Trzy pretensje do Biblii

Zarzuty wymierzone przeciwko prawdziwości i natchnieniu Pisma Świętego są zwykle trzech rodzajów i dotyczą stwierdzeń biblijnych na tematy przyrodnicze, na tematy historyczne i na tematy moralne...

Zarzuty wymierzone przeciwko prawdziwości i natchnieniu Pisma Świętego są zwykle trzech rodzajów. Dotyczą one stwierdzeń biblijnych na tematy przyrodnicze, na tematy historyczne i na tematy moralne. Zarzuty te stanowią częsty motyw wystąpień przeciw chrześcijaństwu.

Nie jest zbyt trudno na nie odpowiedzieć, ale wielu katolików tych odpowiedzi nie zna i daje się zwodzić nierzetelnymi argumentami. Tymczasem ci, którzy je wysuwają, często szukają po prostu jakiegokolwiek uzasadnienia dla swojej złości na Boga, chrześcijaństwo, zasady moralne. Trzeba rozpatrywać wątpliwości i krytyki pod adresem wiary, ale trzeba też pamiętać, że prawdziwym powodem odchodzenia od Boga (czyjegoś czy naszego) jest życie niezgodne z przykazaniami. Argumenty intelektualne to zwykle pretekst.

Konflikt z nauką?

Najprostsza jest odpowiedź odnośnie do domniemanego konfliktu Biblii z nauką. Autorzy biblijni nie mieli zamiaru wypowiadać się na tematy naukowe, gdyż zajmował ich stosunek ludzi i świata do Boga, a nie budowa świata i mechanizmy jego działania. W tamtych czasach nauk przyrodniczych właściwie nie było. Wypowiedzi biblijne o przyrodzie mają więc charakter opisowy, zewnętrzny, przedstawiają rzeczy tak, jak się jawią oczom. Nie jest to część religijnego nauczania Pisma Świętego, gdyż, jak to trafnie ujął św. Augustyn, Bóg chce przecież z nas uczynić chrześcijan, a nie uczonych. Wiara i nauka zajmują się więc czymś innym.

Jest więc błędem powoływanie się na Biblię w związku z kwestiami naukowymi, jak budowa świata czy ewolucja. Pismo Święte stwierdza, że Bóg stworzył świat, ale nie wyjaśnia, w jaki sposób. Z drugiej strony zupełnie niesłusznie niewierzący twierdzą, jakoby nauka podważała wiarę. Nauki bowiem z założenia zajmują się elementami tego świata, a nie Bogiem i jego relacją do ludzi.

Co więcej, wolno w bogactwie przyrody i wszechświata dopatrywać się ręki Bożej. Zdaniem wielu teologów ewolucja w świecie, tendencja do powstawania istot i systemów coraz bardziej złożonych, wynika z rozumnego planu Bożego. Nauka może więc co najwyżej kwestionować pewne przekonania co do świata, które niektórzy wierzący błędnie wyprowadzają z Pisma Świętego. Dotyczy to zwłaszcza naiwnie dosłownego rozumienia obrazów z pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju.

Odmianą tego zarzutu jest twierdzenie, że biblijne opisy cudów przedstawiają zjawiska naturalne jako interwencje Boga. Tymczasem w czasach biblijnych ludzie, nie znając dobrze praw natury, nie oddzielali tego, co naturalne i nadprzyrodzone. Cudem jest zdarzenie nadzwyczajne, będące znakiem od Boga — także wtedy, jeśli Bóg sprawił je pośrednio, poprzez przyrodę.

W szczególności spotyka się twierdzenie, że choroby psychiczne brane są w Ewangeliach błędnie za opętania szatańskie. Tym razem źródłem problemu są nieścisłe tłumaczenia Ewangelii, dodające wzmianki o opętaniu, gdzie ich nie ma. „Zły duch” znaczy dosłownie „zły wiatr”. Wyrażenie to mogło oznacza każdą nieznaną, niewidzialną i szkodliwą siłę, a niekoniecznie zło osobowe. Także słowo „demon” ma po grecku takie zabarwienie, inaczej niż po polsku. Te zjawiska Ewangelie tylko sporadycznie kojarzą z szatanem. Częściej wskazują na szaleństwo lub chorobę, na przykład padaczkę (Mk 9, 14-29).

Historia w Biblii

Druga sfera zarzutów to historia. Przedstawienie wydarzeń bywa w Biblii niekonsekwentne, a przy tym nieraz różni się od tego, co stwierdzają na podstawie innych źródeł historycy. Sytuacja jest tu inna, niż w przypadku poprzednim, gdyż pewne wiadomości historyczne jednak należą do przesłania Biblii. Objawienie Boże dokonało się bowiem w ludzkich dziejach. Oczywistym przykładem faktu historycznego i zbawczego zarazem jest ukrzyżowanie Chrystusa.

Jeśli dostrzega się sprzeczność między historią a Biblią, należy najpierw spytać, czy twierdzenia historyków są rzetelne i udokumentowane. Spotyka się bowiem pod szyldem nauki propagandę laicką. Na przykład wiadomości z Ewangelii na temat działalności Jezusa, przedstawiane bywają tendencyjnie jako legendy chrześcijańskie. Są to jednak przypadki rzadsze. Dość często okazywało się bowiem, że konflikt między historią a Pismem Świętym brał się z błędnego odczytywania go. Uznawano księgi biblijne za podręczniki historii, którymi wcale nie są. Opowiadania biblijne mogą bowiem mieć charakter moralny i pouczający, jak np. Księga Tobiasza.

Mogą też one łączyć historię z opracowaniem literackim oraz z interpretacją teologiczną i moralną. My trzymamy dzisiaj historię, teologię i etykę w różnych szufladkach, więc trudno nam to zrozumieć. Jednakże we wczesnej starożytności nie znano właściwie ideału ścisłej rekonstrukcji przeszłości. Księgi zwane historycznymi przytaczają po prostu to, co o dawnych czasach w Izraelu opowiadano, bez intencji naukowej rekonstrukcji wydarzeń. Na podstawie takich tradycji można tego rodzaju rekonstrukcji próbować, ale nie o to autorom biblijnym chodziło.

Następnie, na bazie wydarzeń historycznych Biblia nieraz przedstawia rozbudowane opowiadania operujące metodami pisarskimi podobnymi jak w powieści historycznej. Upiększanie tradycji z przeszłości wiązało się z ich objaśnianiem. Na przykład, przedstawiając literacko plagi egipskie czy inne epizody ucieczki przodków Izraela z Egiptu, autorzy biblijni chcieli pokazać Boga jako Pana i Wybawcę. Chociaż księgi biblijne dostarczają, niejako po drodze, mnóstwa wiadomości historycznych, ich właściwy cel jest religijny. Interesują się sensem historii, a nie szczegółami historycznymi.

Niedoskonały Stary Testament

Trzecia trudność to wypowiedzi Starego Testamentu, które rażą poczucie moralne ukształtowane przez przykazanie miłości bliźniego. Czytelnicy dość często nie widzą tu problemu, ponieważ traktują Stary Testament nie jako słowo Boże, lecz jako zapis historii żydowskiej i nieaktualnej już religii Izraela. Chrześcijaństwo jednak trzyma się przekonania, że Stary Testament jest prawdziwym, natchnionym słowem Bożym. Problem zarzutów z dziedziny moralnej, które dotyczą świętości Biblii, trzeba więc podjąć, choćby były stawiane w złej wierze przez przeciwników judaizmu i chrześcijaństwa, skłonnych do przemilczania tego, co w Piśmie Świętym dominuje: apelu o miłość i sprawiedliwość.

Owe wątpliwe wypowiedzi są trzech rodzajów. Jedne rysują niedoskonały obraz Boga, przypisując mu na przykład gniew, zmienność i kuszenie ludzi do złego. Inne przedstawiają złe czyny postaci biblijnych bądź bez komentarza, bądź pochwalnie. Przykładami mogą tu być tu grzechy Abrahama czy Dawida oraz okrucieństwa wobec wrogów od czasów Jozuego po wojny machabejskie. Trzecia grupa to moralnie niesłuszne nakazy z Biblii, zwłaszcza dotyczące wytępienia pogan w Kanaanie (Wj 23, 32-33; 34, 12-16; Pwt 7, 1-5; 20, 15-18; 1 Sm 15, 2-3; hebr. herem). Prawa biblijne sankcjonowały niewolnictwo, szafowały karą śmierci itd.

Odpowiedź na te zarzuty może iść po trzech liniach. Po pierwsze, bywają zarzuty nietrafne, wynikłe z niezrozumienia sensu tekstów biblijnych albo z próby narzucenia Pismu Świętemu dzisiejszego punktu widzenia. W szczególności wiele jego wypowiedzi po prostu przedstawia rzeczywistość ludzką z całym jej złem, wcale go nie pochwalając. Biblia, jak słońce, oświetla dobro i zło. Następnie, krytyki zdań biblijnych, które dopuszczają karę śmierci za morderstwo czy też potępiają praktyki homoseksualne, wynikają oczywiście z postawienia poglądów dzisiejszych nad zdaniem Pisma Świętego.

Słowo Boże jest wyrażone w Biblii słowami ludzkimi, a te odzwierciedlają epokę i możliwości ludzi. Bóg, jak pedagog, stopniowo prowadził ludzkość do prawdy. Tłumaczy to rozwój w ramach objawienia biblijnego. Jeszcze ważniejsza jest jednak zasada całościowego odczytania Biblii. Jej prawdziwość nie polega na absolutnej słuszności każdego zdania z osobna. Pismo Święte jako całość zawiera prawdę zbawczą. Poboczne jego wypowiedzi można i trzeba podporządkować całości.

Kwestie te ukażą się jaśniej, jeśli przypomnimy, na czym polega, pozytywnie, prawdziwość Pisma Świętego. Mówi o tym ono samo, w 2 Liście do Tymoteusza 3, 14-17:

„Ty natomiast trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci powierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś. Od lat bowiem dziecięcych znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Całe Pismo od Boga natchnione [jest] i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości — aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu”.

Za autorytetem Biblii stoi więc Bóg, on w niej uczy i on ją natchnął. Biblia naucza raczej mądrości niż wiedzy, i to mądrości zbawczej — oraz moralnej. Ta mądrość mieści się w Piśmie Świętym jako całości (tłumaczę „całe Pismo”, raczej niż „każde” czy „wszelkie”, ale takie przekłady są mniej trafne). Pismo Święte jako tekst ma między innymi cel praktyczny: powinno służyć właśnie edukacji w sferach wiary i moralności i odpowiadać na trudności.

Autor jest teologiem świeckim, biblistą, profesorem na uniwersytecie w Olsztynie. Ostatnio opublikował książkę „Biblijny pogląd na świat”. Artykuł obecny jest oparty na fragmentach przygotowywanej do druku książki „Czym jest Biblia”.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama