O postaci Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego
Życie duchowe ks. Franciszka Blachnickiego cechuje dynamiczny rozwój wiary, nadziei i miłości, które głęboko wpisują się w jego doświadczenia życiowe i pogłębiane są przez modlitwę, rozważanie Słowa Bożego oraz charyzmatyczną umiejętność odczytywania znaków czasu i woli Bożej.
W czasie II wojny światowej 21-letni Franciszek Blachnicki przeżył doświadczenie duchowe, które nazwał „nowym narodzeniem”. Skazany przez gestapo na karę śmierci, po czterech i pół miesiąca oczekiwania na wykonanie wyroku w katowickim więzieniu, został ułaskawiony. Zdecydował się oddać życie na służbę Bogu w kapłaństwie.
Czas intensywnego poznawania i wchłaniania wiary oraz pierwsze próby autentycznego podporządkowania jej swego życia przypadają na czas formacji do kapłaństwa w seminarium duchownym. W tym okresie zrodziło się w nim pragnienie świętości oraz tęsknota za coraz głębszym życiem wewnętrznym, które uważał za podstawowe powołanie swego życia. Modlił się o łaskę krzyża, którego pragnął doświadczyć. Musiał toczyć w sobie nieustanną walkę, by rodzące się uczucia i namiętności podporządkować wierze, w czym pomagało mu nabożeństwo do Niepokalanej.
Ojciec Franciszek był przekonany, że wszystko w życiu jest łaską. Człowiek niczego nie może o własnych siłach, musi więc zrezygnować z pragnienia zbawienia siebie własnym wysiłkiem. Ta postawa doprowadziła go do głębokiego zaufania Miłosierdziu Bożemu. Odkrył, że w kapłaństwie może służyć Bogu jedynie tym, co zostało mu dane w dniu święceń oraz że dobro, które uda mu się uczynić, jest dziełem Boga.
Ojciec Franciszek rozwijał w sobie miłość chrześcijańską. W jednym z pamiętników zapi sał: „Od blisko dwudziestu lat modlę się o miłość, o umiejętność kochania. Teraz zaczynam odczuwać coraz bardziej, że zbliża się moment, w którym będę mógł przekroczyć próg miłości”. Miłości do Chrystusa i do Kościoła dał wyraz, poświęcając siły służbie kapłańskiej i tworzonym przez siebie dziełom.
Ostatnie lata życia ks. Franciszka to czas próby dla jego wiary i nadziei oraz dojrzewania tych cnót do wymiarów heroicznych. W obliczu bankructwa i załamania się jego carlsberskiego dzieła doświadczył boleśnie nocy duchowych. Mimo przeżywania całkowitego ogołocenia, braku perspektyw na wyjście z beznadziejnej sytuacji, ani razu nie zwątpił w Opatrzność Bożą, nie przestał wierzyć w obecność Boga i Niepokalanej w założonym przez siebie dziele.
Bezgraniczna nadzieja pochodziła z głębokiej i żywej wiary, która sprawdza się w sytuacjach trudnych, gdy wszystko zdaje się zaprzeczać działaniu i obecności Boga. Pan dopuścił, by ks. Franciszek pod koniec swego życia dał świadectwo wierze.
Po nawróceniu w życiu Franciszka Blachnickiego zrodziła się potrzeba pogłębiania życia ascetycznego. Wielkie pragnienie z okresu seminaryjnego: „Muszę zostać świętym, biada, jeżeli o tym zapomnę” spowodowało, że duch ascezy stał się wyraźnym rysem jego duchowości. Świadczą o tym zapiski z rekolekcji, szczegółowe plany dnia oraz wyznaczanie sobie postanowień od dnia skupienia do dnia skupienia, od rekolekcji do rekolekcji, oraz szczere rozliczanie się z nich przed Bogiem. W pracy duchowej wyznaczył sobie trzy zasadnicze idee życia wewnętrznego: wola Boża, Serce Jezusa, Maryja. Postanowił również pielęgnować w sobie i ćwiczyć trzy cnoty: umartwienie, obowiązkowość oraz pobożność. Podejmowane przez ks. Blachnickiego postanowienia nie rodziły się pod wpływem szczególnych przeżyć, w chwilach uniesienia duchowego, ale były czymś trwałym.
