reklama

Zawsze gotowi, zawsze w akcji

ks. Michał Kwitliński ks. Michał Kwitliński

dodane 19.10.2025 20:13

Słudzy oczekujący powrotu swego pana mają przepasane biodra i zapalone pochodnie. Mówiąc dzisiejszym językiem mają na sobie ubrania robocze lub zalogowali się na swoich kontach w systemie informatycznym firmy. Gotowi do pracy. Przy pierwszej lekturze tej Ewangelii pomyślałem, że słudzy mają być gotowi do rozpoczęcia pracy w chwili, kiedy pan przyjdzie. Samo jego pojawienie się u progu domu wymagało co najmniej wyjścia i oświetlenia mu drogi, stąd pochodnie. Po co jednak mają być „przepasani”? Luźne tuniki czy suknie, jakie wówczas noszono, były wygodne gdy ktoś poruszał się powoli lub spoczywał, ale przy pracy fizycznej czy szybkim marszu mogły przeszkadzać. Mieli zacząć pracować. A może już pracowali? Może to czuwanie nie było tylko „byciem w gotowości”? Słudzy nie czekają bezczynnie. Może przygotowują kolację albo sprzątają dom? Skoro to noc, to może któryś z nich obchodzi majątek, aby pilnować przed ogniem lub złodziejami? Oczywiście, są gotowi aby wyjść na spotkanie i podjąć swego pana. Ale nie tylko po to założyli ubrania do pracy. Oni już pracują, gdy pan jest jeszcze daleko.

O nas jest ta przypowieść. Albo raczej, chcielibyśmy, aby była o nas. Aby nasze spotkanie z Panem, to ostateczne, po śmierci, i to codzienne, w każdej modlitwie i rachunku sumienia, było takie jak z dzisiejszej przypowieści. Oby Pan zastawał nas „przepasanych i z pochodniami w rękach”. Co to jednak oznacza?

Być w gotowości to przede wszystkim uświadomić sobie, co jest moim powołaniem i jakie konsekwencje z niego wynikają. Jakie mam obowiązki wobec ludzi, które ostatecznie są obowiązkami wobec Boga, który mi je powierzył? I czy je wypełniam, tu i teraz, czekając na Pana?

Każdy z nas otrzymał powołanie do świętości, do bycia zjednoczonym z Bogiem. Pierwszy obowiązek, który z tego wynika, to modlitwa i postępowanie z godnie z zasadami moralności. Miłość to oczywiście coś więcej niż przestrzeganie zakazów i spełnianie podstawowych nakazów wobec bliźnich. Ale to jest punkt wyjścia.

Powołanie do świętości przybiera dla każdego z nas konkretną formę. Bóg wskazuje każdemu z nas drogę, odpowiadającą naszej osobowości, okolicznościom życia. Powołaniem jest małżeństwo, kapłaństwo, życie konsekrowane, macierzyństwo, ojcostwo… Powołaniem może być droga życia, która nie ma swojej osobnej definicji w Kościele, ale też jest Bożym planem wobec osoby. Uprawiany zawód może i na ogół jest częścią tego planu. W tej sytuacji bycie „przepasanym i z pochodnią w ręku” to wypełnianie obowiązków, stosownie do okoliczności. Ktoś jest gotowy, kiedy punktualnie stawia się w biurze czy na budowie i zaczyna pracę, myśląc o dobru ludzi dla których pracuje. Jest gotowa matka, która przygotowuje dziecku śniadanie, ojciec, który pomaga mu robić lekcje. Gotowy jest kapłan, cierpliwie słuchający spowiedzi w konfesjonale. Być gotowym, to znaleźć czas na spotkanie z przyjaciółmi, szczególnie tymi, którzy potrzebują wsparcia. Być gotowym to oczywiście widzieć bliźnich w potrzebie, pomagać im czasem, zaangażowaniem czy pieniędzmi. Być gotowym to nawet położyć się o sensownej godzinie spać, aby zachować zdrowie fizyczne i psychiczne potrzebne, aby służyć ludziom. Być gotowym to wreszcie przyjmować z duchem ofiary sytuacje w których choroba czy inne przeciwności uniemożliwiają mi aktywne działanie, ale nie są przeszkodą aby kochać, na przykład ofiarując za innych swoje cierpienie.

1 / 1

reklama