Podsumowanie roku 2010
Dla nikogo nie jest żadnym zaskoczeniem, że rozpoczynając nowy okres w swoim życiu człowiek dokonuje podsumowania dotychczasowego etapu. Jest to logiczne, gdyż określiwszy wcześniej zajmowaną pozycję, łatwiej ruszyć do przodu.
Jest jednak w takich podsumowaniach pewien sentymentalizm, ponieważ spoglądając wstecz łza ciśnie się do oka nad pozostawianą za sobą przeszłością. Za nami 2010 rok, a przed nami niewiadoma nowego czasu. Warto więc spojrzeć trochę na pozostawiany już w historycznym lamusie czas, by w nowym roku uniknąć chociażby tylko zdziwienia konsekwencjami, które mogą nas zaskoczyć. Osobiście chciałbym ten odchodzący czas podsumować, dzieląc go na wydarzenia w Kościele, w ojczyźnie i na świecie. I zaznaczam od razu, że jest to czysto subiektywne podsumowanie. Nie chcę i nie muszę się tłumaczyć, dlaczego uznaję jakieś zdarzenia za ważne. Są one ważne dla mnie. A to wystarcza. Dla jasności postanowiłem przedstawić to w punktach.
Kościelne poletko
Dwie były szczególne: do Wielkiej Brytanii i do Hiszpanii. Podkreślenie przez Ojca św. potrzeby jasnego opowiadania się chrześcijan po stronie wiary oraz klarowna obrona obecności religii chrześcijańskiej na kontynencie europejskim w przestrzeni publicznej.
Czekaliśmy na nią od 1984 r., gdy SB zamordowało kapelana Solidarności. Kamienny krzyż, przed którym klękali papieże i głowy państw, na zawsze pozostanie świadkiem, że za prawdę trzeba niekiedy zapłacić drogą cenę. Ale tylko dla prawdy warto umierać.
Nie sposób nie zauważyć narastającej, szczególnie na Dalekim Wschodzie, fali ataków na wyznawców Chrystusa. Ale również nie można spokojnie przejść do porządku dziennego nad rugowaniem chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej na Starym Kontynencie. I dziw tylko bierze, jak skwapliwie się o tym milczy.
Jasne stanowisko papieża w sprawie pedofilskich zachowań niektórych duchownych jest ogromnym postępem w oczyszczaniu się Kościoła. Tylko jakoś opinia publiczna nie jest informowana, że równocześnie Ojciec św. zwraca uwagę na aksjologiczną podstawę współczesnej (anty)kultury.
Sprawa ks. Żarskiego wyraźnie pokazała, że sojusz Tronu z Ołtarzem nie wychodzi wspólnocie wierzących na dobre.
Ojczyznę wolną...
Najważniejsze dla Polaków wydarzenie 2010 roku. W jednym momencie giną przedstawiciele najważniejszych dla naszego kraju instytucji. Nie trzeba opisywać dalej. Dziwi tylko zachowanie rządu oraz natychmiastowe przejmowanie władzy. I oddanie wszystkiego Rosjanom.
Uważam to za drugie co do ważności wydarzenie. W przestrzeni publicznej w Polsce po raz pierwszy na masową skalę wypowiedziano się przeciwko krzyżowi i pamięci narodowej. To znak przesilenia kulturowego. Szkoda, że wielcy schowali głowę w piasek.
Ogrom ludzkiego nieszczęścia, potworne straty ekonomiczne, słabość państwa, nonszalancja władz i wspaniała postawa społeczna - tak można podsumować to wydarzenie, które nadal trwa, gdyż kilkaset rodzin wciąż koczuje w spartańskich warunkach.
Można powiedzieć: mamy, co chcieliśmy. Prezydentura bez jakiejkolwiek wizji państwa, bez wizji udziału Polski w międzynarodowej wspólnocie, za to z marzeniem o podporządkowaniu polskiej konstytucji prawu unijnemu i pustosłowie rodem z „Misia”. Ale za to z dwoma pałacami prezydenckimi (Pałac Namiestnikowski i Belweder) w ramach taniego państwa. Ja osobiście nadal się pytam: co dzieje się z drugą częścią aneksu do raportu o likwidacji WSI?
Ostatnie wydarzenie miało dla mnie posmak gazetowego newsu. A to dlatego, że w całej batalii o rozkład jazdy nikt nie pyta się o sprzedaż PKP Cargo. A to jest o wiele ciekawsze, niż opowieści o psie, co jeździł koleją, ruszając z peronu piątego w Katowicach.
Świat trwał będzie nadal...
Można powiedzieć: świat już o nich zapomniał, choć wcześniej pełne usta miał miłosierdzia. A tam ludzie umierają.
Ukraina, Białoruś, Mołdawia, Kirgistan... Wszystko w ręce rad(osnych) Rosjan. A nasza dyplomacja uwielbia uściski z Putinem i Miedwiediewem. Nowe przysłowie sobie POlak kupi...
Jest to jakaś nadzieja: Fidesz na Węgrzech, konserwatyści w Anglii. Ale to ciągle za mało.
Czy nowe powróci?
Odpowiedzcie sobie Państwo sami. Ja wznoszę dzisiaj nie lampkę szampana, ale modlitwę, by jednak nie wróciło.
opr. ab/ab