Nasza wiara musi wciąż przedzierać się przez zewnętrzność pozorów, aby docierać do sedna, do istoty Bożej prawdy
Słowo „Zmartwychwstanie” wyraża pełnię mądrości. Ale też stanowi część jednego czynu, tj. wejścia własną krwią przez zasłonę do nieba. Ten akt kapłański kończy się przez Wniebowstąpienie.
Psalm 18 streszcza dzieło Chrystusa: z wysokości przyszedł, w końcowym etapie jest przez Wniebowstąpienie znów na szczycie. To się ma i w nas dokonać, taka jest struktura tajemnicy chrześcijańskiej.
Do tej pory nie prosiliście Ojca w imię Moje, a teraz proście (J 16,24).
Chrystus Zmartwychwstały, nowy Adam, stał się przez Zmartwychwstanie Duchem ożywczym. Ten, który wstąpiwszy w niebo, tchnął Ducha w Kościół. Jest to tajemnica radosna, bo w niej jest zwycięstwo Boga — życie nowe, które przezwyciężyło grzech. Chrystus jest punktem centralnym, ponieważ w Chrystusie Zmartwychwstałym jest to nowe życie. Zwyciężył również jako człowiek. Pan Bóg traktuje człowieka tak poważnie, że nas tym zadziwia. Posłał Chrystusa, ponieważ chce, żebyśmy cały dług spłacili.
Toteż człowiek ma wobec Boga poczucie swej godności. Wiemy, że możemy mieć pełną chwałę w Chrystusie. Jest w tym wielka delikatność Boża w stosunku do człowieka. Człowiek nie chce być odarty, nie chce umierać. Dziś są rozpowszechnione kierunki nieprawdziwe: humanizm. W takim dążeniu do życia jest płytkość. Chcą rozwijać osobowość człowieka bez krzyża. Nie. Trzeba spłacić dług. Tu znów jest delikatność Boga: miej udział w spłaceniu długu.
Życie jest prawdziwe dopiero wtedy, gdy łączy się ze śmiercią. Prawdziwe, nowe życie jest z tamtej strony śmierci. Z tej strony, wszystko, co życie ma w sobie, łączy się ze śmiercią.
Zmartwychwstanie nie jest tanią radością. Trzeba do niej dorosnąć. Anioł powiedział do niewiast przy grobie: Wstał, nie masz Go tu (Mk 16,16). Wydarzenie rzuca nam pytanie, czy życie, którym żyjemy, to nie są gruzy, które trzeba zwalić, aby żyć życiem Chrystusa?
W Starym Testamencie synowie Aarona przynieśli do świątyni niewłaściwy ogień i zostali ukarani. W życiu są różne gorącości ducha, a czy ogień, którym ja żyję, to jest właśnie ten prawdziwy?
Zwycięstwo Chrystusa jest szczególne, trzeba mu się przypatrzeć. Chrystus stał się dla nas posłuszny aż do śmierci krzyżowej, dlatego Bóg Go wywyższył. Unicestwił się przez to, że wziął na siebie postać sługi, a doszedłszy do poziomu sługi, jeszcze się poniżył poniżej człowieka, aby człowiek schodził do Niego w dół. Dopiero w tej przepaści zaczyna się podnoszenie przez Chrystusa.
Już w swoim narodzeniu Chrystus jest poniżej człowieka, a potem chciał być jeszcze wyrzucony za bramę miasta i ukrzyżowany. Taką drogę i takie pojęcie zwycięstwa nam dał.
Rzeczywistość reprezentowana przez Eucharystię jest dla Niego straszna — upokorzenie, i ono jest Jego udziałem. Gdy Pan Jezus zapowiedział Mękę, Apostołowie byli innego zdania. Tymczasem On umocnił Oblicze swoje, idąc do Jerozolimy. Dzięki czyniąc, dał Eucharystię i dzięki czyniąc dał się zniszczyć na Krzyżu.
Pan Jezus stanął jako reprezentant ludzi, więc w najwyższym stopniu chciał przyjąć cierpienie. Trzeba bardzo uważać, żeby nasza radość Zmartwychwstania oczyszczała się. Życie prawdziwe zaczęło świecić w głębiach śmierci.
Wiara musi się przedzierać przez zewnętrzność, która wciąż mówi o klęsce. Po śmierci Chrystusa wszystkie pobożne osoby myślały o pogrzebie i uważały Pana Jezusa za człowieka zlikwidowanego. Tylko Matka Boża widziała wtedy światło. Największe sponiewieranie przez ludzi to nie jest jeszcze przegrana.
Jaki jest nasz stosunek do cierpienia? Pan Jezus prosił o cierpienie. W wychowaniu naszym ważne jest również to, by wiedzieć, że w cierpieniu chodzi o umiłowanie Boga. Zdarza się, że dusza w cierpieniu za mało patrzy na Boga i chce przez nie odegrać jakąś rolę; dlatego za duży nacisk kładzie na samo cierpienie.
Święty Jan od Krzyża szedł przez las z jednym z braci; groziło im niebezpieczeństwo napadu. Zapytał brata, co by zrobił, gdyby się to zdarzyło. Brat odpowiedział: „Przyjąłbym to jako dopust Boży”, a św. Jan powiedział: „Bracie, czy nie skakałbyś z radości?”
Cierpienie Chrystusa to nie tylko przyjęcie bólu, ale czyn. Dla chrześcijanina cierpienie też musi być czynem, jakimś aktem złączonym z aktem Chrystusa, z aktem Odkupienia. Wtedy śmierć jest jakimś czynem.
Fragment z książki Wypatrując Jezusa
Piotr Rostworowski OSB / EC — benedyktyn, pierwszy polski przeor odnowionego w 1939 roku klasztoru w Tyńcu. Więzień za czasów PRL-u. Kameduła — przeor eremów w Polsce, Włoszech i Kolumbii. W ostatnim okresie życia rekluz oddany całkowitej samotności przed Bogiem. Zmarł w 1999 roku i został pochowany w eremie kamedulskim we Frascati koło Rzymu. Był zawsze bliski mojemu sercu — napisał po Jego śmierci Ojciec Święty Jan Paweł II. Autor licznych publikacji z dziedziny duchowości i życia wewnętrznego.
opr. mg/mg