Uporządkujmy fakty

Lewica obyczajowa, organizując 'czarne marsze' na rzecz aborcji, okłamuje społeczeństwo, jakoby jakakolwiek możliwość poszerzenia legalności aborcji przy obecnej konstytucji w ogóle istniała

Lewica obyczajowa, organizując „czarne marsze” na rzecz aborcji, okłamuje społeczeństwo, jakoby jakakolwiek możliwość poszerzenia legalności aborcji przy obecnej konstytucji w ogóle istniała

Uporządkujmy fakty

Ostry spór wokół granic ochrony życia ludzkiego, który przetacza się przez Polskę, bazuje na licznych przekłamaniach. Niestety, po obu stronach. Warto zatem uporządkować fakty.

Mitem jest powoływanie się na obowiązujący w Polsce „kompromis aborcyjny”. Ma on rzekomo gwarantować pokój społeczny i zachowanie ochrony życia ludzkiego na obecnym poziomie na wieki. Kształt obowiązującego w Polsce prawa „O planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży” nie jest bowiem efektem politycznego kompromisu, ale zawdzięczamy go wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego z 27 maja 1997 r. Skargę do Trybunału, popartą przez kilkudziesięciu senatorów, złożyła ówczesna wicemarszałek senatu prof. Alicja Grześkowiak. Trybunał, któremu przewodniczył prof. Andrzej Zoll, orzekł wówczas, że niezgodny z konstytucją jest zapis o dopuszczalności aborcji ze względu na „ciężkie warunki życiowe lub trudną sytuację osobistą kobiety”. Nawet w zapisach tzw. małej konstytucji z 1992 r. prawo do życia człowieka stawiane było ponad prawo do wygody, komfortu i wszelkie inne.

Zapis o dopuszczalności przerywania ciąży ze względów społecznych został dodany w 1996 r. przez rządzącą wówczas lewicę do „kompromisowej” ustawy z roku 1993. Stało się tak mimo protestów środowisk konserwatywnych i katolickich. Nie pierwszy to i nie ostatni raz, kiedy lewica nie uznaje żadnych kompromisów, dopóki ma przewagę. W tzw. systemie zapadkowym, o którym pisałem przed miesiącem, mamy bowiem do czynienia z przesuwaniem granic rewolucji obyczajowej najdalej, jak to tylko możliwe. Kiedy zaś lewica traci władzę, żąda poszanowania w imię kompromisu społecznego przeforsowanych dotychczas ustaleń. Aż do kolejnego powrotu do władzy.

Porządkując fakty, nie wolno przegapić tego, na co 17 kwietnia 2016 r. w felietonie na łamach „Idziemy” zwróciła uwagę Dorota Gawryluk. Otóż w świetle art. 38 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 r. za niekonstytucyjne trzeba by uznać także dopuszczenie aborcji ze względu na „nieodwracalne upośledzenie płodu” oraz kiedy ciąża jest wynikiem „czynu zabronionego”. Na pytanie, dlaczego więc wspomniane przypisy nie zostały dotychczas zakwestionowane przez Trybunał, prof. Zoll odpowiada, że jednym powodem obowiązywania tych przepisów jest to, że nikt ich nie zaskarżył.

Wypowiedź b. prezesa Trybunału Konstytucyjnego, a zarazem b. rzecznika praw obywatelskich stawia w kłopotliwej sytuacji zarówno aktualnie rządzącą większość parlamentarną, jak i działaczy KOD aktywnie wspierających pomysły szerszej dopuszczalności aborcji. Lewica obyczajowa, organizując „czarne marsze” na rzecz aborcji, okłamuje społeczeństwo, jakoby jakakolwiek możliwość poszerzenia legalności aborcji przy obecnej konstytucji w ogóle istniała. Próbuje milczeć i o tym, że również obecny prezes Trybunału zwolennikiem aborcji akurat nie jest. Żeby poszerzyć dostęp do aborcji w Polsce, trzeba by zmienić konstytucję, a do tego wymagana jest większość 2/3 głosów w parlamencie!

Rządzący w Polsce nie mają obecnie innego wyjścia, jak tylko szybko przeprowadzić ustawę ograniczającą dostępność aborcji. Z jednej strony zobowiązują ich do tego deklaracje wygłaszane w czasie, gdy jeszcze byli w opozycji, i obietnice składane wyborcom w kampanii zaledwie przed rokiem. Z drugiej zaś strony – świadomość, że obrońcy życia mogliby zwrócić się do zantagonizowanego z PiS Trybunału Konstytucyjnego. Ten zaś, jeszcze pod przewodnictwem prof. Andrzeja Rzeplińskiego, orzekłby niezgodność z konstytucją dopuszczalności aborcji np. ze względów eugenicznych… To byłoby porażką prezesa Kaczyńskiego i odebrałoby mu część sympatii w środowiskach kościelnych.

Przedłużanie sporu nie jest też rządzącym na rękę, ponieważ przy obecnej konfiguracji w mediach nakręcana będzie niechęć do PiS. Skala manipulacji przy relacjonowaniu w telewizjach poniedziałkowych „czarnych marszów” i trwających równolegle w wielu kościołach modlitw o prawe sumienia jest porażająca i pokazuje, po której stronie są kreatorzy opinii publicznej. Dlatego im szybciej zapadnie decyzja o uszczelnieniu ochrony życia w Polsce – bo inna w świetle konstytucji i przedstawionych faktów zapaść nie może – tym lepiej dla nas wszystkich. Dla rządzących zaś szczególnie.

"Idziemy" nr 41/2016

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama