O legalizacji prostytucji w różnych krajach
Jan Paweł II często mówi o toczącym się dziś starciu między dwoma cywilizacjami - „cywilizacją życia" i „cywilizacją śmierci". Ojciec Święty uważa, że jedną z przeszkód w budowaniu „cywilizacji miłości" jest rozpowszechnianie się na całym świecie „struktur grzechu". Sprzeciw Papieża budzi zwłaszcza legalizowanie w wielu krajach praktyk opartych na grzechach ciężkich.
Odnosząc się do słów Jana Pawła II, komentatorzy najchętniej przywołują coraz częściej sankcjonowane prawnie zjawiska: aborcji, eutanazji, związków homoseksualnych czy adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. W cieniu tych problemów zmienia się tymczasem niepostrzeżenie także status prostytucji w życiu publicznym. Przypomniały o tym w ostatnim czasie doniesienia z kilku krajów.
W styczniu 2001 roku zdominowany przez koalicję socjaldemokratów i Partii Zielonych parlament niemiecki przyjął ustawę o poprawie sytuacji prawnej i społecznej prostytutek. Dzięki temu nierząd stał się w Niemczech legalną działalnością usługową. Ustawodawca nie ukrywał, że chodzi także o finanse państwa -opodatkowanie procederu, którego roczne obroty (według szacunków tygodnika „Der Spiegel") wynoszą ok. 7 mld euro, miało poprawić stan budżetu kraju.
Ponieważ rzecz dzieje się w Niemczech, gdzie wszystko musi być skrupulatnie i precyzyjnie określone i dopracowane, pojawiły się kłopoty, przed którymi stanęli parlamentarzyści, urzędnicy ministerstw i przedstawiciele związków zawodowych. Jeśli bowiem usługa jest legalna, musi być określona kodeksem pracy. Kodeks zaś musi odpowiedzieć na konkretne pytania: jak wysoka ma być dzienna norma jednej prostytutki, czy może ona odmówić niektórych praktyk seksualnych, kto ma płacić za „ubrania robocze": pracodawca, czyli sutener czy też prostytutka, czy urzędy pracy będą mogły pośredniczyć w znajdowaniu pracy bezrobotnym córom Koryntu itd., itd.
Rozwiązaniom tym niechętne są same niemieckie prostytutki, które boją się zwłaszcza „taniej siły roboczej" z krajów mniej zamożnych. Jeśli bowiem nierząd jest legalnie zarejestrowaną działalnością usługową, to państwo nie będzie miało prawa odmówić uprawiania go cudzoziemkom, które w tym celu przyjadą do Niemiec z innych państw.
Pierwszego maja br. wszedł na giełdę z 7,5 mln akcji pierwszy dom publiczny na świecie - Daily Planet z Melbourne. Inicjatorzy przedsięwzięcia ujawniają, że sam koszt kampanii prawnej, która umożliwiła giełdowy start burdelu, wynosił 4 mln dolarów. Wiele funduszy pochłonęła też akcja maklerska, marketingowa i promocyjna. Właściciele Daily Planet nie żałują jednak tych pieniędzy, gdyż od dnia emisji cena akcji wzrosła o kilkadziesiąt procent, zaś liczba inwestorów podwoiła się.
Za publiczny wizerunek przedsięwzięcia odpowiada 37-letnia Heidi Fleiss, zwana też Madame Hollywood, bohaterka wielu skandali narkotykowych i obyczajowych. Prowadziła ona w Kalifornii działalność stręczycielską, podsuwając prostytutki największym gwiazdom hollywoodzkiego kina. W 1997 roku skazana została na trzy lata więzienia za niepłacenie podatków i pranie brudnych pieniędzy pochodzących z nierządu. Po wyjściu na wolność napisała wspomnienia, na podstawie których powstać ma w Hollywood film z Nicole Kidman w roli głównej.
Burmistrz Aten Dora Bakoyiannis w związku z zaplanowanymi na rok 2004 Igrzyskami Olimpijskimi w tym mieście wydała licencję na działalność 230 domów publicznych. W Grecji prostytucja jest legalna pod warunkiem płacenia podatków i składek ubezpieczeniowych.
Decyzja pani burmistrz spotkała się ze sprzeciwem ministrów ds. równouprawnienia kobiet z siedmiu krajów północnoeuropejskich - Szwecji, Norwegii, Finlandii, Islandii, Estonii, Łotwy i Litwy. Siódemka ministrów napisała m. in.: „Z oburzeniem i zaskoczeniem dowiedzieliśmy się, że Grecja planuje zwiększenie aktywności domów publicznych w czasie Igrzysk Olimpijskich w Atenach w 2004 roku (... ) Oznacza to, że więcej kobiet będzie wykorzystanych i padnie ofiarą eksploatacji. "
We wszystkich opisanych powyżej przypadkach prostytucja traktowana jest jako usługa, przedsięwzięcie, interes. Kłopoty, jakie przysparza, sprowadzają się do problemów technicznych - kodeksu pracy, licencji, podatków, ubezpieczeń itp.
Tymczasem zupełnie ginie gdzieś aspekt etyczny zagadnienia. Uwadze umyka fakt, że mamy do czynienia ze złem moralnym. Katechizm Kościoła Katolickiego (2235) określa prostytucję mianem grzechu ciężkiego. Jest wykroczeniem nie tylko przeciwko Bogu, którego obraz w drugim człowieku się poniża, lecz również narusza ona godność drugiego człowieka, którego traktuje się w sposób instrumentalny do zaspokojenia własnych pragnień. Prostytucja bardzo często wiąże się też z rozwiązłością, która prowadzi do wewnętrznego zniewolenia.
W perspektywie społecznej zjawisko to ma charakter kryminogenny i łączy się nierzadko z handlem narkotykami, alkoholizmem, praniem brudnych pieniędzy, wykorzystywaniem nieletnich oraz handlem żywym towarem. Wiele kobiet uprawia prostytucję nie z własnego wyboru, dla przyjemności, lecz pod presją i przymusem szantażu (niekiedy są one wręcz niewolnicami swoich sutenerów, którzy zabierają im wszystkie dokumenty). Mężczyzna, który z usług takich kobiet korzysta - czyli po prostu wykorzystuje je -w praktyce pogłębia tylko ich stan zniewolenia.
Zwolennicy legalizacji prostytucji twierdzą, że istniała ona niemal od zawsze i w żadnym systemie nie dała się wykorzenić. W związku z tym zamiast z nią walczyć, należy ją ucywilizować i oczyścić od złych naleciałości.
Rzecz jednak w tym, że z samej swojej istoty prostytucja jest złem. To, że nie udało się jej zwalczyć, nie oznacza, że należy ją akceptować. Nie udało się też w żadnej epoce powstrzymać ludzi od kradzieży czy morderstw. Czy wobec tego należy je również uprawomocnić? Na czym miałaby polegać legalna cywilizowana kradzież albo morderstwo bez złych naleciałości?
Usankcjonowanie prostytucji świadczy o tym, że w umysłach prawodawców przestała ona być złem moralnym. Jej legalny żywot powoduje zaś, że powoli przestaje być odbierana jako zło również przez dużą część społeczeństwa. Katechizm Kościoła Katolickiego (2344) wskazuje na wyraźny związek między zachowaniem czystości przez człowieka a rozwojem społeczeństw, ich systemów prawnych i wychowawczych. Legalizacja grzechu prowadzi bowiem do zamazywania czytelnych granic między dobrem a złem.
Sankcjonowanie złych procederów prowadzi z czasem do powstania „struktur grzechu". W przypadku australijskiego domu publicznego Daily Planet inwestorzy i gracze giełdowi, zarabiając pieniądze na wykorzystywaniu i poniżaniu kobiet, stają się de facto stręczycielami, mimo że na oczy nie widzieli owych prostytutek. Podobną funkcję stręczycieli przejmują też państwa, które legalizują prostytucję.
Jeśli nierząd zamienia się w biznes, to staje się on też szansą na zrobienie kariery. Hollywoodzka ekranizacja wspomnień Heidi Fleiss oznaczać może, że postać prostytutki stanie się wzorcem osobowym godnym naśladowania, przedstawiającym kobietę sukcesu.
Co ciekawe, głos chrześcijan protestujących przeciwko legalizacji prostytucji znalazł niespodziewanego sojusznika wśród skandynawskich feministek. Prym wiedzie wśród nich zwłaszcza inicjatorka wspomnianego już listu do władz Aten, szwedzka minister ds. równouprawnienia Margareta Winberg. Nie ukrywa ona, iż uważa domy publiczne za miejsca wyzysku i upodlenia kobiet. Z jej inicjatywy przed kilku laty prostytucja w Szwecji została zdelegalizowana, zaś korzystanie z tego typu usług jest karane. Szwedzkie feministki wypowiedziały też zdecydowaną wojnę pornografii jako procederowi zniewolenia kobiet. Okazały się w tym bardziej konserwatywne niż wielu polityków chadeckich w innych krajach.
Kto wie, na jakich sojuszników będzie w przyszłości liczyć Kościół...
opr. mg/mg