Szósta część rozważań o symbolice liturgicznej
Elementy naturalne
Do ważnych znaków należą tzw. elementy naturalne „zapożyczone z przyrody” (J. Wierusz-Kowalski) jak światło, woda, kadzidło, oliwa, wino, chleb, sól, popiół.
Jest wypieczonym z ciasta produktem, który od tysiącleci stanowi jeden z podstawowych pokarmów człowieka. Znane jest nam powiedzenie: „dobry jak chleb”. Mówi ono o człowieku dobrym na co dzień, jak my codziennie spożywamy dobry dla nas chleb i stanowi dla jego osoby najwyższą pochwałę (E. Kapellari). Chleb dla nas chrześcijan przypomina Eucharystię i wskazuje na Chrystusa, który dał siebie pod postacią chleba (i wina). Dlatego też św. Albert Chmielowski powiedział swojemu przyjacielowi Stanisławowi Przybyszewskiemu, wskazując na tabernakulum, że Boża miłość więcej dać nie mogła niż dała. Otóż Jezus stał się dla nas chlebem, stąd też każdy powinien być dobry jak chleb.
Pan Jezus na prośbę Apostołów nauczył modlitwy „Ojcze nasz” (Mt 6,8-13), a w niej wśród 7 próśb zamieścił wołanie: „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. W tych słowach prosimy rzeczywiście o konkretny chleb, pokarm na co dzień, ale też „chleb” wskazuje na to, co jest potrzebne do godnego życia, na pewien dostatek. Stąd też polskie przysłowia ludowe mówiły: „kto ma chleb, ten ma wszystko” lub „najważniejsze, aby był chleb, reszta to dodatek do chleba” (E. Ozimek). Modlitwa „Ojcze nasz” jest modlitwą przygotowującą nas do Komunii Świętej, ze względu na to, że prośba o chleb powszedni od początku chrześcijaństwa była łączona z błaganiem o chleb eucharystyczny.
Zbawiciel rozmnożył chleb i nakarmił nim tysiące głodnych ludzi (J 6, 1-15), okazując w ten sposób swoją wielką miłość do człowieka. Warte zauważenia jest polecenie Jezusa skierowane do uczniów, aby pozbierali pozostawiony, niezjedzony chleb. Nazbierali uczniowie 12. pełnych koszów niezjedzonego chleba. Zostaliśmy tu pouczeni, że trzeba szanować chleb jako dar Boży, ale też jako „owoc pracy ludzkich rąk”. Po cudownym rozmnożeniu chleba Pan Jezus wygłosił w Kafarnaum swoją mowę eucharystyczną, w której zapowiedział ustanowienie Eucharystii (J 6,22-70): „Ja jestem chlebem żywym, który stąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który ja dam, jest moje ciało za życie świata”. Podczas Ostatniej Wieczerzy „Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje. Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów” (Mt 26,26-28). Apostołowie wierni poleceniu Pana: „To czyńcie na moją pamiątkę”, gromadzili się przy stole i w ramach posiłku sprawowali Eucharystię.
Chleb, który przemieniano w Ciało naszego Pana, chrześcijanie przynosili ze swoich domów. Był to chleb zwyczajny, używany codziennie, zarówno przez Żydów, jak i pogan: pszenny, zarówno kwaszony, jak i niekwaszony, tzn. przaśny, wielkości dłoni, wypiekany w postaci krążków lub wieńca. W Kościele zachodnim, na przełomie wieku IX i X, wprowadzono zwyczaj używania w liturgii wyłącznie chleba niekwaszonego, aby w ten sposób jak najdokładniej odtworzyć Ostatnią Wieczerzę, w czasie której Zbawiciel użył takiego właśnie chleba. Przaśny chleb dzięki swej białości wydawał się bardziej odpowiedni do celebracji Eucharystii (W. Głowa).
Obecnie w naszym Kościele używa się do sprawowania Eucharystii przaśnego chleba. Nasz Kościół szanuje tradycję większości Kościołów wschodnich, katolickich i prawosławnych, gdzie do Eucharystii używa się chleba kwaszonego. W mszalnym obrzędzie przygotowania darów błogosławimy, uwielbiamy Boga za dar chleba, który jest owocem ziemi, ale też pracy ludzkich rąk i prosimy, aby stał się dla nas pokarmem dającym życie wieczne. Przed Komunią ma miejsce obrzęd łamania chleba (Hostii), co symbolizuje śmierć Pana Jezusa, a odrobina Hostii wrzucona do kielicha z Krwią Pana pod postacią wina oznacza Jego zmartwychwstanie. Łamanie chleba jest równocześnie zaproszeniem nas na ucztę, w czasie której powinniśmy przyjąć Pana w Komunii Świętej. Wprowadzenie do Mszału rzymskiego papieża Pawła VI z roku 1970 (w następnych wydaniach powtarzane) zobowiązuje celebrujących Eucharystię, aby wierni przyjmowali Komunię Świętą z darów konsekrowanych w tej samej Mszy Świętej, w której uczestniczą. Po Mszy Świętej przechowuje się Eucharystię pod postacią chleba w tabernakulum, aby można ją było zanieść umierającym jako Wiatyk oraz jako Komunię chorym. Drugim celem przechowywania Eucharystii jest danie możliwości przyjęcia Komunii Świętej tym, którzy nie mogli uczestniczyć we Mszy Świętej. Wreszcie Najświętszy Sakrament jest przechowywany w tabernakulum, aby można było adorować Chrystusa obecnego pod postacią chleba.
W Polsce pod koniec XVIII wieku ukształtował się zwyczaj dzielenia się opłatkiem (pobłogosławionym chlebem) podczas wieczerzy wigilijnej przed uroczystością Bożego Narodzenia. Wśród wiernych było przekonanie, że opłatek trzeba brać, mając czyste ręce, tzn. należało być w stanie łaski uświęcającej, żyć w przyjaźni z Bogiem i ludźmi. Ci, którzy łamią się opłatkiem, mając być wobec siebie szczerzy, dobrzy, życzliwi, zabiegający o dobro tej osoby, z którą łamią się opłatkiem.
Była powszechnie stosowana dzięki swojemu oczyszczającemu działaniu. Używano ją także przy przygotowywaniu ofiar. Pan Jezus na zakończenie swojego kazania wygłoszonego na górze powiedział do uczniów, a także do zgromadzonych tłumów: „Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi” (Mt 5,13). Uczeń Chrystusa, chrześcijanin, ma być dla świata jak przyprawa do potraw. W przypadku braku soli potrawy są mdłe, nie smakują. Podobnie też, gdzie jest brak zdecydowanych chrześcijan żyć zgodnie z zasadami wyznawanej wiary, tam powstaje moralna próżnia, oziębłość, brak zapału. Chrześcijanin jako „sól ziemi” ma swoim postępowaniem, będącym jednocześnie świadectwem wyznawanej wiary, chronić otaczający go świat od zepsucia, od zniszczenia, prowadzić innych do Chrystusa.
W starożytności chrześcijańskiej w czasie katechumenatu przygotowującego do przyjęcia sakramentów inicjacji chrześcijańskiej miał miejsce obrzęd podania soli. Kandydatom kładziono na język sól ze słowami: „Przyjmij sól mądrości”. Oznaczało to, że katechumen ma stać się solą dla swojego otoczenia, mądrze i odpowiedzialnie postępować. Obecnie można byłoby, za zgodą Konferencji Episkopatu danego kraju, wprowadzić ryt soli podczas przygotowania dorosłych do sakramentów inicjacji chrześcijańskiej. Wycofano natomiast obrzęd podania soli podczas chrztu małych dzieci.
W dziejach narodu wybranego postrzegano popiół jako mający właściwości oczyszczające (Lb 19,9; Hbr 9,13). Symbolizował on też ludzką znikomość, przemijanie, naszą grzeszność (Job 2,8). Siedząc w popiele wyznawano swoje grzechy popełnione względem Boga.
W liturgii chrześcijańskiej stosowano niegdyś (obecnie już nie) popiół do przygotowania tzw. wody gregoriańskiej używanej podczas konsekracji świątyni. Popiołem byli posypywani podejmujący pokutę publiczną. Od IX w. upowszechnił się zwyczaj posypywania wszystkich chrześcijan popiołem w Środę Popielcową na rozpoczęcie Wielkiego Postu.
Obecnie jesteśmy również posypywani popiołem w Środę Popielcową. W obrzędzie tym przypomina się nam naszą przemijalność, ograniczoność i słabość zwłaszcza wtedy, gdy nie jesteśmy razem z Bogiem, naszym Zbawicielem. Jednocześnie jesteśmy wzywani do pokuty, nawrócenia i przyjęcia z wiarą Dobrej Nowiny naszego Pana. Tradycyjnie popiół przygotowuje się z gałązek poświęconych w Niedzielę Palmową dla podkreślenia, że przez nawrócenie i pokutę włączamy się w misterium męki i zmartwychwstania Chrystusa oraz że odpuszczenie naszych grzechów zostało wysłużone przez ofiarę złożoną na ołtarzu krzyża.
opr. ab/ab