Przejawem ascetycznego życia ojca Blachnickiego może być również dobrowolna praktyka rad ewangelicznych oraz pragnienie złożenia swego życia w ofierze. „Droga w przyszłość jest dla mnie tylko jedna — droga ofiary. Przyszedł czas złożenia ofiary z siebie, czas umierania”. To pragnienie nieustannie powracało w jego życiu i dojrzewało, aż do pragnienia krzyża w kapłaństwie. Bóg spełnił to pragnienie, o czym świadczyć może wiele przykładów zmagania się ks. Blachnickiego z przeciwnościami, niezrozumieniem, prześladowaniem, aż po przeżywanie samotności i opuszczenia w Carlsbergu.
Apostolska działalność księdza Franciszka Blachnickiego polegała przede wszystkim na dawaniu świadectwa wierze, nadziei i miłości, które w sobie pogłębiał, a także na przekazywaniu wartości, którymi żył. Odważne realizowanie dzieł apostolskich, mimo różnych przeciwności, zgodnie z rozeznaną na modlitwie i w sumieniu wolą Bożą, wymagało męstwa. W jednym z pamiętników ks. Franciszek napisał: „Nie mogę oczekiwać nadzwyczajnych znaków od Boga, że poszczególne moje plany, inicjatywy i dzieła są dziełem Bożym. Musi mi wystarczać zwyczajna moralna pewność, wynikająca z przemyślenia sprawy w świetle ogólnych norm i opinii poważnych ludzi, z aprobatą hierarchii. Wola Boża ukaże się w przyszłości, teraz trzeba szukać jej pokornie w świetle wiary, z wewnętrzną gotowością rezygnacji z wszystkiego, co kiedyś może się okazać niezgodne z jego wolą” . Postawa taka pozwalała mu podejmować odważne decyzje dotyczące soborowej odnowy Kościoła, mimo niezrozumienia ze strony innych bądź też wyraźnego prześladowania, jakiego doznawał ze strony panującego systemu.
Ks. F. Blachnicki bezgranicznie ufał Opatrzności Bożej. Gdy po głębokim rozważeniu sprawy na modlitwie, przekonał się, że Bóg tego chce, to nie pytał, czy uda się daną rzecz zrealizować, czy istnieją ku temu odpowiednie warunki i środki materialne, ale ufając Bogu i Niepokalanej Matce Kościoła, podejmował się realizacji dzieła. Dzięki temu mogły powstać wszystkie zainicjowane przez niego dzieła, jak Krucjata Wstrzemięźliwości, Instytut Niepokalanej Matki Kościoła, Ruch Światło—Życie, Krucjata Wyzwolenia Człowieka i Chrześcijańska Służba Narodów.
Pragnąc odnowić Kościół w duchu Soboru Watykańskiego II, już w pierwszych latach swojej posługi kapłańskiej ks. Franciszek wyznaczył sobie drogę charyzmatu, której bezwzględnie pragnął się trzymać: „Wszystkie inicjatywy muszą być poddane urzędowi w Kościele, hierarchii Kościoła, w celu uzyskania aprobaty (...) Charyzmat to łaska dana darmo, która jeszcze nie uświęca tego, kto ją posiada. Z tego wynika obowiązek pokory i czujności o własne uświęcenie. Jeśli będę pamiętał o tych dwóch zasadach, mogę iść bezpiecznie drogą charyzmatu”.
W działalności ojca i w jego nauczaniu można odkryć fascynację odnową, zainspirowaną przez Sobór Watykański II. Chcąc ją wprowadzić, musiał dokonać krytycznej oceny niektórych, dotychczasowych postaw w Kościele i form jego funkcjonowania. Często jednak nawoływał do miłości Kościoła i posłuszeństwa hierarchii. Był przekonany, że krytyka nie może wypływać z pychy, ale z miłości. Przez całe kapłańskie życie starał się być posłuszny Kościołowi, mimo różnych przeciwności, jakie czasem napotykał, także ze strony Kościoła, i mimo przeżywanego niezrozumienia dla tworzonego przez siebie dzieła.
opr. mg/mg