Dlaczego ludzie, którzy są czcicielami Boga, nie doświadczają "światowej" pomyślności? Czy ich nadzieja jest wyłącznie w wieczności?
Dlaczego ludzie, którzy są czcicielami prawdziwego Boga, są tutaj na ziemi poniżeni? Dlaczego nie mają właściwie nic do powiedzenia?
1 Zmiłuj się nad nami. Panie, Boże wszystkich rzeczy,
spójrz i ześlij bojaźń przed Tobą na wszystkie narody.
2 Wyciągnij rękę przeciw obcym ludom,
aby ujrzały Twoją potęgę.
3 Bo jak przez nas okazałeś im świętość swoją,
tak przez nich wobec nas okaż się wielkim.
4 Niech i one uznają, jak my uznajemy,
że nie ma Boga, oprócz Ciebie, Panie.
5 Powtórz znaki i znów uczyń cuda,
wsław swoją rękę i ramię prawe.
10 Zgromadź wszystkie pokolenia Jakuba
i weź je w posiadanie, jak było na początku.
11 Panie, zlituj się nad narodem nazwanym Twoim imieniem,
nad Izraelem, którego uznałeś za pierworodnego.
12 Miej miłosierdzie nad Twym świętym miastem,
nad Jeruzalem, miejscem Twego odpoczynku.
13 Napełnij Syjon wysławianiem Twej mocy,
a Twój lud swoją chwałą (Syr 36,1—5.10—13)
W dwóch pierwszych wierszach pojawia się odwieczna tęsknota za pełnym objawieniem się Boga prawdziwego, ukazaniem się prawdy o tym, co rzeczywiste i odsłonięciem złudy tego, co tu na świecie wydaje się wielkie i mocne. Boże, ześlij bojaźń przed Tobą na wszystkie narody! „Bojaźń Boża” w księgach mądrościowych Starego Testamentu wyrażała odkrycie i respektowanie ostatecznej prawdy, jaką jest Bóg, Stwórca wszystkiego, w Jego relacji do świata.
Dlaczego ludzie, którzy są czcicielami prawdziwego Boga, są tutaj na ziemi poniżeni? Dlaczego nie mają właściwie nic do powiedzenia? Wydaje się, że właśnie z takiej perspektywy przemawia mędrzec, pragnąc prawdziwego odrodzenia Izraela. Przedziwne jest milczenie Boga wobec wielkiej niesprawiedliwości panującej na świecie, niesprawiedliwości dotykającej Jego czcicieli. Taki dylemat stanie się przyczyną napisania przez św. Jana Apostoła Apokalipsy. Jej wizje ukazują ukryty sens tego, co się dzieje w historii Kościoła i świata. Mędrzec Starego Testamentu modli się o pełne objawienie się Bożej potęgi, aby wszyscy zrozumieli, że Jahwe jest prawdziwym Bogiem.
Świętość (w. 3—4) oznacza całkowitą odrębność Boga od tego, co jest na świecie, oznacza inność, co Żydzi nieustannie podkreślali i konsekwentnie wyznawali. Stąd brak u nich jakiegokolwiek wyobrażenia Boga, a nawet zakaz wymieniania Jego imienia. Izraelici nie dopuszczali pogan do świątyni i kultu w niej. A co najbardziej dla pogan było przerażające to fakt, że w miejscu „Święte świętych”, czyli w najświętszym pomieszczeniu świątyni, nie stał żaden posąg, żaden przedmiot, ale była pustka (szekina). Co to za przerażający Bóg, którego wyrażała pustka! Jednak w ten sposób Izrael dawał konsekwentne świadectwo, że Bóg jest święty. Syracydes prosi, by Bóg przez swoje działanie wobec pogan, przez wydarzenia w ich życiu okazał swoją potęgę. Wydaje mu się, że właśnie tylko w ten sposób poganie mogą się przekonać, że jedynie On jest Bogiem.
Jednak Bóg pragnie zupełnie inaczej przedstawić się poganom. Zrobi to przez Swojego Syna w postaci Ewangelii o zbawieniu przez miłosierdzie. Siła potrafi zmusić, jednoznacznie udowodnić albo przeciwnie — zafascynować, jednak siła nie potrafi objawić miłości. A właśnie tego pragnie Bóg, abyśmy uwierzyli w Jego miłość do końca. Nasze ludzkie pragnienia, wołanie o objawienie się, o zbawienie, jest naznaczone naszymi wyobrażeniami o Bogu i o tym, jak i co powinno być. Niemniej same pragnienia są dobre i o ile tylko wyobrażenia o sposobie ich realizacji nie staną się dla nas wyznacznikiem Bożego działania, Bóg umie je przyjąć i odpowiedzieć na nie we właściwy sposób, spełniając to, co prawdziwie dobre. Czasem jednak przez nasze inne oczekiwanie wydaje się, że Bóg nie wysłuchuje.
Syracydes myśli w kategoriach swojego narodu, co widać w wersach 10—11. Choć wie, że Bóg jest jedynym Bogiem i nie ma innego, to jednak troszczy się jedynie o swój własny naród. Nie potrafi wyjść poza ten horyzont. I chociaż mędrcy Starego Testamentu zrozumieli, że Bóg nie jest jedynie Bogiem Izraela, ale wszystkich ludzi, o czym Syracydes sam pisze, i że Jego miłosierdzie odnosi się do wszystkich, nie tylko do Izraela, myślenie w kategoriach narodowych jest u niego tak mocne, że nie pozwala spojrzeć inaczej. Jednak i takie myślenie, o ile nie zamyka się w nacjonalizmie, może stać się podstawą nowego myślenia. Jeżeli odkryje się prawdę, że prawdziwymi krewnymi nie są członkowie tego samego narodu czy rodziny, ale autentyczni czciciele Boga, i na nich przenosi się całe zatroskanie i pragnienie wypowiadane pod adresem Izraela, modlitwa Syracydesa nabiera zupełnie innego sensu. Taką właśnie perspektywę otwiera przed nami Pan Jezus: Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką (Mk 3,35). I właśnie tak rozumianego Izraela dotyczy arcykapłańska modlitwa Pana Jezusa:
Nie tylko za nimi [tj. Apostołami] proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; 21 aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. 22 I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno (stanowimy). 23 Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował, tak jak Mnie umiłowałeś (J 17,20—23).
U Pana Jezusa modlitwa nie ogranicza się jedynie do ostatecznego zbawienia wspólnoty Jego uczniów. Prosi On w niej o taką jedność uczniów, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. Nie tylko brak w niej jakiegokolwiek zamknięcia w wymiarze społecznym, ale pojawia się pragnienie rozszerzenia zbawienia na cały świat. Jego wybrani mają przez świadectwo miłości pociągać innych. Wybranie oznacza nie tylko wybranie do zbawienia, ale przede wszystkim do świadectwa życia.
Jeruzalem, „miasto pokoju”, w wielu momentach historii było nękane niepokojami, było miejscem konfliktów, walk, niszczone i odbudowywane przez różnych wyznawców. Miejsce święte trzech religii do dzisiaj nie znajduje pokoju. Modlitwa Syracydesa do dzisiaj zatem pozostaje wezwaniem z głębi serca. Oby prawdziwie Jeruzalem stało się miejscem Bożego odpoczynku i udziału człowieka w tym odpoczynku. Dla chrześcijan Jeruzalem ma przede wszystkim wymiar duchowy. Jest nim niebieska Jerozolima, której obrazem jest Kościół. Ale dla człowieka w relacji do Boga bardzo istotne jest konkretne miejsce czci Boga, konkretna wspólnota ludzi i związana z kultem otoczka. Kiedy człowiek jest nieustannie szarpany niepokojami, trudnościami, cierpieniem i bólem, trudno mu skupić się na oddawaniu czci Bogu. Pojawiają się w nim wątpliwości, zwątpienie, traci swoje poczucie więzi z Bogiem. Pokój i błogosławieństwo są bardzo potrzebne dla spokojnego odkrywania Bożej obecności w życiu.
Święty Paweł zaleca w tym celu uczniom modlitwę za rządzących:
Zalecam więc przede wszystkim, by prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi: za królów i za wszystkich sprawujących władzę, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością. Jest to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy (1 Tm 2,1—4).
Bywa jednak, że pomyślność prowadzi człowieka do obojętności, zamyka go w poczuciu, że mu się wszystko należy, że to on sam wszystko sobie zdobył i na to zasłużył. Pokój potrzebny światu musi mieć odpowiedniego ducha, w którym człowiek potrafi rozpoznawać Tego, który obdarza życiem i radością. Właśnie o taki pokój trzeba się szczególnie dzisiaj modlić, gdy z jednej strony ludzie przygnębieni cierpieniem nie potrafią zobaczyć Bożej łaskawości, a z drugiej strony ci, którym się dobrze powodzi, którzy nie muszą się trudzić o zdobycie jedzenia, zamykają się w swoim dobrym samopoczuciu. Potrzeba pokoju, w którym jednocześnie doświadczymy Jego miłosierdzia. Jest to możliwe jedynie przez właściwe spojrzenie, którego uczy nas liturgia. Właśnie jej potrzeba Syracydesowi:
Napełnij Syjon wysławianiem Twej mocy,
a Twój lud swoją chwałą (Syr 36,13).
Zdolność rozpoznania Bożego miłosierdzia jest ogromną potrzebą wszystkich czasów.
Fragment książki „Pieśni dla Pana”
Włodzimierz Zatorski OSB (ur. 1953) benedyktyn, fizyk, teolog, filozof. Ukończył studia z fizyki teoretycznej na Uniwersytecie Jagiellońskim (1980 r.) Od 1980 w Opactwie Benedyktynów w Tyńcu, (śluby wieczyste złożył w 1984 r.). Założycieli wieloletni dyrektor Wydawnictwa Benedyktynów „Tyniec”. Od 2005 do 2009 przeor w Tyńcu, 2010-2013 mistrz nowicjatu. Od 2015 szafarz (ekonom) klasztoru. Od 2002 roku prefekt (opiekun) oblatów świeckich przy Opactwie w Tyńcu. Autor ponad 40 tytułów książkowych w tym 3 tytuły z zakresu duchowości lidera: „Podstawy duchowości lidera” (2011), „Duchowość lidera. Wybrane zagadnienia” (2014), „Duchowe dylematy lidera” (2017).
opr. mg/mg