Trzeba iść po - moc!

O lekomanii – przyczynach, objawach i skutkach uzależnienia mówi w wywiadzie „Echa” terapeuta Lech Zakrzewski.

O lekomanii - przyczynach i objawach uzależnienia, z Lechem Zakrzewskim, wieloletnim terapeutą, gospodarzem audycji trzeźwiejących alkoholików „Boże, użycz nam pogody ducha” na antenie KRP, rozmawia Agnieszka Warecka.

Lekomania jako uzależnienie na miarę alkoholizmu czy narkomanii? Doprawdy wielu by się zdziwiło… Proszę o wyjaśnienie: czym jest „zależność lekowa”?

Lekomania to inaczej uzależnienie od środków farmaceutycznych. Charakteryzuje się zwiększoną potrzebą zażywania leków. Nałóg ten jest bardzo trudny do zdiagnozowania, ponieważ - z jednej strony - pacjent nie przyznaje się, że przyjmuje więcej tabletek, niż zalecił lekarz, z drugiej - bliscy chorego nie widzą nic nadzwyczajnego w tym, że sięga on po farmaceutyki i nie zwracają uwagi na sugerowane dawkowanie. Lekomania jest uzależnieniem bardzo niebezpiecznym - porównywanym m.in. do narkomanii. Substancje zawarte w lekach mogą uzależniać w taki sam sposób, jak toksyny obecne w narkotykach.

My, Polacy, lubimy się leczyć. „Doktor Google” postawi diagnozę i zasugeruje najskuteczniejszą tabletkę na ból głowy czy zgagę. Witaminę C łykamy profilaktycznie i - „w razie czego” - dorzucamy coś na grypę…

Opakowania leżą na wierzchu i już dzieci obserwują, że babcia „na wszelki wypadek” sięga po tabletkę, zabezpieczając się przed migreną. Lekarstwa są powszechnie dostępne i nikogo nie dziwi, że kupujemy je w nadmiarze czy sięgamy po suplementy. Ból głowy można by zwalczyć nieraz spacerem czy naparem z ziół, jednak wolimy działanie „od ręki” i wybieramy leki mające w składzie ibuprofen czy paracetamol, „bo na pewno pomogą”. A jak lekarstwa przepisze lekarz, to już nie ma zmiłuj... „Kazał brać, to biorę” - tłumaczą pacjenci. Często bliscy nie zwracają uwagi, że chory przyjmuje więcej tabletek, niż było wskazane. Zamiast przepisanych „dwa razy dziennie po dwie” osoba uzależniona niebezpiecznie zwiększa dawkę, myśląc: „dwie nie pomogą, więc wezmę cztery”.

W początkach choroby alkoholowej szum w głowie mogą wywołać dwa kieliszki wódki. Jednak po tygodniach regularnego picia do wywołania tego samego efektu potrzeba czterech i więcej. Tak samo jest z lekami?

Ludzie zaczynają zwiększać dawkę samodzielnie, bez konsultacji z lekarzem. Zdarza się, że idą do specjalisty, który przepisuje im leki z grupy opiatów czy barbituranów, a później, odwiedzając swoich lekarzy rodzinnych, proszą o te same medykamenty. I przyjmują je bez porozumienia z lekarzem prowadzącym.

To pierwszy objaw lekomanii?

Przy omawianiu innych typów uzależnień, np. alkoholizmu lub narkomanii, wielokrotnie akcentowaliśmy, jak ważnym elementem pomocy osobom w nałogu jest obserwacja. Trzeba zwrócić uwagę, czy chory nie zwiększa dawek leków bądź nie przedłuża samodzielnie kuracji. Jednym z objawów lekomanii są także zmiany w zachowaniu danej osoby i ciężkie objawy abstynencji po nagłym zaprzestaniu zażywania leku.

Do najczęściej wymienianych symptomów uzależnienia zalicza się obniżoną zdolność psychomotoryczną. Chorzy częściej przesiadują w domu, nie wykazują chęci aktywności fizycznej. I przede wszystkim nadmiernie koncentrują się na tym, by zdobyć lek. Jeśli jeden doktor nie przepisze, to szukają innego - i tak do skutku. To kolejny ważny objaw: pacjent często zmieniający lekarzy i proszący każdego nowego o przepisanie leków, które brał wcześniej, ponieważ „dobrze działały”. Lekarz, mając świadomość, że pewne środki silnie uzależniają, próbuje przepisać zamiennik. Wtedy uzależniony prosi o poprzedni lek, bo te nowe „nic nie pomagają”, albo wręcz sugeruje przepisanie zwiększonej dawki. Bywa też, że kombinuje, okłamując w przychodni, iż nie wykupił poprzedniej recepty, celem gromadzenia zapasów.

A jeśli recepty zabraknie i lek kończy się w piątek? Perspektywa weekendu raczej nie uspokaja... W przypadku lekomanii, podobnie jak innych uzależnień, także działa zespół abstynencyjny?

Owszem, a jego objawy do złudzenia przypominają symptomy towarzyszące nagłemu odstawieniu alkoholu czy narkotyków. Po około 10-48 godzinach od zażycia ostatniej dawki lekarstwa mogą pojawić się bóle głowy i mięśni, drgawki bądź zawroty głowy. Często osoby uzależnione skarżą się również na nieprzyjemne objawy ze strony układu nerwowego, jak płaczliwość, depresja czy bezsenność. Obserwowalne jest pogorszenie koncentracji, zaś w przypadku silnego uzależnienia zespół abstynencyjny może wywołać nawet urojenia, omamy i halucynacje.

Tyle że - mimo widocznych objawów - lekoman, podobnie jak alkoholik, powie: „przecież mnie ten problem nie dotyczy”.

Alkoholik „bestię”, która jest w jego mózgu i ciele, musi przestać dokarmiać, czyli zupełnie odstawić alkohol. Z kolei uzależniony od nadmiernego jedzenia „smoka”, który stopniowo go zabija, powinien obłaskawiać, bo przecież nie da się żyć bez pożywienia. Podobnie jest z lekami. Przy pewnych chorobach musimy je zażywać. Ważne, by przyjmować takie, które pomagają, a nie szkodzą, i pilnować zaleconych dawek.

„Mówmy otwarcie podopiecznym, że dzieje się coś niedobrego” - radzą terapeuci. Tylko jak to zrobić? Jak wytłumaczyć babci, że tabletka przyjmowana przez nią „na dzień dobry”, „żeby przypadkiem głowa nie rozbolała”, może być symptomem uzależnienia? W powszechnym mniemaniu nałogowcem jest raczej alkoholik…

Terapię należy rozpocząć od zdiagnozowania problemu. Chory sam przed sobą musi przyznać się do uzależnienia lekowego i poszukać motywacji do zmiany. Nie może jednak - jak z każdego innego uzależnienia - wyleczyć się sam! Do pokonania lekomanii konieczna jest pomoc specjalistów. Poradnie zdrowia psychicznego i leczenia uzależnień oferują indywidualne oraz grupowe spotkania z terapeutą. W ofercie są też mityngi. Jeśli w okolicy nie istnieją grupy anonimowych lekomanów, warto skorzystać z mityngu anonimowych narkomanów. Jeżeli zaś wspomniane sposoby okazują się mało skuteczne, zawsze można sięgnąć po bardziej drastyczny środek - terapię na szpitalnym oddziale psychiatrycznym czy leczenia uzależnień.

Jakie są szanse, że terapia zaowocuje wejściem na drogę zdrowienia?

To nie jest prosta sprawa. Leczenie lekomanii trwa dłużej niż alkoholizmu. Zdarza się, że pacjent wymaga detoksykacji: trafia na odtrucie, ale nawet gdy substancja uzależniająca jest już wyprowadzona z organizmu, trzeba podjąć dalsze leczenie z zakresu terapii odwykowej. W zależności od stopnia uzależnienia opracowywany jest indywidualny program terapeutyczny.

Kolejny niebezpieczny objaw towarzyszący lekomanii to mieszanie kilku środków - np. tabletek uspokajających i przeciwbólowych - z alkoholem. Ludzie, którzy chcą wyjść z ciągu picia bądź pokonać objawy zespołu abstynencyjnego, sięgają po farmaceutyki. I jak poczują się lepiej, zaczynają pić. Zdarza się, że tabletki na uspokojenie - celem np. pokonania bezsenności spowodowanej braniem narkotyków - stosują osoby uzależnione od opiatów, kokainy czy amfetaminy. To mieszanka wybuchowa! Alkohol łączony z lekami jest zabójstwem. Lekomania - tak jak każde inne uzależnienie - ma swoje przyczyny, objawy i skutki, zaś najgroźniejszym z nich jest śmierć.

Zatem lekomania - podobnie jak alkoholizm - jest chorobą śmiertelną. Jak się przed nią ustrzec? Co decyduje, że dany człowiek staje się lekomanem?

Przyczyny uzależnienia od leków są identyczne jak w chorobie alkoholowej. To sprawy związane z emocjami, jak nieradzenie sobie z nudą czy nieumiejętność rozmawiania z innymi ludźmi, co sprawia, że pacjenci zamykają się w domach i uspokajają, przyjmując leki. Inną przyczyną lekomanii jest sięganie po tabletki celem wyeliminowania bólu. Zgubne w tym przypadku staje się myślenie, że ilość wpłynie na jakość, tj. że jeśli wezmę trzy zamiast jednej, jak sugerował lekarz, zadziałają skuteczniej.

Najsilniej uzależniają leki uspokajające, dopingujące i nasenne. Uzależnienie mogą spowodować również tabletki przeciwbólowe i hormonalne. Szczególną ostrożność - o czym mówiliśmy - należy zachować podczas kuracji lekami z grupy opioidów, benzodiazepinów oraz barbituranów.

Kiedy ciśnienie jest niskie, a za oknem pada deszcz, po leki sięga się profilaktycznie. To ważny sygnał, że uzależnienie tuż-tuż. Tylko jak wytłumaczyć ludziom, dla których problem mają ci, „co piją”, że „tabletka Goździkowej” może zabić?

Ale jej nie trzeba niczego tłumaczyć. Lepiej zostawić ją z problemem, aż sama przyjdzie i poprosi: „Pomóż mi, bo coś niedobrego ze mną się dzieje”. I wtedy należy jak najszybciej udać się z osobą uzależnioną na wizytę do lekarza i powiedzieć: „Panie doktorze, zaobserwowałem, że moja mama czy babcia przyjmuje więcej tabletek, niż pan przepisał” itd.

W przypadku osoby uzależnionej od leków - podobnie jak alkoholu czy narkotyków - musimy iść po moc! Potrzebujemy tej mocy, by wyciągnąć lekomana z nałogu, w który popada coraz bardziej. Samo gadanie, że bierze za dużo, nic nie da - co najwyżej może wywołać kłótnię albo być pretekstem do sięgnięcia po kolejną tabletkę - „na uspokojenie”. Fachowe wsparcie może pomóc nałogowcowi w opamiętaniu się. W innym razie - w sytuacji silnego nieleczonego stanu chorobowego - lekomania może stać się przyczyną śmierci. Chory sam sobie nie pomoże. I dlatego tak ważna jest rola osób mieszkających z uzależnionym od leków: obserwacja i konkretna pomoc umożliwiająca wejście na drogę zdrowienia.

Dziękuję za rozmowę.

opr. nc/nc

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama