Księga nadziei

Fragmenty książki "Rachunek sumienia Kościoła w świetle Apokalipsy" na temat tego co uczynić, aby Kościół odzyskał swoją wiarygodność i był światłem dla narodów?

Księga nadziei

Bogdan Giemza SDS

Rachunek sumienia Kościoła w świetle Apokalipsy

ISBN: 978-83-7580-190-3
wyd.: Wydawnictwo Salwator 2010

Wybrane fragmenty
Słowo wstępne
Kościół zawsze potrzebuje oczyszczenia
Kryteria oczyszczenia pamięci Kościoła
Model rachunku sumienia i wezwania do nawrócenia
Quo vadis Ecclesia Polonorum?
Apokalipsa świętego Jana — księga nadziei
Księga nadziei
Chrystus — najcenniejsze dobro Kościoła
Zadania teologii i duszpasterzy

Księga nadziei

Apokalipsa powstała w sytuacji trudnej dla Kościoła, w okresie rządów cesarza Domicjana (81—96 r.). Jest księgą na czas kryzysu i przełomu. Czyż nie taką epoką są nasze czasy początku trzeciego tysiąclecia? Nie próbując absolutnie zawęzić przesłania Apokalipsy do naszych czasów, trzeba zarazem odczytać jej przesłanie na dziś. „Apokalipsa jest księgą pocieszenia — stwierdza s. Emilia Ehrlich OSU. — Jest księgą pocieszenia, którą Bóg daje wyznawcom Chrystusa wszystkich czasów.

Ojciec Augustyn Jankowski OSB, mówiąc o sensie czytania Apokalipsy przez współczesnego człowieka, podkreśla, że „każdy człowiek (...) powinien wiedzieć, że jego najistotniejszym zadaniem jest nie być jedynie widzem, ale jednocześnie aktorem tego dramatu, który się rozgrywa”. Można więc powiedzieć, że jest to księga, w której chodzi o to, abyśmy jako ludzie Kościoła nie zamknęli się w subiektywnym przeżywaniu naszej wiary, ograniczonym do naszej teraźniejszości. Chodzi o poszerzenie horyzontów naszego patrzenia na świat, przy czym akcent winien padać na optymizm.

Jak podkreśla abp Gianfranco Ravasi, Apokalipsa mówi o Kościele przeżywającym kryzys zewnętrzny i wewnętrzny, „lecz jej słowo nadziei przekracza granice obecnych trudności, aby szukać ostatecznego sensu ludzkich wydarzeń całego istnienia. (...) Księga Apokalipsy nie tyle mówi o końcu świata, ile raczej pyta o cel świata i historii”. Jest ona nie tyle horoskopem dotyczącym przyszłości ludzkości, ile odczytaniem dziejów świata w perspektywie Bożej Opatrzności; świata, w którym trzeba często podejmować odważne decyzje i pozostać wiernym pośród zmagań i niepewności. Apokalipsa uczy nas, że za różnymi wydarzeniami dokonującymi się na świecie stoi tajemnicze działanie Boga, które z definicji pozostaje tajemnicze i ciągle nie do końca zrozumiałe. Ravasi przytacza też znamienne słowa rosyjskiego reżysera Andrzeja Tarkowskiego z 1984 roku, któremu marzyło się nakręcenie filmu na podstawie Apokalipsy: „Apokalipsa jest chyba największym utworem poetyckim, jaki kiedykolwiek istniał na ziemi... W ostatecznym rozrachunku jest ona opowiadaniem o naszym przeznaczeniu. Błędem byłoby jednak sądzić, że Apokalipsa zawiera jedynie ideę kary. Rzeczą najważniejszą w niej jest chyba nadzieja”.

Z kolei Benedykt XVI w katechezie poświęconej postaci św. Jana Apostoła, któremu przypisywana jest Apokalipsa, zauważa, że wywarła ona „niemały wpływ na dzieje Kościoła i na całą kulturę chrześcijańską”. „Księgę należy odczytywać — mówił papież — w kontekście dramatycznego doświadczenia siedmiu Kościołów w Azji (w Efezie, Smyrnie, Pergamonie, Tiatyrze, Sardes, Filadelfii i Laodycei), które pod koniec I wieku zmagały się z niemałymi trudnościami — prześladowaniami i napięciami, także wewnętrznymi — składając świadectwo Chrystusowi. (...) Przedmiotem księgi jest w ostatecznym rozrachunku ukazanie sensu ludzkich dziejów, biorąc za punkt wyjścia śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa”.

Apokalipsa jest księgą, która z jednej strony przestrzega przed odejściem od wiary, apostazją, a z drugiej, przez wymowne podkreślenie zwycięstwa Chrystusa na końcu dziejów, jest księgą nadziei. Głębokim nieporozumieniem są zatem takie interpretacje księgi, które koncentrują się jedynie na groźbach i zapowiedziach kary. Apokalipsa „przerzuca jakby łuk tęczy, pomost między utraconym dostępem od drzewa życia z ogrodu Eden (Rdz 2,8) do drzewa życia odzyskanego w Nowym Jeruzalem (Ap 22,14)”.

Apokalipsa wzywa chrześcijan, aby pozostali wierni Barankowi pomimo wszelkich przeciwności, których mogą doświadczyć na swojej drodze. Streszczeniem postawy w sytuacji prób są słowa: „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia” (Ap 2,10), i obietnica: „Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie” (Ap 3,21). Zagrożenia dla uczniów Chrystusa pochodziły i pochodzą nie tylko z zewnątrz Kościoła, ze strony prześladowców, ale również z wnętrza wspólnoty kościelnej. Listy do siedmiu Kościołów kilkakrotnie do tego nawiązują. Pokusa łatwych rozwiązań czy też „przystosowania się”, aby przetrwać i zachować swój status, wciąż jest aktualna we wspólnocie chrześcijan.

Nadto Apokalipsa ostrzega przed synkretyzmem i apostazją, dając wyraźnie do zrozumienia, że nie można służyć równocześnie Bogu i cesarzowi rzymskiemu albo współczesnemu. Obrazy katastrof i nieszczęść miały na celu ukazanie prawdziwej władzy Boga i Jego sprawiedliwości. To On jest ostatecznym panem historii. Z tego względu głównym przesłaniem Apokalipsy i listów do siedmiu Kościołów, które są w Azji, jest chrześcijańska nadzieja. „Apokalipsa zatem to wielki «manifest» eschatologicznej nadziei chrześcijańskiej, zwycięstwa dobra nad złem, Boga i Baranka nad władcami tego świata i ich sługami, życia nad śmiercią i jej wszystkimi znakami”.

Tomasz Terlikowski w swoim eseju o świeckich apokalipsach stwierdza, że zawsze istniało w człowieku zainteresowanie apokaliptyką, lęk przed końcem świata, a zarazem ciekawość sięgająca wieczności. Jest jednak zasadnicza różnica między religijnymi a świeckimi apokalipsami współczesnymi. Religijne apokalipsy wprawdzie wywoływały lęk, ale zawsze były wezwaniem do nawrócenia, do przemiany życia. Natomiast „świeckie apokalipsy przełomu XX i XXI wieku, zachowując element strachu, wyeliminowały w zasadzie nawrócenie. Człowiek współczesny jako jednowymiarowy konsument, nie ma przecież pościć, modlić się czy nawracać, ale kupować. Dlatego lekiem na współczesne apokalipsy jest nie tyle radykalna przemiana życia, ile kupowanie nowych produktów. (...) Świeckie apokalipsy, ogniskując strach, odciągają ludzi od tego, czego powinni się oni bać naprawdę, czyli grzechu. (...) Zamiast więc zająć się poprawą własnego życia, zajmujemy się walką z globalnym ociepleniem, co stało się nową religią. Efekt tych działań będzie zaś taki, że ani nie zmienimy klimatu, ani nie osiągniemy zbawienia. I to jest wielki dramat współczesnych świeckich apokalips”.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama