Katechetyczny przekaz dziecku tajemnicy Trójcy Świętej

Jak przekazywać dzieciom trudne tajemnice wiary?

Nie jest obce katechetom odczucie, że prezentacja zagadnienie Boga, szczególnie w Jego tajemnicy istnienia jako Trójcy Świętej, jest zadaniem niezmiernie trudnym. Pogłębia tę trudność nie tylko sam fakt, że wchodzimy w obszar dotyczący misteryjnego wymiaru istnienia Boga, domagającego się uwzględnienia całej specyfiki poznania właściwego wierze (logiki wiary), która wykracza poza kategorie empiryczno-materialne (tak bliskie przecież dziecku), ale także owa «troistość» osób Boskich, będąca sama w sobie nieprzenikniona i wychodząca poza wszelkie nasze wyobrażenia, a cóż dopiero wyobrażenia dziecka! Dodatkowo przekaz tej prawdy (szczególnie tej prawdy!) związany jest z bardzo realnym niebezpieczeństwem utrwalenia w dziecku postaw magicznych i antropomorficznych. Psychologia religii dostarczyć nam może w tym względzie przekonywających argumentów, wskazujących na fakt, że rozwój religijny dziecka dokonuje się poprzez towarzyszące mu doświadczenia o charakterze magicznym, animistycznym, antropomorficznym... W przypadku niepoprawnych działań wychowawczych i dydaktycznych, niezależnie czy odbywających się w domu, czy w szkole, może dojść do sytuacji utrwalenia w dziecku niewłaściwego obrazu Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Przy dalszym zaniedbaniu formacji religijnej (w okresie dorastania, młodości, a także wieku dorosłego) zwykle rezultatem jest – jak wskazują na to codzienne doświadczenia - postrzeganie Boga na sposób politeistyczny, jako «trzech bogów», bądź wprost świadczącym o zupełnej ignorancji prawd chrześcijańskich. Nierzadko bowiem mamy do czynienia z osobami identyfikującymi się z chrześcijaństwem i Kościołem, które z Trójcą Świętą gotowe są wiązać nie tylko poszczególne Osoby Boskie, ale również Matkę Bożą, jak i różnych świętych.

1. Czynnik intelektualny, uczucia, rytm dojrzewania dziecka

Traktując więc o przekazie prawdy tyczącej się Trójcy Świętej, wydaje się, że fundamentalnym założeniem jest przyjęcie przekonania o mniejszym znaczeniu nabywania przez dziecko wyczerpującej w tym względzie wiedzy, której zresztą nie jest w stanie przyjąć i przyswoić, natomiast wyraźnie dowartościowującego taki klimat wychowawczy, w którym znalazłoby wszystkie potrzebne mu warunki i środki do otwierania się zarówno na tę tajemnicę, jak i rzeczywistość wiary w ogóle. Jest już powszechnie przyjętą prawdą, że także rozwój religijny dziecka zależy w istotnej mierze od atmosfery wychowawczej, jaka panuje najpierw w rodzinie, a potem w grupie katechetycznej. Tam, gdzie atmosfera ta przesycona jest szeroko rozumianą miłością, dziecko znajduje potrzebne mu najbardziej do wewnętrznego dojrzewania poczucie egzystencjalnego bezpieczeństwa. Jak twierdzi J. Wilk, środowisko rodzinne powinno być świadome, że dla właściwego rozwoju dziecka, także religijnego, ważna jest atmosfera, jaka panuje przede wszystkim w pierwszych trzech latach życia dziecka, gdyż rzutuje ona na dalszy jego rozwój. Właśnie w tych pierwszych trzech latach wytwarza się podstawowe przeżycie zaufania do bezpośredniego otoczenia, do życia, a to staje się podstawą pod zorientowanie dziecka ku Bogu1. Innym natomiast warunkiem jest to, aby cała atmosfera religijna była kierowana ku Bogu, co oznacza nasycenie klimatu rodzinnego treściami religijnymi tak, żeby one przenikały do dziecka razem ze wszystkimi doznaniami, które dziecko w tym środowisku otrzymuje2. W końcu ważne jest osobowe oddziaływanie rodziców, gdyż są oni dla dziecka materiałem doświadczalnym, drogą do Boga, obraz rodziny warunkuje obraz Boga3. Można także powiedzieć, że również w późniejszych latach nic nie traci na znaczeniu ani przesycanie atmosfery życia rodzinnego treściami religijnymi, ani osobisty przykład religijnego życia rodziców.

Ponadto, gdy rodzina świadomie zmierza do bycia wspólnotą chrześcijańską, dziecku łatwiej będzie przyjąć i przeżywać prawdę, że Trójca Święta jest źródłem i prototypem każdej ludzkiej wspólnoty. A sama wspólnota rodzinna może wówczas w stopniu najwyższym czerpać wszystkie potrzebne jej wartości czy «duchowe energie» z tego rodzaju komunii osób, jaka jest właściwa trzem osobom Boskim. Również obraz Boga może nabierać cech prawdziwie ojcowskich, w ewangelicznym ich rozumieniu, a więc takich, gdzie Bóg jest postrzegany jako ten rodzaj autorytetu, który wzywa, mobilizuje, wspomaga budowanie takiej wspólnoty, aby była trwałą, stabilną, odpowiedzialną, zdolną do doświadczeń wzajemnej służby osobom w niej żyjącym. Autorytet tak rozumiany staje się też – a może przede wszystkim - swego rodzaju wyzwaniem dla każdej osoby we wspólnocie, szczególnie zaś dla dziecka, aby dbać o swój rozwój, którego celem czy wypełnieniem jest dochodzenie do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa (Ef 4,13). Jeżeli bowiem mówi się dzisiaj o tzw. kryzysie autorytetu, to wydaje się, że u jego podstaw tkwi nieprawdziwe czy niewłaściwie jego rozumienie (najczęściej kojarzone z autorytaryzmem), a które w chrześcijaństwie jest postrzegane nade wszystko jako siła wyzwalająca rozwój wychowanka, mobilizująca go do dojrzewania, wspomagająca jego proces stawania się wciąż i coraz bardziej odpowiedzialnym za własne życie...

Sygnalizowane wyżej trudności związane z przekazywaniem prawdy o tajemnicy Trójcy Świętej nie mogą doprowadzać do wniosku, że nie należy w ogóle podejmować w formacji chrześcijańskiej dziecka zagadnień związanych z tajemnicą Trójjedynego Boga. Należy bowiem zdawać sobie sprawę, że wiara jest rzeczywistością dynamiczną, podobnie jak dynamiczny jest rytm dojrzewania dziecka, które sukcesywnie - przy odpowiedzialnie rozumianym wychowaniu religijnym – wchodząc w świat znaku i symbolu religijnego, w abstrakcyjny sposób myślenia, w prawdę o Kościele jako rzeczywistej wspólnocie i komunii osób, będzie coraz bardziej zdolne do przyjęcia prawdy o Bogu, który jest jednością i komunią Trzech Osób. Ponadto, jak wykazują badania nad religią, nie można mówić jedynie o pewnej dyspozycji religijnej dziecka, gdyż korzenie religijności tkwią w jego duszy. Jest to podstawowa i zarazem autonomiczna zdolność natury dziecka, do rozwinięcia której dochodzi wówczas, gdy napotyka ono świadectwo o Bogu idące od strony osób najbliższych4. Więcej nawet, jeśli Bóg dla rodziców – jak twierdzi J. L. Klink – oznacza żywą rzeczywistość, dziecko będzie Nim tym bardziej zafascynowane: Nieznany – Kim On jest?5. W działaniu więc wychowawczym nie należy wykazywać oznak zniecierpliwienia czy niezadowolenia, gdy wiedza dziecka na temat Boga będzie wciąż niepełna. Nie można też za wcześnie, jak przestrzega F. Destang – długoletnia wychowawczyni dzieci przedszkolnych, pytać dziecko, czy zrozumiało tajemnicę Boga. Popełnilibyśmy, jak twierdzi autorka, poważny błąd6. Katecheza jest procesem sukcesywnie się rozwijającym, w którym mamy do czynienia z cyklicznie powtarzającymi się tematami czy zagadnieniami, ale podawanymi już zgodnie z kryteriami rozwojowymi, odpowiednio do postępującego dojrzewania wychowanka w jego wszystkich wymiarach. Ważne jest, aby każdy etap przynosił nowe aspekty, był ubogacany w nowe treści, a nade wszystko, aby nie brakło w Kościele autentycznych wspólnot, które pokazywałyby katechizowanym, że możliwe i realne jest tworzenie komunii osób ludzkich, które świadomie żyją z tej komunii, jaka cechuje życie trzech Boskich Osób.

2. Wybór optymalnych metod

W otwieraniu dziecka na tajemnicę Trójjedynego Boga należy nade wszystko wystrzegać się – biorąc pod uwagę rozwój procesu poznawczego dziecka, charakteryzującego się logiką o charakterze konkretnym i sukcesywnie nabywanymi zdolnościami myślenia abstrakcyjnego – przedstawiania czysto spekulatywnego tajemnicy Trójcy Świętej. Wykluczyć też trzeba prezentację o charakterze czysto teoretycznym, bez powiązań z konkretnymi doświadczeniami dziecka zarówno z rodziny, jak i szerzej rozumianego życia społecznego, w którym ono uczestniczy. Nie należy również używać niezależnie od siebie kategorii związanych z Boską naturą Trójcy i tych, które odnoszą się do trzech Osób Boskich: Ojca, Syna, Ducha Świętego7.

Polecanym natomiast postępowaniem metodycznym prowadzenia dziecka do tajemnicy Trójcy Świętej jest ukazywanie mu osób tejże Trójcy w działaniu, czy inaczej mówiąc, tych atrybutów, jakie poszczególnym osobom Boskim przypisuje Credo czy Symbol wiary: Bogu Ojcu stworzenie, Synowi odkupienie, a Duchowi Świętemu wypełnienie dzieła zbawienia w Kościele. W tak powstałym obrazie jest miejsce na prawdę o Bogu jako Kimś, kto działa, jest aktywny, ale i Tym, który kocha i daje poczucie bezpieczeństwa. Droga ta wydaje się łatwiejsza dla kolejno odkrywanej tajemnicy jedności Boga, która i tak powinna być ukazywana jako konsekwencja działania „ad extra” Ojca, Syna i Ducha Świętego8.

Prawda o działaniu Osób Bożych ma więc wyprzedzać poznawanie przez dziecko misterium jedności osób Bożych, ponieważ w swoich założeniach dydaktycznych jest dla dziecka bardziej uchwytną prawdą. A wchodzenie z misterium jedności winno – zgodnie z założeniami psychologicznymi i socjologicznymi – dokonywać się zgodnie z założeniami teologii Wschodu, tzn. od faktu istnienia troistości Osób Bożych, aby dojść do prawdy o Bogu jedynym. Jakkolwiek opinia teologii zachodniej, że można z prawdy o jedności wydedukować istnienie trzech osób Boskich, jest także uprawniona, to jednak wschodnia myśl respektuje łatwiejszy dla dziecka indukcyjny porządek poznawania: prowadzi bowiem od prawd szczegółowych do uchwycenia bardziej ogólnych. Dziecku bowiem jest trudno dokonywać operacji intelektualnych o charakterze dedukcyjnym, a więc w tym przypadku uchwycić wielość w jedności9. O wiele łatwiej jest mu zrozumieć, że wielość może prowadzić do jedności. Zresztą, w katechezie dzieci poleca się stosowanie raczej metody indukcyjnej, gdyż dedukcja jest dla dziecka zbyt trudna. Nie jest ono jeszcze na tyle rozwinięte intelektualnie, aby poradzić sobie z operacjami intelektualnymi o charakterze dedukcyjnym.

Wprowadzanie dziecka w tajemnicę Trójcy Świętej od strony działania i relacji, jakie istnieją pomiędzy poszczególnymi osobami Boskimi, wydaje się posiadać dodatkowy dodatkową wartość wychowawczą. Jest nią osobowy, a więc żywy obraz Boga, który jest jednością trzech Osób i działa na rzecz jedności, będąc w ten sposób najbardziej pożądanym i potrzebnym wzorem dla każdej ludzkiej osobowej komunii we wspólnocie osób. Komunia ta, u podstaw której znajduje się miłość, jest dziecku wręcz konieczna dla jego prawidłowego i harmonijnego rozwoju, także rozwoju religijnego10.

Za racjami socjologicznymi w procesie wtajemniczenia dziecka w misterium Trójjedynego Boga przemawia także fakt, że w dzisiejszej rzeczywistości, zdominowanej przez ateizm, powinniśmy ukazywać tajemnicę Boga tak, aby nie wynikało, że jest to czysto abstrakcyjna konstrukcja. Dawniej, w czasach starożytnego Izraela, należało akcentować prawdę o jedności Boga, gdyż religia żydowska była w politeistycznym świecie wyjątkiem. Dzisiaj, w świecie przenikniętym ideami ateistycznymi, niebezpieczeństwem nie jest wiara dziecka w wielu bogów, ile raczej uznanie Boga za konstrukcję ludzkiego umysłu.

Argumenty za dowartościowaniem obrazu Boga działającego poprzez poszczególne osoby Boskie i postawieniu go na pierwszym miejscu w procesie wtajemniczania dziecka w misterium Trójcy Świętej mogą płynąć także ze szczegółowych badań w obszarze psychologii religii i pedagogiki. Wykazały one, że istnieje ścisłe powiązanie pomiędzy osobową strukturą dziecka a jego odniesieniem do Boga. Przy czym niezmiernie istotna jest różnica płciowa. Inaczej „patrzy” na Boga i poznaje Go chłopiec, inaczej zaś dziewczynka. Dla chłopca odniesienie do Boga kształtuje się bardziej na płaszczyźnie działania, podczas gdy dla dziewczynki ważniejszą jest sfera uczuciowa. Bóg dla chłopca jest Osobą, która wcielając się, daje się poznać poprzez działanie w świecie. Ukazuje mu się On przede wszystkim jako Ktoś wszechmogący, wszechmocny, mistrz, przed którym czuje on respekt i którego na swój sposób się lęka. Fascynuje go i równocześnie pociąga jako Stworzyciel świata, „budowniczy”, „konstruktor”11.

Dla dziewczynek nawiązanie kontaktu z Bogiem odbywa się, jak powiedzieliśmy, bardziej na płaszczyźnie uczuciowej. Boskość jest rozumiana jako obecność wewnętrzna i powszechna w świecie, a nawiązaniu łączności z Bogiem pomaga odpowiednio wytwarzana atmosfera akceptacji i przyjęcia. Bóg, ukazywany w obrazie Trójcy Świętej, zjednoczonej tą samą miłością, działającą w miłości i poprzez miłość, staje się dla niej nieco bliższy, właśnie poprzez miłość, która nie odstrasza, ale przyciąga, rodzi zaufanie, daje poczucie bezpieczeństwa, tak istotne dla rozwoju nie tylko osoby płci żeńskiej, ale dziecka w ogóle12.

Nie oznacza to jednak, że wskazywana różnica w sposobie postrzegania Boga jest nieprzekraczalna. W sposobie wiary dziecka czy też w poznawaniu rzeczywistości w ogóle, elementem wspólnym jest przede wszystkim poczucie akceptacji, uznania, przeradzające się w instynktownie wyczuwane poczucie bezpieczeństwa. Rozróżnienie to jednak jest ważne i potrzebne, ponieważ pozwala uniknąć wspomnianego wyżej niebezpieczeństwa spekulatywnego i czysto teoretycznego przedstawiania Boga, w tym tajemnicy Trójcy Świętej. Należy także pamiętać o tym, aby mówiąc o Bogu, używać słownictwa precyzyjnego, nie mieszając niektórych pojęć, jak natura boska czy osoba boska. Ważną kwestią pozostaje także używanie odpowiednich pomocy katechetycznych w tłumaczeniu dzieciom tajemnicy Trójcy Świętej. Dość często katecheci posługują się w tym względzie dość prostymi, a czasami wręcz prymitywnymi środkami, chociażby takimi jak trójlistna koniczyna czy zapalone trzy zapałki, łączone następnie w jeden płomień. Mogą one tworzyć bardzo sugestywne obrazy i analogie, jest to jednak, jak się wydaje, działanie dość ryzykowne. Z jednej strony nie oddaje ono natury znaku czy symbolu, zawsze ukierunkowanego na otwieranie i wprowadzanie w inny, misteryjny wymiar istnienia, którego trudno doszukać się w wymienionych wyżej materialnych środkach, z drugiej doprowadza do urzeczowienia Boga, a więc nie wskazuje na jego prawdziwą, osobową naturę. Można nawet powiedzieć, że w ten sposób rodzi się pewien rodzaj katechetycznego kłamstwa o Bogu. Wydaje się, że działania takie są bardziej wyrazem swoistego katechetycznego empiryzmu czy pozytywizmu niż poszukiwaniem właściwych metod z obszaru wychowania do wiary, czy wychowania w wierze. Tendencja ta może mieć także swoje korzenie w zbytnim uleganiu zasadom dydaktyki ogólnej, a przynajmniej tej jej części, która eksponuje wartość metod i środków o charakterze praktycznym, eksperymentalnym, z pewnością ważnych w obszarze pedagogicznym, ale nie zawsze odpowiadających zasadom katechetycznym. Te ostatnie bowiem związane są zawsze z komunikacją o charakterze szczególnym, nade wszystko misteryjnym, do których z całą pewnością należy pomoc dziecku w nawiązywaniu łączności z Bogiem Trójjedynym. Biorąc ponadto pod uwagę antropomorficzne tendencje dziecka, szczególnie w procesie intelektualnego poznawania, możemy mimo woli utrwalić je tak, że wyobrażenie Boga może przez dłuższy czas kojarzyć mu się z rzeczywistością daleką od chrześcijańskiej prawdy o Nim jako żywej i wciąż działającej Osobie. Dlatego wydaje się, że najbardziej właściwą, choć dłuższą, jest droga stopniowego i sukcesywnego wprowadzania dziecka w misterium istnienia Boga, które to misterium będzie, wraz z rozwojem, coraz pełniej się przed nim otwierało. Bóg przecież realnie istnieje, ale realnością tajemnicy, nie zaś na sposób istnienia rzeczy. Trzeba więc sięgać po metody, które określa i wyznacza droga misteryjnego wtajemniczenia. Z pewnością do najbardziej w tym względzie skutecznych należałoby zaliczyć metody biblijne i liturgiczne. Ponadto trzeba wciąż pamiętać, jak wskazywaliśmy wyżej, że cały proces katechetyczny jest zbudowany na stopniowym przyswajaniu prawd religijnych, zakładając właśnie rozwój katechizowanego. Nie można i nie powinno się dążyć do tego, aby „raz na zawsze” wyjaśnić tajemnice wiary. Ponadto, jeżeli dziecko jest jeszcze nieprzygotowane do przyjęcia danej religijnej prawdy, działanie katechetyczne powinno uwzględnić tylko ten zakres wiadomości, który jest możliwy przez nie do przyjęcia. Stopniowo będzie się ono otwierać na nadprzyrodzony wymiar życia, na jego transcendentny wymiar, wzrastać w nim, dojrzewać, co zaowocować może religijnością bardziej autentyczną. Pośpiech w tym wypadku nie jest najlepszym doradcą.

3. Rola Jezusa Chrystusa

W procesie otwierania dziecka na tajemnicę Boga Trójjedynego istotną rolę, jeśli nie centralną, pełni osoba Jezusa Chrystusa13. Przemawiają za nią przede wszystkim racje teologiczne i biblijne, wskazujące, że Jezus jest niejako kluczem do zrozumienia Ojca i Ducha Świętego. Cała Jego działalność zbawcza jest, syntetycznie ujmując, ukazywaniem wszechogarniającej miłości Ojca. Niemalże w każdym dłuższym wywodzie odwołuje się On do Ojca: pragnie całą ludzkość doprowadzić do „domu Ojca”, to Ojciec jest Tym, który Go posyła, a tajemnica zbawienia i odkupienia jest zrozumiała tylko wtedy, gdy odkryje się miłość Ojca. Marnotrawny syn, po wyrażeniu żalu i skruchy, spotyka czekającego Ojca, którego miłość jest wyrażona w postawie przebaczenia, jak gdyby ponownej akceptacji, uznania na nowo synowskich praw, przywrócenia godności... Ważne jest więc, aby katechetyczne przepowiadanie o Jezusie łączyć zawsze z tajemnicą Ojca. W ten sposób dziecko może także odkrywać w grupie katechetycznej bliskie dla siebie kategorie domu, w którym czuje się najlepiej, a przede wszystkim przesyconą akceptacją i miłością atmosferę, wręcz konieczną dla jego pełnego rozwoju. Wówczas i Bóg będzie pożądanym, a może nawet bardzo chcianym jego mieszkańcem. Inną już kwestią jest rozpatrywanie takiej sytuacji, w której dziecko nie posiada pozytywnego obrazu domu, ojca, rodziny, wspólnoty... Wtedy należałoby przedsiębrać jakiś rodzaj terapii, aby choć w pewnym stopniu dziecko mogło przekonać się o istnieniu ludzi wzajemnie sobie życzliwych i domów pełnych rodzinnego ciepła.

Dziecko słuchając Jezusa, dojdzie łatwiej do zrozumienia, kim jest Ojciec. Oczywiście, można także mówić najpierw o Ojcu, który posyła swojego Syna. To także może być metodą mówienia o tajemnicy Boga. Zauważmy jednak, że postać Jezusa jest dla dziecka „konkretnym faktem”, z powodu Jego historyczności i człowieczeństwa. Natomiast Bóg Ojciec pojawia się przed dzieckiem jako Ktoś abstrakcyjny, daleki, nieznany. Należałoby więc uznać, że prezentacja dziecku osoby Jezusa przybliży mu szybciej i skuteczniej osobę Ojca.

Także ten sam Jezus mówi o Duchu Świętym14, który zostanie dany wierzącym. To właśnie Duch sprawi, że uczniowie Jezusa dojdą do zrozumienia tajemnicy zbawienia w jej najgłębszych wymiarach. Będąc uosobieniem mądrości, siły, mocy, pojawia się On nie jako anonimowa siła, ale Ktoś tym razem posłany przez Syna, obecny w Kościele, czuwający nad jego trwaniem i rozwojem, inspirujący także człowieka do otwierania się, twórczości, przemiany i doskonalenia. Łatwiej jest więc dziecku wchodzić w tajemnicę istnienia i działania Ducha Świętego, gdy dowie się tego od Jezusa. A wówczas nauczanie katechetyczne nie musi stawać się „drętwe”, na co często skarżą się nawet sami katecheci, ale może być spotkaniem z Duchem, swoistą „przygodą”, rozbudzeniem duchowym. Należy tylko bardzo uważnie prześledzić to, co o Duchu Świętym ma do powiedzenia Jezus i podzielić się tym z katechizowanymi. Trzeba także samemu wychowawczy czy katechecie otwierać się na Ducha, żyć Nim, co najbardziej widać wówczas, gdy prowadzi on spotkanie katechetyczne z zaangażowaniem, a nawet entuzjazmem.

Aby jednak Jezus mógł odegrać właściwą rolę we wprowadzaniu dziecka w tajemnicę Trójcy Świętej, przekaz o Nim musi być pełny, autentyczny. Nie należy też zapominać, że spotkanie dziecka z Jezusem jest uzależnione od sposobu dojrzewania dziecka i jego doświadczeń. A w samym już przekazie prawdy o Jezusie należy przede wszystkim stosować precyzyjną terminologię, niezbyt łatwo przechodząc od jednego określenia do drugiego. I tak, nie można zamiennie mówić o Jezusie jako „dziecku w żłóbku” i o Jezusie jako Bogu. W pierwszym przypadku może dojść do narcystycznej identyfikacji między dzieckiem a Słowem Wcielonym, także do pewnego typu zlekceważenia Jego autorytetu (dziecko identyfikuje się w osobami dorosłymi, nie z rówieśnikami!), w drugim może wystąpić niebezpieczeństwo pomieszania Osoby Syna z Osobą Ojca, a sam Jezus uznany tylko za Osobę i naturę Boską. Tymczasem jest On Bogiem, jako Syn Ojca Przedwiecznego, i człowiekiem, który narodził się z Maryi15. Inny rodzaj niebezpieczeństwa przedstawia V. Corpet, pisząc: Kiedy zabieramy dziecko, by „odwiedzić Jezusa” w kościele, odczuwamy czasem pokusę, żeby sprowadzić jego pytanie do naiwnej kwestii „gdzie jest Jezus?” i udzielić odpowiedzi wieloznacznej: „Jezus jest w hostii, jest w tabernakulum, ta czerwona lampka nam to pokazuje”. I oto dziecko zaczyna sobie wyobrażać Jezusa, którego ciało sprowadzone jest do wymiarów hostii, któremu cieplutko w małym domku tabernakulum... Nie może jeszcze ustalić związku między obecnością Jezusa a tajemnicą Eucharystii, którą pojmuje w sposób materialny, bądź nawet „fetyszystyczny16.

Niektórzy twierdzą, że bardziej właściwym sposobem postępowania metodycznego jest relacja o Jezusie jako „Synu Ojca”, niż jako o „Synu Boga”, gdyż to ostatnie określenie może być dla dziecka zbyt abstrakcyjne, niezrozumiałe i ciemne. Wyrażenie „Syn Ojca” pozwalałoby na skuteczniejsze wejście w rozumienie misterium Chrystusa i byłoby poparte dziecięcym doświadczeniem synostwa.

Innym niebezpieczeństwem, którego należałoby uniknąć, jest traktowanie życia Jezusa wyłącznie w kategoriach historycznych, a także przedstawianie orędzia ewangelicznego w kategoriach nadmiernie rozbudowanej intelektualnej struktury, jak również instrumentalizacja etyczna zachowań Jezusa Chrystusa17. Historyczna tylko relacja o Synu Bożym mogłaby doprowadzić dziecko do przekonania, że żył On i umarł, jak każdy inny człowiek, prowokując także trudności w zrozumienie Jego ciągłej obecności po zmartwychwstaniu. Zbyt rygorystyczna struktura orędzia staje się wyjątkowo trudnym wykładem dla dziecka, którego nie jest w stanie przyjąć, a ponadto może sprawić, że zaniknie gdzież „duch Ewangelii”, domagający się raczej stylu opowiadania, relacji, świadectwa niż logicznego i systematycznego wykładu. W ostatnim zastrzeżeniu chodzi głównie o to, aby nie sprowadzać zbawczego orędzia Chrystusa jedynie do wskazań natury moralnej, które nie wyczerpują bogactwa Ewangelii.

Autentyczne wprowadzenie w tajemnicę Jezusa zakłada metodę sugerującą sukcesywne poznawanie przez dziecko centralnych prawd zbawienia (np.: Jezus jako Pan, który zmartwychwstał; Jezus jako Bóg, ponieważ jest Synem Ojca itp.). Boskie synostwo Jezusa ujawnia się poprzez Jego autentyczną ludzką naturę. A właściwa znajomość Syna Bożego wymaga, aby poznany został najpierw w prawdzie swojego zmartwychwstania, jako żyjący wczoraj, dziś i na wieki. Dopiero potem można przechodzić do ukazywania Jego życia począwszy od dzieciństwa, poprzez śmierć aż do aktualnej obecności w Kościele. Tylko w świetle prawdy zmartwychwstania można logicznie wyjaśnić misterium życia i śmierci Jezusa, bowiem w tej prawdzie znajduje swój centralny punkt cała tajemnica zbawienia. W ten sposób wydaje się, że Jezus może zostać łatwiej przyjęty przez dziecko jako obecny w historii całej ludzkości i zarazem w losie poszczególnego człowieka18.

W świetle zmartwychwstania łatwiej także można wyjaśnić dzieciom cuda Jezusa i ich znaczenie zbawcze. Jest to o tyle ważne, że relacja o cudach może zostać potraktowana przez młodego słuchacza jako opowiadanie baśniowe, a same cuda jako swoisty rodzaj magii. Wyjaśniane niejako „same w sobie” stawać się mogą przeszkodą, a nie bodźcem dla rozwoju wiary. Tymczasem są one zawsze manifestacją zamiarów i planów Ojca, a także mocy i skuteczności zbawczej Chrystusa, pełnego Ducha Świętego, i tak raczej winny być ukazywane19.


٭٭٭


Wprowadzanie dziecka w tajemnicę Trójcy Świętej wymaga z pewnością i wiedzy, i zdolności metodycznych wychowawczy (katechety), w tym najbardziej znajomości metod właściwych katechezie, za jakie należy uznać te wszystkie, które są w stanie zapewnić otwieranie się dziecka na misteryjny wymiar istnienia. Wydaje się jednak, że osobowe świadectwo katechety, a nade wszystko jego umiejętność tworzenia komunii z innymi ludźmi we wspólnocie Kościoła są najbardziej przekonywającym rodzajem religijnej formacji dziecka w kwestiach tyczących się roli i znaczenia Trójcy Świętej w życiu chrześcijanina.


Przypisy:

1 J. Wilk, Znaczenie pierwszych doświadczeń dla religijnego wychowania małego dziecka w rodzinie, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1987, s. 258.

2 Tamże.

3 Tamże,

4 Zob. tamże, s. 15.

5 J. L. Klink, Wierzyć z dziećmi, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1989, s. 69.

6 Zob. F. Destang, Drogi Królestwa, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1984, s. 236.

7 Zob. M. L. Mazzarello, Catechesi dei fanciulli: prospettive educative, Elle Di Ci, Torino 1986, s. 141.

8 Zob. tamże, s. 142; także Z. Marek, Wychować do wiary. Zagadnienia wychowania religijnego dziecka w wieku przedszkolnym, Wydawnictwo WAM, Kraków 1996, s. 57-59

9 Zob. M. L. Mazzarello, Catechesi dei fanciulli..., s. 141-142.

10 Zob. G. Hansemann, Wychowanie religijne, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1988, s. 55-57.

11 Zob. M. L. Mazzarello, Catechesi dei fanciulli..., s. 139.

12 Zob. tamże.

13 Zob. F. Destang, Drogi..., s.239-244.

14 Zob. tamże, s. 244-248.

15 Zob. M. L. Mazzarello, Catechesi dei fanciulli..., s. 144.

16 V. Corper, Gdzie jest Bóg, w: Obudzić wiarę, dz. zbior., Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa1987, s. 47.

17 Zob. M. L. Mazzarello, Catechesi dei fanciulli..., s. 144.

18 Zob. tamże, s. 145.

19 Zob. tamże, s. 145-146.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama