Z cyklu "Nadzieja poddawana próbom"
Przesyłam Ojcu skrypt na temat Apokalipsy, jaki adwentyści z Bielska—Białej rozsyłają w ramach korespondencyjnego kursu biblijnego. Zastanawiam się, skąd w ludziach bierze się tyle nienawiści. Apokalipsa jest w oczach tych ludzi przede wszystkim księgą przeciwko papiestwu. Gdzie w Apokalipsie mówi się o bezbożności, apostazji, bluźnierstwie, prześladowaniu wiary, skrypt odnosi to najczęściej do papiestwa. Liczba 666 jako imię Bestii, która uosabia wrogów Chrystusa (Ap 13,18), też odniesiona jest do papieża. O tym, że Jan Paweł II jest Antychrystem, ma świadczyć następująca bzdura, napisana rzekomo przez jakiegoś pisarza katolickiego: „[Papież] oczekuje na wydarzenie, które będzie miało efekt eksplozji w ludzkiej historii, oddzielając przeszłą epokę od nadchodzącej. Będzie to zjawisko widzialne na niebie i ziemi. Będzie związane ze słońcem. (...) Zjawisko to będzie miało tak spektakularny charakter, że przekreśli — w przekonaniu Jana Pawła — wszystkie wielkie plany, obecnie formowane przez różne narody. Wprowadzi ono w życie Wielki Plan Stwórcy człowieka. Wtedy zakończy się dla Jana Pawła czas oczekiwania i obserwacji, a rozpocznie się jego służba, jako Sługi owego Wielkiego Planu” (s. 24).
Ponieważ Apokalipsa mówi o dwóch Bestiach, a papiestwo nie może być obiema naraz, to co jest tą drugą Bestią? Adwentyści z Bielska—Białej nie mają wątpliwości: „Jest tylko jedno państwo, które posiada wszystkie znamiona Bestii z ziemi: USA!” (s. 14) Obie Bestie — Watykan i Stany Zjednoczone, a konkretnie Jan Paweł II i Reagan — już poznały potęgę swoich zjednoczonych sił, kiedy obaliły komunizm (s. 15). Ale czeka nas coś więcej: „Przymierze kościoła i państwa dojdzie do głosu jeszcze raz, gdy USA wespół z papiestwem utworzą «obraz Bestii». Powstanie «na krótki czas» światowa koalicja zwana Wielkim Babilonem. Będzie on siódmą i ostatnią głową” (s. 35).
Czysta paranoja! W dzisiejszych czasach mody na wróżbiarstwo taka lektura Apokalipsy pasjonuje sporą grupę ludzi i, moim zdaniem, ze strony Kościoła ktoś powinien się do niej ustosunkować.
List Pana wraz ze skryptem pokazałem mojemu znajomemu, który przymierzał się do zostania adwentystą i przez jakiś czas uczęszczał na adwentystyczne wykłady i nabożeństwa, choć ostatecznie cały ten epizod przyczynił się do tego, że jest teraz znacznie bardziej świadomym i gorliwym katolikiem niż przedtem.
Otóż pan ten stanowczo twierdzi, że nie byłoby sprawiedliwe uważać adwentystów za ludzi opanowanych przez nienawiść do Kościoła katolickiego. Owszem — powiada mój znajomy — ten skrypt cechuje antykatolicka monomania, ale nie jest to nastawienie powszechne wśród adwentystów. Co prawda, w adwentyzmie, bardziej niż w głównych gałęziach protestantyzmu, pielęgnuje się wczesnoprotestanckie tradycje wykładu Pisma Świętego, skierowane przeciwko niektórym prawdom wiary katolickiej, ale współczesny duch ekumenizmu też robi swoje i mój znajomy nieraz był świadkiem, jak któryś z uczestników zebrań protestował przeciw zbyt napastliwym wypowiedziom na temat Kościoła katolickiego i katolików, a co ważniejsze, taki głos był przyjmowany raczej ze zrozumieniem.
Bardzo mnie ucieszyło to świadectwo mojego znajomego, bo w tekstach drukowanych przez adwentystów wielokrotnie spotykałem się z twierdzeniami, które mnie jako katolika głęboko raniły. Z tego zaś, co mówi mój znajomy, wynikałoby, że nie wszyscy członkowie Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego identyfikują się z antykatolicką agresywnością niektórych swoich współwyznawców. Zatem jest z czego się cieszyć. A zarazem sami starajmy się nie być wobec nikogo agresywni.
Przejdźmy do skryptu, jaki mi Pan przesłał. Przeczytałem go i zorientowałem się, że święta księga Apokalipsy jest tam potraktowana, jakby była tekstem gnostyckim, w którym zaszyfrowano m.in. zapowiedzi różnych wydarzeń przyszłych, ale jeśli otrzyma się odpowiednie wtajemniczenie, to wiele z tego szyfru można zrozumieć. Ta pożałowania godna maniera w odczytywaniu Apokalipsy zaczęła się w okresie średniowiecza, rozpowszechniła się w czasach reformacji i ulegali jej również autorzy katoliccy.
Tytułem przykładu przypomnę typowo gnostyckie odczytanie Apokalipsy przez Zygmunta Krasińskiego. Rozczytywał się w niej poeta przez całe lata. „Oto dni tych wziąłem się do Objawienia św. Jana — pisze 27 września 1842 roku do Augusta Cieszkowskiego — dziwnie je od początku po koniec jasno rozumiałem”. Okazuje się jednak, że zrozumiał Krasiński Apokalipsę całkiem opacznie. Nie szukał w niej słowa Bożego, które ma moc budzić miłość i odwracać od grzechów. Apokalipsa ukazała mu się jako zapis boskiego planu, dotyczącego przyszłości ludzkich dziejów: „Od IV—VIII exclusive, upadek starożytnego świata; od VIII—X średnie wieki i Reforma; od X nas się tyczy; w XI rozdz. 2 sień dana poganom przez 42 miesiące to 42 lat upłynionych od 1800 r. Z dwóch proroków, co świadczą w one czasy, jeden to Napoleon, o drugim zaraz w rozdz. XII mowa”.
I bez zmrużenia oka Zygmunt Krasiński wyjaśnia, że owym drugim prorokiem—świadkiem jest syn Niewiasty obleczonej w słońce, a ta, jego zdaniem, niewątpliwie oznacza Polskę: „12 gwiazd to system słoneczny — pamiętasz, czyje odkrycie w historii; pół księżyca to pohańców znak — pamiętasz, kto go deptał w historii?”
Dalej dowiadujemy się, że Babilon z rozdziału 17 to Anglia, a Fałszywy Prorok z rozdziału 13 to ktoś „usprawiedliwiający złe na ziemi, jak Wolter, gdy poklaskiwał Frycowi [Fryderykowi II], lub jednooki Cyklop”, czyli admirał Nelson. Wszystko to w owym liście do Cieszkowskiego z 27 września 1842. W liście do Jerzego Lubomirskiego z 25 kwietnia 1854, a więc pisanym kilkanaście lat później, owego Fałszywego Proroka rozpozna Krasiński w Stanach Zjednoczonych, których obojętność wobec rosyjskiej zaborczości komentuje dosadnie: „demokracji ideał liże stopy absolutyzmowi”.
Bestia pierwsza to w komentarzach Krasińskiego nieodmiennie Moskwa. Tylko Bestię drugą, czyli Fałszywego Proroka, rozpoznaje poeta w kimś coraz to innym. W liście do Delfiny Potockiej z 20—21 marca 1848 sądzi, że jest nią towianizm ze swoją nauką, głoszącą, iż Polska powinna się rozpłynąć w morzu Słowiańszczyzny. W liście do Trentowskiego z 10 marca 1849 owym partnerem carskiego despotyzmu jest komunizm: „Mikołaj a komunizm jedno, zupełnie to samo — z Mikołaja wyjdzie komunizm, tak jak z komunizmu wyjdzie Mikołaj. Po całej Europie Mikołaj płaci komunistów i podżega. Zawsze brzmią mi w uszach słowa Apokalipsy o dwóch Bestiach, z których jedna wiecznie drugiej świadczy!”
Szczególnie obfita w gnostyckie interpretacje jest liczba 666 jako wskazująca na imię Bestii, czyli Antychrysta. Rosyjski poeta Dzierżawin nie miał wątpliwości, że chodzi tu o Napoleona, tego samego Napoleona, w którym Krasiński z bezwiedną bezbożnością (nazwijmy rzecz po imieniu) dopatrywał się pierwszego z dwóch Świadków z rozdziału 11. W średniowieczu — w ślad za opatem Joachimem z Fiore ( 1202) — rozpoznawano w liczbie 666 kryptonim islamu albo Mahometa lub któregoś z sułtanów, najczęściej Saladyna. Rosyjscy starowiercy zobaczyli Antychrysta w patriarsze Nikonie, zwłaszcza że przeprowadzony przez niego synod odbył się w roku 1666. Później przypisywali liczbę 666 carowi Piotrowi.
Od czasów Lutra radykalne środowiska protestanckie szukają Antychrysta w Stolicy Apostolskiej lub w konkretnych papieżach. Przykro o tym pisać, ale sporo nienawiści wylał z tej okazji zacny skądinąd Mikołaj Rej, który w roku 1565 opublikował obszerny, 400 stron liczący, zdecydowanie antykatolicki komentarz do Apokalipsy. Otóż kiedy księgę tę objaśnia się po gnostycku, wystarczy „zidentyfikować” Antychrysta, Bestię, Fałszywego Proroka, Babilon itd., a następnie bez trudu można już odnajdywać różne szczegóły, które to rozpoznanie „potwierdzają”. Tę metodę stosuje również Mikołaj Rej.
Podam tylko jedną próbkę. Czytamy w Apokalipsie, że słudzy Bestii „otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło” (13,16). Dla Mikołaja Reja jest jasne jak słońce, że chodzi tu o katolickich duchownych, którzy na głowach noszą tonsury, a podczas święceń otrzymują namaszczenie rąk (kapłani) lub głowy (biskupi): „Cóż to za znamię ci nędzni ludzie przyjmowali na czołach albo na rękach swoich? Wejrzy na czoła albo na głowy mnichów, popów i wszelkich stanów duchownych, jeśli nie ujrzysz piętna albo cechy golonej tej nowo powstałej bestii na głowie każdego. Wejrzy też na ręce onych bierzmowanych ludzi albo też na czoła ich, jako to zawżdy bywało, jeśliże też nie najdziesz albo się nie dowiesz o tym piętnie olejem nasmarowanym u każdego z nich” (k. 115). Objaśnień tego typu jest w książce Reja, niestety, bez liku.
Stroną atakującą byli protestanci, apologeci katoliccy główną energię przeznaczali na obronę. Przede wszystkim zwracali uwagę na to, że znoszenie tego rodzaju zarzutów jest udziałem w zniewagach Pana Jezusa i że już On to swoim sługom zapowiadał: „Jeżeli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników tak nazwą” (Mt 10,25).
Apologeci wskazywali ponadto na niezgodności antykatolickich interpretacji z tekstem świętym. Na przykład w odpowiedzi na zarzut, że Babilonem jest Kościół rzymski, ks. Piotr Skarga powołuje się na 1 P 5,13: „Nie zowie się Rzymski Kościół Babilonem, ale Kościół Chrystusów w Babilonie, to jest w Rzymie. Bo na on czas srogie bałwochwalstwa w Rzymie były. (...) Ten Babilon, to jest państwo Rzymskie, iż upaść miało, Jan święty w Objawieniu prorokował, co się spełniło. Gottowie, Wandali, Hunni, Longobardy państwo to prawie zniszczyli i zburzyli” (O rządzie y jedności Kościoła Bożego, Kraków 1590, s. 63).
Zdecydowanie defensywne są przypisy, jakimi opatrzył Apokalipsę ks. Jakub Wujek. Oto fragment przypisu do Ap 11,3: „A ponieważ Enoch i Eliasz jeszcze się nie pokazali, tedyć to pewna, że jeszcze Antychryst nie przyszedł, a iż Papież nie jest Antychrystem: chocia to heretycy za szczyrą Ewangelicką prawdę udawają”. Następnie — objaśniając przypis Ap 11,8 — ks. Wujek każe czytelnikom zauważyć, że Pan Jezus został ukrzyżowany nie w Rzymie, tylko w Jerozolimie: „Bo tu Jan święty jaśnie mówi, iż Enoch i Eliasz będą walczyć z Antychrystem w mieście Jeruzalem i tam zabici będą od tegoż Antychrysta”.
Mało kto wie o tym, że właśnie to, popularne w pierwszych pokoleniach protestantów, gnostyckie „rozpoznanie” Babilonu jako Kościoła katolickiego było główną siłą napędową czarnej legendy o inkwizycji. Kiedy ktoś przeczyta werset Ap 17,6: „I ujrzałem Niewiastę pijaną krwią świętych i krwią świadków Jezusa” — a z góry „wie”, że słowa te odnoszą się do Kościoła katolickiego, będzie odczuwał zrozumiałą potrzebę przekonania siebie i innych, że historia Kościoła katolickiego to jedno pasmo zbrodni. Potrzebie tej ulegli również autorzy nadesłanego mi przez Pana skryptu. Nie interesuje ich, jak to gnostyków, prawda historyczna; oni wykorzystują oraz przeinaczają fakty historyczne, byleby tylko obraz „zidentyfikowanej” przez nich Niewiasty pijanej krwią świętych był dostatecznie przerażający.
Owszem, interpretację gnostycką łatwo odwrócić. Próbuje tego nieco również ks. Wujek. W przypisie do Ap 13,18, wymieniając różne domysły na temat Antychrysta, pisze m.in.: „Lindanus pokazuje, iż Martin Lauter (które było po niemiecku własne imię Lutrowe), osobliwy goniec Antychrystów, czyni także liczbę 666, jako i «saksoneus», to jest Sasin, z której krainy był Luter. Ale to napewniejsza, iż żaden jeszcze nie wie, które będzie własne imię Antychrystowe. Stąd jasna rzecz, iż jeszcze Antychryst nie przyszedł”.
Jak widzimy, jest to interpretacja gnostycka wprawdzie, ale sam ks. Wujek nie bierze jej całkiem na serio. Otóż jako katolik dumny jestem z tego, że katolickie komentarze do Apokalipsy, również te pisane w okresie polemiki z protestantami, mają w sobie tak wiele autentycznego poszukiwania słowa Bożego i naprawdę niewiele gnostyckich wynaturzeń. Kiedy sobie przeglądam monumentalny, wydany w roku 1625, wykład Apokalipsy Korneliusza a Lapide (którego XIX—wieczne wydanie trzymam w moim pokoju), naprawdę duma mnie rozpiera, że ktoś z moich ojców w wierze tak skrupulatnie i tak pokornie umiał szukać Bożego sensu w tekście Apokalipsy.
O ile mi wiadomo, pierwszym wielkim autorem protestanckim, który wyraźnie odciął się od gnostyckich i antypapieskich interpretacji Apokalipsy, był Hugo Grotius ( 1645). Dziś jest to postawa powszechna wśród naszych braci protestantów. Adwentyści z Bielska—Białej to naprawdę epigoni i żałować tylko wypada, że nie potrafią zrozumieć tego, że przez rozszerzanie swoich bredni bardzo szkodzą sprawie Królestwa Bożego.
Może jeszcze warto przypomnieć niezwykle mądrą refleksję, jaką na temat liczby 666 oraz bezsensownych i bezbożnych poszukiwań Antychrysta napisał 1800 lat temu św. Ireneusz. Należy podkreślić, że wywodził się on ze środowiska Apostoła Jana, autora Apokalipsy. Otóż zdaniem św. Ireneusza, liczba 666 stanowi „podsumowanie całej tej apostazji, która zdarzyła się w ciągu sześciu tysięcy lat” dziejów ludzkich (Adversus haereses 5,28,2).
Natomiast przed doszukiwaniem się Antychrysta w jakimś konkretnym człowieku lub instytucji przestrzega Ireneusz w następujących słowach: „Sądzimy, że tym, którzy robili to z prostotą i bez złości, zostanie udzielone Boże przebaczenie. Wszyscy jednak, którzy z próżnej chwały ustalają imiona zawierające ową fałszywą liczbę i określają w wynalezionym przez siebie imieniu owego [Antychrysta], który ma nadejść, nie pozostaną bez szkody, gdyż zwiedli i samych siebie i tych, którzy im uwierzyli. Otóż pierwszą szkodą, jaką ponoszą, jest odpadnięcie od prawdy i branie kogoś, kto nie jest [Antychrystem], jakby nim był. Ponadto, niemała kara czeka tego, kto dodaje coś lub ujmuje z Pisma, a ktoś taki niewątpliwie w nią popadnie. Na tych, co fałszywie mniemają, że znają jego [Antychrysta] imię, czeka jeszcze inne niebłahe niebezpieczeństwo: Jeżeli bowiem sądzą o nim co innego, a czym innym będzie mający to [imię], to kiedy przyjdzie, łatwo zwiedzie ich ten, którego trzeba się strzec, jeśli nie zauważą jego obecności. (...) Zatem pewniej i bezpieczniej jest oczekiwać wypełnienia proroctwa, niż domyślać się i zgadywać jakieś imiona, jako że można znaleźć wiele imion zawierających tę liczbę. Wciąż bowiem stoimy przed tym samym pytaniem: Jeżeli istnieje wiele imion zawierających tę liczbę, to które z nich będzie nosił ten, który przyjdzie [Antychryst]? Otóż mówimy to nie dlatego, że brak nam imion zawierających liczbę jego imienia, ale ze względu na bojaźń Bożą i gorliwość o prawdę” (5,30,1 i 3).
Na koniec warto może zwrócić uwagę na parę katolickich książek, poświęconych w całości Apokalipsie:
— A. Jankowski, Apokalipsa św. Jana. Wstęp — przekład z oryginału — komentarz, Poznań 1959, s. 375;
— P. Prigent, Spojrzenie na Apokalipsę, Warszawa 1986, s. 106; — M. Czajkowski, Apokalipsa jako księga profetycznego orędzia, Wrocław 1987, s. 154;
— S. Haręzga, Błogosławieństwa Apokalipsy, Katowice 1992, s. 151;
— B. Widła, Światła Apokalipsy, Warszawa 1993, s. 154;
— D. Mollat, Apokalipsa dzisiaj, Kraków 1992, s. 200.
Doskonałą próbę wyjaśnienia szczególnych zainteresowań Apokalipsą ze strony adwentystów znajdzie Pan w książce Juliana Stefańczaka, Kiedy koniec świata?, Koszalin 1994, s. 160.
opr. aw/aw