Rozmowa o polsko-śląskim patriotyzmie, zakamuflowanej opcji niemieckiej i zakłamywaniu prawdy historycznej
O polsko-śląskim patriotyzmie, zakamuflowanej opcji niemieckiej, przemilczaniu i zakłamywaniu prawdy historycznej i pilnej konieczności oddania hołdu śląskim bohaterom z posłem Jerzym Polaczkiem rozmawia Wiesława Lewandowska
Wiesława Lewandowska: — „(...) Śląskość, która odrzuca polską przynależność narodową, jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przejęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej”. To sformułowanie, wyjęte z „Raportu PiS o stanie państwa”, rozpętało burzę polityczno-medialną. Oburzali się politycy, publicyści... Nawet wybitni specjaliści zajmujący się życiem celebrytów uznali za stosowne wyrazić krytykę PiS w telewizji śniadaniowej. Nie dziwi to Pana?
Poseł Jerzy Polaczek: — To zdanie, wyjęte z szerszego kontekstu, rzeczywiście może być uważane za dużą niezręczność. Gdy jednak doda się do niego opis sytuacji politycznej stworzonej na Śląsku przez koalicję Platformy Obywatelskiej z Ruchem Autonomii Śląska, rzecz nie wydaje się już tak oczywista. Jeśli poważnie potraktować — a nie sposób inaczej traktować koalicjanta partii rządzącej — deklaracje lidera RAŚ o odcięciu się od związków z Rzecząpospolitą, z którą Ślązaków jakoby już mało co wiąże, to tego rodzaju pesymistyczna optyka staje się uprawomocniona. Te same media, które dziś oburzają się na jedno nieszczęśliwe zdanie z raportu Jarosława Kaczyńskiego — nie zauważały przez lata niemieckich emblematów ziomkostw Górnoślązaków i niemieckich transparentów — podczas corocznych lipcowych manifestacji „autonomistów” z RAŚ. Równocześnie te same media nie zadają sobie najmniejszego trudu przeanalizowania problemu...
— Czyli?
— Czyli choćby przypomnienia, że pierwotnym źródłem tego problemu jest kuriozalna koalicja polityczna w województwie śląskim, której sprzeciwiał się w swoim czasie przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, a nawet obecny prezydent Bronisław Komorowski... Dziś już można powiedzieć — PO będzie miała tę „historyczną” zasługę, że zainicjowała proces społeczny, którego politycznym napędem jest magiel dowolnie dobieranych argumentów, a efektem będzie podsycanie problemu autonomii Śląska, w całkowitym oderwaniu od wiedzy historycznej o plebiscycie i powstaniach śląskich. Wiedza ta nie jest publicznie dostępna, ginie lub jest zakłamywana.
— Kiedy, Pana zdaniem, pojawiło się to zakłamywanie historii?
— Proces zakłamywania nabrał rozpędu najwyraźniej z chwilą, w której za akceptacją władz centralnych została zawarta wspomniana „śląska koalicja”, gdy odpowiedzialność za dziedzictwo narodowe i historyczne Górnego Śląska przekazano przewodniczącemu RAŚ Jerzemu Gorzelikowi. Wtedy zaczęły być formułowane opinie, które mają się nijak do prawdy historycznej. Kuriozalne było też powierzenie temu panu kierowania przygotowaniami do obchodów 90. rocznicy wybuchu III Powstania Śląskiego... To tak, jakby bocianowi powierzyć opiekę nad żabą... Dobrze, że choć z tej ostatniej decyzji personalnej Zarząd Województwa Śląskiego się wycofał.
— Jest gorzej niż w czasach PRL, gdy w szkołach wbijano nam do głów, że polskość Śląska jest niepodważalnym faktem historycznym?
— Tak, bo w tamtym okresie żyli jeszcze autentyczni powstańcy śląscy i prawda historyczna, nawet gdyby o niej oficjalnie nie mówiono, była w sposób żywy przekazywana z pokolenia na pokolenie... Ostatni powstaniec śląski zmarł w roku 2009 w wieku 105 lat i dziś już nie ma świadków tamtych wydarzeń — nieprawdziwe tezy mogą więc być formułowane w sposób bezkarny...
— Można mówić o zjawisku interesownego manipulowania historią regionu?
— Jak najbardziej. Można nawet powiedzieć, że mamy do czynienia z próbą całkowitej wymiany fundamentów śląskiej historii — i to za cenę bieżącej korupcji politycznej!
— Czy istnieje jeszcze taki polski patriotyzm Ślązaków, jak ten z czasów powstań i plebiscytu?
— Obawiam się, że jednak zanika... Zbyt wiele się zdarzyło w minionych dziesięcioleciach, brakowało rodzimej inteligencji, a ta nieliczna, którą zdążono wykształcić — pierwsza kładła głowę pod walec XX-wiecznej historii. Najwięcej szkód i ran na Śląsku wywołały dwa totalitaryzmy: nazistowski i komunistyczny. Ci, którzy stawali po stronie Polski w czasie powstań, a później po 1921 r. mieszkali w części niemieckiej, byli źle traktowani przez władze niemieckie. W okresie wojny byli dla Niemców „mięsem armatnim”, wcielani na siłę do armii niemieckiej... A po wojnie UB i NKWD dokonywało mordów albo wywoziło na Syberię... Mamy tu więc wielki splot różnorakich tragedii osobistych, frustracji, które tkwią w historii. Trzeba też dziś pamiętać, że do walki z III Powstaniem Śląskim Niemcy sformowały potężną armię z głębi Niemiec — słynne zbrodnicze Freikorpsy. Lud śląski nie stanął zbrojnie za Niemcami, nie upominał się o niemieckość, o wolny obszar autonomiczny w ramach państwa niemieckiego... Na tej ziemi w trzech powstaniach i w czasie II wojny światowej ludzie walczyli o polskość, bo dla nich patriotyzm polski był czymś naturalnym, wypływał ze świadomie przyjętych postaw i decyzji.
— Czy można przyjąć, że w okresie powojennym dążenie młodego pokolenia Ślązaków do separatyzmu i sympatie niemieckie pojawiły się i nasiliły w dekadzie Gierka, gdy „dowartościowano” Śląsk i gdy ułatwiono Ślązakom wyjazd do Niemiec?
— Tamto gierkowskie „dowartościowanie” Śląska przyszło po długoletnim działaniu komunistycznego mechanizmu tworzenia, zwłaszcza właśnie na Śląsku, wielkoprzemysłowej klasy robotniczej... To mieli być ludzie wyzuci z tych wartości, które wyznawali ich ojcowie i dziadowie, ludzie, których traktowano przedmiotowo... Umowy zawarte przez Gierka z ówczesną RFN sprawiły, że ponad 300 tys. Ślązaków dostało bilet do Niemiec — w jedną stronę...
— Właśnie wtedy podkreślało się w Polsce niemieckie sentymenty Ślązaków i brak polskiego patriotyzmu.
— Tak działała oficjalna propaganda, bezzasadnie lekceważąca stary śląsko-polski patriotyzm, obawiająca się miejscowych chrześcijańsko-demokratycznych tradycji, uosabianych przez legendę Wojciecha Korfantego. Jeśli w 1938 r. 6 tys. przedstawicieli ówczesnej mniejszości polskiej w Niemczech, w tym tysiące Górnoślązaków, było w stanie — w stolicy III Rzeszy, niedaleko kancelarii Hitlera! — ogłosić „Pięć Prawd Polaków”, to czyż nie jest to dowód wielkiej waleczności i odwagi tych ludzi, dowód ich determinacji i tego, że „opcja niemiecka” była czymś niemożliwym, nawet w tak niebezpiecznych okolicznościach?!
— Dzisiaj jest wręcz przeciwnie?
— Uważam — a jest to chyba nie tylko moja osobista opinia — że ci dzisiejsi „kreatorzy narodowości śląskiej” chcą doprowadzić do tego, żeby o polskim patriotyzmie na Śląsku można było mówić tylko pod jednym warunkiem: że nie będą mówili o nim rodowici Ślązacy...
— Czy RAŚ ma dziś rząd śląskich dusz?
— Mam nadzieję, że jednak nie... Powiedziałbym raczej tak: siła oddziaływania RAŚ jest odwrotnie proporcjonalna do wpływów Związku Górnośląskiego, który w pierwszych latach po odzyskaniu wolności w 1989 r. kształtowały elity regionalne, wywodzące się wprost od potomków powstańców, a nawet z rodzin, których dziadkowie, pradziadkowie byli ostatnimi wójtami wsi Katowice... Na początku lat 90., jako radny Sejmiku ówczesnego województwa katowickiego, uczestniczyłem w inicjatywach zgodnych z postulatami przyszłej reformy samorządowej, która zakładała większe uprawnienia i większą odpowiedzialność na poziomie lokalnym. Na Śląsku było to najzupełniej naturalne, nie było w tym żadnej sztuczności, bo wypływało z dobrych doświadczeń województwa śląskiego, które w okresie międzywojennym miało szersze uprawnienia finansowe, własny skarb i jako takie było perłą w koronie Rzeczypospolitej...
— Dziś nie może być perłą w koronie Rzeczypospolitej?
— Mogłoby nią być, tak się przynajmniej jeszcze niedawno wydawało... 90 lat temu historyczny przywódca i dyktator III Powstania Śląskiego — wielki polski polityk Wojciech Korfanty ze współpracownikami przygotował rozwiązania, które Rzeczpospolita zaakceptowała, a które wypełniały konkretną treścią ten polski patriotyzm Ślązaków. Teraz takich rozwiązań brak, niestety, brakuje też tamtego organicznego przywiązania do Polski.
— Mówienie o „zakamuflowanej opcji niemieckiej” może być zatem uzasadnione?
— Mam nadzieję, że jednak nie. Przedstawiciele mniejszości niemieckiej w województwie opolskim skrytykowali właśnie to jedno zdanie z Raportu PiS, mówiąc, że czują się obrażeni, jako że wciąż są lojalnymi obywatelami państwa polskiego.
— Uważa Pan, że sprowokowanie dyskusji na temat polskiego patriotyzmu Ślązaków może przynieść złe owoce w postaci wzmocnienia idei odrębności „narodu śląskiego”?
— Obawiam się, że tak. Słyszałem już, że młodzi ludzie namawiają się, by w spisie powszechnym deklarować narodowość śląską zamiast polskiej... A z drugiej strony — myślę, że ta dzisiejsza dyskusja jest również wielką szansą, aby wreszcie sformułować długofalowe i merytoryczne postulaty w sferze edukacyjno-historyczno-muzealniczej. Chodzi o spopularyzowanie wiedzy historycznej o Śląsku.
— Przywracanie Śląskowi pamięci historycznej poprzez bardzo konkretne działania postulował Pan w swej interpelacji poselskiej. Czy dość skutecznie?
— Jak dotąd skutek moich zabiegów jest niewielki... Otrzymałem od Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego odpowiedź, że są już publikacje historyczne dotyczące plebiscytu i powstań śląskich... z 1963 i 1974 r.! A ja wystąpiłem o to, aby rząd Rzeczypospolitej wsparł opublikowanie w Polsce pełnego Archiwum Powstań Śląskich, czyli tych dokumentów, które od kilkudziesięciu lat przechowywane są w Nowym Jorku, w Instytucie im. Józefa Piłsudskiego. Należałoby teraz podać do wiadomości dziesiątki tysięcy nazwisk śląskich powstańców, trzeba, aby państwo polskie przypomniało sobie wreszcie o tych Ślązakach, którzy w III Powstaniu Śląskim opowiedzieli się za przyłączeniem Górnego Śląska do Polski! Którzy ginęli też w Katyniu! I co najważniejsze — aby dziesiątki tysięcy młodych ludzi w Archiwum Powstań Śląskich mogły odnaleźć zapomniane ślady swoich krewnych, przodków, sąsiadów, ludzi, których groby mijamy dziś na cmentarzach...
— Czy to jeszcze jest wykonalne?
— Oczywiście! Potrzebna jest tylko dobra wola władz centralnych. Żądam, aby rząd i minister kultury obudzili się wreszcie ze snu i we współpracy z władzami regionalnymi opracowali wieloletni program, który pokaże te tysiące zapomnianych śląskich bohaterów Polski. Dziś tą sprawą zajmuje się w imieniu Rzeczypospolitej „aż” jeden emerytowany profesor i jeden student w ramach szczątkowej Pracowni Badania Powstań Śląskich katowickiego Muzeum Śląskiego. Ten przykład to kwintesencja dzisiejszej polityki historycznej wobec powstańczej historii Górnego Śląska.
— Jak Pan sądzi, co jest powodem tak uporczywego zaniechania?
— Chyba to, że dla województwa śląskiego, gdzie za dziedzictwo kulturowe odpowiada lider RAŚ, wielkim problemem jest wyasygnowanie 100 tys. zł rocznie, aby stworzyć kilkuosobowy zespół do przygotowania pomnikowej publikacji Archiwum Powstań... Tymczasem na przemalowanie krzesełek na stadionie narodowym w Chorzowie — z polskich biało-czerwonych na barwy regionalne żółto-niebieskie — nie brakuje pieniędzy... Dla PO była to niska cena (ok. 60 tys. zł) rządzenia z RAŚ-em na Śląsku. A że reszta Polski popatrzy na to nieprzychylnie?... Tym lepiej! Łatwiej będzie podsycać regionalne tendencje separatystyczne — tylko na razie taktycznie nazywane „autonomią”. To jest sytuacja, w której powinno się po śląsku powiedzieć: „Dość tej gańbiącej godki!”.
— Co młodzi ludzie na Śląsku sądzą dziś o swojej polskości, o patriotyzmie?
— Tu mamy chyba największy problem. To, co kreują media, Internet, sprawia, że dzisiaj młodzi ludzie dla fantazji lub z przekory mogą ogłosić, że nie czują się Polakami. Tym bardziej że młody, popularny i zawsze życzliwie prezentowany w lokalnych mediach Jerzy Gorzelik przeciwstawiany jest „niesympatycznemu” medialnemu wizerunkowi Kaczyńskiego... Naprawdę łatwo ulec takiej manipulacji. Żyjemy w czasach, w których różne kretynizmy nabierają powagi urzędowej i można się obwołać, kim się tylko zechce. Niedługo pewnie dojdzie do sytuacji, w której naturalne traktowanie własnej tożsamości narodowej i jej demonstrowanie będzie brane za objaw nacjonalizmu...
— Nie można mieć już nadziei, że wartościowe postawy polskiej śląskości Pana pradziadów przetrwają?
— Niepokoję się tym szczerze, jako śląski „pniok” z dziada pradziada... Dlatego uważam za pilne i niezbędne opracowanie nowych programów edukacyjnych i prowadzenie uczciwej polityki historycznej. Uczciwej — to znaczy niepodsycającej separatyzmów na Górnym Śląsku, który jest perłą w koronie Rzeczypospolitej! Jedną z wielu (bo są i inne regiony), ale mojemu sercu najbliższą.
opr. mg/mg