O rzeczach ostatecznych - przy okazji uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego
Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego jest wspomnieniem ostatniego objawienia się Chrystusa na Górze Oliwnej. To jedno z najstarszych świąt chrześcijańskich obchodzono początkowo łącznie ze Zmartwychwstaniem, jako dopełnienie dzieła zbawczego Syna Bożego; dopiero od IV w. rozdzielono je na osobne święta. Często nawiązywał do niego kardynał Joseph Ratzinger.
Czterdzieści dni po Zmartwychwstaniu Chrystus udał się z apostołami w kierunku góry, nazywanej „Oliwną", oddalonej ponad kilometr od Jerozolimy. Po krótkim posiłku zapowiedział zesłanie Ducha Świętego, który da im moc - jako świadkom Zmartwychwstania - do wypełnienia nakazu misyjnego. Rozesłaniu uczniów towarzyszyła obietnica: „Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt 28, 20). A potem wszedł, razem ze swym człowieczeństwem, do Królestwa Bożego, czyli do Nieba.
Benedykt XVI był przez wiele lat wykładowcą akademickim na uczelniach katolickich. W latach 1969-1977 kierował katedrą dogmatyki na Uniwersytecie w Ratyzbonie, a najczęściej wykładanymi przez niego traktatami były eklezjologia, czyli nauka o Kościele oraz eschatologia - traktat o tzw. sprawach ostatecznych.
Wykłady z eschatologii zostały później opublikowane i dedykowane przez autora swoim słuchaczom w uroczystość Wniebowstąpienia 1977 r. Oto refleksja końcowa:
„[...] Nowy Testament (tak jak cała Tradycja) nazywa Niebo «nagrodą». Jest ono bowiem zawsze odpowiedzią na t ę właśnie drogę, t o właśnie życie tego właśnie człowieka, ze wszystkim, co w życiu przecierpiał i zdziałał. Niemniej jest Niebo całkowicie łaską
- łaską miłości darowanej człowiekowi przez Boga.
[...] dzieje Ciała Chrystusowego i całego stworzenia nie są jeszcze zamknięte. Stąd Niebo pozostaje otwarte na pełnię Eschatonu. Dopełni się dopiero wtedy, kiedy zgromadzą się wszystkie członki Chrystusowego Ciała. Pełnia Ciała Chrystusa obejmuje - jak słyszeliśmy
- «ciała zmartwychwstanie». Nazywa się paruzją, bo zapoczątkowana dotąd jedynie obecność Chrystusa stanie się pełną obecnością, ogarniając wszystkich mających dostąpić zbawienia, a z nimi cały wszechświat.
Dlatego niebo zna dwa historyczne stadia: Wywyższenie Pana przyniosło nową jedność Boga i człowieka, tworzy więc «Niebo». Osiągnięcie pełni Ciała Chrystusowego w «pleromie całego Chrystusa» sprawi, że Niebo dopełni się jako realna kosmiczna całość.
Zbawienie jednostki [...] będzie dopiero wtedy całkowite, kiedy dokona się zbawienie wszechświata i wszystkich wybranych, bo wybrani nie są jedni obok drugich w Niebie, oni razem - jako jeden Chrystus - są niebem.
Wtedy całe stworzenie stanie się «hymnem» - hymnem wyzwolenia bytu z zamknięcia w sobie, z wszystkich ograniczeń i osiągnięcia Pełni, a zarazem wstąpienia Pełni w to, co jednostkowe. W tym hymnie radości zamilkną już wszystkie pytania, bo znajdą pełną odpowiedź".
Wśród myśli na każdy dzień roku kościelnego, zgromadzonych na kartach dzieła „Służyć prawdzie", kardynał Ratzinger kilkakrotnie powracał do rozważań o Niebie i Wniebowstąpieniu. Pochylmy się nad refleksjami przeznaczonymi na pierwsze dni maja:
„Rzeczywistość «Nieba» i «Wniebowstąpienie Chrystusa» są ze sobą nierozdzielnie związane. Dopiero w tym powiązaniu staje się jasny chrystologiczny, osobowy, historyczny sens chrześcijańskiej Nowiny o Niebie. Powiedzmy to raz jeszcze inaczej: Niebo nie jest miejscem, które na mocy pozytywnego dekretu Bożego było przed Wniebowstąpieniem Chrystusa zamknięte, aby następnie pewnego dnia stać się, znowu z decyzji Bożej, miejscem otwartym. Rzeczywistość Nieba powstaje raczej i przede wszystkim przez zjednoczenie człowieka z Bogiem. Niebo należy określić jako zetknięcie się istoty człowieczej z Istotą Bożą. To zjednoczenie się Boga i człowieka dokonało się ostatecznie w Chrystusie dzięki Jego przejściu ze sfery Jego ziemskiego życia, poprzez śmierć, do życia nowego. Niebo jest zatem ową przyszłością człowieka i ludzkości, której ludzkość sama sobie dać nie może, i stąd jest dla niej zamknięta tak długo, jak długo ludzkość liczy sama na siebie. Otwarła się ta przyszłość po raz pierwszy i w sposób zasadniczy w Człowieku, którego miejscem egzystencji był Bóg i przez którego Bóg wszedł w egzystencję ludzką. Dlatego Niebo jest zawsze czymś więcej niż tylko osobistym, prywatnym losem jednostki. Związane jest w sposób konieczny z «ostatnim Adamem», z człowiekiem ostatecznym, a stąd z całością przyszłości człowieka".
W kolejnym rozważaniu kardynał Ratzinger próbował określić treści, które kryje wiara we Wniebowstąpienie:
„Chyba żadne z wielkich świąt roku kościelnego nie jest tak obce współczesnej mentalności, jak święto Wniebowstąpienia Pańskiego. Co stanowi treść naszej wiary we Wniebowstąpienie dziś, gdy pojęcie Nieba w znaczeniu nieba zlokalizowanego ponad obłokami jest oczywistym nonsensem? Co zatem oznacza Wniebowstąpienie ? Oznacza wiarę w to, że w Chrystusie człowiek wszedł w kontakt, w niepojęty i nowy sposób, z wewnętrzną istotą Boga. Oznacza, że człowiek odnajduje na zawsze swą przestrzeń w Bogu. Niebo nie jest jakimś miejscem poza gwiazdami, jest czymś śmielszym i większym: jest obecnością człowieka w Bogu, obecnością mającą swą podstawę we wzajemnym przeniknięciu się człowieczeństwa i Bóstwa w ukrzyżowanym i uwielbionym Jezusie Chrystusie. Chrystus-Człowiek, który jest w Bogu, który jest wieku-iście jednym z Bogiem, jest zarazem nieustającym otwarciem się Boga ku człowiekowi.
On sam jest więc tym, co nazywamy «Niebem», ponieważ Niebo nie jest jakąś przestrzenią, lecz Osobą Tego, w którym Bóg i człowiek na zawsze trwają nierozłącznie. I w tej mierze idziemy ku Niebu, owszem, wchodzimy do Nieba, w jakiejś mierze idziemy ku Chrystusowi i jednoczymy się z Nim. Stąd «Wniebowstąpienie» może być procesem zachodzącym w naszym życiu codziennym".
Przypominając o radości, z jaką apostołowie powrócili do Jerozolimy po Wniebowstąpieniu - opisanej w Ewangelii św. Łukasza - kardynał Ratzinger uznał ją za świadectwo, że odejścia Mistrza nie uważali oni za pożegnanie:
„[...] Dla nich Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie było jednym i tym samym zdarzeniem. Mieli pewność, że Ukrzyżowany żyje, że została zwyciężona śmierć, która odcina człowieka od Boga i życia, że bramy życia wiecznego zostały już na zawsze otwarte".
O tej radości wspominał również w kolejnym rozważaniu, tym razem nawiązując do Ewangelii św. Jana:
„W teologii Janowej tajemnica Wielkiego Piątku, Wielkanocy i Wniebowstąpienia splata się w jedno. W tajemniczej dwuznaczności okazuje się krzyż tronem królewskim, z którego Chrystus pełni swą władzę i ludzkość przygarnia do siebie - w swoje szeroko rozwarte ramiona. Tronem królewskim Chrystusa jest krzyż [...] Choć więc święto Wniebowstąpienia jest pełne powagi, to jednak jego zasadniczym akordem jest radość i nadzieja. Bóg przygotował miejsce człowiekowi. Czy ta nowina nie powinna napełniać nas radością, jak uczniów wracających z Góry Oliwnej do domu?".
Cywilizacyjny fenomen zanikania poczucia grzechu sprawił, że wielu z nas uważa siebie samych - na tle innych - za dobrych, a więc zasługujących na Niebo. Przed taką, nazbyt optymistyczną samooceną, przestrzegał kardynał Ratzinger w rozmowie z Vittorio Messorim w „Raporcie o stanie wiary":
„[...] Niewątpliwie wszyscy dzisiaj uważamy się za dobrych. Na cóż więc innego mielibyśmy zasługiwać, jak nie na Niebo! Za taki stan rzeczy odpowiada kultura, która na siłę wynajduje nam okoliczności łagodzące i stara się wykraść człowiekowi poczucie winy za grzechy. Ktoś kiedyś zaobserwował, że wszystkie dominujące dziś ideologie opierają się na jednej podstawie: na upartej negacji istnienia grzechu, to znaczy na negacji właśnie tej rzeczywistości, którą wiara wiąże z piekłem i z czyśćcem".
opr. mg/mg