Niemieccy biskupi bez jednoznacznego „tak” dla życia. Ostra krytyka kard. Müllera: wzywa do męczeństwa

„Biskup katolicki, w imię Boga, musi sprzeciwiać się, nawet aż po męczeńską śmierć wszelkim ideologiom ateistycznym i kierującym się niechęcią do człowieka, które dopuszczają się pogwałcenia prawa do życia i zaprzeczają godności człowieka jako obrazu Boga” – pisze niemiecki purpurat, odnosząc się do sytuacji we własnym kraju.

„Niemieccy biskupi między prawdą a polityką” to tytuł obszernego artykułu kard. Gerharda Müllera, który został opublikowany w Rzymie. Emerytowany prefekt Kongregacji Nauki Wiary zaadresował go szczególnie do sytuacji w swej ojczyźnie, gdzie toczy się obecnie debata, czy osoba, która podważa artykuł 1 konstytucji – fundamentalne prawo każdego człowieka do swego życia, od poczęcia do naturalnej śmierci – może pełnić funkcję sędziego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego.

Wobec dyskusji o prawie do życia kardynał zwraca uwagę, że nawet niemieccy biskupi uniknęli jednoznacznego „tak” dla życia, przedkładając walkę partii politycznych o władzę państwową nad swoje apostolskie świadectwo „prawdy Ewangelii”.  

Dalej przypomina, że cała historia Kościoła uczy, że jego misja służenia Bogu jako „powszechnego sakramentu zbawienia świata w Chrystusie” zaciemnia się lub nawet zostaje zdradzona, gdy biskupi ulegają interesom władzy. 

Dobry pasterz a najemnik 

„Kontrast między dobrym pasterzem a najemnikiem uwidacznia się, gdy biskup nie postrzega siebie jako urzędnika państwowego do czasu przejścia na emeryturę, ale jako sługę Chrystusa aż po męczeńską śmierć” – pisze. I dodaje, że obecnie niemiecki Kościół bardziej stał się instytucją użyteczną dla państwa, niż głosicielem Ewangelicznych prawd. 

„Nie wolno nam głośno głosić prawd naturalnego prawa moralnego ani objawienia Bożego, aby nie obrazić neognostycznych ideologów samoodkupienia ani nie dać się wykorzystać niemarksistowskim partiom politycznym”. Ale ten strach przed wykorzystaniem politycznym prowadzi do poszukiwania aprobaty strony przeciwnej, tej samej, która jest antychrześcijańska, ponieważ podporządkowuje prawdę Ewangelii kalkulacji władzy” – pisze. 

I dodaje, że zadaniem Kościoła nie jest ochrona konstytucji państwa, ale w porę i nie w porę głoszenie Ewangelii i obrona godności ludzkiej wszędzie tam, gdzie jest ona zagrożona. 

„Biskup katolicki, w imię Boga, musi sprzeciwiać się, nawet aż po męczeńską śmierć wszelkim ideologiom ateistycznym i kierującym się niechęcią do człowieka, które dopuszczają się pogwałcenia prawa do życia i zaprzeczają godności człowieka jako obrazu Boga” – pisze. „Wilk post-humanistyczny lub transhumanistyczny przebiera się w owczą skórę, mówiąc o autonomii i samostanowieniu – ale tylko dla silnych wobec słabych” – dodaje. 

Humanizm bez Boga 

Niemiecki purpurat przypomina, że głoszenie, że godność ludzka zaczyna się wraz z narodzinami, jest „nonsensem”.

„Aby nie dać się wykorzystać w walce partyjnej – gdzie bez wahania nazywa się przeciwnika »skrajną prawicą« lub »skrajną lewicą« – biskupi nie powinni poświęcać prawdy Chrystusa z obawy przed nazwaniem ich »konserwatystami« lub »prawicowcami« przez prasę naznaczoną ideologią woke. To jest „śmiertelna choroba” niemieckiego katolicyzmu zrównanego z ideologią woke: bardziej inspirowanego Judith Butler niż Edith Stein, bardziej Marksem niż Möhlerem czy Newmanem, bardziej Foucaultem niż Henri de Lubacem” – pisze.

I dodaje, że błąd niemieckiego Kościoła zaczął się, gdy prawda Ewangelii została podporządkowana hermeneutyce „humanizmu bez Boga”, która nadużywa współczesnych nauk, aby zrelatywizować objawioną prawdę o człowieku. 

„Biskupi nie mogą współpracować z tymi, którzy zaprzeczają boskiemu obrazowi w człowieku. Wszelkie odmiany darwinizmu społecznego są radykalnie antychrześcijańskie. Twierdzenie, że „ten, kto przetrwa, ma rację i określa, co jest sprawiedliwe”, doprowadziło do usprawiedliwienia eksterminacji osób niepełnosprawnych, niechcianych lub wrogów ideologicznych (komunistyczny „wróg klasowy”, nazistowski „pasożyt rasowy”)” – pisze w artykule.

Totalitarny potwór 

I dodaje, że państwo, które uzurpuje sobie prawa rodziców, nie jest demokratyczne, lecz staje się totalitarnym potworem pożerającym własne potomstwo. 

„Biskupi mogą uwolnić się od tego dylematu między Ewangelią a polityką, jeśli powrócą do fundamentów Soboru Watykańskiego II i przywrócą jasność doktryny” – czytamy. 

I to jest wielka karta walki kulturowej między życiem a śmiercią, którą pozostawiła nam barbarzyństwo ateistycznych ideologii XX wieku i współczesności. 

Prorocka odwaga Kościoła 

Na koniec niemiecki kardynał wysnuwa wnioski o tym, że prawo dziecka do życia jest nieskończenie wyższe od prawa rodziców do samostanowienia. 

„Kościół katolicki na całym świecie broni absolutnego prawa do życia nienarodzonych, urodzonych, zdrowych, chorych, młodych i starszych. Nie może podporządkować tej walki dominującej ideologii ani dać się zastraszyć manipulatorom opinii publicznej. Musi działać z prorocką odwagą i krytycznym zmysłem, kształtując sumienia i podnosząc poziom moralny społeczeństwa” – pisze.

Na zakończenie dodaje, że choć dzieci  nienarodzone nie mogą zgłaszać przestępstw popełnianych przeciwko nim ani domagać się sprawiedliwości, ale biskupi mogą i muszą wystąpić w ich imieniu. „Nawet jeśli zostaną zniesławieni przez ideologów i polityków – wypełniając w ten sposób jedno ze swoich najszlachetniejszych zadań: »Otwórz usta w imieniu niemych, w obronie wszystkich ludzi odepchniętych« – czytamy. 

Źródło: KAI 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama