Skąd w nas skłonność do tak daleko posuniętej przewrotności? Gdzie należy szukać jej źródeł?
Zapiski...
Abelard Giza z kabaretu Limo (który swego czasu „błysnął” podczas jednego z występów szyderstwami ze św. Jana Pawła II) był łaskaw zauważyć, że Kościół „zalicza się do wspólnych wrogów, z których mogą śmiać się Polacy”. Dlatego, według satyryka, uzasadnione są wszystkie chwyty i każde słowo, zaś krytyka niestroniąca od rynsztokowych pomówień, obrazów, wulgarnych porównań jest normalnym wyrazem ekspresji. Rozmowa została zamieszczona na portalu Natemat.pl. Szkoda, że prowadzący nie pokusił się o zadanie pytania, czy kabareciarze podobnie myślą o islamie (skądinąd pytanie jest tym bardziej zasadne, że z rąk fanatyków muzułmańskich giną tysiące ludzi, nie tylko chrześcijan) bądź Żydach, zrzucających bomby na arabskie miasta położone w Strefie Gazy (w tym także cywilne obiekty). Zabrakło odwagi?
Rozmowa nie jest warta cytowania, tym bardziej nie jest wart promocji zespół należący do „n-tej” ligi polskich kabaretów, dysponujący dość ograniczonym tematycznie zasobem skeczy - w oczy rzuca się jednak charakterystyczny, zaskakujący sposób definiowania Kościoła jako „wspólnego wroga”. Satyrycy nie precyzują, kto wchodzi w skład owej prześladowanej przezeń mniejszości (większości?) i czym kościelna wrogość się objawia. Ale mniejsza o szczegóły. Rzecz w tym, że podobny styl myślenia jest obecny w głowach sporej rzeszy Polaków. Widać to na forach internetowych i słychać w rozmowach. Kościół przedstawiany jest jako forpoczta wrogiego państwa Watykan, bliżej nieokreślona złowroga struktura pragnąca zawładnąć światem (co „udowadnia w swoich bestsellerowych powieściach Dan Brown), zaś nauczanie - jako zagrożenie dla ludzkiego szczęścia i wolności. Istnieją środowiska, które nie są w stanie mentalnie wyjść poza opisany wyżej sposób rozumowania! Zupełnie przy tym nie liczy się prawda, to, czym on w swojej istocie jest, czego naucza, jaką rolę pełni w społeczeństwie i wreszcie - kto do niego należy! Więcej: w powyższej argumentacji da się zauważyć szczególna przewrotność, która zło każe nazywać dobrem, dobro - złem. Troskę o integralny rozwój osoby ludzkiej, jej godność - zamachem na wolność i prawo do szczęścia, destrukcję - wyrazem nowoczesności i postępu.
Może to mocne porównanie, ale w tym momencie na myśl przychodzi obraz z Ewangelii wg św. Marka. Jest to fragment opisu wizyty Jezusa w Kafarnaum. „Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!». Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego” (Mk 11,23-26). Temu, który przyszedł na świat, aby „szukać i ocalić, to co zginęło”, demon przypisuje misję zagłady! Jezus nazwany jest wrogiem człowieka.
Skąd się to wszystko bierze? Skąd w nas skłonność do tak daleko posuniętej przewrotności? Gdzie należy szukać jej źródeł? Odpowiedź zawarta jest m.in. w Biblii, w księdze stanowiącej źródło antropologii chrześcijańskiej. Kiedy prarodzice Adam i Ewa odwrócili się od Stwórcy i zwrócili ku stworzeniu (grzech nieposłuszeństwa - w teologii zwany grzechem pierworodnym), wąż - szatan niejako usuwa się z areny dziejów. Ale „owoc” jego działania pozostaje: to „zaśmiecenie”, wykrzywienie mentalności ludzi. Bóg, który dotąd był przyjacielem, kimś niezwykle bliskim, nagle staje się zagrożeniem. Adam z Ewą chowają się przed Nim! (Rdz 3,8-13: „Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: «Gdzie jesteś?» On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się». Rzekł Bóg: «Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?» Mężczyzna odpowiedział: «Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem»). Grzech powoduje, że w ludzki świat brutalnie wkracza kłamstwo. Nieprzyznanie się do winy sprawia, że zostaje ona zrzucona na innych.
Błędne koło zaczyna obracać się z coraz większym impetem.
I obraca się po dziś dzień.
Kościół nigdy nie był i nie będzie wrogiem człowieka - dlatego, że Pan Bóg nie jest wrogiem człowieka. Owszem, w rzeczywistości przepełnionej grzechem jest znakiem sprzeciwu. Nie godząc się na zło, kłamstwo, skrajny konformizm - idąc pod prąd oczekiwaniom i egoizmowi, naraża się wielu. Stąd agresja, ironia, próby pomieszania porządków. A że Kościół nie dysponuje armią, ma nikłe szanse na medialne przebicie się z argumentami, różni Gizowie, Rucińscy leczą swoje kompleksy, używając sobie na nim, ile się da. Nihil novi sub sole.
KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI
Czytaj: Katechizm Kościoła
Katolickiego, pkt 386-409
Echo Katolickie 37/2014
opr. ab/ab