Anioł zapierający dech

Z prof. Anną Świderkówną o aniołach w Biblii rozmawia Jowita Guja

Na temat aniołów istnieje wiele domysłów. Ile o nich wiemy tak naprawdę?

Bardzo mało. Nawet sama nazwa "anioł", która pojawia się w Biblii, jest mniej oczywista, niż może się wydawać. Polskie słowo "anioł" pochodzi od łacińskiego angelus, które oznacza anioł i tylko anioł. Jest to jednak zlatynizowana forma greckiego angelos. Na długie wieki przed pojawieniem się chrześcijaństwa i przed przetłumaczeniem Biblii hebrajskiej na grekę słowo to krążyło w świecie greckim znacząc po prostu "posłaniec". Król czy wódz kogoś wysyłał i nazywał go właśnie angelos. Potem tłumacze greccy zastosowali to słowo do oddania hebrajskiego malak, które również nie jest wyłącznie określeniem anioła, ale też zwykłego posłańca. Na dobrą sprawę nie zawsze jesteśmy pewni, kiedy w Biblii słowo to oznacza tylko posłańca, a kiedy również anioła.

A kim on jest? Użyta w Biblii nazwa w zasadzie nam to mówi. Anioł jest posłańcem, wykonawcą woli Boga, pośrednikiem między Nim a człowiekiem. I niewiele więcej o nim wiemy.

Nie przypomina aniołka z komunijnych obrazków?

Aniołek to wynik komercji, banalizacji. Biblijny anioł jest tajemniczy. Proszę zwrócić uwagę na to, w jaki sposób pojawia się tzw. Anioł Pana.

Anioł Pana to takie ogólne określenie anioła?

No właśnie nie. Anioła Pana spotykamy przeważnie w starszych księgach Pisma Świętego, na przykład w Księdze Wyjścia. Anioł Pana przemawia tu do Mojżesza z płomienia ognia, ze środka krzewu, który płonie, ale się nie spala. Chwilę później jednak Pismo Święte mówi: Gdy zaś Pan ujrzał, że podchodził, żeby się przyjrzeć, zawołał [Bóg do] niego ze środka krzewu "Mojżeszu, Mojżeszu!" (Wj 3, 4). Przed chwilą był anioł, teraz jest Bóg. To się zlewa. Nie wiadomo, kiedy mowa jest o Bogu, a kiedy o aniele. Podobnie jest w Księdze Sędziów w przypadku Gedeona, którego Bóg powołuje na sędziego. Zasadniczo mowa jest o Bogu, ale w którymś miejscu okazuje się, że to nie sam Bóg, a anioł. Istota rzeczy polega na tym, że Anioł Pana pełni funkcję jak gdyby zasłony, przez którą Bóg przemawia do człowieka. Mówi On sam, ale poprzez anioła. Bóg jest tak wielki, że w pewnym sensie kontakt z Nim jest dla człowieka niemożliwy. Wiemy, że kiedy Mojżesz chce zobaczyć Boskie oblicze, Bóg mówi, że nie może go oglądać, bo tego by nie przeżył. Może Go obejrzeć tylko pośrednio, "od tyłu" (por. Wj 34, 20-23).

Biblijny anioł jest straszny?

A dlaczego miałby być straszny?

Czasami mnie ciarki przechodzą, gdy czytam jak wielki, ognisty anioł idzie na czele narodu Izraela. Wyobrażam go sobie bardzo złowieszczo.

Ależ to, co widzimy, to tylko słup światła! Rzeczywiście Bóg mówi w pewnym momencie do Mojżesza: "poślę przez wami mojego anioła. On wskaże drogę...", ale to znaczy tylko tyle, że "moja łaska zawsze będzie was, w taki czy inny sposób prowadzić". Ludzie wtedy inaczej niż my wyobrażali sobie to prowadzenie przez łaskę. Dla nich świat był pełen duchów.

Ale jednak pojawienie się anioła budziło grozę. Pierwsze słowa, które biblijni aniołowie wypowiadają do człowieka, brzmią zawsze: "Nie bój się". A więc chyba było się czego bać.

Oczywiście, że się obawiano. Przecież każde spotkanie z aniołem jest spotkaniem z Bogiem. A każde spotkanie z Bogiem to coś groźnego, może być przyczyną śmierci. Człowiek nie potrafi znieść takiego kontaktu.

Na szczęście jest jeszcze anioł stróż, którego w ogóle bać się nie trzeba.

W Biblii nie ma o nim mowy dosłownie. Jest jedna wzmianka w Nowym Testamencie. Jezus mówi tam o dzieciach, że w niebie ich aniołowie wpatrują się w oblicze Boga (por. Mt 13, 49). Może to sugerować, że są oni stróżami tych dzieci, ale nie jest to powiedziane wyraźnie. Wydaje mi się, że wzorcem dla późniejszej koncepcji anioła stróża stała się głównie Księga Tobiasza. Mamy tutaj jedyny biblijny przykład anioła, który strzeże konkretnego człowieka - Rafael opiekuje się Tobiaszem, jest jego towarzyszem i przyjacielem. Chroni go od śmierci z ręki demona Asmodeusza, pomaga uleczyć niewidomego ojca. I w dodatku wszystko to czyni "anonimowo", dopiero przy pożegnaniu Tobiasz dowiaduje się, że jego kompan był aniołem.

W Biblii na pewno jednak jest mowa o serafinach, cherubach.

Czy mamy tu do czynienia z jakąś anielską hierarchią?

Nie, anielska hierarchia to interpretacja późniejsza. Rzeczywiście pojawiają się tutaj serafini i cheruby, którzy później znaleźli konkretne miejsce w anielskiej hierarchii, jednak pojęcia serafina i cheruba są ogromnie kłopotliwe. Cherubów po raz pierwszy spotykamy pod koniec trzeciego rozdziału Księgi Rodzaju: Bóg wygania z raju pierwszych rodziców, a na straży przed ogrodem Eden stawia cherubów i "miecz z połyskującym ostrzem" (por. Rdz 3, 24). A więc kim są te cheruby? W świecie pogańskim tym mianem określano figury, które stawiano na przykład przed pałacem królewskim albo przed pogańską świątynią. Były to twory przypominające sfinksy i podobnie jak one, pełniły funkcję strażników. Cherub to zatem symbol czuwania nad jakimś miejscem, strzeżenia go. Później nazwa ta będzie oznaczała anioła, ale tutaj, w Księdze Rodzaju, oznacza tyle, że Bóg w jakiś sposób pilnuje ogrodu Eden. Podobną funkcję pełnią, gdy spotykamy ich w Biblii po raz drugi - w opisie Arki Przymierza. Na polecenie samego Boga Arka ma być ozdobiona ich złotymi posągami umieszczonymi na obydwu jej końcach. Znowu są one symbolem tego, że Bóg będzie swojego narodu strzegł. Z opisu Arki dowiadujemy się przy okazji, że cheruby mają skrzydła...

Większy kłopot mamy z serafinami - o cherubach wiemy przynajmniej skąd pochodzą. Tu jest gorzej. Imię serafini to liczba mnoga od słowa seraf, znaczącego "ognisty, palący". Spotykamy ich w szóstym rozdziale Księgi Izajasza. Prorok ma tam wizję Boga zasiadającego na ogromnym tronie, a przed Nim stoją serafini, każdy ma po sześć skrzydeł i woła "Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów" (por. Iz 6,3). Problem polega na tym, że serafini jako dwór Boży występują tylko tutaj. Owszem, słowo seraf pojawia się jeszcze w Biblii, ale w kontekście zupełnie nie anielskim: tam, gdzie jest mowa o tym, jak Izraelici znowu zbroili coś na pustyni i Bóg zesłał na nich za karę "węże o jadzie palącym" (por. Lb 21,6). Te węże to właśnie serafini, tak samo jak aniołowie u Izajasza. Nigdzie więcej to słowo się nie pojawia.

Biblia mówi jeszcze o archaniołach.

Wcale nie używa tej nazwy. Archaniołami nazwano później głównie trzech aniołów, którzy w Piśmie Świętym występują imiennie. Imiona ich zresztą są cudowne. Są to imiona "mówiące". Mówią coś o Bogu i o samych archaniołach. Wszystkie trzy imiona kończą się na "el", a końcówka el oznacza Bóg. Imię Gabriel zatem mówi "potężny jest Bóg", Michael - "któż jak Bóg", Rafael - "Bóg leczy". Wielka szkoda, że mówiąc o aniołach, często spolszczamy te imiona, z Rafaela robimy Rafała, z Michaela - Michała. Wymowa imion przestaje być wtedy taka oczywista.

A jak jest w Nowym Testamencie? Czy nie jest tak, że aniołowie tracą w nim na znaczeniu, pojawiają się rzadziej, może nie są już potrzebni tacy pośrednicy, skoro jest Jezus?

Czy aby na pewno pojawiają się rzadziej? Ewangelia jest po prostu dużo krótsza, a nawet w Starym Testamencie Bóg nie posyłał aniołów zbyt często. Mamy przecież moment zwiastowania, sceny przy grobie, anioł przychodzi też we śnie do Józefa. Mamy wzmiankę - często uważaną za późniejszy dodatek, bo pojawia się zaledwie w jednym rękopisie - o tym, jak anioł wspierał Jezusa w Ogrodzie Oliwnym. Nie wydaje mi się więc, żeby zaszła tutaj jakaś zasadnicza zmiana w pojmowaniu aniołów. Faktem jednak jest, że aniołowie w Ewangelii pojawiają się raczej w momentach nietypowych, w częściach, które są odmienne od reszty. Sceny zwiastowania i po zmartwychwstaniu nie są przecież dokładnym opisem tego, co miało miejsce, co widzieli i słyszeli świadkowie. Mamy tutaj do czynienia raczej z narracją teologiczną, autorzy Ewangelii - zresztą każdy z nich w oparciu o inną tradycję - przekazali to, co myśleli o Jezusie po Jego śmierci i zmartwychwstaniu.

W jaki sposób Biblia przedstawia relację człowiek-anioł?

Mówi tyle, że aniołowie są sługami Boga, którzy jako tacy nam służą. Ilustruje to piękna historia apokryficzna, według której przyczyną upadku szatana miało być właśnie to, że zostało powiedziane, iż anioły będą oddawać cześć człowiekowi. Szatan nie mógł się pogodzić z tym, że on miałby się komuś takiemu jak człowiek "kłaniać" i dlatego się zbuntował.

Szatan i Lucyfer to jedno i to samo?

Lucyfer to dosłownie "niosący światło". Właściwie to nie jest żadne imię. Tak naprawdę "lucyfer" jest nazwą tego światła, które jest najbliżej słońca przy jego wschodzie - to planeta Wenus.

Ale czy wie pani czym się różni szatan od diabła?

Nie wiem. Czym?

Niczym! Po prostu szatan to słowo hebrajskie i znaczy ono "przeciwnik". W Psalmach użyte jest wielokrotnie właśnie w tym znaczeniu, a nie w sensie zbuntowanego anioła. Diabeł zaś to słowo greckie. Tłumacze Septuaginty jako odpowiednik hebrajskiego szatana znaleźli diabolos, czyli dosłownie "oszczerca, oskarżyciel".

A czy motyw upadku aniołów jest czysto apokryficzny?

Nie do końca, mamy w Piśmie Świętym pewne opisy, które później rozumiano jako obrazy upadku szatana. Jedno jest w Księdze Ezechiela, a drugie w Księdze Izajasza. W obydwu jest mowa o upadku, ale nie o upadku anioła - u Izajasza mowa jest o królu babilońskiem (por. Iz 14), a u Ezechiela o władcy Tyru. Popatrzmy, jak Bóg mówi do niego: Byłeś odbiciem doskonałości, pełen mądrości i niezrównanie piękny (...) Jako wielkiego cheruba opiekunem ustanowiłem cię na świętej górze Bożej, chadzałeś pośród błyszczących kamieni. Byłeś doskonały w postępowaniu swoim od dni twego stworzenia, aż znalazła się w tobie nieprawość (...) wobec czego zrzuciłem cię z góry Bożej i jako cherub opiekun zniknąłeś spośród błyszczących kamieni (Ez 28,14-16). Opis ten bardzo pasował do wyobrażeń upadku szatana.

Jest jeszcze w Starym Testamencie jeden bardzo ciekawy fragment kojarzony z upadkiem aniołów. W Księdze Rodzaju na początku szóstego rozdziału mowa jest o tym jak, jeszcze przed potopem, na ziemię zstąpili "synowie Boga" i złączyli się z "córkami ziemi". Kim byli ci "synowie Boga"? Różnie to usiłowano wytłumaczyć. Pojawiła się nawet hipoteza, że są oni potomkami Abla, a "córki ziemi" pochodzą z rodu Kaina. Najczęściej jednak w "synach" widziano aniołów, którzy sprzeciwili się Bogu. Według współczesnych biblistów nie ulega jednak wątpliwości, że mamy tutaj do czynienia z tekstem politeistycznym. Najprawdopodobniej jest to fragment jakiejś starszej, jeszcze pogańskiej tradycji, który gdzieś tu się zaplątał. Redaktorzy Księgi Rodzaju mieli tak duży szacunek do tekstu, że nie wyrzucili go, tylko wkomponowali w opis przedpotopowego rozluźnienia obyczajów. Co ciekawe, ta niejasna wzmianka posłużyła później autorowi apokryfu datowanego na koniec III w. p.n.e., tzw. Księgi Strażników (lub Księgi Czuwających) w Pierwszej Księdze Henocha, za podstawę do wysnucia szczegółowej opowieści o aniołach-strażnikach, którzy ulegli pokusie łącząc się z kobietami.

Mam teraz wrażenie, że wiem o aniołach jeszcze mniej niż sądziłam. Czy nasze wyobrażenia o nich pochodzą głównie z apokryfów?

Wiele z nich. Ludzi intrygują apokryfy, bo wydaje im się, że są w nich jakieś niesamowite rzeczy. Niektórzy nawet myślą, że Kościół coś przed nimi ukrywa. Tyle że teraz każdy już może sobie sam to sprawdzić, bo prawie wszystkie apokryfy zostały wydane. Czytając je widzimy, że historie apokryficzne zazwyczaj dotyczą rzeczy, których nie wiemy, ale bardzo chcielibyśmy wiedzieć. Apokryfy starają się nam jakoś zapełnić tą dziurę w naszej wiedzy. Mamy tam na przykład szczegółowe opowieści o dzieciństwie Jezusa, dowiadujemy się nawet, jak Józef szukał akuszerki dla Maryi. Niektóre z apokryficznych historyjek są bardzo piękne, niektóre dziwaczne.

Z opowieści o aniołach najbardziej lubię tzw. Małą Genesis, inaczej Księgę Jubileuszów. Jest ona jednocześnie parafrazą i komentarzem do Księgi Rodzaju. Dowiadujemy się z niej dokładnie, kiedy i jak zostali stworzeni aniołowie: pierwszego dnia Bóg stworzył ziemię, niebo, a także aniołów oblicza, aniołów uświęcenia, aniołów wiatru, duchy chmur, ciemności, głodu i zimna, zimy, wiosny, lata, jesieni itd. Co ciekawe, dowiadujemy się również, że aniołowie oblicza i uświęcenia, czyli ci najwyżsi, zostali stworzeni już obrzezani.

Jednak to nie jest wcale wiedza, tylko różne fantazje na temat aniołów. O tym, że większość naszych spekulacji o aniołach ma taki właśnie charakter wiedział już w św. Bernard z Clairvaux. W dziele pt. De consideratione, które dawno temu tłumaczyłam, najpierw opisał ze szczegółami cały obraz niebios, chóry aniołów, to jak wyglądają, jak są ustawieni. Swoją drogą jest to opis niezwykle piękny. Tyle że na samym końcu autor zaznaczył, że właściwie to nie wiadomo, jak to jest z tymi niebiosami i aniołami, tak naprawdę to jest to czysta fantazja, więc każdy może sobie wyobrazić to inaczej.

Jak zrozumieć anioła?

Mnie osobiście bardzo wiele daje lektura C. S. Lewisa. Właśnie dzięki niej udało mi się nieco lepiej je zrozumieć. Polecam zwłaszcza drugą część "Trylogii międzyplanetarnej" - "Perelandrę". Anioł występuje w niej pod nazwą eldili. Lewis fantastycznie oddał to, co może czuć człowiek w kontakcie z wielkimi aniołami. Anioł musi się jakoś przystosować do tego, żeby rozmawiać z człowiekiem, bo przecież sama jego obecność może stać się dla niego zabójcza. Gdy któryś z aniołów się pojawia, to obserwator ma wrażenie, że brakuje mu powietrza, że nie może oddychać. To jest właśnie chwała, bo przecież to, co my nazywamy chwałą Bożą jest dla nas bardzo ciężkie do uniesienia. Zresztą "ciężar" to pierwsze znaczenie hebrajskiego słowa "chwała". Tak samo jest w Piśmie Świętym, dlatego anioł musi zapewnić Gedeona: "nie bój się, nie umrzesz".

Ale ja bym bardzo chciała wierzyć i mieć podstawy, żeby wierzyć w to, że aniołowie są jakimiś bytami osobowymi, że wchodzą w prawdziwą relację z człowiekiem.

Mnie się wydaje, że tak właśnie jest. Aniołowie są dla nas trudno uchwytni, dlatego nie tak łatwo o nich mówić, ale przecież można mieć doświadczenie ich pomocy.

Ludzie jednak przestają wierzyć w anioły.

Dlatego, że ich nie widać? Skoro Bóg jest, to dlaczego nie miałby stworzyć bytów, które dla nas są niewidzialne? Przecież tylu rzeczy ciągle nie wiemy i dopiero się dowiadujemy. Cały wszechświat wygląda zupełnie inaczej, niż wyobrażaliśmy sobie kiedyś. Jest pani ode mnie dużo młodsza, mogłaby pani być moją wnuczką, ale i ja należę do tego pokolenia, któremu łatwiej jest uwierzyć w Boga niż w anioły. A dlaczego?

No właśnie, dlaczego?

Chyba to nasza wina. Kiedy korzystamy z pomocy anioła, to najczęściej o tym nie wiemy. Nie czujemy tego, bo po prostu za rzadko się do anioła zwracamy. A utrudnia nam to właśnie ten jego dziecinny, zbanalizowany obraz. Pewien ksiądz opowiedział mi kiedyś, że sam miał takie podejście - niby ci aniołowie gdzieś tam są, ale jakoś ich nie widać i nie czuć. Potem zaczął się modlić do swojego anioła i nagle wszystko się zmieniło.

 

prof. Anna Świderkówna, filolog klasyczny, papirolog (badacz starożytnych tekstów na papirusie, pergaminie), historyk kultury świata hellenistycznego, ostatnio zajmująca się przede wszystkim Biblią

opr. aw/aw

List
Copyright © by Miesięcznik List 11/2005

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama