Dlaczego Tę, która nawet nie należała do grona Apostołów, tytułujemy "Królową Apostołów"?
Dlaczego Tę, która nawet nie należała do grona Apostołów, tytułujemy „Królową Apostołów”?
Czy można znaleźć w Nowym Testamencie jakieś potwierdzenie na tę wyższość Maryi względem Apostołów?
Na pewno widzi Ją w gronie uczniów Pana ewangelista Jan (J 2,1-12), a także Łukasz przedstawiający Maryję i Apostołów zgromadzonych na modlitwie w Wieczerniku (Dz 1,13-14). Przy Jej udziale zrodziła się wiara uczniów — Ona już wierzyła, a oni uwierzyli dopiero po dokonaniu pierwszego cudu przez Jezusa. A następnie zostali napełnieni Duchem Świętym, gdy Ona prosiła razem z nimi o dar Ducha, który już wcześniej ją ocienił, gdy wypowiedziała swoje pierwsze fiat. Z relacji Łukasza wynika, że Maryja musiała zajmować ważne miejsce obok Apostołów, skoro została wymieniona obok nich z imienia (jako jedyna kobieta) oraz misji (Matka Jezusa, a więc Bogurodzica, jak to określą przyszłe sobory). W tym sensie Łukasz zaznacza Jej wyższość nie tylko nad innymi kobietami, ale również nad Apostołami; widać, że Ona stanowi jakiś punkt odniesienia dla Kościoła, a można nawet powiedzieć, że wymieniona obok Apostołów wskazuje na paralelizm istniejący między Jej i ich posługą, które wzajemnie się uzupełniają. Sama również potrzebowała nowego wylania Ducha Świętego: jak pierwsze sprawiło, że stała się Matką Chrystusa, tak drugie pozwoli Jej wypełnić testament z krzyża: powołanie do bycia Matką Ciała Chrystusa, czyli Kościoła, i to Kościoła apostolskiego, który został zrodzony do apostołowania właśnie w Wieczerniku, w którym była obecna Ona — Królowa Apostołów.
Również scenę Nawiedzenia (Łk 1,39-56) można zinterpretować (tak uczynił już Orygenes, zm. w 254 r.) w apostolskiej perspektywie: Maryja udająca się do domu Elżbiety jawi się jako poprzedniczka Apostołów w dziele ewangelizacji. Można by nawet na podstawie określenia, że udała się „w góry”, dopatrzeć się w Maryi pierwszego głosiciela Dobrej Nowiny opisanej przez proroka Izajasza (por. 52,7). Dlatego Benedykt XVI zwracał się do Niej tak: „Kiedy pełna świętej radości przemierzałaś pośpiesznie góry Judei, aby dotrzeć do Twojej krewnej Elżbiety, stałaś się obrazem przyszłego Kościoła, który niesie w swoim łonie nadzieję dla świata poprzez góry historii” (Spe salvi, 50). Dzięki Niej — napełnionej Duchem i niosącej Chrystusa — dochodzi do spotkania Jezusa z Janem i napełnienia Jana i jego matki Duchem Świętym. Nie wiemy, czy takie „nawiedzenia” zdarzały się częściej w życiu Maryi czy też ewangelista chciał po prostu pokazać, że w kluczowych momentach historii zbawienia Ona odegrała ważną rolę — tak czy owak nie sposób nie zauważyć Jej typowo apostolskiej misji.
Jest jeszcze scena pod krzyżem (por. J 19,25-27), zwykle interpretowana jako powierzenie Kościoła reprezentowanego przez Jana macierzyństwu Maryi. Warto jednak zauważyć, że przecież umiłowany uczeń Pana to apostoł, a więc powołanie Maryi do bycia Matką Apostoła oznaczać musi również bycie Matką jego następców. W tym sensie każdy Apostoł powinien wzorem Jana „wziąć Ją do siebie”, to znaczy nawiązać z Nią komunię życia. Wolno się domyślać, że pozostali Apostołowie również w jakiejś formie przyjęli Ją do siebie.
Z kolei niejednoznaczna, a przez to otwarta na różne interpretacje Apokalipsa prezentuje Maryję w gronie Dwunastu — tak bowiem można odczytywać symboliczną wizję Niewiasty obleczonej w słońce, z wieńcem z gwiazd dwunastu na Jej głowie (por. Ap 12,1). W każdym razie wszystkie te teksty sugerują niebagatelną rolę Maryi w życiu i misji Dwunastu.
Wydaje się, że rolę Królowej Apostołów należy jednak widzieć stosownie do głębi powołania Maryi. Nie jest Ona dlatego Królową Apostołów, że więcej od nich apostołowała, ani nawet nie przede wszystkim dlatego, że pierwsza w czasie podjęła się apostolskiej misji (pierwsza doświadczyła ewangelizacji — por. Łk 1,26-38 oraz pierwsza ją podjęła — por. Łk 1,39-56). Nie powinna też być tak tytułowana jedynie ze względu na niemożliwą do oszacowania niebagatelną rolę interpretatorki objawienia, co podkreślano chętnie zwłaszcza w średniowieczu; uważano Maryję za tę, która głębiej i doskonalej rozumie te prawdy, o których zostali pouczeni Apostołowie, dlatego widziano w Niej Nauczycielkę Apostołów, która odegrała wiodącą rolę jako interpretatorka Pisma Świętego oraz tajemnic Chrystusa. Jest Ona Królową w głównej mierze dlatego, że całą sobą i swoim życiem przejęła się misją Chrystusa i przeżyła do głębi i do końca, w sposób doskonały, co nie pozostało bez — nie do przecenienia — wpływu na innych. Jej współudział w Chrystusowej misji był pełniejszy niż apostolstwo Dwunastu. Nie zmieniłoby tego faktu nawet i to, gdyby Apostołowie nie rozpoznali tej roli, i gdyby za Jej życia pozostała do końca ukryta; choć wydaje się to wątpliwe, by nie dostrzegli w Niej pierwszej chrześcijanki, prawdziwego świadka Chrystusa.
Maryja nie otrzymała wprost apostolskiego posłannictwa. Jednak Jej uczestnictwo w zbawczym planie dokonanym przez Chrystusa i realizującym się w Kościele dokonuje się pełniej niż apostolstwo Dwunastu. Z kolei właśnie dzięki Tej nie włączonej w hierarchiczny wymiar Kościoła — Kościół hierarchiczny zawdzięcza swoje istnienie — wszak to Ona zrodziła Pasterza pasterzy. Oczywiście Jej królowanie rozciąga się na wszelką posługę apostolską, to znaczy że obejmuje również świecki apostolat — trzeba pamiętać, że Kościół jako całość oraz każdy z wiernych jest powołany do apostolstwa. Nikt nie został powołany do takiego zjednoczenia i współpracy z Bogiem w Trójcy jak Ona. Nikt tak blisko nie współpracował (najpierw fizycznie, potem miłością) z Największym Apostołem (por. Hbr 3,1). I w końcu to Ona, a nie oni, została zapowiedziana tuż po upadku pierwszych rodziców (por. Rdz 3,15), a potem przez proroka Izajasza (Iz 7,14). W takim razie przewyższa otrzymanym powołaniem apostołów. Przewyższa również wypełnieniem powołania: upodobniła się jak nikt inny do Chrystusa — Apostoła Ojca. Tylko Ona pozostała wolna od grzechów i błędów w wypełnieniu powierzonej przez Boga misji: zaprawdę, nie brak w księgach natchnionych opisów braków i błędów Dwunastu, podobnie jak nie brakuje ich w naszym własnym apostolskim doświadczeniu.
Kościół jest „wielką tajemnicą”, która odsłania się w obrazach, jak choćby tym znanym z Listu do Efezjan, którego autor porównuje Kościół do Oblubienicy zjednoczonej z Chrystusem-Oblubieńcem (por. Ef 5,25-32). W takim razie istotą Kościoła jest świętość członków Chrystusa, innymi słowy: miłosna odpowiedź na dar miłości Boskiego Oblubieńca. W tej miłości przoduje oczywiście Maryja, która jest „pierwowzorem” Kościoła, można by powiedzieć, że jest Ona wcieleniem Kościoła w pełni doskonałego w Jej Osobę. W takim sensie — uważa Jan Paweł II — „Kościół jest zarazem »maryjny« i apostolsko-Piotrowy” (Jan Paweł II, Mulieris dignitatem, 27). W przypisie papież dodawał, że ten „profil maryjny jest dla Kościoła równie, a może nawet bardziej istotny i charakterystyczny niż głęboko z nim związany profil apostolski i Piotrowy”, ponieważ maryjny wymiar Kościoła, choć związany z Piotrowym i komplementarny wobec niego, to znajduje się przed nim — nie tylko ze względu na niebezgrzeszność Piotra i Apostołów, ale także dlatego, że jedynym ich celem „jest budowanie Kościoła według tego ideału świętości, którego modelem i pierwowzorem jest Maryja” (tamże, przypis nr 55).
W takim razie maryjny wymiar poprzedza ten Piotrowy nie tylko czasowo (Maryja jest Bożą Rodzicielką oraz uczestniczką zbawczej misji Chrystusa, co ma charakter uprzedni i głębszy w stosunku do Apostołów), ale również ze względu na Boży zamysł. Kościół w wymiarze Piotrowym nie może istnieć bez maryjnego wymiaru. W tym sensie widać wyraźnie, co jest siłą Kościoła, i co uprzedza jego apostolski charakter. Najpierw jest modlitwa, potem apostołowanie; najpierw przyjęcie Słowa Bożego, a potem jego głoszenie; z kolei temu głoszeniu towarzyszyć musi macierzyńska miłość. Innymi słowy, jak bez Maryi nie byłoby Piotra, tak bez przyjęcia zbawienia, nie można się nim dzielić z innymi. Szczególnie w dzisiejszych czasach nastawionych na działanie powinno nam zależeć na przywróceniu pierwszeństwa kontemplacji, której ikoną jest przecież Maryja zasłuchana w Boga.
W czasie pisania tekstu korzystałem z: A. Wojtczak, Matka i Królowa. Ku integralnemu i pogłębionemu rozumieniu tytułów maryjnych (Studia i Materiały, 127), Poznań 2009 (Rozdział VIII: Królowa Apostołów, s. 261-300).
Tekst ukazał się w „Bibliotece Kaznodziejskiej” (2013) nr 5 (157). Publikacja w serwisie Opoki za zgodą Autora
opr. mg/mg