Solidarność społeczna i miłość preferencyjna na rzecz ubogich - to główne przesłanie encykliki „Sollicitudo rei socialis”. Jan Paweł II wzywa każdego z nas, aby tę solidarność i opcję na rzecz ubogich wyrazić przez własny styl życia, daleki od konsumpcjonizmu. Czy poważnie potraktowaliśmy papieski apel?
Rok 1987 przyniósł dwie encykliki Jana Pawła II: poświęconą Maryi „Redemptoris mater” oraz „Sollicitudo rei socialis”, zajmującą się kwestiami społecznymi. W kwietniu tego roku Papież odwiedził Chile i Argentynę, w maju – Niemcy, w czerwcu – Polskę, a we wrześniu – Stany Zjednoczone. Każda z tych pielgrzymek miała swą specyfikę, ze względu na odmienną sytuację społeczną i religijną poszczególnych krajów, jednak wiele problemów, z którymi musiały się mierzyć, miało wspólny mianownik. Można powiedzieć, że był nim brak autentycznej troski o rozwój społeczny, w którego centrum zawsze powinien znajdować się człowiek, a nie kwestie ekonomiczne czy polityczne w oderwaniu od prawdziwego, integralnie rozumianego dobra człowieka.
Ameryka Łacińska w latach 1980-tych była najbardziej ludnym kontynentem, jeśli chodzi o katolicyzm, a w sferze społeczno-politycznej dokonywały się w niej istotne przemiany, powolne przejście od autorytarnych reżimów wojskowych do względnej demokracji. W dwóch odwiedzonych przez Jana Pawła II krajach sytuacja była odmienna: w Chile u władzy nadal był generał Augusto Pinochet (ustąpił dopiero dwa lata później, w 1989 r.); w Argentynie zmiany demokratyczne rozpoczęły się już w 1983 r. Jak zauważa biograf papieski, George Weigel, „podczas papieskiej wizyty w Chile miało miejsce coś niezwykle ważnego dla pokojowego przejścia do demokracji. Miliony Chilijczyków «zagłosowały» za propozycją, że powołaniem ich kraju jest porozumienie, a nie konfrontacja. Udało się odzyskać ulice (...) Chilijczycy doświadczyli czegoś, czego jako naród nie doświadczali przez ponad trzynaście lat: publicznego spotkania ludzi o różnych poglądach, umiejących się zachować jak obywatele”. Chilijscy biskupi od lat starali się bronić praw człowieka, naruszanych w drastyczny sposób przez reżim Pinocheta, jednak głos Papieża okazał się kluczowy. W Argentynie sytuacja była bardziej skomplikowana: junta wojskowa nie rządziła już wprawdzie od kilku lat, jednak głos Kościoła w tym kraju nie był tak wyraźny, jak w Chile. Tym bardziej jednak należało podkreślić kwestię praw obywatelskich i jasno przedstawić społeczne nauczanie Kościoła – i to właśnie uczynił Papież. Głównym przesłaniem jego nauczania był pokój, pojednanie i moralne podstawy społeczeństwa obywatelskiego.
Trzecia podróż apostolska do Polski miała szczególną wymowę w kraju, w którym ustrój socjalistyczny i ideologia komunistyczna narzucona siłą społeczeństwu wydawała się wypalać, a jednak nadal jej propagatorzy trwali u władzy, a społeczny ruch Solidarności był zdelegalizowany od czasu wprowadzenia stanu wojennego. Podczas tej podróży Papież odwiedził między innymi Gdańsk, kolebkę Solidarności (komuniści uniemożliwili mu to w 1983 r.). I, podobnie jak w Argentynie, jego przesłanie zawierało w sobie potężną dawkę społecznej nauki Kościoła, obejmując kwestie praw człowieka, swobód obywatelskich, relacji państwa do obywatela, właściwego rozumienia wolności i roli prawdy w życiu społeczeństwa. W Gdyni i Gdańsku jasno mówił o „solidarności” jako nieodzownym fundamencie społecznym. Słowa te szły pod prąd komunistycznej ideologii walki klas, odsłaniając na nowo prawdziwe znaczenie słowa „wspólnota” (communio), zawłaszczonego przez komunistów.
Podróż do USA, według zamierzeń tamtejszego episkopatu, miała mieć charakter dialogu z różnymi grupami religijnymi i społecznymi. Dialog ten pomyślany został w sposób dość sztuczny – jako szereg spotkań z poszczególnymi „kategoriami”. Papież jednak przełamywał schematy, a jego przesłanie nie miało charakteru partykularnego, ale docierało do wszystkich. Także w tym kraju, jakże odmiennym od Ameryki Łacińskiej czy Polski pod rządami komunistów, Papież przypominał o tym, jak ważna jest wolność – ale wolność rozumiana właściwie, jako wolność uporządkowana, a nie swoboda robienia wszystkiego, cokolwiek przyjdzie do głowy. Wolność związana jest integralnie z poszanowaniem prawdy, z przyjęciem na siebie odpowiedzialności i uznaniem Bożych praw, które zapewniają człowiekowi szczęście i właściwy kierunek życia.
„Sollicitudo rei socialis” – w dwudziestolecie encykliki „Populorum progressio” Pawła VI
Druga encyklika społeczna Jana Pawła II (po Laborem exercens) wpisuje się w ciąg wielkich encyklik społecznych wydawanych przez kolejnych papieży od czasu Rerum novarum Leona XIII. Bezpośrednią okazją, wspomnianą we wprowadzeniu, było dwudziestolecie encykliki Populorum progressio Pawła VI. Jan Paweł II wydając nowy dokument podkreśla aktualność wielkiej encykliki swojego poprzednika, ciągłość społecznego nauczania Kościoła oraz konieczność jego stałej odnowy. Stałość nauczania ma swoje źródło w niezmiennych fundamentach, podstawowych prawdach o człowieku i społeczeństwie, na których się opiera; odnowa natomiast wynika z konieczności odniesienia tych prawd do konkretnych warunków historycznych i bieżących problemów społecznych.
Wśród istotnych tematów poruszonych w Populorum progressio Jan Paweł II zwraca uwagę na to, że „kwestia społeczna” stała się obecnie problemem światowym. Nie ma tu jeszcze terminu „globalizacja”, jednak treść obu encyklik jednoznacznie wskazuje, że problemy społeczne nie mają jedynie charakteru lokalnego, ale globalny i ich rozwiązanie wymaga zarówno działań na poziomie narodowym, jak i międzynarodowym. Szczególnie doniosły jest problem niesprawiedliwego podziału dóbr, wynikający z fałszywych paradygmatów ekonomii. Rozwój społeczny to bowiem nie tylko bogacenie się, gromadzenie dóbr, stałe dążenie do zysku – motywowane egoizmem, ale szukanie dobra wspólnego i tego, co pozwala wykorzystać potencjał wszystkich członków społeczeństwa.
W wielu miejscach Sollicitudo Papież wskazuje na przepaść między bogactwem jednostek oraz biedą całych społeczności, a także – między sytuacją krajów „rozwiniętej Północy” i „biednego Południa”. Encyklika wskazuje na to, że tego rodzaju społeczne przedziały nie są tylko problemem biednych, ale także bogatych – ostatecznie bowiem wszyscy będą musieli ponieść koszt niesprawiedliwości. Papież nie jest tu krytykiem kapitalizmu, ale jego wypaczonej formy, w której gromadzenie kapitału staje się celem samym w sobie. Co więcej – wbrew ideologiom socjalistycznym, podkreśla, jak ważne jest prawo do inicjatywy gospodarczej:
„W dzisiejszym świecie — wśród wielu praw człowieka — ograniczane jest prawo do inicjatywy gospodarczej, które jest ważne nie tylko dla jednostki, ale także dla dobra wspólnego. Doświadczenie wykazuje, że negowanie tego prawa, jego ograniczanie w imię rzekomej «równości» wszystkich w społeczeństwie, faktycznie niweluje i wręcz niszczy przedsiębiorczość, czyli twórczą podmiotowość obywatela. W rezultacie kształtuje się w ten sposób nie tyle równość, ale «równanie w dół»” (Sollicitudo rei socialis [SRS] 15).
Rzeczywistość opisywana przez Papieża w momencie powstania encykliki nie napawała optymizmem. Wiele zjawisk negatywnych narastało, a na horyzoncie nie widać było sposobów ich rozwiązania. Jan Paweł II zauważa, że w dużej mierze jest to wynikiem błędnej koncepcji rozwoju, skoncentrowanej na wąsko rozumianej ekonomii. Papież nie posługuje się terminem „niewidzialna ręka rynku”, jednak czyni do niego wymowną aluzję:
Należy koniecznie napiętnować istnienie mechanizmów ekonomicznych, finansowych i społecznych, które, chociaż są kierowane wolą ludzi, działają w sposób jakby automatyczny, umacniają stan bogactwa jednych i ubóstwa drugich. Mechanizmy te, uruchomione — w sposób bezpośredni lub pośredni — przez kraje bardziej rozwinięte, sprzyjają — poprzez samo ich funkcjonowanie — interesom tych, którzy nimi manewrują, ale w końcu doprowadzają do zdławienia lub uzależnienia gospodarki krajów słabiej rozwiniętych (SRS 16).
Wśród problemów wynikających z takiego bezrefleksyjnego i egoistycznego podejścia do zagadnień ekonomicznych Papież wymienia kryzys mieszkaniowy, bezrobocie i wzrastające zadłużenie międzynarodowe. Ze smutkiem stwierdzić można, że żaden z tych problemów nie został rozwiązany od czasów napisania encykliki, a wręcz narosły one do katastrofalnych rozmiarów. Inny problem wskazany przez Jana Pawła II – istnienie dwóch odrębnych bloków, Zachodniego i Wschodniego – wydawał się przygasać w ostatnich trzech dziesięcioleciach. Niestety wojna na Ukrainie boleśnie ukazała, że problem bynajmniej nie znikł, ale przybrał inne oblicze, mniej związane z ideologią komunizmu, bardziej zaś – z odrodzeniem się rosyjskiego imperializmu.
Skoro to, czego doświadczają nasze czasy, jest błędnym modelem rozwoju, to na czym powinien polegać rozwój prawdziwy? Przede wszystkim nie może się ograniczać do wymiaru ekonomicznego:
„Samo nagromadzenie dóbr i usług, nawet z korzyścią dla większości, nie wystarcza do urzeczywistnienia ludzkiego szczęścia. W konsekwencji, także i dostęp do wielorakich rzeczywistych dobrodziejstw, jakich w ostatnim czasie dostarczyły wiedza i technika, łącznie z informatyką, nie przynosi z sobą wyzwolenia spod wszelkiego rodzaju zniewolenia. Przeciwnie, doświadczenie niedawnych lat uczy, że jeśli cała wielka masa zasobów i możliwości oddana do dyspozycji człowieka nie jest kierowana zmysłem moralnym i zorientowana na prawdziwe dobro rodzaju ludzkiego, łatwo obraca się przeciw człowiekowi — jako zniewolenie” (SRS 28).
W tych słowach Papież kieruje naszą uwagę ku temu, co jest clou katolickiego nauczania społecznego: nierozłączność kwestii społecznych i etycznych. Żadne rozwiązania systemowe ani techniczne nie przyniosą prawdziwego rozwoju społecznego, gdy zaniedba się wymiar moralny. Efektem tego zaniedbania może być „ślepe poddanie się czystej konsumpcji” i „rażący materializm” (SRC 28). Papież nie neguje postępu technicznego i naukowego, jednak musi on pozostawać w służbie wyższych dóbr i wyższych wartości. Gdy stracimy z oczu nadprzyrodzone, transcendentne powołanie człowieka, nasza perspektywa niebezpiecznie się kurczy. Powołanie to zawiera w sobie zarówno postulat czynienia sobie ziemi poddaną, jak i troskę o dobro innych wokół siebie – a nie tylko zabieganie o własny zysk. To właśnie żądza zysku jest przejawem grzesznego indywidualizmu, sprzecznego z Bożą wizją człowieczeństwa.
„Wśród działań i postaw przeciwnych woli Bożej, dobru bliźniego i wśród «struktur», które z nich powstają, najbardziej charakterystyczne zdają się dzisiaj być dwie: z jednej strony wyłączna żądza zysku, a z drugiej pragnienie władzy z zamiarem narzucenia innym własnej woli. Do każdej z tych postaw można dodać dla lepszego ich scharakteryzowania wyrażenie: «za wszelką cenę». Innymi słowy, stoimy wobec absolutyzacji postaw ludzkich ze wszystkimi możliwymi następstwami” (SRS 37).
Grzechu, w tym niepohamowanej żądzy zysku, nie da się usunąć metodami zewnętrznymi, reformami systemów czy rozwiązaniami technicznymi. Walka z grzechem oznacza konieczność nawrócenia, zmiany mentalności, przemiany serca. Wyrazem takiej przemiany jest porzucenie optyki indywidualizmu na rzecz cnoty solidarności, która:
„nie jest tylko nieokreślonym współczuciem czy powierzchownym rozrzewnieniem wobec zła dotykającego wielu osób, bliskich czy dalekich. Przeciwnie, jest to mocna i trwała wola angażowania się na rzecz dobra wspólnego, czyli dobra wszystkich i każdego, wszyscy bowiem jesteśmy naprawdę odpowiedzialni za wszystkich.” (SRS 38).
Solidarność jest jednym z kluczowych pojęć przedstawionych i analizowanych w papieskiej encyklice. Ma ona wymiar zarówno moralny, jak i społeczny. W aspekcie moralnym jest trwałą postawą, w społecznym – zasadą, w oparciu o którą tworzone są prawa i funkcjonują społeczne struktury.
„Ci, którzy posiadają większe znaczenie dysponując większymi zasobami dóbr i usług, winni poczuwać się do odpowiedzialności za słabszych i być gotowi do dzielenia z nimi tego, co posiadają. Słabsi ze swej strony, postępując w tym samym duchu solidarności, nie powinni przyjmować postawy czysto biernej lub niszczącej tkankę społeczną, ale dopominając się o swoje słuszne prawa, winni również dawać swój należny wkład w dobro wspólne. Grupy pośrednie zaś nie powinny egoistycznie popierać własnych interesów, ale szanować interesy drugich.” (SRS 39)
Solidarność nie jest czymś wyłącznie świeckim, ale ma swoje głębokie korzenie w chrześcijańskiej antropologii, w świetle wiary nabierając „wymiarów specyficznie chrześcijańskich całkowitej bezinteresowności, przebaczenia i pojednania” (SRS 40). Gdy spoglądamy oczami wiary, „świadomość powszechnego ojcostwa Boga, braterstwa wszystkich ludzi w Chrystusie, «synów w Synu», świadomość obecności i ożywiającego działania Ducha Świętego dostarczy naszemu spojrzeniu na świat jakby nowego kryterium jego wyjaśniania” (SRS 40).
Tradycyjnie nauczanie społeczne Kościoła koncentrowało się na wskazaniu ogólnych zasad, rozwiązania szczegółowe pozostawiając rozeznaniu wiernych. Potwierdza to także Jan Paweł II, przyznając, że Kościół „nie proponuje systemów czy programów gospodarczych i politycznych ani też nie stawia jednych ponad innymi” oraz „nauka społeczna Kościoła nie jest jakąś «trzecią drogą» między liberalnym kapitalizmem i marksistowskim kolektywizmem ani jakąś możliwą alternatywą innych, nie tak radykalnie przeciwstawnych wobec siebie rozwiązań: stanowi ona kategorii niezależną” (SRS 41).
Istnieją jednak konkretne kwestie, na które Papież zwraca w encyklice szczególną uwagę. Pierwszą z nich jest tak zwana „opcja preferencyjna na rzecz ubogich”. Odnosi się ona zarówno do każdego chrześcijanina, jak i całego Kościoła. Nasze życiowe wybory, styl życia i to, jak użytkujemy dobra materialne, powinny być praktycznym wyrazem tej opcji, czyli rzeczywistej troski o los osób pokrzywdzonych, ubogich i zepchniętych na margines życia społecznego. (SRS 42)
Innymi kwestiami, o których wspomina Jan Paweł II, są: międzynarodowy system handlowy, światowy system finansowy, zagadnienie wymiany technicznej i funkcjonowanie organizacji międzynarodowych. Wszystkie te elementy składają się na obraz świata, w którym uprzywilejowane i rozwinięte kraje żerują na krajach słabszych i rozwijających się, tak że ostatecznie zamiast zasypywać podziały, jeszcze bardziej je pogłębiają.
Sollicitudo rei socialis jest więc encykliką „solidarności”, która zakorzeniona jest mocno w chrześcijańskiej wizji człowieka i społeczeństwa. Solidarność ta jest cnotą niezbędną do właściwego funkcjonowania społeczności na każdym poziomie: od lokalnego, poprzez narodowy aż do globalnego. I tak jak każda cnota, nie przychodzi ona łatwo, w wyniku jakichś automatycznych procesów, ale wymaga refleksji i stałego wysiłku. Czytając papieską encyklikę społeczną warto nieustannie odnosić ją do swojego własnego stylu życia: na ile wyraża on autentyczną troskę o moich słabszych braci i siostry, moją „opcję preferencyjną na rzecz ubogich”, na ile zaś jest bezmyślnym podążaniem za bożkiem konsumpcjonizmu i szukaniem zysku za wszelką cenę? Niech zostaną w naszej pamięci papieskie słowa:
„Pragnę z prostotą i pokorą zwrócić się do wszystkich, mężczyzn i kobiet bez wyjątku, by w przekonaniu o powadze obecnej chwili i o osobistej odpowiedzialności każdego — poprzez osobisty i rodzinny styl życia, poprzez sposób korzystania z dóbr, poprzez obywatelskie uczestnictwo, poprzez swój wkład w decyzje ekonomiczne i polityczne i własne zaangażowanie w programy narodowe i międzynarodowe — zastosowali środki, do jakich pobudza solidarność i miłość preferencyjna ubogich. Wymaga tego obecna chwila i wymaga tego przede wszystkim godność osoby ludzkiej, która jest niezniszczalnym obrazem Boga Stwórcy, identycznym w każdym z nas” (SRS 47).
Pełny tekst encykliki dostępny jest na naszym portalu: