Historia na zawiasach 

Jak islam zapisał się w historii Europy?

„Islam to nasza historia” - pod takim tytułem otwarto 15 września wystawę w Brukseli. Wydarzenie to jest sponsorowane przez Komisję Europejską, która wydała na nie 2,5 mln euro. Wystawa, w zamyśle organizatorów, ma na celu przybliżenie „dziedzictwa” islamu i pokazanie jego znaczenia dla europejskiej tożsamości.

Tłumacząc sens ekspozycji, Komisja Europejska napisała na swojej stronie internetowej: „Wystawa «Islam to także nasza historia!»” opowiada historię długiego związku między Europą a cywilizacją muzułmańską na europejskiej ziemi”. Przywołane „historyczne dowody” zostały jednak potraktowane niezwykle wybiórczo i tendencyjnie. Pokazano np. przenikanie się kultur w Andaluzji, zaś „skacząc” od razu w XX w., wyakcentowano problemy migracji, zamieszczając obraz zatopionych ciał w morzu czy... bombę w torebce Louis Vuitton. Ani słowa o próbach zniszczenia chrześcijaństwa w Europie, zakusach Imperium Osmańskiego, by z Bazyliki św. Piotra zrobić stajnie, zniszczeniu kultury Bizancjum, wielkich bitwach: pod Lepanto czy Wiedniem, rzezi Ormian, ISIS, prześladowaniu chrześcijan w państwach muzułmańskich.

Oto kolejna odsłona niemarksistowskiego prania mózgów...

Porozmawiajmy o faktach

Faktem jest, że w pewnym okresie islam miał istotny wpływ na kształtowanie się europejskiej nauki. Przyczynił się do przechowania wiedzy starożytnej Grecji i przekazania jej Europie. Było to możliwe m.in. dzięki opanowaniu przez Maurów na siedem wieków Półwyspu Iberyjskiego. Trudno określić chronologię podboju - historycy przyjmują, iż dokonało się to na początku VIII w. Okupację zakończyło wypędzenie najeźdźców w 1492 r.

Arabista prof. Janusza Danecki wylicza szereg osiągnięć kulturowych, naukowych, medycznych, które miały zasadniczy wpływ na kształtowanie się średniowiecznej myśli europejskiej. Arabowie gromadzili wielkie księgozbiory, np. powstała w 970 r. biblioteka w Kordobie liczyła 440 tys. ksiąg! Okazało się wtedy, że duża część tych ksiąg to uznane za zaginione dzieła m.in. Platona, Euklidesa, Klaudiosa Ptolemaiosa. Pojawiło się wiele wybitnych umysłów, szczególnie w medycynie, matematyce, filozofii. Leczono wiele chorób. Arabscy matematycy stworzyli podstawy algebry, wynaleźli algorytm, wprowadzili pojęcie zera. Po dziś dzień w matematyce posługujemy się cyframi arabskimi. Trudno nie wspomnieć o Averroesie, który zasłynął jako tłumacz i komentator dzieł Arystotelesa. Arabowie sprowadzili do Europy wiele gatunków drzew, roślin. Ślad ich obecności przetrwał w nazewnictwie. Na terenach współczesnej Hiszpanii można podziwiać architekturę z tamtych czasów. Mówi się, że inspiracji dla polskiego sarmackiego stroju szlachty noszonego w XVII-XVIII w. również należy szukać w świecie arabskim.

To jedna strona medalu. Dziś chętnie podkreślana przez eurokratów. Nikt nie odbiera Maurom zasług dla kultury europejskiej, ale nie należy zapominać, iż Półwysep Iberyjski znalazł się pod panowaniem muzułmanów w wyniku podboju. Od początku swojego istnienia islam tą drogą zaczął rozszerzać się po świecie. O ile w Andaluzji - jak to zostało pokazane wyżej - przenikanie się kultur dało pozytywny efekt, o tyle to właśnie islam przyczynił się do zniszczenia Cesarstwa Bizantyjskiego, gdzie także kwitła nauka, sztuka. Całe rozległe tereny uległy wyjałowieniu, muzułmanie zdewastowali biblioteki, zniszczyli miasta. Gdyby nie wyprawy krzyżowe, które na jakiś czas przyhamowały ekspansję, straty byłyby jeszcze większe.

Współcześni szejkowie, mułłowie nie ukrywają, że celem ostatecznym islamu jest podbój całego świata. I nie jest to eufemizm, ale precyzyjnie zaplanowana strategia. Największym wrogiem i zarazem przeszkodą w realizacji tego celu od początku było i jest chrześcijaństwo.

Wielkie bitwy

Unijna wystawa całkowitym milczeniem pomija inne „dziedzictwo” islamu w Europie: to wojny, jakie w różnym okresie wybuchały w wyniku najazdów tatarskich od XIII w. m.in. na nasze ziemie. „Tatarzy” - w ten sposób Chińczycy nazywali najeźdźców z północy. Nazwa przylgnęła do jednego z koczowniczych plemion, by przejść następnie na ludy zamieszkujące imperium Czyngis-chana, głównie zaś Złotą Ordę. Jan Długosz w swoich kronikach opisuje ich najazd w roku w 1241 r. Wtargnęło wówczas około 20 tys. wojowników, paląc i niszcząc wioski i miasta, łupiąc m.in. Sandomierz i Kraków. Zostali zatrzymani pod Legnicą przez Henryka Pobożnego, który poległ w tej przegranej bitwie. Później były kolejne najazdy.

Nie sposób nie wspomnieć o innej słynnej bitwie. Jej rocznicę obchodzimy 7 października. Rozegrała się na morzu pod Lepanto w roku 1571. Selim II chciał wykorzystać skłócenie Europy (reformacja), słabości jej przywódców. Miało to być pewne zwycięstwo. W zamiarze sułtana („Pana Całej Ziemi” - jak o sobie mówił) wojska spod znaku półksiężyca miały zająć porty śródziemnomorskie i ruszyć na Rzym. Selim II butnie ogłosił, że z Bazyliki św. Piotra uczyni stajnię dla swych koni. Tak się jednak nie stało. Pod wieloma względami słabsza flota chrześcijan odniosła zwycięstwo - dziś powszechnie tłumaczy się je wsparciem modlitewnym, jakiego na prośbę papieża św. Piusa V walczącym udzielili chrześcijanie w całej Europie. Owo przekonanie istniało od początku, czego wyraz dali np. Wenecjanie. Zaraz po zwycięskiej bitwie wznieśli w swoim mieście kaplicę Matki Bożej Różańcowej, a na jej ścianach wypisali słowa: „Non virtus, non arma, non duces, sed Mariae Rosiae victores nos fecit” - „Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy, ale Maria Różańcowa uczyniła nas zwycięzcami”.

Odsiecz Wiedeńska

Starcia z Imperium Osmańskim zdarzały się jeszcze wiele razy w kolejnych wiekach. Muzułmanie zajmowali ziemie południowej Europy, zmusili do uznania swojej zwierzchności księstwa naddunajskie, księstwa bałkańskie. W 1672 r. uderzyli na Polskę osłabioną wojnami ze Szwecją, Rosją i Kozakami. Zdobyli Kamieniec Podolski i zajęli Podole. Dysponowali potężną armią, która raz na zawsze miała podporządkować sobie żelazem i ogniem cały kontynent.

Kolejną próbą „kulturowego ubogacenia” Europy przez islam było wielkie starcie wojsk pod Wiedniem. Doszło do niego 12 września 1683 r.

Historia potyczki jest dobrze opisana, znana. Jak tłumaczą historycy, król Jan III Sobieski miał do wyboru: udać się ze swoją armią pod Wiedeń, aby walczyć z Turkami wspólnie z armią austriacką i posiłkami książąt niemieckich, albo - prawdopodobnie w roku następnym - samotnie stawić czoła potężnej ordzie tureckiej pod murami Krakowa. Wybrał pierwszy wariant. Bitwa, zaliczana do grona największych i najważniejszych bitew w historii świata, ocaliła chrześcijańską Europę. Zakończyła się klęską Osmanów, którzy od tej pory przeszli do defensywy. Warto zauważyć, iż dzisiaj lewacka Antifa przedstawia Jana III Sobieskiego jako... protoplastę nazizmu!

Wystawa „Islam to nasza historia” pomija jeszcze jedno ważne wydarzenie, w którym wyznawcy Allaha odegrali kluczową rolę. To rzeź Ormian.

Holocaust Ormian

Ormianie byli chrześcijanami. Zamieszkiwali tereny Zakaukazia od trzech tysięcy lat. Ponieważ ideolodzy Imperium Osmańskiego marzyli o zajęciu turańskich ziem Iranu i Rosji, trzeba było zrobić „porządek” z Ormianami. 24 kwietnia 1915 r. muzułmański rząd turecki wydał rozporządzenie nakazujące aresztowanie ormiańskiej inteligencji. Setki tysięcy skazano na deportację, zagłodzono. Zachowały się potworne opisy hekatomby: zatrzymanych topiono, spychano w górskie przepaście, przybijano podkowy końskie do stóp duchownym Kościoła ormiańskiego, palono żywcem lub zakopywano w ziemi. Do końca 1915 r. około pół miliona ludzi wypędzono na Pustynię Syryjską, gdzie zginęli pozbawieni wody i schronienia od słońca. Szacuje się, że w wyniku całej operacji liczba Ormian w Turcji spadła z 2,1 mln w 1912 r. do zaledwie 150 tys. w 1922 r. O tym „Holocauście” - zorganizowanym przez islam - próbuje się dziś zapominać.

We wspomnianym wcześniej dokumencie Komisji Europejskiej - po wyliczeniu „zasług” islamu dla Starego Kontynentu - pojawia się skarga: „Dziś w Europie społeczność muzułmańska doświadcza zupełnie innego losu”. Co to znaczy? To znaczy, że krytycznie oceniając nowe wędrówki ludów, wskazując na zapisaną w Koranie zasadę „podboju przez zasiedlenie”, okazujemy się niewdzięcznikami? Tyle nam dali, a my teraz plecami do nich? To znaczy, że wielkie bitwy z wyznawcami islamu, które ocaliły nasz świat, wysiłki królów i papieży nie są warte funta kłaków?

Kłamstwem, manipulacją pachnie na odległość. Nikt nie odbiera prawa do szacunku muzułmanom. Ale nie wolno deformować prawdy, aby osiągnąć doraźne cele. Podobnie jak nie wolno deprecjonować chrześcijaństwa jako fundamentu naszej europejskiej tożsamości. A o to najbardziej chodzi.

opr. ab/ab

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama