Vaclav Klaus - czeski pragmatyk i liberał
Prezydentowi Klausowi można zarzucić wiele, ale z pewnością nie brak odwagi w głoszeniu własnych poglądów, nawet jeśli wzbudzają powszechną krytykę.
Od stycznia Czechy obejmują przewodnictwo w Unii Europejskiej, a więc poglądy prezydenta Klausa także staną w centrum europejskiej debaty, która określi na najbliższe lata przyszłość naszego kontynentu. Głośny już spór Klausa z eurodeputowanymi w czasie ich wizyty na praskim Hradzie dowodzi, że prezydent Czech nie tylko nie zamierza ulegać unijnym naciskom, ale i nie da sobie w kaszę dmuchać lewakom z Brukseli.
Dwa Vaszki
Najnowszą historię naszych południowych sąsiadów zdominowało dwóch polityków o tym samym imieniu, ale zupełnie odmiennych życiorysach i politycznych preferencjach — Havel i Klaus. Obaj są prażanami, urodzonymi w środowisku starej czeskiej inteligencji. Nazwisko Havla stało się dla Czechów i Słowaków symbolem wolności, kiedy jesienią 1989 r. wyszli na ulice, domagając się zmian. Havel jest dziedzicem romantycznej tradycji w czeskiej polityce. W tej tradycji osobiste świadectwo i wierność prawdzie były ważniejsze aniżeli doraźne sukcesy polityczne. Nie była to postawa dominująca i popularna wśród Czechów. Wybierali ją nieliczni, często wbrew większości społeczeństwa. Już jako prezydent Havel nie chciał się pogodzić z rozpadem federacji czesko-słowackiej i porzucić marzeń o wyjątkowej roli Europy Środkowej, opartej na sojuszu Pragi, Bratysławy, Budapesztu i Warszawy.
Vaclav Klaus jest twarzą drugiej tradycji w czeskiej polityce — realizmu i pragmatyzmu, obywatelskiego zaangażowania oraz wiary w wolny rynek i ludzką aktywność. W czasach komunizmu nie należał do partii, ale nie angażował się także w działalność opozycji. Pracował najpierw w centralnym banku, a później w elitarnym Instytucie Prognostycznym Czechosłowackiej Akademii Nauk. Był jednym z nielicznych bezpartyjnych i coś znaczących ekonomistów, gdy w grudniu 1989 r. przyszło Havlovi tworzyć nowy rząd Czechosłowacji. Klaus otrzymał w nim tekę ministra finansów, a jednocześnie zaczął tworzyć zręby własnego obozu politycznego. Jako pierwszy polityk w Europie Środkowej odrzucił mrzonki o tworzeniu ugrupowań dla wszystkich i dążył do czytelnego podziału sceny politycznej na prawicę i lewicę. W 1991 r. stworzył pierwszą w Europie postkomunistycznej prawicową Obywatelską Partię Demokratyczną (ODS), która w 1992 r. wygrała wybory. Klaus został premierem i coraz częściej ścierał się z prezydentem Havlem. Starcie dwóch Vaszków (zdrobnienie imienia Wacław) zdominowało czeską politykę w latach 90.
Rzecznik liberalnych przemian
Zaaplikowany przez Klausa program liberalizacji gospodarki szczególnie boleśnie uderzył w Słowację, gdzie znajdowała się znaczna część, dotowanego wcześniej przez państwo, przemysłu zbrojeniowego. Bez rządowych subwencji zakłady padały, gwałtownie wzrosło na Słowacji bezrobocie. Skutkowało to wsparciem dla słowackich ugrupowań nacjonalistycznych, domagających się podziału Czechosłowacji. Gdy tylko pojawiła się szansa likwidacji Czechosłowacji, Klaus chętnie z niej skorzystał, wykorzystując zwycięstwo na Słowacji populisty i nacjonalisty Mecziara. Podział był pokojowy, choć niezgodny z konstytucją. Gdyby zorganizowano referendum, większość Czechów i Słowaków opowiedziałaby się za trwaniem federacyjnego państwa. Klausa nie interesowała jednak nigdy Europa Środkowa i rozważania o regionalnej solidarności. Wierzył, że odrzucając balast słabiej rozwiniętej Słowacji, jak to mówił „słowacki hamulec”, Czechy staną się liderem przemian na tym obszarze i szybko same zostaną przyjęte do Unii Europejskiej. Był bardzo zdziwiony, gdy okazało się, że pozycja Pragi po podziale Czechosłowacji nie tylko nie wzmocniła się, ale wręcz osłabła. Dodatkowo Czesi zostali postawieni wobec agresywnych żądań organizacji ziomkowskich, wpływowych zwłaszcza w przygranicznej Bawarii.
Klaus wierzył w kapitalizm i nigdy nie przejmował się krytycznymi uwagami. Lekceważył wpływy rosyjskiej mafii, która zdobyła silną pozycję na rynku nieruchomości oraz w sektorze energetycznym. Gdy dla wielu było rzeczą oczywistą, że tzw. prywatyzacja kuponowa wcale nie sprzyja upowszechnianiu własności, ale ułatwia jej kumulację w rękach postkomunistów i ludzi z dawnych służb specjalnych, Klaus twierdził, że trzeba budować kapitalizm z tymi, którzy mają pieniądze. Powtarzał, że jako ekonomista nie wie, co to są „brudne pieniądze”, czym walnie przyczynił się do powstania szarej strefy w czeskiej gospodarce. Zawsze opowiadał się za rozdziałem Kościoła od państwa. Sam należy do Kościoła husyckiego i reprezentuje wcale nierzadką w czeskich warunkach niechęć i nieufność wobec katolicyzmu. Nie ukrywał, jako marszałek Izby Poselskiej, satysfakcji, gdy nie doszło do uchwalenia przez parlament ustawy konkordatowej ze Stolicą Apostolską, choć wcześniej była ona podpisana przez rząd.
Lekceważenie sygnałów o rosnącej korupcji w szeregach rządzącej partii doprowadziło do kryzysu i rozłamu w ODS i przegranych przedterminowych wyborów w 1998 r. Klaus znalazł się na marginesie czeskiej polityki, zdominowanej przez socjaldemokratów. Potrafił jednak dogadać się z ich liderem Miloszem Zemanem i otrzymał stanowisko marszałka czeskiego sejmu.
Eurosceptyk
Nową szansą stały się dla niego wybory prezydenckie w 2003 r. Zakończyła się druga kadencja Havla i trzeba było szukać nowego lokatora Hradu. Prezydent w Czechach jest wybierany przez obie izby parlamentu. O ile nikt nie kwestionował pozycji Havla, kandydatura Klausa początkowo wywołała wiele wątpliwości, nawet w jego partyjnych szeregach. Ostatecznie został wybrany dzięki sprytnej rozgrywce z komunistami, którzy wsparli go w decydującym momencie. Nieoczekiwanie dla wielu Klaus dość szybko zaproponował Czechom ciekawy i powszechnie przez nich akceptowany model prezydentury. Bez większych problemów został wybrany prezydentem także na drugą kadencję w lutym 2008 r.
Zrezygnował z pouczania obywateli, jak to robił Havel w swych radiowych pogadankach z pałacu w Lanach. Chętnie za to zaczął się pojawiać w terenie na imprezach nawet bardzo lokalnej rangi. W sposób prosty mówił to, czego ludzie chętnie słuchali, skupił się zwłaszcza na krytyce biurokratycznej praktyki Unii Europejskiej. W okresie przed wstąpieniem Czech do Unii stał się liderem prawicy, podkreślając konieczność zachowania czeskiej tożsamości w federacyjnej Europie. Demonstracyjnie zrezygnował z wywieszania unijnej flagi przed prezydenckim pałacem na Hradczanach. Jest przeciwnikiem traktatu lizbońskiego, gdyż uważa, że deprecjonuje on rolę państwa narodowego w zjednoczonej Europie i oddaje zbyt wiele władzy w ręce brukselskiej biurokracji. Często podkreśla swą solidarność z prezydentem Kaczyńskim, jeżeli chodzi o proces unifikacji Europy. Uważa, że nie jest to Europie potrzebne, gdyż wiąże się z propagowaniem socjalistycznego modelu państwa ideologicznego, zabijającego w Unii wolność oraz liberalne zasady. Jest zaciekłym przeciwnikiem ideologii tzw. wielokulturowości, uważając, że stanowi ona zagrożenie dla narodowej tożsamości Czechów. Nieraz publicznie krytykował ustawodawstwo promujące zachowania homoseksualne, w tym także prawo do zawierania „ślubów” przez pary homoseksualne. Podkreśla, że nie ma nic przeciwko homoseksualistom, ale nie chce się zgodzić na dyktat ideologii homoseksualizmu czy feminizmu.
Zasłynął na całym świecie jako radykalny przeciwnik ruchów ekologicznych. Klaus uważa, że dogmat globalnego ocieplenia oparty jest na błędnych analizach i fałszywych przesłankach i służy wyłącznie do manipulacji wąskich elit całymi społeczeństwami. W głośnej i tłumaczonej na kilka języków książce pt. „Błękitna Ziemia w zielonych okowach. Co jest bardziej zagrożone, klimat czy wolność?” dowodzi, że ruch obrońców środowiska naturalnego, tzw. environmentalistów, jest zbiorowym obłędem, który nie ma nic wspólnego z ochroną przyrody. Jest natomiast nową niebezpieczną odmianą totalitarnej ideologii, która pod fałszywymi hasłami uszczęśliwienia ludzkości w istocie odbiera narodom ich wolność decydowania o swej przyszłości. Prezydent Czech w publicznych wykładach na najbardziej prestiżowych uniwersytetach przekonuje, że ludzkość marnuje swoją szansę, inwestując gigantyczne sumy w walkę z mitycznym zagrożeniem ocieplenia klimatu.
Klaus zna dobrze Polskę, gdyż do naszego kraju przyjeżdżał już w czasach młodości, jako członek reprezentacji juniorów Czechosłowacji w koszykówce, a później jako pracownik naukowy. Nieraz ostro krytykował Leszka Balcerowicza, zarzucając mu brak konsekwencji oraz odejście od założeń rynkowych. Ma sporo znajomych wśród polskich polityków, nieźle także orientuje się w realiach naszej polityki. Świetnie mówi w języku angielskim, niemieckim i rosyjskim. Język polski rozumie i w rozmowie z polskimi partnerami potrafi obyć się bez tłumaczy. Podkreśla, że przewodnictwo Czech w Unii powinno służyć promowaniu mniejszych krajów oraz doprowadzeniu do przełamania w Brukseli hegemonii niemiecko-francuskiej. ■
opr. mg/mg