Boża łaska zadziwiła Maryję, zadziwia i nas: jak znaleźć łaskę u Boga?
Boża łaska znajduje i zadziwia tak Maryję, jak i nas. Jednak tylko Ona już jest pełna łaski, my dopiero przyjmujemy jedną łaskę po drugiej.
Maryja ma już jakiś plan życia, kiedy zjawia się anioł Gabriel. Na pewno kieruje się już jakąś wizją swojej służby Bogu, bo przecież zaraz sama się nazwie „Służebnicą Pańską” (co zresztą świadczy o Jej prawdziwej pokorze, która tym się różni od fałszywej, że potrafi nazwać rzeczy po imieniu). Maryja lubi podobać się Jemu i stara się zrozumieć, co jest Mu miłe. Plany Maryi są arcypobożne — chce pozostać Dziewicą. Jeśli czegoś jeszcze brakuje Jej służebności, to tylko tego, co może dopełnić sam Bóg, i co zrobi On zaraz w sposób nieoczekiwany. Dla nas lekcja stąd płynie taka, że wszystkie, nawet najpobożniejsze, plany powinny zostać zweryfikowane i dopełnione przez Boga.
Okazuje się, że dobrze rozpoznała powołanie do dziewictwa, skoro Bóg, oczekując od Niej spełnienia swojej woli, tamtych wcześniejszych planów (czy decyzji) nie anulował, dodał jednak do nich „co nieco”: Maryja zostanie Matką, a Jej dzieckiem będzie Syn Boży! Tego wcześniejsze rozeznawanie woli Bożej przez Maryję na pewno nie mogło uwzględniać. Maryja poinformowana w sposób nadprzyrodzony (przez anioła) o planie Boga natychmiast się zgadza i weryfikuje swoje wcześniejsze rozeznanie: dobrze, zostanie matką. A nam, zadziwionym tą głęboką prostotą, pozostaje zapytać: cóż jest łatwiej, począć w późnej starości, jak Elżbieta, czy też począć bez udziału męża, będąc dziewicą? A za tym pytaniem ciśnie się kolejne: cóż jest łatwiej — począć w stanie dziewictwa, bez udziału męża, czy uwierzyć, że Dziecko będzie jednocześnie synem człowieczym i Synem Boga?
Co to znaczy: „znaleźć łaskę u Boga”? I jak się ją znajduje? Czy przez usilne poszukiwania, jak wskazywałoby na to literalne odczytanie słów anioła? Zmieszanie Maryi, a także rozważanie w sercu, „co miałoby znaczyć to pozdrowienie” pokazuje, że łaska, którą Maryja została obdarowana, a która teraz się ujawni w fakcie stania się Matką Boga, przekracza Jej oczekiwanie. A to znaczy, że nie tyle Maryja znajduje łaskę, co Bóg swoją łaską znajduje Maryję. Oczywiście Maryja starała się nieustannie szukać woli Bożej, a wszystko to, co się Jej przydarzało, rozważała w swoim sercu. W tym sensie można powiedzieć, że przyszła Matka Boga szukała łaski z nieba. Ale sama łaska jest jednak dobrowolnym przejawem Bożej woli, łaska pozostaje łaską, a nie zasługą. Co najwyżej można tę łaskę przyjąć łatwiej — oto wnioski dla nas — dzięki wcześniejszemu otwieraniu się na Boga.
Boży plan zarówno w stosunku do Maryi, jak i do Elżbiety przekracza ludzkie możliwości jego realizacji. Jak nie da się począć w starości, tak tym bardziej nie można począć bez udziału mężczyzny, a urodzenia Boga w ogóle nie sposób pojąć. A jednak to wszystko staje się faktem. I kolejną wskazówką dla nas: Boża wola dopełnia pragnienia człowieka (jak dopełniła pragnienie macierzyństwa Elżbiety i pragnienie dziewictwa Maryi), ale jednocześnie je przekracza. Widać w relacji ze Zwiastowania również i to, że za łaską wybrania do wypełnienia nadprzyrodzonego czynu musi iść kolejna łaska, łaska nadludzkiej odpowiedzi na Bożą łaskę. Pouczające jest dla nas to, że Maryja nie obiecuje Bogu, że wywiąże się z danego Jej powołania (nie mówi: „Wypełnię to, co mi proponujesz”), ale jego zrealizowanie powierza Bogu („Niech mi się stanie według twego słowa”), który jako jedyny ma moc sprawić, że obietnica się wypełni.
Anioł nazywa Maryję „pełną łaski”. Oto ulubienica Boga, ta jedyna, która już jest pełna łaski, w przeciwieństwie do nas, którzy otrzymujemy kolejne łaski jedna po drugiej: „Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali — łaskę po łasce [w innych tłumaczeniach: «łaskę zamiast łaski»]” (J 1,16). Egzegeci powiedzą, że wyrażenie „łaska po łasce” odnosi się do nowej łaski, czyli Jezusa Chrystusa i zbawienia w Nim, bowiem stara łaska oznaczała Prawo Boga przekazane za pośrednictwem Mojżesza. Ale teologia duchowości może w sformułowaniu tym wyczytać również drogę naszego życia wewnętrznego: w życiu wierzącego da się zauważyć kolejne łaski, którymi Bóg go obdarza, z których pewne przyjmuje się łatwo, a do przyswojenia innych trzeba latami przygotowywać swoje serce.
Nie tak było z Maryją, w Jej życiu wewnętrznym łaska nie przychodzi po poprzedniej, Ona już jest „łaski pełna”. Podobnie powiedziano o Panu Jezusie — Tym, który jest „pełen łaski” (J 1,14), z tą różnicą, że On jest Bogiem i dlatego jest pełen łaski, a Ona jest stworzeniem Bożym, i dlatego otrzymuje pełnię łaski od Boga. Bo „z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali” (J 1,16), zarówno my, jak i Ona. Tyle że to, co u Niej już jest, u nas staje się dopiero w czasie. Jesteśmy zdecydowanie bardziej podobni w przyjmowaniu łaski do Józefa niż do Maryi. Ona przyjmuje Bożą wolę od razu, a Jej mąż zmaga się z tym jakiś czas (por. Mt 1,18-25). Potrzeba nam czasu, żebyśmy mogli być, jak Ona, pełni łaski. Wszystko zależy od tego, czy przyjmujemy te łaski, które Bóg nam daje; zresztą jeśli przyjmujemy je, to pewnie za Jej wstawiennictwem, bowiem — przypomnijmy — odpowiedź na łaskę jest również uwarunkowana łaską.
Tekst ukazał się w Nowym Życiu nr 10 (458)/2012
opr. mg/mg