Z ks. Piotrem Pielakiem, diecezjalnym duszpasterzem służby zdrowia, rozmawia Kinga Ochnio
W dniu liturgicznego wspomnienia św. Łukasza obchodzimy święto pracowników służby zdrowia. Dlaczego ten święty stał się patronem lekarzy?
Prawdopodobnie dlatego, że sam był z wykształcenia lekarzem. Święty Paweł, któremu Łukasz pomagał, w Liście do Kolosan nazywa go „umiłowanym lekarzem”. Poza tym pośrednio o znajomości sztuki lekarskiej świadczą liczne opisy, jakie Łukasz zawarł w swojej Ewangelii, oraz używane przez niego terminy lekarskie. Warto dodać, że patronami służby zdrowia są również święci Kosma i Damian, również lekarze, którzy ponieśli śmierć męczeńską za panowania cesarza Dioklecjana około 300 r.
Czy współcześni pracownicy służby zdrowia mogą w jakiś sposób czerpać z postawy świętego?
O samym autorze trzeciej Ewangelii wiemy niewiele, ale sądzę, że ci, którym on patronuje, mogą wiele czerpać z treści zawartych w jego pismach, a mianowicie we wspomnianej wcześniej Ewangelii oraz Dziejach Apostolskich. Bardzo wymownym przykładem do naśladowania jest chociażby postawa Miłosiernego Samarytanina opisana w dziesiątym rozdziale Ewangelii.
Ks. Jerzy Popiełuszko mówił, że zawód pielęgniarki i lekarza jest najbliższy powołaniu kapłańskiemu. Co tak naprawdę oznacza dziś, w czasach, kiedy samarytańska potrzeba niesienia pomocy chorym ustępuje miejsca materialnym zyskom?
Tym, co niewątpliwie łączy te dwa typy powołań, jest ich głęboko humanistyczny charakter. Zarówno powołanie kapłańskie, jak i lekarza czy pielęgniarki jest ze swej natury i istoty ukierunkowane na człowieka i jego dobro. Przypomnijmy, że jedną z naczelnych zasad etycznych w medycynie jest Primum non nocere, czyli „po pierwsze nie szkodzić”. Przywołując myśl zawartą w encyklice „Evangelium vitae” autorstwa Jana Pawła II, można powiedzieć, że tak kapłani, jak i osoby niosące pomoc chorym winni być w pełnym tego słowa znaczeniu „sługami życia”, które stanowiło i stanowi sacrum niezależnie od czasów i okoliczności. W przeciwnym razie będzie to jakiś rodzaj sprzeniewierzenia się naturze jednego bądź drugiego powołania.
Ponoć lekarze powinni zajmować się nie tylko sprawami ciała, ale też ducha. Dlaczego tak ważne jest budowanie wzajemnych relacji i personalistyczne podejście do pacjenta?
Dlatego, że bez niego niemożliwym jest zaufanie - jako jeden z koniecznych elementów w procesie leczenia. Medycyna jako wiedza, nauka, a nawet sztuka, rozwijała się w ciągu wieków w ciągłym powiązaniu z filozofią. W pewnym okresie zaczęto akcentować tylko element biologiczny, co w efekcie doprowadziło do swego rodzaju odhumanizowania tej pierwszej. Obserwując dziś skutki takiego podejścia, wydaje się, że współczesna medycyna powinna wrócić do swojej tradycji filozoficznej, humanistycznej oraz do etyki związanej z aksjologicznymi założeniami moralności uniwersalnej, powszechnej - obowiązującej wszystkich ludzi.
Tradycyjna etyka zalicza do cnót lekarza: pokorę, wierność i cierpliwość. Jak powinno wyglądać realizowanie tych cnót na co dzień?
Na pewno biorąc pod uwagę wspomniane przeze mnie wcześniej oderwanie (przynajmniej częściowe) od podstaw filozoficznych czy takie okoliczności zewnętrzne jak nadmiernie zinstytucjonalizowany system opieki, towarzyszące mu przepisy narzucające wprost określone normy ilościowe i procedury przyjęć pacjentów, można powiedzieć, że z punktu widzenia lekarza czy pielęgniarki jest to coraz trudniejsze. Z drugiej jednak strony pocieszający jest fakt, iż wiele osób bezpośrednio zaangażowanych w niesienie pomocy chorym i cierpiącym (widzę to m.in. w szpitalu, w którym posługuję) nie godzi się z tym wewnętrznie i usiłuje nawet w takich niesprzyjających warunkach być przede wszystkim bliźnim, a dopiero potem lekarzem czy pielęgniarką.
Zgodnie z zasadą Hipokratesa powinnością lekarza jest czynić wszystko, co uważa za stosowne dla dobra chorego. Jak na tym tle wypada zasada prawdomówności? Czy można mówić o dobroczynnych skutkach kłamstwa? Czy lekarze mogą nie mówić pacjentom prawdy, jeśli to może wyrządzić pacjentowi krzywdę?
Na wstępie należy zaznaczyć, że jednym z głównych zadań lekarza jest połączenie wiedzy, którą dysponuje, z umiejętnością dialogu z chorym jako partnerem w procesie leczenia. Trudność, o której mowa w pytaniu, dotyczy praktycznego konfliktu na linii: prawda i dobro chorego.
Prawda jest zawsze wartością, przy czym w medycynie pojęcie prawdy jest niezmiernie trudne do zdefiniowania. Z drugiej strony bywa, że pojęcie dobra pacjenta znacznie wykracza poza zachowanie zdrowia i życia. W takich sytuacjach nawet lekarzowi trudno stwierdzić, co jest prawdą i co stanowi dobro pacjenta.
Chciałbym w tym miejscu przywołać słowa byłego rektora Akademii Medycznej w Krakowie prof. Andrzeja Szczeklika, które - mam nadzieję - pozwolą lepiej zrozumieć problem. Porównał on prawdę do chemioterapeutyku - leku przeciwnowotworowego. Wiadomo, że należy dawkować go stopniowo, gdyż zaaplikowany w zbyt wysokiej dawce zabija. W tym sensie ważnym jest sposób podania prawdy oraz styl i czas. Lekarz powinien znaleźć czas na przebycie z chorym wspólnej drogi, wiodącej do odkrycia prawdy. To zaś zależy od wrażliwości chorego, a także jego struktury psychicznej.
Wielu bulwersują strajki pielęgniarek czy lekarzy. Ci zaś tłumaczą, że odchodząc od łóżek chorych walczą o swoje prawa, a poniekąd też zdrowie pacjentów. Jakie jest zdanie Księdza na ten temat?
Nie można z pewnością odebrać lekarzom i innym pracownikom służby zdrowia prawa do poprawy warunków pracy (bo zwykle one są przyczyną strajków). Należy jednak podkreślić, że ze względu na szeroko pojęte dobro wspólne, pewne grupy społeczne czy zawodowe nie powinny stosować pewnych form strajku. I tak dla przykładu służba zdrowia nie może w ramach akcji strajkowej zaprzestać wykonywania swych zadań medycznych i odmawiać pomocy i opieki ludziom w potrzebie. Sprzeciwia się bowiem temu ich etos zawodowy. Podobnie takie grupy zawodowe, jak straż pożarna, wojsko czy policja, nie mogą w czasie strajku zaprzestać wykonywania swoich służbowych zadań, chroniących bezpieczeństwo i obronność państwa.
Na co Ksiądz uwrażliwia lekarzy? Jakimi problemami dzielą się z Księdzem?
W miarę możliwości staram wciąż uświadamiać sobie i pomagać w tym innym, że kimś najważniejszym w naszym posługiwaniu ma być drugi człowiek. Nie pacjent, ale konkretny człowiek wraz ze swoją niepowtarzalną historią i doświadczeniem. Kontakty z pracownikami służby zdrowia, zarówno te, które mam bezpośrednio w szpitalu, jak i te w ramach duszpasterstwa służby zdrowia, są dla mnie ogromnie cenne i pouczające. Zwykle podczas tych spotkań poruszane są problemy z pogranicza etyki i medycyny. Poza tym pytania dotyczą np. oficjalnego stanowiska Kościoła w określonych sprawach bądź szeroko pojętej teologii.
Dziękuję za rozmowę.
Echo Katolickie 42/2011
opr. ab/ab