Fragment "Przewodnika po niebie, piekle i czyśćcu" (rozdział 4)
Wydawnictwo WAM 2002. Tytuł oryginału Your One-Stop Guide to Heaven, Hell and Purgatory
Bóg ciągle nas zaskakuje. Za każdym razem Jego miłość wprawia nas w osłupienie. Chociaż w pełni zasługujemy na najgorszą możliwą karę — rozdzielenie na wieki z Bogiem — otrzymujemy tylko Jego łaskę. Bóg nie karze nas za grzechy. Ofiarowuje nam swego Syna.
To był tajemniczy, Boski plan zbawienia. Bóg pokaże nam przeciwieństwo grzechu, wskaże nam prawdziwą miłość, a czyniąc to, weźmie na siebie cały ból, osamotnienie, winę za wszystkie grzechy, za każdy grzech, który został lub kiedykolwiek zostanie popełniony.
Za każdy twój grzech.
Za każdy mój grzech.
Śmierć Jezusa nie była przypadkiem. Nie doszło do niej ot tak, po prostu. Jak wyjaśnia św. Piotr w czasie pierwszego kazania w dzień Zesłania Ducha Świętego, Chrystus „z woli, postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany...” (Dz 2,23). Nie znaczyło to, że Judasz, Piłat i inni byli jakimiś automatami czy upiorami. Chociaż Bóg wiedział już wcześniej, jakich wyborów dokonają, dał im swobodę w podejmowaniu decyzji. To nie predestynacja. Bóg — który tworzy czas, który jest poza czasem — już wcześniej wie, jakich wyborów dokonamy, nawet jeżeli pozwala nam na swobodne podjęcie decyzji w sprawie naszych działań.
Jednakże nie jest prawdą, że przed nadejściem Jezusa Bóg nigdy nie ujawnił swego planu. Przez proroków przepowiedział jego realizację. „Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie” (Iz 53,11). On „...Siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców” (Iz 53,12).
To samo mówił ludziom Jezus. (Jak już wcześniej wspominaliśmy w tym rozdziale, „Syn Człowieczy [...] przyszedł, aby [...] dać swoje życie na okup za wielu”.) Nawet po zmartwychwstaniu Jezus wyraźnie podkreślał ten aspekt sprawy: „Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? (Łk 24,27).
Paweł dostąpił wiedzy i przekazał ją innym: „Chrystus umarł — zgodnie z Pismem — za nasze grzechy” (1 Kor 15,3). Jest to motyw i nauka, które powracają wielokrotnie.
Niestety, ponieważ fragmenty Pisma Świętego są nam tak dobrze znane, straciły one wiele ze swej siły. Albo też naprawdę nie słuchaliśmy jego słów i nie rozważaliśmy treści, jakie one niosą. Jeżeli jednak będziemy baczniejsi, zauważymy, że ciągle powracający motyw Boskiego planu jest wyraźnie widoczny. Trzy aspekty sprawy wydają się oczywiste:
— Po pierwsze, Jezus uczynił to wszystko, chociaż sam był bez grzechu.
— Po drugie, nie uczyniliśmy nic, by zasłużyć na zbawienie.
— Po trzecie, Jezus uczynił to dla każdego z nas.
Katechizm Kościoła Katolickiego (605) przytacza dokument synodu w Quierzy (obecnie we Francji): „Nie ma, nie było i nie będzie żadnego człowieka, za którego nie cierpiałby Chrystus (synod w Quierzy: DS 624; por. 2 Kor 5,15; 1 J 2,2)”.
Katechizm podkreśla wyraźnie, że podczas Ostatniej Wieczerzy, przez ustanowienie Eucharystii, Jezus antycypował swą ofiarę, którą złożył dnia następnego. Jezus dał swym apostołom — i daje nam — swoje ciało i krew. Ofiarował je jako odkupienie za grzechy. To było nowe przymierze, nowa umowa między Bogiem a ludzkością. Wyrasta ono z męki i śmierci Jezusa.
Jezus bez przymusu i z miłością składa ofiarę, która „dopełnia i przekracza wszystkie ofiary (por. Hbr 10,10)” (KKK 614). Jak to możliwe? Ofiara Chrystusowa jest „darem samego Boga Ojca. ponieważ Ojciec wydaje swego Syna, aby pojednać nas ze sobą (por. 1 J 4,10). Jest ona równocześnie ofiarą Syna Bożego, który stał się człowiekiem; dobrowolnie i z miłości (por. J 15,13) ofiaruje On swoje życie (por. J 10,17-18) Ojcu przez Ducha Świętego (Hbr 9,14), by naprawić nasze nieposłuszeństwo” (KKK 614).
Sobór Trydencki naucza: „Swoją najświętszą męką na drzewie krzyża wysłużył nam usprawiedliwienie (DS 1529), podkreślając jedyny charakter ofiary Chrystusa jako «sprawcy zbawienia wiecznego» (Hbr 5,9)” (KKK 617).
Powyższy termin wciąż budzi spory. Pojęcie usprawiedliwienia stanowiło jeden z punktów zapalnych reformacji protestanckiej. We współczesnym języku „usprawiedliwić coś” oznacza „udowodnić, że coś jest sprawiedliwe, właściwe, słuszne”. (Można usprawiedliwić wcześniejsze wyjście z pracy w piątek, ponieważ w czwartek musieliśmy pracować do późna.) Słowo to oznacza także uwolnienie od winy lub odpowiedzialności bądź też uregulowanie czy uporządkowanie.
Our Sunday Visitor's Catholic Almanac, używając języka teologicznego — definiuje je następująco: „Czyn, poprzez który Bóg sprawia, że człowiek staje się sprawiedliwy, oraz konsekwentna zmiana w duchowym statusie człowieka od grzechu do łaski; odpuszczenie grzechów i wlanie łaski uświęcającej przez zasługi Chrystusa i działanie Ducha Świętego”.
W Katechizmie czytamy: „Łaska Ducha Świętego ma moc usprawiedliwiać nas, to znaczy obmyć nas z naszych grzechów i udzielić nam «sprawiedliwości Bożej przez wiarę w Jezusa Chrystusa» (Rz 3,22) i przez chrzest (por. Rz 6,3-4)” (KKK 1987).
Czy dostrzegasz cały problem? I cały paradoks? Jak możemy oczekiwać, że Jezus całkowicie oczyści nas z grzechów i win, skoro nie przestajemy grzeszyć? Ciągle jesteśmy winni. Skoro Jezus nas zbawił — a przecież to uczynił — to jak możemy twierdzić, że odegraliśmy jakąkolwiek rolę w tym, co się stało? Czy nie świadczy to o naszym zbytnim zarozumialstwie?
Czy zatem nie moglibyśmy dojść do logicznego wniosku, że Jezus nie wykonał w pełni zadania i od nas zależy, w jaki sposób wypełnimy je do końca?
Nie, ale łatwo można mylnie zinterpretować lub zastosować nauki Kościoła. Nietrudno zrozumieć, dlaczego termin „usprawiedliwienie przez wiarę” poprzez interpretację Marcina Lutra wywołał taki oddźwięk. Dopiero w naszych czasach — ponad cztery stulecia po wystąpieniu Marcina Lutra i po Soborze Trydenckim — wygasły ostre spory pomiędzy przedstawicielami obu wyznań na tyle, że można było słuchać tego, co mówią oponenci, i badać to, co stanowi wspólną prawdę dla każdego z nas.
Ponad tysiąc lat przed wystąpieniem Lutra Kościół występował przeciwko radykalnym odłamom chrześcijaństwa. Herezja znana jako pelagianizm zaprzeczała, że do osiągnięcia zbawienia konieczna jest łaska Boża.
Sposób, w jaki zostaliśmy zbawieni — usprawiedliwieni — jest ważny, ponieważ wskazuje rolę, jaką w nim mamy do odegrania. Ta powinność wykracza poza nas samych. My odgrywamy pewną rolę, lub raczej możemy zdecydować się na odegranie pewnej roli w zbawieniu.
Wszystko, co wyżej powiedzieliśmy, znowu prowadzi nas do Pisma Świętego, a zwłaszcza do tekstów św. Pawła, w których czytamy o usprawiedliwieniu przez wiarę (zob. Rz 8 i Ga 3). Z tą opinią zgadza się również św. Jakub, który stwierdza, że „...człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary” (Jk 2,24), a także „Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków” (Jk 2,26).
Wróćmy do Katechizmu Kościoła Katolickiego i zastanówmy się, w jaki sposób dokonuje tego Duch Święty. Jak udziela nam sprawiedliwości Bożej poprzez wiarę w Jezusa Chrystusa i poprzez chrzest.
Dzieje się tak dlatego — czytamy w Katechizmie — że „Mocą Ducha Świętego mamy udział w Męce Chrystusa, umierając dla grzechu, i w Jego Zmartwychwstaniu, rodząc się do nowego życia; jesteśmy członkami Jego Ciała, którym jest Kościół (por. 1 Kor 12), latoroślami zaszczepionymi na Winnym Krzewie, którym jest On sam (por. J 15,1-4)” (KKK 1988).
Jakie elementy składają się na ten proces? Przez jakie etapy będziemy musieli przejść? Według Katechizmu pierwszym dziełem łaski Ducha Świętego jest „nawrócenie, które dokonuje usprawiedliwienia zgodnie z zapowiedzią Jezusa na początku Ewangelii: «Nawracajcie się, albowiem bliskie jest Królestwo niebieskie» (Mt 4,17). Człowiek poruszony przez łaskę zwraca się do Boga i odwraca od grzechu, przyjmując w ten sposób przebaczenie i sprawiedliwość z wysoka” (KKK 1989).
Cytując dokument Soboru Trydenckiego, autorzy Katechizmu dodają: „Usprawiedliwienie [...] jest nie tylko odpuszczeniem grzechów, lecz także uświęceniem i odnowieniem wewnętrznego człowieka; Sobór Trydencki (1547): DS 1528” (KKK 1989).
Tak więc usprawiedliwienie uwalnia człowieka od grzechu, „sprzeciwiającego się miłości Bożej” i oczyszcza z grzechu nasze serca . „Usprawiedliwienie jest wynikiem inicjatywy miłosierdzia Bożego, które ofiaruje przebaczenie. Jedna człowieka z Bogiem. Wyzwala z niewoli grzechu i uzdrawia” (KKK 1990). Jednocześnie usprawiedliwienie jest „przyjęciem sprawiedliwości Bożej przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Sprawiedliwość oznacza tu prawość miłości Bożej. Wraz z usprawiedliwieniem zostają rozlane w naszych sercach wiara, nadzieja i miłość; zostaje nam udzielone posłuszeństwo woli Bożej” (KKK 1991).
Usprawiedliwienie „zostało nam wysłużone przez Mękę Chrystusa”. „Usprawiedliwienie zostaje udzielone przez chrzest, sakrament wiary. Upodabnia nas ono do sprawiedliwości Boga, który czyni nas wewnętrznie sprawiedliwymi mocą swojego miłosierdzia. Jego celem jest chwała Boga i Chrystusa oraz dar życia wiecznego (Sobór Trydencki; DS 1529)” (KKK 1992).
Czy zatem po przyjęciu sakramentu chrztu tracimy wolną wolę i stajemy się chrześcijańskimi automatami? Nie, absolutnie nie. „Usprawiedliwienie ustanawia współpracę między łaską Bożą i wolnością człowieka” (KKK 1993).
opr. mg/mg