Fragmenty programu duszpasterskiego na rok 2010/2011 pod. red. ks. dr. Szymona Stułkowskiego "W komunii z Bogiem"
pod. red. ks. dr. Szymona Stułkowskiego W komunii z Bogiem Program duszpasterski na rok 2010/2011 ISBN: 978-83-7516-303-2 Wydawnictwo Święty Wojciech 2010 |
wybrane fragmenty:
|
Z głębokim przekonaniem możemy stwierdzić, że duszą całego tygodnia jest niedziela, a z kolei sercem niedzieli jest uczestnictwo w Eucharystii, która stanowi źródło i szczyt życia chrześcijańskiego. Z pewnością msza święta stanowi najważniejszy i centralny punkt po chrześcijańsku przeżywanej niedzieli, jako „małej Wielkanocy”. Jednak logicznie rzecz biorąc, element najważniejszy i centralny wcale nie musi (a w tym wypadku nawet nie może!) być elementem jedynym i wystarczającym. Są bowiem jeszcze inne „składniki” prawdziwego świętowania, o których chrześcijanin zapomnieć nie może.
W tym kontekście pragnę przypomnieć znamienne słowa metropolity poznańskiego, arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, pochodzące z jego homilii wygłoszonej w roku 2002, w uroczystość Bożego Ciała: „[...] w zasadzie Bóg nie potrzebuje naszych obchodów i naszego świętowania! Przez nasze świętowanie nie pomnażamy w niczym Jego wielkości i chwały. Natomiast świętowanie jest nam potrzebne, ponieważ żaden człowiek ani żadna wspólnota nie mogą istnieć na dłuższą metę bez świętowania. Kto nie świętuje, ten z czasem marnieje. Dlaczego świętowanie potrzebne jest raczej człowiekowi niż Bogu? Dzieje się tak dlatego, ponieważ ono pozwala się uwolnić człowiekowi od presji codzienności, od niemyślenia. Świętować znaczy nie tylko nie pracować (łac. feriari), ale i coś czcić (łac. celebrare). Zarówno w jednym, jak i w drugim znaczeniu świętowanie nie jest zorientowane na wydajność i dokonania. Ono uwalnia samego człowieka od ciągłych nacisków, otwiera czas i przestrzeń na swobodę i regenerację, a przez to umożliwia pytanie o sens i ponowne zorientowanie życia. Pozwala zainteresować się innymi ludźmi i otoczeniem”.
Z przytoczonego tekstu jasno wynika, że aby zachować człowieczeństwo, należy kultywować sztukę świętowania, która tak naprawdę występuje w każdej religii i w każdym kręgu kulturowym. I choć występują tu pewne różnice, bo chrześcijanie świętują niedzielę, wyznawcy judaizmu sobotę, a muzułmanie piątek, to jednak potrzeba i pragnienie świętowania są im wspólne. Człowiek bowiem jest nie tylko istotą wytwarzającą, produkującą (homo faber), ale także istotą świętującą (homo festivus) oraz bawiącą się i wypoczywającą (homo ludens). Bardzo ważnym elementem, pozwalającym głębiej przeżywać święta, jest intelektualna i duchowa refleksja dotycząca istoty samych świąt. Chodzi jednak nie tylko o teoretyczne spekulacje, ale o taką refleksję, która budzi w człowieku potrzebę głębszego przeżycia świąt, osobistego spotkania z Bogiem.
Świętowanie jest jakimś obrazem — zapowiedzią — radości przeżywanej w Niebie, radości ze spotkania z Bogiem — czy raczej: w Bogu. Jak to napisał Sługa Boży Jan Paweł II w odniesieniu do świętowania niedzieli: „Św. Bazyli wyjaśnia, że niedziela jest znakiem tego naprawdę jedynego dnia, który nastąpi po obecnym czasie — dnia trwającego bez końca, nie znającego zmierzchu ani świtu, nieprzemijającej epoki, która nigdy się nie zestarzeje; niedziela jest nieustannym zwiastowaniem życia wiecznego, które podtrzymuje nadzieję chrześcijan i dodaje im sił w drodze” (DD 26). Pochylając się nad tematem właściwego przeżywania niedzieli, trzeba uświadomić sobie, że dzień świąteczny to coś więcej niż dzień wolny od pracy, a świętowanie jest czymś głębszym niż zwykłe odpoczywanie. I choć ważnym elementem niedzieli jest właśnie to, że tego dnia powstrzymujemy się od pracy, a także to, że tego dnia trzeba koniecznie wypocząć, to jednak warto zwrócić baczną uwagę na inne aspekty tego zagadnienia. Otóż dzień świąteczny w całym, szerokim spektrum swych znaczeń jest „inny”, różni się (i słusznie) od pozostałych dni. Myliłby się jednak ten, kto twierdziłby, iż uczestnictwo w niedzielnej mszy świętej rozwiązuje kwestię świętowania. I choć Eucharystia jest tym najważniejszym elementem, to obok niej trzeba zwrócić uwagę na inne formy świętowania, tak aby ów dzień był szczególnym czasem dla Boga, dla innych, ale także dla samego siebie.
W duchu właściwie rozumianego chrześcijańskiego sposobu obchodzenia niedzieli warto więc poświęcić tego dnia więcej czasu niż zwykle na osobistą modlitwę. Szczególnie wartościowa może tu okazać się lektura Pisma Świętego (jakże piękne byłoby wspólne, rodzinne czytanie na głos tekstów biblijnych!). Poza tym warto poświęcić więcej czasu na różne formy indywidualnej i wspólnotowej modlitwy. Szczególnej mocy nabiera tutaj postulat modlitwy rodzinnej, która w dni powszednie może być trudna do praktycznego zrealizowania, ale za to w niedzielę jesteśmy razem i wspólnie się modlimy (może choćby przed i po posiłku czy w południe na Anioł Pański). Niedziela wymaga tego, aby zwolnić tempo życia, aby znaleźć czas na to, na co w szarej codzienności i gonitwie go brakuje. W tym kontekście myślę choćby o spokojnej lekturze jakiegoś teologicznego, biblijnego czy kościelnego czasopisma. Wybór jest tu naprawdę bardzo szeroki. Oprócz czasu dla Boga i wspólnoty trzeba mieć czas dla najbliższych. Truizmem jest stwierdzenie, że czas spędzony razem z najbliższymi ma wartość szczególną. Z jednej strony jest okazją do tego, aby dzieci mogły się nacieszyć rodzicami, a rodzice mogli spokojnie porozmawiać z dziećmi. Trzeba też pielęgnować inne kontakty towarzyskie (z dalszą rodziną, sąsiadami, przyjaciółmi...). Niedziela doskonale nadaje się do tego typu wizyt. Ale niedziela to także czas dla siebie, bo przecież trzeba zregenerować nasze siły duchowe, psychiczne, a także fizyczne. Po prostu: w niedzielę również odpoczywamy.
Wtedy właśnie możemy poświęcić więcej czasu na jakże potrzebny sen i zadbać o naszą tężyznę zarówno intelektualną, jak i fizyczną. Ważne jest, aby pamiętać, że skoro dzień świąteczny ma być inny od pozostałych, to nasze wypoczywanie (po części) będzie polegało na tym, aby robić coś innego niż zwykle. Tak więc byłoby dobrze, gdyby ktoś, kto na co dzień ciężko fizycznie pracuje, w niedzielę zrobił sobie poobiednią drzemkę, poczytał ciekawą książkę, wybrał się na ryby, do kina lub do muzeum. Z kolei ktoś, kto prowadzi w pracy siedzący tryb życia i zajmuje się bardziej wysiłkiem umysłowym, powinien w niedzielę pobiegać, pograć w piłkę, pojeździć na rowerze czy wybrać się na basen lub na dłuższy spacer po parku. Ten czas dla siebie może też spożytkować na rozwój własnych zainteresowań czy hobby. Kłania się tu także cała gama możliwości korzystania z godziwej rozrywki, która stanowi ważny element ludzkiej egzystencji, a którego nie wolno lekceważyć. Tak wiele ciekawych rzeczy dzieje się w niedzielę: koncerty, wystawy, festiwale, rozgrywki sportowe... — każdy może znaleźć dla siebie coś cennego, ubogacającego...
Obecnie także parafia ma tutaj szczególną rolę do odegrania, dając ludziom możliwość nie tylko uczestniczenia w Eucharystii czy okresowych nabożeństwach, ale organizując (przynajmniej raz na jakiś czas) jakiś wspólny piknik, pielgrzymkę, zawody sportowe, koncerty muzyczne czy interesujące wystawy lub spotkania z ciekawymi ludźmi. Dziś w tej dziedzinie mamy dużo większe możliwości niż kiedyś.
A te możliwości są po to — by robić z nich użytek, dla dobra ludzi powierzonych naszej pasterskiej trosce. Świętowanie jest sprawą wewnętrzną i zewnętrzną. Żadnej z tych sfer nie można pomijać. Konieczne jest odpowiednie nastawienie duchowe, świadomość przeżywanych treści, a z drugiej strony nie może zabraknąć form zewnętrznych, takich jak: odpowiednie przygotowanie do święta, strój czy uroczysty posiłek. Zresztą te zewnętrzne formy są wyrazem wnętrza człowieka. Niestety, gołym okiem można dostrzec różne niebezpieczeństwa dotyczące sposobu przeżywania niedzieli. Redukowanie niedzielnego świętowania jedynie do wypoczynku, suto zastawionych stołów, wielu godzin spędzonych przed telewizorem czy komputerem albo spędzanie dnia świątecznego w centrach handlowych, aby z namiętnością oddać się zakupom i w ten sposób (mniej lub bardziej świadomie) hołdować konsumpcyjnemu stylowi życia — to ogromny błąd i niweczenie chrześcijańskiego sensu niedzieli!
W Niemczech (gdzie pracuję duszpastersko na co dzień) sklepy w niedzielę zasadniczo są zamknięte. I choć co jakiś czas pojawiają się próby, aby zmienić obecny stan rzeczy, to jednak zarówno katolicy, jak i ewangelicy stają murem w jednym szeregu i bardzo mocno bronią niedzieli, bo bez niej pozostaną nam już tylko dni robocze... Myślę, że w tej dziedzinie powinno się w Polsce wiele zmienić. Przecież idąc na zakupy w niedzielę, nie tylko sam oddaję się zajęciu, z którego powinienem w dzień świąteczny zrezygnować, ale jeszcze (przynajmniej pośrednio) odbieram innym słuszne prawo do świętowania i wypoczynku, bo muszą wtedy pracować.
Pragnę podkreślić wagę słów obecnego papieża Benedykta XVI, który wyraźnie zaznaczył, że zagubienie sensu niedzieli jako dnia Pańskiego jest „symptomem zagubienia autentycznego sensu chrześcijańskiej wolności”. Z tego dnia bowiem wypływa „nowy sposób przeżywania czasu, więzi, pracy, życia oraz śmierci”. Niech więc nasze niedziele, których sposób przeżywania odzwierciedla stan naszego życia wiary, a jednocześnie jest jego ubogaceniem i ożywieniem, będą dniami Pańskimi w pełnym tego słowa znaczeniu. Bo przecież niedziela to nie jest jakieś proste „zakończenie tygodnia”, ale jego początek, to pierwszy (zatem i najważniejszy) dzień tygodnia, dzień, w którym wspominamy zmartwychwstanie naszego Pana. Oby nasze niedziele były dniami radości, odpoczynku i solidarności, oby były przesycone do maksimum duchem autentycznego świętowania, oby zawierały w sobie wszystkie różnorodne, potrzebne i piękne elementy, aby były prawdziwie niedzielami all inclusive, niedzielami z prawdziwego zdarzenia...
opr. aw/aw