Czy alkohol naprawdę jest cool?

Alkohol jest nieodłącznym towarzyszem młodzieżowych imprez, wyjazdów, spotkań - dlaczego jednak nie umiemy pić go z umiarem?

Czy alkohol naprawdę jest cool?

image: www.sxc.hu

Jestem na studenckim workcampie z młodzieżą z całej Europy w Niemczech. Na jego zakończenie organizatorzy przygotowują dla nas imprezę pożegnalną z praktycznie nieograniczoną ilością alkoholu. Wódka, Tequila, słodki likier, wino, piwo. Wszystkiego pod dostatkiem. Całej grupie dopisuje świetny humor. Żartujemy, ganiamy się i obrzucamy balonami z wodą. Stopniowo jednak, pod wpływem alkoholu, kolejne osoby robią się albo senne albo zaczynają mieć „kłopoty żołądkowe”. Prawdziwy problem pojawia się około trzeciej w nocy. Wraz z kilkoma osobami, które jeszcze trzymały się na nogach, znajdujemy wówczas naszą koleżankę na ziemi między łóżkiem a ścianą. Początkowo się śmiejemy bo nie jesteśmy w stanie pojąć jak ona się tam znalazła. Tam w ogóle nie było żadnej wolnej przestrzeni! Podnosimy ją i próbujemy ułożyć na łóżku, ale jest to ciężkie, bo dziewczyna totalnie się zatacza. Za chwilę znowu z niego spada. I jeszcze raz. W końcu udaje się. Leży nieruchomo. Myślimy sobie, że jak zaśnie, będzie już dobrze, co najwyżej rano obudzi się z bólem głowy i na kacu. Gdy wracamy za pół godziny ponownie znajdujemy ją jednak na ziemi. Jej łóżko i ona sama cała jest w wymiotach. Tu już nie ma żartów. Boimy się, że może się zadławić własnymi wymiotami. Nie możemy jej zostawić samej. Pozycja leżąca wyraźnie jej nie służy więc staramy się ją utrzymać w pionie. Przez kolejne 2-3 godziny zajmuję się podtrzymywaniem kompletnie nie mogącej utrzymać równowagi, przechylającej się na wszystkie strony i co chwile wymiotującej dziewczyny. Wszystko wokół śmierdzi. I tak fajna zabawa przerodziła się w bardzo mało estetyczne przeżycie.

Sądzę, że podobne historie mogłaby opowiedzieć dziś każda młoda osoba. Sam mógłbym przytoczyć jeszcze co najmniej kilka innych. Wiele historii mogłoby być znacznie bardziej traumatycznych. Alkohol, spożywany w nadmiernych ilościach, jest nieodłącznym towarzyszem młodzieżowych imprez i wyjazdów. Wiele osób bez niego nie potrafi się wręcz bawić, cieszyć ze spotkania ze znajomymi czy z fajnego wydarzenia. Zaskakujące jest to, że nie jest to wcale domena jakiś ludzi z marginesu, ale często staje się udziałem inteligentnych, kulturalnych, wartościowych osób. Drodzy koledzy i koleżanki, czy naprawdę nie widzicie, że to wcale nie jest „fajne” ale że to odziera was z godności i może prowadzić do wielu dramatów?

Nie jestem „świętoszkiem”. Co za tym idzie rozumiem ludzi, którzy lubią się napić w towarzystwie. Wiem, że alkohol wprawia w dobry nastrój i póki się z nim nie przesadzi pomaga tworzyć wesołą atmosferę w grupie. Zdaję sobie sprawę, że piwo podczas „kumplowskich” spotkań, szczególnie meczy piłkarskich czy wódka na weselu jest takim atrybutem jak popcorn w kinie. Nie da się tego logicznie wyjaśnić, ale nabiera wtedy specjalnego smaku. Jest oczywiste, że szampan, czy dobre wino może podkreślić uroczysty charakter danego wydarzenia. Wielu osobom alkohol też zwyczajnie smakuje. Mimo to nie jestem w stanie pojąć co jest fajnego w upijaniu się i dlaczego nie można się bawić czasem bez alkoholu?

Gdy spożywamy alkohol przestajemy być do końca sobą. Stajemy się odważniejsi, weselsi, bardziej rozluźnieni, świat wydaje się nam bardziej radosny. Piękne, prawda? Szkoda tylko, że jest to ułuda. Alkohol może dać ulotną chwilę przyjemności, ale za jego pomocą nie da się zbudować rzeczy stałych i wartościowych. Gdy jesteśmy „pod wpływem”, to nie dajemy innym możliwości poznania siebie-prawdziwego, ze swoim charakterem, cechami takimi jakie mamy na co dzień, nie da się więc w ten sposób zbudować głębokich relacji. Druga osoba zaprzyjaźnia się nie z nami, a z pewnym sztucznym wytworem. Potem na trzeźwo możemy jej wydać się nudni. Zdecydowanie wolę by znajomi cenili mnie za to kim jestem na co dzień, a nie tym kim stawałbym się pod wpływem używek. Samemu także lepiej próbować polubić siebie takim jakim się jest, a nie poprawiać się przy pomocy „alkoholu”. Gdy bowiem wytrzeźwiejemy, możemy być rozczarowani, że nie jesteśmy już tacy odważni, zabawni, weseli. Rodzi to pokusę by znowu sięgnąć po alkohol, a to już krok w kierunku choroby. Ogólnie przeżywanie jakiegoś wydarzenia przy pomocy alkoholu, niesie za sobą znamiona fałszu, uniemożliwa doświadczania prawdziwych uczuć i emocji, radości, miłości. Takie zawsze opierają się na prawdzie. Tymczasem po alkoholu tracimy umiejętność realnej oceny rzeczywistości.

Każdy kto uczestniczył w zakrapianych imprezach lub samemu zdarzyło mu się „przedobrzyć”, pewnie zdaje sobie sprawę jak cienka jest granica między stanem w którym jesteśmy weseli i mamy dobry humor, a stanem w którym zaczynają się problemy.

Nadmiar alkoholu powoduje w szczególności utratę kontroli nad swoimi popędami — seksualnym i agresywnym.. Popędy w każdym człowieku są bardzo silne. Nasz organizm reaguje gdy widzimy atrakcyjną osobę przeciwnej płci. Nawet gdy jesteśmy już w związku małżeńskim, to ciągle nie jesteśmy obojętni na drugą płeć. Tym różnimy się jednak od zwierząt, że na co dzień nad popędami potrafimy panować. Niestety pod wpływem alkoholu, w zależności od tego ile się wypije, albo „poluzowują się” nasze granice albo w ogóle tracimy nad sobą panowanie. Ile razy widziałem lub słyszałem o znajomych całujących się , czy dających się „obłapiać” przypadkowym osobom . Nie mówiąc o tym, że pod wpływem alkoholu ludzie nieraz „chodzą do łóżka”, czy dokonują zdrad małżeńskich. Nasza seksualność to bardzo delikatna materia, w której bardzo łatwo o zranienie i w której nasze błędy bardzo dużo kosztują i nie da się ich naprawić. Wiele osób po alkoholu staje się też agresywnymi.

Zdarza się, że ludzie po tym jak się napiją, tracą kontrolę nad sobą też w innych obszarach i zachowują się w sposób, o którym na co dzień, jakby byli jego świadkami u innych osób, powiedzieliby: „Ale wstyd” . Alkohol pozbawia człowieka naturalnych „hamulców”, które pomagają mu rozróżniać to co mu przystoi od tego co nie przystoi. Nadmiarowi alkoholu towarzyszą też objawy fizyczne takie jak utrata zmysłu równowagi, wymioty, zawroty głowy, kłopoty z komunikowaniem się z otoczeniem, senność. Często w którymś momencie „urywa się film” i nie pamięta się, co się działo przez dłuższy czas.

Wielu osobom, może wydawać się, że te objawy, które wymieniłem to nic takiego, przydarzają się wszystkim. Według mnie to nie jest żadne wytłumaczenie. Pijana, zataczająca się osoba, nie mająca kontroli nad swoim zachowaniem, bełkocząca, wymiotująca przy nas, zawsze jest zjawiskiem wręcz żenującym i obleśnym. Nawet jeśli jest to powszechne. Zawsze jest to też poniżej naszej godności. Gdy spotykamy na ulicy śmierdzącego kloszarda nieraz z obrzydzeniem odwracamy głowę i jak najszybciej od niego odchodzimy. Czy nie zauważamy, że gdy upijamy się na imprezie sami stajemy się kimś takim? Dlaczego kloszard na ulicy ma być zjawiskiem odrażającym, a nasze upijanie się ma być „cool” ?

Nadużywanie alkoholu na imprezach może mieć jeszcze daleko poważniejsze konsekwencje. Wielką tragedią milionów Polaków jest alkoholizm - ich samych albo członków ich rodzin. Problem ten dotyka przedstawicieli wszystkich możliwych grup zawodowych i społecznych. Ta choroba rozsadza relacje z bliskimi, zdrowie fizyczne, prowadzi do problemów w pracy i wszystkich innych obszarach życia. Wielu alkoholików zaczynało właśnie tak niewinnie od regularnego picia na imprezach towarzyskich. Tu nie ma więc żartów. Może nam się wydawać, że nie ma szans by ten problem miał stać się naszym udziałem. Miliony osób myślały podobnie...

Alkoholik znajduje się w takim stanie, że nie można go przekonać za pomocą logicznych argumentów do tego by nie pił. On może nie chcieć bowiem tego robić, ale czuć pewien wewnętrzny przymus. Mam nadzieję, że większość młodych osób nadużywających alkoholu nie jest jeszcze uzależnionych i że może jeszcze dokonywać świadomych wyborów swojej postawy. Zastanów się więc, czy na pewno warto, wobec wszystkich zagrożeń związanych z alkoholem, wobec tego, że odziera on nas godności, sięgać po niego w nadmiarze?

Zdecydowanie tego nie pochwalam, ale mam świadomość, że komuś może zdarzyć się raz czy dwa razy upić. Ale po to jesteśmy obdarzeni rozumem, żeby wiedzieć, że skoro jeśli wypiliśmy tyle i tyle alkoholu i utraciliśmy nad sobą kontrolę, to następnym razem powinniśmy wypić dużo mniej. A jeśli ktoś ma naprawdę słabą głowę może w ogóle nie pić albo pić w śladowych ilościach. Może stracimy w ten sposób trochę przyjemności, ale unikniemy znacznie poważniejszych nieprzyjemności.

Często zdarza się, że pijemy alkohol, gdyż boimy się, że w naszym towarzystwie źle widziane byłoby nie pić. Odwagi! Pamiętajmy, że to nie my zachowujemy się nienormalnie nie pijąc, tylko to osoby nadużywające alkoholu zachowują się w sprzeczności z przypisaną każdemu człowiekowi godnością. To oni mają się naprawdę czego wstydzić a nie my! A jeśli nasza postawa stałaby się obiektem żartów, to może warto zastanowić się nad zmianą towarzystwa? Ludzie, którzy zachowują się w żenujący sposób i jeszcze uważają się za lepszych z całą pewnością nie są dla nas dobrym środowiskiem.

Nasi znajomi mogą ciągnąć nas w dół nie tylko w sytuacjach, w których boimy się, że źle byłoby widziane nie picie. Czasem po prostu ich towarzystwo sprawia, że sami z siebie chętniej sięgamy po trunki. Wówczas też warto sobie postawić pytanie: czy to jest na pewno grupa dla mnie?

Nie chcę demonizować alkoholu. Przecież nawet pierwszym cudem jaki dokonał Jezus było przemienienie wody w wino w Kanie Galilejskiej. Ale po prostu zbyt często ludzie zamiast dobrze i wesoło bawić się zachowują się w sposób poniżający dla nich samych, za dużo jest tragedii, które swój początek biorą w „piciu”. Sięgając po alkohol zawsze musimy być świadomi, że nie jest on do końca obojętny wobec naszego organizmu i niesie dla nas różne, bardzo poważne zagrożenia.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama