczywiście demokratyczne sprawowanie władzy i myślenie o losach ludzi.
Niska frekwencja wyborcza nie jest chyba jedynie polską bolączką. Co z krajami, które podobnie jak my dopiero uczą się demokracji?
W każdym kraju proces transformacji ustrojowej przebiega inaczej. W Polsce zmiany dokonały się w sposób chyba najbardziej radykalny, a polskie społeczeństwo nie było na to zupełnie przygotowane ani pod względem mentalnym, ani informacyjnym.
W wyborach chętniej uczestniczą młodzi - ci wychowani w niezależnej Polsce.
Tak wynika z analiz. Ale są też inne ciekawe wyniki obserwacji naszego uczestnictwa w głosowaniach. Wybory prezydenckie pokazały bardzo wyraźny podział Polski na wschodnią i zachodnią - popierające koncepcję państwa socjalnego i bardziej liberalnego. Młodzież częściej aprobowała zmiany w kierunku liberalnym, a starsi głosowali za tym, aby państwo sprawowało funkcję opiekuńczą.
Wielkimi krokami zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego. Czy Polacy zdają sobie sprawę z tego, jak ważne decyzje podejmuje ta instytucja oraz przedstawiciele, których będziemy wybierali?
Myślę, że wiedza społeczeństwa jest niedostateczna. Być może wiemy, jakie są zadania europarlamentu itp., ale w polityce rządu brakuje informacji na temat tego, jakie nasz kraj ma korzyści z przystąpienia do Unii Europejskiej. Obserwujemy kłótnie na temat tego, ile procent środków wykorzystujemy, a ile nie, co wprowadza chaos informacyjny, a brak jest konkretów.
Przeprowadzone niedawno badanie opinii publicznej pokazało, że znaczna część społeczeństwa uważa, iż naszych przedstawicieli w europarlamencie wskazują politycy...
To świadczy jedynie o tym, jak znikomy jest poziom informacji. Czasami zastanawiam się, co można w takiej sytuacji zrobić, w jaki sposób dokonywać zmian w świadomości Polaków. Bo musimy wiedzieć, że jest niezwykle silne powiązanie pomiędzy świadomością społeczną a przebiegiem procesów ekonomicznych i społecznych, a co za tym idzie, poparciem lub blokadą dla przemian, jakie się dokonują. Taka sytuacja ma miejsce, mimo że istnieje szeroki dostęp do wielu środków masowego przekazu. Chyba sposób przekazywania tych treści powinien być inny. Tak, żeby nie były odbierane jako propaganda i próba wywierania nacisku na ludzi, a rzetelna informacja.
Trzeba mieć nadzieję, że sytuacja ta ulegnie zmianie. Ale od pierwszych wolnych wyborów mija 20 lat, a społeczeństwo nadal nie wierzy, że może mieć wpływ na losy kraju...
Pokolenie, które wzrastało w wolnym kraju, wchodzi właśnie na rynek pracy, a mimo wszystko poziom świadomości społecznej nadal nie jest zadowalający. Myślę, że to przede wszystkim efekt sposobu sprawowania władzy. Ale jest pewna iskierka nadziei.
Wyjątkiem było głosowanie w referendum, które decydowało o wstąpieniu Polski w struktury UE. Wtedy do urn poszła większość uprawnionych do głosowania...
Sądzę, że w tym przypadku została właściwie poprowadzona polityka informacyjna. Od początku przemian ustrojowych w Polsce mówiono, że naszym celem jest wejście do UE.
Minęło 5 lat od momentu wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Wydawać by się mogło, że powinniśmy czuć się dobrze w europejskiej rodzinie i chętnie korzystać z przywilejów, jakie niesie ze sobą bycie w strukturach europejskich...
Coraz więcej wiemy o Unii, widzimy, jak zmienia nasze życie, korzyści z członkostwa możemy oglądać prawie na każdym kroku. Niestety, wiele osób nadal nie wie, w jaki sposób może wykorzystać środki unijne dla polepszenia swojej sytuacji. Powinno być więcej informacji dotyczących tego, w jaki sposób każdy z nas może korzystać z funduszy, do kogo powinien zwrócić się o radę i pomoc. Podobnie przedstawia się sprawa z wiedzą na temat instytucji europejskich, w których Polska ma swoich przedstawicieli.
...chociażby we wspomnianym już Parlamencie Europejskim. Może więc spróbuje Pani krótko wyjaśnić, jakie decyzje zapadają w europarlamencie...
Jest to organ ustawodawczy, w którym zapadają istotne decyzje kształtujące politykę UE. Inicjatywy europarlamentu są niezwykle istotne, ponieważ tworzą one podstawy do funkcjonowania i polityki gospodarczej, społecznej, handlowej.
Prognozowana frekwencja w wyborach, które odbędą się już 7 czerwca, nie jest wysoka. Co może mieć na to wpływ?
Współcześnie obserwujemy pewien brak jasności w polityce europejskiej. Ścierają się różne koncepcje budowania polityki, a dodatkowo nałożył się na to kryzys gospodarczy, który nieco odwrócił działania prointegracyjne, a uwydatnił troskę o interesy poszczególnych krajów. Sądzę, że Polacy, podobnie jak i inne narody, nadal myślą raczej kategoriami państwa, w którym żyjemy, a nie ponadnarodowymi.
Nie powinniśmy rezygnować z głosowania w eurowyborach. Wyjaśnijmy, na co mamy realny wpływ, idąc na głosowanie...
Wybieramy kandydatów, którzy będą mogli wyartykułować interesy Polaków oraz reprezentować nas w Europie. Mamy szansę wybrać ludzi stawiających sprawy społeczeństwa wyżej niż własny interes, walczących o nas. Oczywiście, najlepiej byłoby, aby wybrani przez społeczeństwo europarlamentarzyści czynili to jednym głosem. Wtedy ich działania będą bardziej skuteczne.
Dziękuję za rozmowę.
opr. aw/aw