Wzór dla Europy

Unia Europejska mogłaby wiele się nauczyć z Unii Polsko-Litewskiej: oparcie się na wyższych wartościach daje dużo lepszą integrację niż biurokratyczne procedury

Na wieczną rzeczy pamiątkę. Wiadomo wszystkim, że nie dostąpi łaski zbawienia kto nie będzie wspierany tajemnicą miłości, która nie działa opacznie, która promienieje własną dobrotą, zwaśnionych godzi, pokłóconych łączy, odmienia nienawiście, uśmierza gniewy i dodaje wszystkim pokarm pokoju, rozproszone zbiera, znękane krzepi, nierówne gładzi, krzywe prostuje, wszystkie cnoty wspomaga, a żadnej nie szkodzi, miłuje wszystko i, jeśli kto pod jej skrzydła się schroni znajdzie bezpieczeństwo i nie będzie się obawiał znikąd napadu; przez nią prawa się tworzą, królestwa rządzą, miasta porządkują i stan Rzeczypospolitej do najlepszego końca dochodzi; ona się we wszystkich cnotach wybornie mieści, a kto nią pogardzi, ten wszystko utraci.

Tak brzmi preambuła aktu unii zawartej 600 lat temu, 2. października 1413 roku w nadbużańskim  Horodle. Unii jednoczącej Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie.

Trzy lata po Grunwaldzie, gdzie współdziałanie obu tych państw złamało krzyżacką potęgę, dla króla Władysława, jak również polskich i litewskich elit, stało się jasne, że zawarta w Krewie unia, będąca de facto unią personalną, jest niewystarczająca. Postanowiono więc trwale złączyć dwa, odmienne państwa w jeden organizm przy zachowaniu własnych odrębności. W ten sposób powstało najpotężniejsze państwo ówczesnej Europy. Potęga jego wynikała nie tylko z ogromnego obszaru od Bałtyku do Morza Czarnego czy siły militarnej, lecz przede wszystkim z republikańskiego ustroju państwa, do czego podwaliny dała unia w Horodle.

Warto i należy przypomnieć sobie dziedzictwo Horodła szczególnie dziś, gdy samozwańczy a niedouczeni wychowawcy narodu i równie niedouczeni europejscy mentorzy usiłują wmówić nam, że nie rozumiemy demokracji, tolerancji i zasad, na jakich łączą się dziś narody Europy, by wzbudzić w nas kompleksy i sprowadzić do roli karnych wykonawców ich chorych ideologicznych pomysłów. To nie my powinniśmy uczyć się żyć w zjednoczonej Europie, to właśnie unijne elity powinny z historii Rzeczypospolitej uczyć się funkcjonowania unii złożonej z wielu różnych narodów. To cztery wieki doświadczeń.

Początki Unii Europejskiej, to, powołana w 1952 roku, Europejska Wspólnota Węgla i Stali. W obecnym kształcie Unia funkcjonuje od roku 2009 — po przyjęciu traktatu lizbońskiego. Unia Polski z Litwą przetrwała blisko 400 lat, warto więc się jej przyjrzeć.

W Horodle łączono dwa dość różne organizmy państwowe: katolicką Polskę i świeżo katolicką a do niedawna pogańską Litwę z tym, że pogaństwo a później katolicyzm wyznawali rdzenni Litwini, podczas gdy większość mieszkańców tego ogromnego państwa była prawosławna. Oba kraje zamieszkiwały liczne grupy etniczne wyznające różne religie i mówiące różnymi językami — istny konglomerat różnorodności.

Zgodnie z aktem Unii, polskie rody szlacheckie „adoptowały”, czyli przyjęły do swych herbów rody litewskiej szlachty katolickiej. Postanowiono, że po śmierci ówcześnie panujących, wielkiego księcia wyznaczy dla Litwy polski król w porozumieniu z panami polskimi i litewskimi, natomiast król Polski wybrany zostanie w porozumieniu panów obu stron. Wprowadzono jednocześnie na Litwie organizację administracji państwowej na wzór polski. Postanowienia te zapoczątkowały stopniowe scalanie się obu państw w jedną Rzeczpospolitą, choć zachowanie instytucji wielkiego księcia było wyrazem litewskiej odrębności.

Czy było to państwo idealne? Z pewnością nie. Nie było, nie ma i nie będzie na tym świecie idealnego państwa. Każde ma jakieś wady i każde kiedyś upadnie. Oceniać je więc należy poprzez przywołanie kontekstu historycznego.

Trudno byłoby znaleźć w tych czasach państwo, w którym lepiej żyłoby się ludziom niż w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, wyłączając oczywiście napady agresywnych sąsiadów. Oparcie Rzeczypospolitej na, przywołanej w preambule Unii, chrześcijańskiej miłości oraz naturalne, od pokoleń obcowanie z ludźmi mówiącymi innymi językami i wyznającymi inne religie, uchroniło kraj przed europejską epidemią wojen religijnych. Tolerancja obejmowała nie tylko chrześcijan różnych wyznań. Korzystali z niej również żydzi, muzułmanie, karaimowie.

Można oczywiście znaleźć parę stosów, jakie wtedy zapłonęły. Należy jednak porównać je z tysiącami stosów płonących w innych europejskich krajach, zwłaszcza tych, które dzisiaj definiują standardy tolerancji. To na tle płonących zachodnioeuropejskich stosów polski król Zygmunt August wygłosił charakterystyczną deklarację: „Nie jestem królem sumień waszych”. Deklarację nie do pomyślenia dla monarchów państw ościennych.

Nie do pomyślenia była również dla nich pozycja polskiego króla, wykonawcy prawa stanowionego przez Sejm. Sejm reprezentował naród, co w owym czasie oznaczało szlachtę, stanowiącą, według różnych szacunków, od 10 do 20 procent społeczeństwa. Nigdzie w ówczesnym świecie tak duży procent mieszkańców nie brał udziału w życiu publicznym ani nie miał prawa wybierania króla. Król, z kolei, nie tylko pochodził z wyboru. Musiał też po elekcji przysięgać respektowanie praw swoich poddanych. Instytucja króla w Rzeczypospolitej, choć jego kadencja była dożywotnia, była instytucją bardziej demokratyczną niż instytucja Komisji Europejskiej — Nie wiadomo jak powoływanej i nie liczącej się zbytnio z Parlamentem Europejskim.

Nasza historia — nasza i narodów, z którymi wspólnie żyliśmy — to nie tylko, jak nam zarzucają, klęski i martyrologia. To również wspaniałe lata Rzeczypospolitej Obojga Narodów z jej potęgą militarną, rozkwitem kultury, nauki i oryginalną myślą polityczną. Z tego powinniśmy być dumni i możemy przedstawiać unię Polski z Litwą jako wzór dla Unii Europejskiej. Wzór, którego naśladowanie byłoby pożądane a jest niemożliwe z powodu jego chrześcijańskich podstaw, na które euroelity reagują alergią.

Alergia, jak wiemy, jest chorobą i nic pozytywnego z niej nie wynika. Warto więc zażyć leki przeciwalergiczne i douczyć się historii. Zobaczyć wtedy można, że nie sposób zbudować trwałej struktury społecznej i politycznej bez oparcia jej na wyższych wartościach, wyznawanych przez społeczeństwo. Tak jak sygnatariusze Unii Horodelskiej autentycznie żyli wyznawaną wiarą.

Unia Europejska, zredukowawszy swą racje bytu do dzielenia kasy i propagowania chorych ideologii, coraz bardziej przypomina dom zbudowany na piasku, miotany podmuchami wiatru. Wątpliwe, czy w obecnym kształcie przetrwa najbliższe kilkadziesiąt lat. Unia Polski z Litwą przetrwała cztery wieki.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama