Górnictwo to nie tylko Górny Śląsk. Wcześniejsze doświadczenia Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego mogą rzucić wiele światła na obecną sytuację
Górnicze protesty po raz kolejny zwróciły naszą uwagę na Górny Śląsk. W Polsce był jednak jeszcze jeden ośrodek, którego doświadczenia mogą być cennym wkładem w analizę obecnej sytuacji w branży — Dolnośląskie Zagłębie Węglowe.
Wydobycie węgla kamiennego na Dolnym Śląsku wiązało się przede wszystkim z trzema miastami w środkowych Sudetach: Wałbrzychem, Nową Rudą i Boguszowem-Gorcami. Powierzchnia tego zagłębia jest 10-krotnie mniejsza od Zagłębia Górnośląskiego. Położone jest ono w większości w Polsce, po czeskiej stronie węgiel wydobywano w rejonie &Zcaronacle&rcarona i Trutnova. Gdy w 1990 r. rząd podejmował decyzje o likwidacji kopalń, w Wałbrzychu działały trzy: „Victoria”, „Julia” i „Wałbrzych”, zaś w Nowej Rudzie jedna: „Nowa Ruda”. Obecną wielkość zasobów szacuje się na 369 mln ton. Warto zaznaczyć, że w tym rejonie wydobywany był antracyt, najsilniej przetworzona i najlepsza jakościowo odmiana węgla, najbardziej nadająca się do koksowania. Jego wydobycie utrudniała jednak lokalizacja w wąskich pokładach (górnicy często musieli pracować nawet na kolanach), a także wysokie stężenie metanu będące przyczyną katastrof (do największych doszło przed wojną: w 1930 r. w Ludwikowicach zginęło 151 osób, w 1941 r. w Nowej Rudzie — 187; największą katastrofą powojenną był wybuch metanu w kopalni „Wałbrzych” w 1985 r., w którym zginęło 18 górników).
Korzenie górnictwa w Dolnośląskim Zagłębiu Węglowym sięgają XV w. (Nowa Ruda) oraz XVI w. (Wałbrzych). W ciągu kolejnych stuleci zmieniał się sposób wydobywania węgla i zarządzania kopalniami. Początkowo pozyskiwano go z powierzchni ziemi, ale po wyczerpaniu się tych pokładów trzeba było sięgać głębiej. Tworzeniem i zarządzaniem kopalniami zajmowali się lokalni wielmożowie i ich dzierżawcy, po nastaniu panowania pruskiego zadanie to przeszło w ręce urzędników. W 1770 r., po wejściu w życie nowego prawa górniczego, powstało gwarectwo Fuchs, które obejmowało kopalnie we wsi Biały Kamień (dziś dzielnica Wałbrzycha). Świadectwem początków jego działalności jest tzw. Lisia Sztolnia, będąca jednym z najcenniejszych i unikatowych zabytków wałbrzyskiego górnictwa. W 1780 r. powstała prywatna kopalnia rodu Hochbergów, zaś rok później kopalnia Ruben w Nowej Rudzie.
Wiek XIX to czas rozwoju technologicznego i powstawania kolejnych kopalń, co przyciągało nowych mieszkańców zagłębia. Gdy w połowie XIX w. do Wałbrzycha doprowadzono kolej, pojawiły się nowe możliwości zbytu węgla. Nowe prawo górnicze przekazywało zarządzanie kopalniami ich właścicielom, konsolidowano też poszczególne zakłady. Wałbrzych z małego miasteczka, liczącego kilkanaście tysięcy mieszkańców w końcu XIX w. wyrósł w okresie międzywojennym na jeden z ważniejszych ośrodków Dolnego Śląska.
Znaczenie górnictwa wałbrzyskiego wzrosło po zakończeniu I wojny światowej, gdy Niemcy straciły kontrolę nad Zagłębiem Ruhry i Górnym Śląskiem, jednak w kopalnie regionu mocno uderzył Wielki Kryzys, w czasie którego zamknięto wiele kopalń, dokonano też koncentracji istniejącej produkcji. Szczyt wydobycia węgla w zagłębiu (6 mln ton rocznie) przypadł na połowę lat 20. XX w. W czasie II wojny światowej kopalnie i powiązane z nimi zakłady były eksploatowane do granic możliwości, jednak nie towarzyszyły temu zmiany technologiczne, a z powodu braku górników wykorzystywano niewolniczą pracę robotników przymusowych. Wykorzystanie niektórych kopalń w tym czasie do dziś skrywa tajemnice (np. położona w centrum miasta „Hermann” czy też „Wenzeslaus” w Ludwikowicach Kłodzkich).
Po II wojnie światowej Zagłębie Wałbrzyskie stało się częścią Polski. Górnictwem zarządzało tutaj Dolnośląskie Zjednoczenie Przemysłu Węglowego w Wałbrzychu, które skupiało wiele zakładów. Problemem tej branży w czasach PRL, wynikającym z ówczesnej polityki gospodarczej, było pierwszeństwo ilości nad jakością i racjonalnością wydobycia, zwłaszcza do połowy lat 50. i w latach 70., a także brak prac modernizacyjnych, co znacząco obniżało efektywność wydobycia. Próbą nadrobienia tych braków były plany połączenia kopalń i budowa centralnego szybu wydobywczego „Kopernik”, który jednak nigdy nie rozpoczął działalności.
Kresem istnienia wałbrzysko-noworudzkiego górnictwa były zmiany polityczno-gospodarcze roku 1989. Po przeprowadzeniu licznych ekspertyz, które wykazały brak opłacalności wydobycia, minister przemysłu podjął w 1990 r. decyzję o likwidacji kopalń DZW. W następnych latach postanowiono dokonać restrukturyzacji, powołując przedsiębiorstwo Wałbrzyskie Kopalnie Węgla Kamiennego, jednak w praktyce proces ten oznaczał stopniowe ograniczanie wydobycia. Ostatecznie „Victoria” zakończyła działalność w 1993 r., „Julia” w 1996, zaś „Wałbrzych” w 1998. Ostatnią funkcjonującą kopalnią była „Nowa Ruda”, która pracowała do 2000 r. Zmiany miały liczne i długofalowe konsekwencje: likwidacja kopalń oznaczała również kres funkcjonowania przedsiębiorstw z nimi związanych, a także instytucji społecznych (domy kultury, kluby sportowe itd.). To zaowocowało ogromnym wzrostem bezrobocia, które na przełomie XX i XXI w. w samym Wałbrzychu przekraczało 30 proc. Oznaczało to gospodarczą i społeczną degradację miasta, które zaczęło się wyludniać (ze 141 tys. mieszkańców w 1991 zostało 117 tys. w 2014 r.). Poprawie uległ natomiast stan środowiska naturalnego.
Likwidacja przemysłu wydobywczego kazała poszukiwać nowych rozwiązań dla regionu od 200 lat silnie związanego z górnictwem. Swoistą rekompensatą miało być powołanie w 1997 r. Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która początkowo obejmowała Wałbrzych, Nową Rudę, Kłodzko i Dzierżoniów, dziś zaś rozciąga się na obszarze czterech województw. W samym Wałbrzychu obecnie działa szesnaście zakładów, głównie z branży motoryzacyjnej, które zatrudniają około 7 tys. pracowników. W podstrefie Nowa Ruda funkcjonuje zaś pięć firm. Szansy na rozwój regionu upatrywano także w rozwoju turystyki, co jest możliwe przede wszystkim w okolicznych gminach górskich i uzdrowiskowych. Również same kopalnie uzyskały nowe życie, choć już w zupełnie innej formie, stając się nowymi atrakcjami kulturalno-turystycznymi. Na terenie kopalni „Nowa Ruda” uruchomiono Muzeum Górnictwa, w którym otwarto podziemną trasę turystyczną. Zaś w wałbrzyskiej kopalni „Julia” w 2014 r. powstało Centrum Nauki i Sztuki „Stara Kopalnia”.
Tymczasem możliwe jest, że w kopalni „Wacław” w Ludwikowicach Kłodzkich koło Nowej Rudy znów będzie się wydobywać węgiel. Stoi za tym australijska firma Coal Holding, której właścicielem jest Polak Derek Lenartowicz. Media informowały o takim pomyśle w sierpniu 2013 r. Cztery miesiące później ruszyły odwierty, które miały potwierdzić wielkość złóż. Obecnie szacuje się je na 180 mln ton. Kompletowanie dokumentacji powinno zostać zakończone do połowy bieżącego roku, a nowa kopalnia mogłaby ruszyć za 2—3 lata. Szacuje się, że znalazłoby w niej zatrudnienie nawet 2 tys. osób.
Historia górnictwa węgla kamiennego na Dolnym Śląsku pod wieloma względami różni się od tej z innych polskich zagłębi, tak samo jak wyjątkowy jest tutejszy węgiel. To swoista lekcja wielowiekowej tradycji, intensywnego rozwoju, bolesnego i trudnego upadku, a wreszcie nowego życia nie tylko dla zakładów przemysłowych, ale także dla całych miast i ich mieszkańców. To historia pisana przez Niemców i Polaków, obfitująca górniczym folklorem, trudem wydobycia oraz ofiarami katastrof, z tajemniczym, wojennym epizodem. Warto ją poznać, by móc o górnictwie powiedzieć coś więcej.
opr. mg/mg