Czy Polska kocha swoje dzieci?

Opieka zdrowotna dla najmłodszych jest w stanie zapaści - ponad 90 procent polskich dzieci ma poważne problemy zdrowotne

Jak wykazują badania, najmłodsze pokolenie Polaków, to, które decyduje o przyszłości społeczeństwa, dorównuje stanem zdrowia dzisiejszym 60-latkom. Co się stało z opieką pediatryczną w Polsce? Co zrobić, by ją podnieść z zapaści?

Specjaliści biją na alarm, ponad 90 proc. polskich dzieci ma jakieś wady. Krzywica, niedowaga lub coraz częściej nadwaga – obie równie groźne, fatalna kondycja fizyczna (systemowe lekceważenie zajęć z wychowania fizycznego) oraz zła kondycja psychiczna (m.in. wynikająca z dostępu do używek - co roku ponad 300 dzieci i młodzieży w wieku 8-19 lat odbiera sobie życie), próchnica (uważana za zmorę wieku rozwojowego), pogorszenie wzroku (komputery) i słuchu (np. mp3 z głośną muzyką), alergie i astma. Niestety – przemiany cywilizacyjno-kulturowe nałożyły się na zapaść systemową polskiej pediatrii.

Prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, prof. Alicja Chybicka alarmuje: pediatra to zawód zanikający. Jest nas coraz mniej. Średnia wieku pediatry to 58-59 lat. Starzy lekarze odchodzą na emerytury. Zamykają się oddziały pediatryczne. To skutki wieloletniej polityki ustawowej. Zdaniem prof. Chybickiej, pediatra nie może sam podpisać kontraktu z NFZ, musi prosić lekarza rodzinnego, zostać u niego specjalistą. A lekarz rodzinny często nie ma dostatecznych kwalifikacji do opieki nad dziećmi. Sytuację pogarsza fakt, że ustało kształcenie młodej kadry, natomiast ta doświadczona bardzo często odchodzi na i tak spóźnioną emeryturę. Zlikwidowano poradnie Matki i Dziecka, gabinety lekarskie w szkołach oraz poradnie Medycyny Wieku Rozwojowego. Likwiduje się oddziały pediatryczne w szpitalach, ponieważ są zbyt kosztowne. Narodowy Fundusz Zdrowia leczenie dzieci wycenia tak, jak leczenie dorosłych, pomimo iż jest ono zdecydowanie droższe. Natomiast lekarze rodzinni nie mają specjalistycznego przygotowania do sprawowania opieki medycznej nad dzieckiem i młodzieżą.

Kto ma leczyć nasze dzieci?

Poprzez likwidację szkolnej służby zdrowia doprowadzono do likwidacji profilaktycznych badań okresowych młodzieży, systemowego prowadzenia szczepień ochronnych w placówkach oświatowych, likwidacji gabinetów stomatologicznych i profilaktyki przeciwpróchniczej zębów u dzieci i młodzieży. Poprzez likwidację poradni zaniechano prowadzenia kontrolowanego rozwoju najmłodszej populacji.

Dwa lata temu, podczas Sejmowej Komisji Zdrowia, prof. Alicja Chybicka zwróciła uwagę na fakt, że zdecydowana większość ośrodków nie ma pediatry, a opiekę nad dzieckiem pełni na przykład chirurg, który jest lekarzem rodzinnym po 6-miesięcznym przeszkoleniu. Wszystkie te problemy potęguje instytucjonalny brak kontroli i oceny stanu zdrowia najmłodszej populacji.

W listopadzie ubiegłego roku, podczas konferencji zapowiadającej V Konferencję Federacji Specjalistycznych Towarzystw Pediatrycznych we Wrocławiu, prof. Jerzy Stańczyk, członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego oraz dyrektor dużego szpitala pediatrycznego w Łodzi, odniósł się do złej sytuacji w profilaktyce u dzieci. - Profilaktyka należy do samorządów, a te wydają na nią mało lub nie robią zgoła nic – zauważył prelegent. Jak stwierdził, wyceny NFZ dotyczące pediatrii w systemie jednorodnych grup pacjentów były krzywdzące od samego początku. Dokładnie policzone koszty uznane przez NFZ są globalnie niższe o 5 proc. jeżeli chodzi o finansowanie pediatrii, a szczególnie procedury specjalistyczne – zauważył lekarz. Dyskusje z Ministerstwem Zdrowia nad zmianą wycen trwały przez cały rok 2009. Efektem jest trudna sytuacja szpitalnych oddziałów pediatrycznych prowadząca do ograniczania liczby łóżek.

Profilaktyka w powijakach

Zaniedbana jest profilaktyka, nie spełnia podstawowych zadań medycyna szkolna. Prof. Chybicka opisuje nagminny przykład, w którym jedna pielęgniarka biega od szkoły do szkoły, waży i mierzy uczniów, „odfajkowując” wykonanie badań profilaktycznych. Opieka medyczna nad dzieckiem w wieku szkolnym w małych miejscowościach, na wsiach jest dramatycznie niedostateczna. Niektóre dzieci nie były badane przez lekarza nawet dwa lata. A jeśli były, to z powodu choroby, a nie w ramach profilaktyki.

Polska nie nadąża z wprowadzaniem nowoczesnej profilaktyki chorób zakaźnych. W konsekwencji z budżetu państwa wydaje się spore kwoty na leczenie tych chorób i ich powikłań. Poza tym w Polsce są dwa kalendarze szczepień: obowiązkowe, refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia i szczepienia zalecane, finansowane przez rodziców. Lekarze informują o zalecanych szczepionkach, ale nie wszystkich rodziców na nie stać. Orientacyjny koszt wszystkich szczepień w pierwszym roku życia wynosi ok. 2000 zł, co często stanowi barierę nie do przebycia.

Dr hab. n. med. Leszek Szenborn, Prezes Polskiego Towarzystwa Wakcynologicznego uważa, że Polska, która ma bardzo dobry system szczepień z całą niezbędną infrastrukturą i personelem, zapewnia jednocześnie dużo gorszy kalendarz tych szczepień niż wiele krajów Ameryki Południowej czy Afryki. Brakuje dostępu do tańszych i sprawdzonych szczepionek. Polskie dzieci czekały 20 lat na szczepionkę przeciwko śwince, 18 lat przeciwko hemofilus influenzae B, jako jeden z ostatnich krajów w Europie – argumentował wakcynolog podczas wrocławskiej konferencji w listopadzie 2009 r.

Czy siedzimy na „MINIE”?

Inwestowanie w dzieci i młodzież wydaje się polską racją stanu – mówił w listopadzie 2009 r. prof. Janusz Szymborski z biura Rzecznika Praw Obywatelskich, odnosząc się do prognoz spadku dzietności i groźby odwrócenia proporcji między liczbą osób w wieku produkcyjnym oraz emerytalnym w perspektywie najbliższych 20 lat. Jak wyjaśnić zatem trwające i narastające od wielu lat zagrożenia w opiece poporodowej oraz nad kobietą ciężarną, odchodzenie od systemu trójstopniowego sprawdzonego w latach 90. – alarmował prof. Szymborski – jak wytłumaczyć destrukcję systemu opieki zdrowotnej nad uczniami, obserwowane dysfunkcje lecznictwa pediatrycznego, zwłaszcza problemy dzieci przewlekle chorych, zakłócenia w profilaktyce zakażeń i chorób zakaźnych, niedostatki żywienia i aktywności fizycznej, braki w profilaktyce próchnicy zębów? – wymieniał prelegent. Zdaniem prof. Szymborskiego „miłość do dzieci” wyrażaliśmy także w niekontrolowanej likwidacji łóżek pediatrycznych bez uwzględniania potrzeb zdrowotnych populacji oraz ignorowaniem specyfiki chorób dziecięcych. Sama miłość nie wystarczy - konkludował prelegent, podsumowując obecną sytuację akronimem M.I.N.A od słów:

  • M arginalizowanie problemów dzieci i młodzieży
  • I gnorowanie danych epidemiologicznych
  • N iedocenianie skutków zdrowotnych, społecznych, ekonomicznych
  • A bstrahowanie od praw pacjenta (praw dziecka, praw człowieka)

Jak rozbroić tę „MINĘ”

Polska jest sygnatariuszem Konwencji o Prawach Dziecka przygotowanej przez Organizację Narodów Zjednoczonych w 1989 roku. W naszym kraju obowiązuje ona od roku 1991. Konwencja chroni wszystkie osoby poniżej 18. roku życia, obejmuje wszystkie aspekty związane z dobrem dziecka, ustanawia międzynarodowe normy postępowania wobec dzieci.

Jeden z artykułów Konwencji głosi:

Art. 24

1. Państwa – Strony uznają prawo dziecka do jak najwyższego poziomu zdrowia i udogodnień w zakresie leczenia chorób oraz rehabilitacji zdrowotnej. Państwa – Strony będą dążyły do zapewnienia, aby żadne dziecko nie było pozbawione prawa dostępu do tego rodzaju opieki zdrowotnej.

2. Państwa – Strony będą dążyły do pełnej realizacji tego prawa, a w szczególności podejmą niezbędne kroki w celu zapewnienia udzielania koniecznej pomocy oraz opieki zdrowotnej wszystkim dzieciom, ze szczególnym uwzględnieniem rozwoju podstawowej opieki zdrowotnej.

Obecny system nie jest w stanie sprostać elementarnym wymaganiom. Dlatego Zarząd Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego zgłosił propozycje pilnych zmian w zakresie opieki nad dzieckiem i młodzieżą w Narodowym Programie Zdrowia na lata 2007-2015.

Najważniejsze postulaty to:

1. Przywrócenie naczelnej roli pediatry w opiece nad dzieckiem i młodzieżą

Należałoby wprowadzić zmiany legislacyjne przywracające lekarzom pediatrom wiodącą rolę w sprawowaniu opieki nad dziećmi i młodzieżą na szczeblu podstawowej opieki zdrowotnej.

Realizację tego postulatu ma zapewnić niewielka, lecz doniosła w skutkach nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych w 2008 r., zgłoszona przez grupę 15 posłów na prośbę Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. Przewiduje ona wprowadzenie w art. 57 ust. 2, punktu 7 przekazującego obowiązek opieki nad dziećmi i młodzieżą do 18. roku życia lekarzowi pediatrze.

2. Przywrócenie medycyny szkolnej i przyznanie jej znaczącej roli w opiece nad dzieckiem i młodzieżą

Muszą powstać specjalistyczne poradnie dziecięce, finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, do których nie będzie wymagane skierowanie od lekarza rodzinnego. Przynajmniej raz w roku każde polskie dziecko powinno być kompleksowo przebadane. Finansowanie przez NFZ procedur z zakresu pediatrii musi być odpowiednie do zadań, jakie stoją przed pediatrią. Dziecko nie może być traktowane jak „mały dorosły”. Leczenie i diagnostyka dzieci wymagają większych nakładów. Procedury pediatryczne nie mogą być finansowane tak samo lub gorzej niż w medycynie dorosłych. Konieczne jest również rzetelne monitorowanie sytuacji zdrowotnej populacji wieku rozwojowego i problemów dziecka. Należy przywrócić lub utworzyć struktury organizacyjne, które tym się zajmują.

3. Przeprowadzenie programu oceny stanu zdrowia populacji wieku rozwojowego oraz programów profilaktycznych o charakterze populacyjnym

Prowadzi to do stworzenia epidemiologicznych podstaw dla opracowywanych przez resort programów zdrowotnych w zakresie opieki nad najmłodszymi. Pozwoli także na cykliczną ocenę skutków podejmowanych działań.

4. Podjęcie niezwłocznie działań w celu poprawienia kondycji psychicznej i fizycznej populacji wieku rozwojowego.

Według Komisji Europejskiej polskie dzieci należą do najbardziej zagrożonych ubóstwem wśród krajów UE. Kondycja psychiczna najmłodszej populacji jest naturalną konsekwencją przemian ustrojowych i ekonomicznych generowanych przez pogarszanie się warunków życiowych dużych grup ludności. Wygląda ona gorzej niż kondycja fizyczna (somatyczna).

Prof. Jerzy Bodalski z Kliniki Chorób Dzieci Uniwersytetu Medycznego w Łodzi na 21. posiedzeniu Senackiej Komisji Zdrowia (6 maja 2008 r.) przytaczał dramatyczne dane statystyczne:

- Według raportu Komisji Europejskiej polskie dzieci są najbardziej zagrożone ubóstwem wśród krajów UE. Co czwarte dziecko w Polsce żyje w biedzie lub na skraju ubóstwa.

- 8 proc. rodzin w Polsce - w tym co czwarta rodzina wielodzietna - żyje poniżej minimum egzystencji. To sytuacja, w której nie wystarcza na zaspokojenie podstawowych potrzeb takich, jak: jedzenie, odzież i utrzymanie mieszkania, nie mówiąc o wydatkach na wypoczynek, edukację czy kulturę.

- Według danych z 2007 roku dzieci w Polsce poniżej 15. roku życia mają o 40 proc. większe ryzyko zgonu niż ich rówieśnicy w innych krajach Unii Europejskiej.

- Polskie dzieci mają nadwagę, są otyłe, mają podwyższone lipidy, nieprawidłowe ciśnienie krwi. Już u gimnazjalistów istnieje zagrożenie występowania chorób krążenia, cukrzycy i innych cywilizacyjnych schorzeń. Badania przeprowadzone na Śląsku wykazały u 30 proc. gimnazjalistów wady układu kostno-stawowego, a u 70 proc. jedenastolatków próchnicę.

- Co czwarte dziecko (25,1 proc.) w wieku 0-14 lat w województwie łódzkim dotknięte jest chorobą przewlekłą (alergia, astma, choroby oczu). W województwach zachodniopomorskim, śląskim i podlaskim odsetek ten jest jeszcze wyższy, sięga 27,6 proc.

- Co 10. dziecko w Polsce dotknięte jest ułomnościami, które ograniczają jego aktywność w porównaniu z rówieśnikami, musi korzystać ze specjalnej pomocy, jak: aparat słuchowy, okulary, kula itp.

- Liczba dzieci w wieku do 14 lat, zakwalifikowanych do grupy osób niepełnosprawnych, wzrosła z 9 021 w roku 1988 do 135 094 w roku 2002, to jest 15-krotnie w ciągu 14 lat.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama