Dom - tutaj wszystko się zaczęło

Kim jest nowy biskup pomocniczy diecezji siedleckiej - Grzegorz Suchodolski?

Czujemy radość i dumę - mówią zgodnie najbliżsi biskupa nominata Grzegorza Suchodolskiego: rodzice oraz rodzeństwo ze swymi rodzinami. Nie mają cienia wątpliwości, że - otoczony modlitwą - poradzi sobie z nowymi obowiązkami.

Chciałabym wyrazić wdzięczność Panu Bogu za powołanie syna do kapłaństwa. I podziękować bp. Kazimierzowi Gurdzie za zaufanie, jakim go obdarzył, przedstawiając jego kandydaturę na swego pomocnika - rozpoczyna rozmowę Marianna Suchodolska, mama nowego biskupa pomocniczego diecezji siedleckiej. Przyznaje, że chociaż wszystkie dzieci kocha się jednakowo, na pierwsze, najbardziej wyczekiwane przez rodziców, zawsze patrzy się inaczej. Nauczyło też tego życie. - Były łzy radości, i łzy smutku. Pierwsza Komunia św., bierzmowanie, udział w oazach, matura, wstąpienie do seminarium, a potem święcenia kapłańskie, pierwsza parafia i studia w Rzymie, skąd musiał wrócić ze względu na chorobę. Diagnoza „nowotwór” przyniosła nam dużo bólu. Ale to od Grzesia uczyliśmy się, jak przyjmować chorobę - mówi M. Suchodolska. - Nie byliśmy bogaci. Mąż pracował w PKS, ja zajmowałam się domem i dziećmi. Mieliśmy też niewielkie gospodarstwo. Bywało ciężko, ale nigdy nie narzekaliśmy. Z Bożą pomocą wszystko można przejść - uzasadnia.

Zwyczajne dzieciństwo

- Niezbadane są wyroki Boskie, a skoro taki „wyrok” na niego zapadł, z pewnością da radę - mówi o nominacji brata na biskupa pomocniczego diecezji siedleckiej Dorota Goławska. Pamięć młodszej o rok siostry okazuje się skarbnicą wspomnień z okresu dzieciństwa. Dla dwójki najstarszych z sześciorga dzieci Marianny i Hieronima Suchodolskich to czas nieodłącznie związany z ul. Świderską w Łukowie, gdzie mieszkała wówczas rodzina, i parafią Podwyższenia Krzyża Świętego, do której należała. - Często chodziliśmy do Szczygłów Górnych, gdzie mieszkali dziadkowie, rodzice mamy, i gdzie w towarzystwie kuzynów i dzieci ze wsi spędzaliśmy wakacje. Mieliśmy dużo swobody i mnóstwo pomysłów: las, pole, wyprawy nad rzekę w Świderkach, wspinanie się po drzewach... W pamięci utkwił mi wypadek, którego „bohaterem” był mój brat, a związany właśnie z czereśnią. Pewnego razu Grzegorz spadł z niej na ostro zakończony płot - strasznie się wszyscy przestraszyliśmy - wspomina. Ponieważ rodzice mieli dwuhektarowe gospodarstwo, obowiązek pomocy w sianokosach, żniwach czy wykopkach był dla dzieci czymś oczywistym. - Zostaliśmy wychowani do pracy i nauczeni szacunku do niej. W naszym domu zawsze była też wspólna modlitwa: codzienny pacierz i okolicznościowe nabożeństwa, jak Różaniec w październiku. Nawet w dni powszednie często uczestniczyliśmy w Mszy św. - akcentuje pani Dorota.

Czas nauki i ważnych decyzji

Wśród wielu migawek związanych z pierwszymi latami życia, jak anegdota traktowana jest historia rozpoczęcia nauki przez Grzegorza. - Mój brat był na tyle silnym i stanowczym pierwszoklasistą, że postanowił w szkole nie zostawać. Najpierw odprowadzała go mama, ale że w domu było młodsze rodzeństwo, to zadanie - i siedzenie z nim w szkole - spadło na mnie. Jego niechęć do szkoły we mnie zrodziła miłość do szkoły, bo zostałam nauczycielką - stwierdza D. Goławska. Podkreśla, że ze względów organizacyjnych po dwóch latach rodzice przenieśli dzieci do łukowskiej „Dwójki”, a nauczyciele tej szkoły, a później liceum, na czele z wychowawcami Elżbietą Opalińską i Bogusławem Dzido, mieli wpływ na kształtowanie charakteru Grzegorza, podejścia do ludzi i do życia.

Marzenia o studiach matematycznych, jakie w Grzegorzu zrodziło zamiłowanie do przedmiotów ścisłych, przegrały jednak z powołaniem kapłańskim. A do odkrycia życiowej drogi bez wątpienia rękę przyłożyli ówczesny katecheta ks. Jan Dzięga wikariusz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego, a następnie ks. Marek Boruc z parafii Przemienia Pańskiego, na terenie której z czasem zamieszkała rodzina Suchodolskich, i moderator Ruchu Światło-Życie. - Wybór seminarium, potem święcenia Grzesia odbieraliśmy jako „dar i tajemnicę”. Pewnego razu powiedziałam mu, że jak ma być księdzem, niech będzie księdzem dobrym. Myślę, że wziął sobie tę radę do serca - mówi M. Suchodolska.

W rodzinie wielodzietnej

Marianna i Hieronim Suchodolscy pytani o receptę na spełnione rodzicielstwo, podkreślają, że każde z sześciorga dzieci zawierzyli Bogu i opiece Matki Najświętszej. - Wszystkie sprawy naszej rodziny składamy Panu Bogu na ołtarzu w codziennej Mszy św. To dość pokaźny bagaż, bo rodzina liczy dzisiaj 25 osób. Mamy sześcioro dzieci, 11 wnucząt i jedną prawnuczkę. Jest się za kogo modlić - mówi pani Marianna.

- Wydaje mi się, że naturalne więzi, jakie w rodzinie wielodzietnej zawsze zawiązują się, gdy dzieci starsze pomagają w opiece nad młodszymi, u nas przetrwały do dzisiaj. Wszyscy czujemy odpowiedzialność za siebie nawzajem i wspieramy się - mimo że rozpiętość wieku jest duża; różnica między najstarszym Grzegorzem a najmłodszym Rafałem to 18 lat. Tak wychowali nas rodzice i jesteśmy im za to bardzo wdzięczni - tłumaczy pani Dorota. I jako przykład solidarności podaje kolejne przeprowadzki, które są następstwem zmian w życiu brata kapłana: - W każdej zawsze bierze udział silna ekipa rodzinna. Skrzykujemy się, teraz angażując także nasze dzieci. Ale i my zawsze możemy na Grzesia liczyć: stawił się prawie na wszystkie chrzty i Komunie św. bratanków.

By był dobrym biskupem

- Przyzwyczajamy się do kolejnych ważnych funkcji, jakie zostają Grzegorzowi powierzone - stwierdza Przemysław Suchodolski, młodszy o 13 lat brat biskupa nominata, z uwagą, że kolejne role wymagają od niego więcej czasu i poświęcenia, a w związku z tym coraz mniej go w rodzinie... Dopowiada, że godzina rozpoczęcia rodzinnych uroczystości zawsze ustalana jest „pod Grzegorza”. A jego obecność jest nieodzowna. Np. podczas Wigilii to on nadaje ton rodzinnemu kolędowaniu. - Kapłan jest przede wszystkim dla ludzi - Grzegorz „wychował nas” w takim poczuciu bardzo dobrze. Zależy nam, żeby się z nami spotykał, świętował, ale wiemy, że ma inne priorytety. Nie czujemy się też skrzywdzeni, jeśli nie może być z nami - mówi pani Dorota w imieniu rodzeństwa. - Nominacja biskupia to dla nas powód do dumy, ale i troski, żeby podołał nowym zobowiązaniom w sposób miły Bogu, by diecezjanie dostrzegli jego dobre intencje i troskę o cały Kościół powszechny, czego dowód dał, będąc proboszczem w Kopciach i w parafii katedralnej. Znając jego charakter, osobowość, wiarę, ufamy, że będzie dobrym biskupem - dodaje.

- Prosimy Matkę Bożą o nieustanną opiekę, by Grzegorz nigdy nie zawiódł Boga i ludzi, o światło Ducha Świętego w każdym momencie życia. Jako mama dziękuję za modlitwę w jego intencji i proszę o „jeszcze”: żeby zadania, jakie polecili mu Bóg i władze kościelne, wykonał dobrze - dodaje mama księdza biskupa.

Ks. Grzegorz Suchodolski urodził się 10 listopada 1963 r. w Łukowie. W latach 1982-1988 odbywał formację w Wyższym Seminarium Duchownym w Siedlcach. Święcenia kapłańskie przyjął 11 czerwca 1988 r. W latach 1988-1990 był wikariuszem parafii św. Zygmunta w Łosicach. W latach 1990-1996 mieszkał w Rzymie i studiował katolicką naukę społeczną na Papieskim Uniwersytecie Angelicum, uzyskując licencjat.

Po powrocie do Polski w 1996 r. był duszpasterzem akademickim, a od 2001 r. diecezjalnym duszpasterzem młodzieży. Funkcje te pełnił do 2006 r., kiedy został proboszczem parafii Matki Bożej Korony Polski w Kopciach.

W latach 1996-2016 był dyrektorem Krajowego Biura Organizacyjnego Światowych Dni Młodzieży, a w latach 2014-2016 - sekretarzem generalnym Komitetu Organizacyjnego ŚDM Kraków 2016.

W październiku 2016 r. został proboszczem parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Siedlcach i dziekanem dekanatu siedleckiego.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama