• Idziemy

Sekularyzm rozwodniony

Warszawa wyprzedziła Brukselę. Pod rządami Rafała Trzaskowskiego rugowanie odniesień do chrześcijaństwa w stolicy Polski postępuje skuteczniej niżeli w unijnej centrali.

O ile pochodząca z katolickiej Malty (sic!) unijna „komisarka” ds. równości Helena Dalii pod wpływem krytyki zawiesiła realizację chrystianofobicznych pomysłów, o tyle w Polsce opamiętania nie widać.

Szerzej o przygotowanym w Brukseli przewodniku po „komunikacji inkluzywnej” pisze u nas Anna Meetschen. Zalecał on między innymi zastępowanie nazwy „Boże Narodzenie” słowami światopoglądowo neutralnymi, a nawet pomijanie imion jakkolwiek kojarzących się z narodzeniem Jezusa Chrystusa. Szczególnie niechciane miało być imię Maryja we wszelkich jego odmianach. Analogicznych zastrzeżeń unijna instrukcja nie wyrażała jednak wobec również mających religijne korzenie imion Mosze, Mehmed czy Mahatma.

Ogłoszenie unijnego dokumentu zostało zawieszone po fali protestów. Zaangażował się w nie nawet papież Franciszek. Spotykając się na pokładzie samolotu z dziennikarzami towarzyszącymi mu w podróży apostolskiej na Cypr i do Grecji, nazwał unijną inicjatywę „rozwodnionym sekularyzmem” i porównał do metod totalitarnych. – W historii tak wiele dyktatur usiłowało zrobić to samo. Pomyślmy o Napoleonie, o dyktaturze nazistowskiej, komunistycznej. Jest to pewna moda. Laicyzm rozpuszczony w wodzie destylowanej. To się nie sprawdziło w historii – mówił papież. Dodał, że Unia musi uważać, by „nie stać się narzędziem ideologicznych kolonizacji”. Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin określił unijną instrukcję jako próbę „wymazywania chrześcijańskiej Europy”. W podobnym tonie wypowiadało się wielu duchownych, polityków i dziennikarzy. Dołączyli do nich przywódcy europejskich partii konserwatywnych zgromadzeni na szczycie w Warszawie, a nawet niektórzy ateiści, wyczuwający absurdalność instrukcji. Ostatecznie dokument ma być skorygowany, ponieważ „Europa nie jest jeszcze gotowa na takie zmiany”.

Gotowa na zmiany wydaje się za to Warszawa. Tu „wymazywanie chrześcijaństwa” odbywa się praktycznie: bez oficjalnych instrukcji i pisemnych zaleceń. Wystarczą „odpowiedni” ludzie na decyzyjnych urzędach i milczące przyzwolenie tych, którzy w tej akurat sprawie milczeć nie powinni. Prezydent Rafał Trzaskowski od początku nie krył swojego dystansu do Kościoła zarówno w życiu osobistym, co deklarował podczas kampanii wyborczej, jak i w podejmowanych decyzjach. Od dawna bliżej niż do Polaków katolików było mu do środowisk LGBT i Krytyki Politycznej. Stąd nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, że warszawski ratusz składa życzenia „wszystkim wszystkiego dobrego” na plakacie utrzymanym w stalinowskiej poetyce, bez jakichkolwiek odniesień do Bożego Narodzenia. Przygotowanie grafi ki zlecono zatrudnionej w ratuszu Aleksandrze Jasionowskiej, autorce znaku i plakatu tzw. „Strajku Kobiet”. I wszystko jasne.

Jak w przypadku brukselskiej prowokacji, tak i w Warszawie zareagowali konserwatywni politycy, niektórzy katoliccy dziennikarze i zwykli ludzie. Nie słychać było tylko protestów ze strony kościelnej hierarchii, chociaż tu nie chodzi o wtrącanie się do polityki, tylko o obronę prawa do obecności chrześcijańskich treści w przestrzeni publicznej. Warto w tym miejscu przypomnieć stanowisko prof. Josepha Weilera, ortodoksyjnego Żyda, który w 2010 r. wystąpił „pro bono” w Strasburgu, broniąc prawa do krzyża we włoskich szkołach! Twierdził, że w Europie ściana bez krzyża nie jest pustą ścianą, tylko ścianą, z której zdjęto krzyż w ramach antychrześcijańskiej manifestacji i odcinania kultury europejskiej od jej chrześcijańskich korzeni. Podobnie trzeba spojrzeć na miejski plakat bez Bożego Narodzenia – to nie neutralność, tylko rugowanie chrześcijaństwa z życia publicznego. Warszawski plakat z lodowiskiem prezentuje już nie rozwodniony, ale skostniały sekularyzm. Na to nie wolno się zgadzać.

Wobec planowej i centralnie sterowanej fali sekularyzacji ważne jest nasze osobiste świadectwo. Mówmy i piszmy o Bożym Narodzeniu, a nie o jakichś świętach. Nie zastępujmy Bożego Narodzenia zwycięstwem światła nad ciemnością i innymi zamiennikami prawd chrześcijańskiej wiary. Nie zastępujmy kolęd świątecznymi piosenkami ani opłatka śledzikiem. W staraniach o miejsce dla Boga, który dla nas stał się Człowiekiem, wszystko ma znaczenie. Pamiętajmy o tym, zanim nadejdzie Boże Narodzenie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama