O trudnych relacjach polsko-litewskich
Czy nakaz litewskiego NSA dotyczący usuwania tablic z nazwami ulic w języku polskim był dla Pana zaskoczeniem?
Działania Polaków są zgodne z Konwencją Ramową Rady Europy o Ochronie Mniejszości Narodowych, Europejską Kartą Języków Regionalnych i Mniejszościowych, Traktatem polsko-litewskim oraz z obowiązującą przez wiele lat ustawą z 1991 r. o mniejszościach narodowych. Nie przeszkadza to władzom litewskim podejmować od dwudziestu lat działań represyjnych mających na celu usuwanie dodatkowych napisów w języku polskim nie tylko z obiektów publicznych, ale i prywatnych posesji. Co więcej - polskim samorządowcom grozi się odpowiedzialnością administracyjną, a nawet karną, jeśli nie zmuszą mieszkańców do usunięcia z własnych domostw dodatkowych napisów w ich języku ojczystym.
Czy antypolskie działania na Litwie można wytłumaczyć tylko budowaniem tożsamości narodowej Litwinów?
Antypolskość jest dość często wykorzystywana przez partie nacjonalistyczne. Wiele osób przypuszcza, iż życzliwe słowa Arturasa Paulauskasa wobec postulatów językowych mniejszości narodowych przyczyniły się do przegrania przez niego w drugiej turze wyborów prezydenckich w 1998 r. Tym bardziej, że emocje zostały wówczas podgrzane przez uchwałę samorządu rejonu wileńskiego o upowszechnieniu dodatkowych napisów w języku polskim. Wielu stawiało mu też zarzut, że jego żona jest narodowości polskiej. Niewątpliwie na Litwie silne są tradycje narodowe oparte na antypolskości. Niemniej obecny jest też kontekst ekonomiczny. Utrudniając zwrot ziemi Polakom, uniemożliwia im się awans społeczny. Jednocześnie prowadzi to też do zmiany struktury narodowościowej terenów zwarcie zamieszkiwanych przez ludność polską, gdzie w dużym stopniu osiedlają się obecnie Litwini. Walka z dodatkowymi napisami polskimi ma wymiar symboliczny. To usuwanie jakichkolwiek symboli obecności polskiej na terenach, gdzie Polacy nie tylko są zakorzenieni od wieków, ale stanowią również większość mieszkańców. Przykładowo, w rejonie solecznickim stanowią 80% ludności. W afirmacji swej narodowości i języka Litwini widzą podstawowe źródło ochrony tożsamości. Podejmując więc działania odmienne od standardów europejskich, dążą do umocnienia litewskości w sensie narodowym, a nie obywatelskim.
Z jednej strony rządowi Polski stawiane są zarzuty, że traktuje Litwę protekcjonalnie. Z drugiej - że w imię dobrosąsiedzkich stosunków przemilcza drażliwe sprawy, np. nie zajmuje zdecydowanego stanowiska w obronie Polaków mieszkających na Litwie...
To zaskakujące, ale wiele polskich rządów wykazywało większą troskę o interesy Litwy niż własnego kraju. Przecież wspieranie działań na rzecz niepodległości, promowanie wstąpienia do NATO i Unii Europejskiej odbywało się bezwarunkowo. To były strategiczne cele Litwy, za osiągnięcie których niewątpliwie gotowi byli do znacznych ustępstw. Jeśli jednak tego się od niej oczekiwało, odczytywano to jako sygnał, że wobec mniejszości polskiej można podejmować jeszcze bardziej swobodne działania. To są kwestie związane z reprywatyzacją, oświatą, funkcjonowaniem języka, zmianami granic administracyjnych jednostek terytorialnych i inne.
Warto zwrócić uwagę, że w traktacie polsko-litewskim z 1994 r. Litwa zobowiązała się do zachowania oryginalnej pisowni imion i nazwisk Polaków, zastrzegając, że szczegółowe rozwiązania zostaną zawarte w oddzielnym dokumencie. Jak łatwo się domyślić, do dzisiaj nie ujrzał on światła dziennego. Przykładowo więc imię Józef pisze się „Juzef” lub „Juozas”, a Wróblewski jako „Vrublevskis” bądź „Žvirblis”. Dla odmiany Litwini w Polsce mogą używać swych oryginalnych nazwisk, na terenie gminy Puńsk litewski jest używany jako język pomocniczy, a w 30 miejscowościach stosuje się dodatkowe napisy po litewsku. Za to samo naszych rodaków na Litwie chce się karać. Gdzie jest tu więc zasada wzajemności?
Kto lub co może uzdrowić relacje między Polską a Litwą?
Przede wszystkim trzeba określić bliższe i dalsze cele do osiągnięcia. Tego niestety było wyraźnie brak w dotychczasowych relacjach. Korzystanie z negocjacji bezpośrednich, jak też dochodzenie praw za pośrednictwem instytucji europejskich wydaje się dobrą drogą. Przyjęte jest w polityce międzynarodowej zapewnianie takiego samego standardu dla mniejszości. Powinniśmy o tym pamiętać w relacjach polsko-litewskich.
Dziękuję za rozmowę.
Echo Katolickie 35/2011
opr. ab/ab